Krzysztof Chrząstek

Zmierzch Awatarów

Od lat, stuleci i tysiącleci trwa na Ziemi kult awatarów. Kim jest awatar? Awatar to wyższa istota, która zstąpiła na ziemię po to, aby ludziom żyło się lepiej, mądrzej i dostatniej. To wcielenie Boga. Oczywiście największy nacisk kładzie on na rozwój duchowy. Awatar jest żywym ucieleśnieniem Boga, jego cech i możliwości. Awatar mówi tylko prawdę, ma wszechwiedzę i wszechmożliwości. Znacznie częściej jest on mężczyzną, choć zdarzają się też kobiety.

Często osoba uznawana za awatara od wczesnego dzieciństwa jest inna, mądrzejsza i bardziej świadoma od rówieśników a nawet dorosłych ze swojego otoczenia. Często potrafi cytować święte teksty, których nigdy w tym życiu nie czytała.

Ze wspomnień osób, które kiedyś pełniły takie role duchowe i społeczne wynika, że często, aby sprostać oczekiwaniom wielbicieli i wyznawców zachowywały się nienaturalnie – nie sikały przez długi czas, nie mrugały oczami i kontrolowały każdy swój ruch, aby był w pełni „boski”. Często jak się okazywało te osoby tęskniły za seksem, za bliskością ukochanego, ale w tamtych czasach awatar nie mógł mieć małżonki czy partnera. To nie było uznawane. Co ciekawe – niektórzy starożytni awatarowie – bogowie jak Kriszna mieli nie tylko jedną partnerkę, ale wiele. Takie osoby potrafią perfekcyjnie wyglądać przy oficjalnych spotkaniach i praktykach, a chwilę potem, gdy są w gronie osób, przy których czują się bezpiecznie i do których mają zaufanie, dają upust temu, co w nich siedzi.

Awatarowie robią wiele dobrego – trzeba to przyznać – uczą ludzi o Bogu, wartości moralnych, leczą, uzdrawiają duchowo lub organizują leczenie konwencjonalne. Wielu z nich organizuje aszramy – ośrodki duchowe, w których nauczają, udzielają darszanu – widzenia, spotkania z boską osobą i organizują różne praktyki duchowe. Wielu ludziom to pomaga. Wznosi ich świadomość.

Do minusów można zaliczyć to, że kult awatarów ogranicza się głównie do hinduizmu. Zatem nie jest to uniwersalne zjawisko duchowe. Związane jest bardziej z określoną religią a nawet często krainą geograficzną – Indiami. Dusze, które przyjmują sobie te role przed wcieleniem są mocno przywiązane do tego kraju, bo wiedzą, że gdzie indziej nie mogłyby liczyć aż na taki poklask i uwielbienie.

Jeżeli czujesz, że któryś z awatarów jest Ci bliski, to warto zapoznać się z Jego naukami. Warto również zobaczyć Go na żywo, a nawet poobserwować, jak reaguje na różne codzienne, zwykłe sytuacje w życiu. Bo, jak to się mówi – gdy ktoś jest piękny, mądry i bogaty, a jeszcze do tego młody i zdrowy, to o wiele łatwiej jest o bycie dobrym i uczciwym.

Rozumiem, że niektóre osoby chcą widzieć w awatarach tylko dobro. To dobra postawa, ale tylko pod takim względem, że sposób, w jaki patrzysz na świat, przyciąga do Ciebie to czego spodziewasz się doświadczyć i spotkać. Ale jednak inne osoby, mające trzeźwe spojrzenie, dostrzegają również pewne niedociągnięcia. Oczywiście jeśli uważasz, ze Twój nauczyciel duchowy – Awatar jest bez skazy, możesz pozostać przy swojej wierze czy też pewności. Uszanuj jednak, że inni mają inne zdanie. Rozumiem również, że dla wielu awatarów czy ich wielbicieli moja skromna osoba może być zaledwie wg ich opinii czy odczucia zaledwie pyłkiem przy ich kosmicznej świadomości. Niemniej jednak z moich doświadczeń z osobami, które kiedyś w poprzednich wcieleniach pełniły takie i podobne role, to po pierwsze są one mocno sfrustrowane seksualnie a przez to nadpobudliwe, co oczywiście można również wytłumaczyć silną energią, jednak bliższe moim zdaniem jest to pierwsze. Po drugie – w życiu codziennym obcowanie z takimi osobami nie musi być zawsze przyjemne, bo są przyzwyczajone do tego, że tylko one mają rację i że bez szemrania należy wykonywać każde ich polecenie bo to przecież rozkaz boga. Przy czym są one bardzo spragnione bliskości, czułości, ale same nie potrafią jej często okazać. W normalnym życiu (nie aszramowym i poza Indiami) to może być frustrujące. Osoby takie z wzorcami awatarów przyciągają też często do siebie inne osoby, które im już kiedyś usługiwały. Można to porównać do jakichś zobowiązań lub też silnej hipnozie – transie przywiązania do określonej osoby i tego, że jest ona wzorem boskości a nawet samym bogiem. Piszę bogiem z małej litery, a dlaczego, o tym dalej.

Oczywiście Bóg przejawia się przez wszystkich i wszystko, więc również przez osoby uważane za awatarów. Rozumiem również, że dla wielu ludzi jest to potrzebne a nawet zbawienne – mają boga przy sobie, więc mogą być bardziej spokojni, przekonani o boskiej ochronie i wsparciu. Tak się łatwiej żyje. Każdy z nas pragnie mieć Boga przy sobie, wsparcie i pewność opieki. Kult awatarów to zapewnia. W każdej niemal religii są święci, których można przyrównać do awatarów.

Jest kilka możliwości dotyczących tego, jak awatarowie zjawiali się na ziemi. Oczywiście wielu hinduistów wierzy, że to boskie istoty, które z niebios przychodzą do ludzi, aby ich uczyć. Czyli awatar pojawia się w formie fizycznej, aby pomagać ludzkości i uczyć ich o Bogu.
Drugą możliwością jest wcielanie się w fizyczne ciała istot, które pierwotnie rozwijały się w innych światach – przestrzeniach wibracyjnych i sferach – eterycznej lub mentalnej, rzadziej przyczynowej i które postanowiły spenetrować i doświadczyć również przestrzeni fizycznej. Często na początku mogły to robić poprzez opętywanie ludzi lub zwierząt. Z czasem – popadając w zależności prawa przyczyny i skutku czyli karmy, musiały po części działać zgodnie z tymi prawami, które tu obowiązują. Oczywiście część z tym istot zachowała swoje moce mentalne i większą mądrość niż przeciętna wśród ludzi.
Trzecia możliwość, że dana istota przyjmuje sobie na dane wcielenie taką rolę z różnych przyczyn.
I wreszcie czwarta możliwość, która być może jest bardziej przyjmowana w Indiach, choć nie sadzę, aby współcześni hinduiści lub wielbiciele awatarów w Europie czy Ameryce rozważali tę możliwość na poważnie. Otóż tzw. kult awatarów ma swój początek po przybyciu na nasza planetę obcej, pozaziemskiej cywilizacji z kosmosu. Inna cywilizacja, wyżej od nas rozwinięta technologicznie, intelektualnie a może i duchowo przyleciała w swoich statkach kosmicznych na Ziemię i została wzięta za bogów. Wszak przybyli z nieba i mieli mądrość i „moce” – technologię daną im od Boga, która mogli niszczyć całe miasta. Najprawdopodobniej była to energia atomowa. Zaiste „boskie” to moce. A więc kult awatarów, to nic innego, jak kult istot pozaziemskich, które wydawały się bogami.

Podobny kult powstał również kiedyś na ziemi za sprawą ziemian – piloci nawiedzili Indian, którzy nigdy wcześniej nie widzieli samolotu i choć mówili im, że są takimi samymi ludźmi jak oni, to tubylcy im nie uwierzyli i wzięli ich za bogów z nieba. Budowali z trzciny samoloty i czekali na powtórce przyjście tych nowych bogów (kult cargo). To ostatnie zdanie powinno zwłaszcza powiedzieć coś chrześcijanom czekającym na powtórne przyjście ich oczywiście jedynego zbawiciela. Ale czy podobieństwo tego, jak traktują Jezusa nie jest podobne do kultu awatara czy opisanego kultu cargo? Wiem, wydaje się to nieprawdopodobne, jak bajka. Ale wiele kwestii da się wytłumaczyć zwyczajnym konwencjonalnym i naukowym podejściem. Kriszna jest często pokazywany jako osoba o niebieskiej skórze. Wystarczy zobaczyć w Internecie jak wyglądają osoby, które zatruły się srebrem – użyły zbyt duże jego ilości lub stężenia – np. tzw. srebra koloidalnego, aby zdumieć się niesłychanie. Te osoby mają niebieską lub siną skórę. Nazywa się to srebrzyca lub argyria. Osoby interesujące się zjawiskami niewyjaśnionymi i duchowością z pewnością czytały o stosowaniu związków złota lub srebra do tego, aby zwiększyć możliwości organizmu, a zwłaszcza przyspieszyć działanie gruczołów dokrewnych, które są uważane za kluczowe do prawidłowego rozwoju czakramów – energetycznych centrów człowieka. Zatem Kriszna też miał tę wiedzę i ją stosował. Być może cały jego naród z jakiejś nieznanej nam planety stosował takie związki. Obecnie odnaleziono prawdopodobnie zatopione miasto Dwarakę, w którym mieszkał Kriszna, które zostało zniszczone podczas konfliktu (och CI bogowie całkiem jak dzieci w piaskownicy, albo zacietrzewione młodziki).

Gdy w połowie lat 80tych czytałem książki Daenikena o tym, że kulturę Ziemi wielokrotnie kształtowali kosmici, to poruszało to fantazję i wydawało się nieprawdopodobne, zwłaszcza, że oficjalny nurt naukowców kiwał z politowaniem głowami na te teorie. Ale po trzydziestu latach wielu poważnych naukowców, którzy nie są związani z jakąś konkretną religią, która zawężałaby im świadomość do określonego sposobu widzenia świata, rozważa tę tezę jako pewnik. Dowody, skojarzenia, przykłady i fakty są powalające. Przemawia zwłaszcza to, że np. wydobyte gdzieś w grobowcach małe figurki, które przypominają samoloty, po powiększeni ich do skali modeli latających i zaopatrzeniu w silniki, działają! Jak to mówią, jeden obraz zastępuje tysiąc słów, dlatego szczerze polecam cykl filmów „Ancient Aliens” – Starożytni kosmici, gdzie pokazane są wspaniałe budowle, teraz głównie zatopione w wielu miejscach w morzu lub piaskach Turcji. Polecam chociażby część „Bogowie i kosmici”, w której jest wiele odniesień do Bogów z różnych kultur. Gdy spojrzy się według klucza, że rozliczne legendy, mity i wierzenia mogą być faktami, a nie tylko legendami, oraz gdy włączy się znaną nam obecnie technikę i naukę do tego o czym opowiadają te mity, to wnioski są zdumiewające.

Zatem – wiem, nie zabrzmi to miło, ale kult awatarów może być zwyczajną pozostałością po odwiedzeniu Indii przez kosmitów, którzy zaszczepili tam wtedy wiele swojej wiedzy i mądrości oraz duchowości. Najwyraźniej licznym kosmitom odpowiadało życie na ziemi, bo żyli tu długo, mieli kochanki i żony. Byli w centrum uwagi, mieli technologie pozwalającą budować takie budowle, z którymi przy dzisiejszej technice mielibyśmy problem i najprawdopodobniej byśmy ich nie wykonali. No i zdumiewa odnoszenie do gwiazd, pozycji różnych konstelacji – Oriona, Syriusza czy Łabędzia. Więc czczono tych przybyszów z innej planety jako bogów, którzy zstąpili na ziemię. Bogowie Ci albo odlatywali potem do swoich macierzystych planet, albo umierali. A ludzie złaknieni ich wiedzy i bliskości nauczyli się czcić pamięć o nich. Powstawały dzieła literackie będące opowieściami o bogach, takie jak Mahabharata czy Ramajana. Z czasem wiedza, pamięć o rzeczywistych faktach zatarła się a ich miejsce zastąpiła wiara, kult i legenda. I dzisiaj, moim zdaniem właśnie myślokształt traktujące tamte fakty jako „boską” legendę obrastają awatarów i poszczególne kulty bogów hinduizmu.

Ale czy chociaż część Awatarów wie, że jest wielce prawdopodobne, że swoim zachowaniem odtwarzają pobyt na ziemi – a ściślej w obecnych Indiach, kosmitów? Czy mówią o tym? A może nie wiedzą, albo nie chcą, aby w umysłach wiernych, wyznawców i wielbicieli powstał zamęt? Tak samo przecież przez wiele lat robił Watykan odnośnie „wiary” w pozaziemskie cywilizacje.

Ja jednak uważam, że lepiej znać prawdę. Prawda może być jednak szokująca dla wielu umysłów, które od dzieciństwa a patrząc szerzej – od pokoleń były karmione wiedzą, że ich kulty pochodzą bezpośrednio od Boga, albo od boskiego posłańca, nazywanego czasem aniołem. Tyle, że tymi posłańcami i bogami mogły być podobne nam istoty z krwi i kości, pochodzące z innych planet, na których jest życie i mających taką technologię, która pozwala na podróże międzygwiezdne lub przemieszczanie się w inny nie znany nam jeszcze powszechnie sposób.
Niestety taka prawda może być bardzo niewygodna dla głównych nurtów religijnych. Może spowodować spore poruszenie, zanik wiary a być może nawet odrzucenie i zanegowanie wielu pozytywnych i dobrych wartości, które niesie w swoim zalążku wiele religii. Zmieni to postrzeganie ludzi i przewartościuje ich poglądy.
Skoro już Watykan – dość konserwatywny w swoich działaniach i poglądach, wystosował kilka pism mówiących o „naszych braciach w kosmosie, którzy mogą tam żyć”, to może oznaczać, że mają w ręku dowody, że inteligentne istoty są wokół nas i jest z nimi kontakt. Zastanawiają się tylko kiedy on nastąpi i jak na to zareagować – jak to wytłumaczyć ludziom.

Wyobraź sobie, że (podsycę teraz emocje:) 21 grudnia 2012 roku ląduje w jakimś kraju kilka statków powietrznych, wychodzą z nich podobne nam istoty i mówią: „Witajcie Ziemianie, myślimy, że jesteście gotowi”. A potem po oficjalnym powitaniu dodaje: „To przedstawiciel naszej rasy był Kriszną. Z innej cywilizacji osoba była u was znana jako Zeus. Chcecie wiedzieć, jak to było z Jezusem?” I puszczają nam film w 3D przedstawiający fakty z życia Jezusa, Buddy, Kriszny i innych podobnych, znanych postaci. Widzimy jak budowano piramidy, do czego służyli i jak rozrabiali w Sumerze. Nie wszystko musi tam wyglądać tak, jak uczą tego na lekcjach poszczególnych wyznań. Czy gdybyśmy zobaczyli, że Mojżesz dostawał pomoc technologiczną podczas podróży po pustyni od pozaziemskiej cywilizacji, szanowalibyśmy tę historię czy wpadlibyśmy w panikę? Czy gdyby się okazało, że ludzie mają geny cywilizacji pozaziemskich, które próbowały np. przyspieszyć nasz rozwój, to czy taki fakt (gdyby się tak okazało) byłby łatwo przyjęty? Czy ludzkość jest na to gotowa? Ale przecież osoby rozwijające się duchowo są otwarte na prawdę. Mam taką nadzieję.

Wracając do samych awatarów – sam doświadczyłem wizji i wyobrażeń jak z rysunków z czasów bóstw hinduistycznych, pod wpływem pobytu w pewnym ośrodku duchowym. Ale, gdy sobie zażyczyłem, by to odeszło, to ustało. Po prostu takie ośrodki, oraz wielbicieli generują olbrzymi myślokształt, który powiększa się poprzez lata. A teraz wyobraźmy sobie, jaki potężny myślokształt z wizjami, kolorami, dźwiękami buduje kult trwający kilka czy więcej tysięcy lat. Każdy kult, jeżeli nie uznaje się innych lub nie dopuszcza do siebie innego spojrzenia na wyznawane wartości można porównać do lekkiego transu – zawężenia świadomości. Oczywiście jest on ostoją dla wielu ludzi i naprawę im pomaga. W końcu każdy ma prawo wierzyć w to co chce i żyć tak jak chce. Ważne jednak, by w tym co się robi być jak najbliżej prawdy a nie tylko wyobrażeń o niej.

Faktem jest również to, że członkowie określonych ścieżek duchowych rozwijają się. Zwiększają swoje moce duchowe, mentalne, pracują z czakrami. Niektórzy powiedzą, że takie teksty mogą kogoś obrazić – np. czyjeś jak to się mówi uczucia religijne. Moim zdaniem jednak czyichś uczuć religijnych nie można obrazić. Można tylko nie dopuszczać do siebie myśli, że ktoś ma inne zdanie i UWAGA – WIERZY W COŚ INNEGO NIŻ TY! Czy chcąc, aby inni szanowali twoją wiarę jako coś świętego i uwaga – niepodważalnego, zgodzisz się równocześnie na wiarę innych w to, że nie masz racji a nawet tkwisz w błędzie? Czy uszanujesz ich wiarę?

To ciekawe, że osoby posługują się nowoczesnymi gadgetami, telefonami, które są właściwie komputerami, a w kwestiach religii czy tzw. wiary tkwią jeszcze w średniowieczu. Czasem niektórzy dobrze obeznani z tekstami, w tym apokryfami duchowni są bardziej otwarci, niż wierni. Do niedawno np. w chrześcijaństwie negowano wszelkie techniki medytacyjne. Mówiono oficjalnie, że to dzieło szatana, bo przecież nie można samemu się zbliżyć do Boga, tylko poprzez Jego łaskę. Ale na szczęście jacyś mądrzy ludzie odnaleźli w zapiskach jednych z pierwszych chrześcijan – tzw. ojców pustyni opisy medytacji. Więc od niedawna również w Polsce są sesje medytacji chrześcijańskich.

Cudowne są umysły ludzi, wolnych od religijnych dogmatów, patrzących trzeźwo na siebie i życie. Ci przyjmują to co jest tak jak jest, a nie według określonej wizji, którą narzuca religia. Ja np. współczuję Żydom, którzy smętnie jak osierocone dzieci kiwają się w takt modlitwy pod Ścianą Płaczu. Ja wiem, że wielu z nich jest bogatych, ale płakać mi się chce, jak widzę, jak religia zniewala ich umysły, każe wyglądać tylko w jeden ściśle określony sposób – nosić pejsy, zakładać na głowę śmieszne pudełeczka, które na pewno były jakimiś urządzeniami w przeszłości, których używali kosmici do wzmocnienia trzeciego oka lub zdolności mentalnych. Ale tamci ludzie tego nie zrozumieli, więc zrobili tefilin, w którym noszą fragmenty Tory. Można by jeszcze powiedzieć, że ta nazwa „tefilin” jest podobna do nefilim i warto się zastanowić, co je łączy.

Czy awatarowie są gotowi do uznania prawdy o sobie i przyznania się do niej? Że poza tym, że przekazują sporo wiedzy duchowej i są dla ludzi obietnicą co mogą osiągnąć rozwijając swoją świadomość, to są równocześnie częścią kultu odgrywającego jak teatr wydarzenia z przeszłości a niekoniecznie boskie unaocznianie jedności wszechświata?

Wiele osób z wzorcami awatara ma silnie ukształtowane wzorce myślenia. Rozumiem, że można zmaterializować jeden, dwa, dziesięć lingamów, ale po co robić to wielokrotnie? Trochę to przypomina odgrywanie co roku „śmierci” i zmartwychwstania (a właściwie to powstania z grobu, co nie jest tym samym) Jezusa. Mi się trochę znudziła kiedyś ta zabawa i kult. Ileż można? Ale rozumiem ludzi, którzy czynią to nadal. W końcu to jest ich „wiara”, w której mają oparcie, dzięki której czują się mniej samotni i wsparci przez Boga. To dużo, zwłaszcza, że współczesny świat nie jest zbyt przyjazny dla ludzi, wolności, swobody i szczęścia. Jeszcze aktywne siły nieprzyjazne wolności i miłości chcą, abyś był przydatny, robił, co CI się każe i nie myślał za wiele. Wielkie wynalazki są chowane do szuflad, aby utrzymać ludzi w ryzach posłuszeństwa i nieświadomości. To nie jest miłe, więc wiara – w cokolwiek, pomaga wielu ludziom. Rozumiem to. I po części kult awatarów jest właśnie takim misiem, którego dzieci tulą do siebie, aby poczuć się lepiej w nocy.

Niedawno odeszło dwoje wspaniałych osób uważanych za awatarów. Są to Premananda i Sai Baba. Zwłaszcza czas śmierci Sai Baby był dla jego wielbicieli nieoczekiwany. Przepowiedział On, że będzie żył 96 lat. Ale odszedł w 85/86 roku życia. Niektórzy w Indiach liczą lata od momentu poczęcia, stąd takie podawanie wieku. Niektórzy liczą również lata w tzw. latach lunarnych – księżycowych, które są nieco krótsze od solarnych – słonecznych, którymi się posługujemy teraz. A Sai Baba powiedział podobno co najmniej raz na temat wieku jakiejś osoby w taki sposób, że można wysnuć wniosek, że raczej liczył jego wiek w latach księżycowych. Być może tak liczone Jego lata życia stanowią 96 lat. Mają to sprawdzić astrologowie.
Tutaj chciałem jednak zwrócić uwagę na inny aspekt tej sytuacji – śmierci tych wspaniałych osób i odejścia ich w tym czasie. Część osób może poczuć się głęboko opuszczonych przez nich. W końcu zostawili ich, gdy potrzebują oni ich wsparcia, zwłaszcza wobec spodziewanych przez wielu zmian związanych z zapowiadanym rokiem 2012 i spodziewaną zmianą świadomości na Ziemi. Wiele osób wierzy i nastawia się, że będzie lepiej. Jednak czują się zostawione same sobie przez ich przewodników u progu tego wydarzenia. To trochę tak, jakby pasterz odpuszczał stado na noc, albo kapitan wyskakiwał ze statku przed przybyciem do portu. Ale stało się. I po części wydaje mi się, że rozumiem, dlaczego tak wyszło. Otóż obie te postaci są a właściwie mówiąc teraz – były wielkimi postaciami ziemskiej duchowości, ale…prawdopodobnie oboje byli nauczycielami w starym stylu. Ich nauki były uniwersalne, pełne mądrości i wiedzy, ale może było zbyt wiele w nich odniesień do Hinduizmu i skomplikowanych pojęć z sanskrytu z nimi związanych. Może teraz świat potrzebuje już nauczycieli uczących w innym stylu. Mówiących tak prosto jak się da i żyjących na co dzień swoją nauką – takich, którzy raczej uczą poprzez swoje życie a nie wypowiadane słowa czy przytaczane cytaty świętych pism. Takich, którzy scalają w jedno ludzkość nowym językiem i stylem. Albo prawdą. Zobaczymy.

Mother Meera robi z pewnością wiele dobrego. Jest obok Vishwanandy osobą przynoszącą kulturę awatarów na ziemie europejskie. Wiele osób czuje się lepiej po wizycie u Niej. Mają miłe wspomnienia i doznania. Ale Jej niektóre zdjęcia pokazują, że czasem nie najlepiej sobie z tym wszystkim radzi. Widziałem zdjęcia, na których to nie była twarz wyrażająca szczęście czy radość. Oczywiście każdy może być smutny, zmęczony czy nieszczęśliwy. Rozumiem to. Ja rozumiem, ale czy wielbiciele to widzą i nie tłumaczą sobie tego automatycznie jako boską lilę czyli zabawę ich Awatara, zamiast jako normalne ludzkie i cielesne słabości – takie jakie ma każdy z nas?
Swami Vishwananda wg mnie 2-3 lata temu, kiedy zaczynał i był w Polsce po raz pierwszy emanował lepszą energią. Nie mnie to oceniać, po prostu mówię, o swoich odczuciach. Zdarzyło Mu się zafałszować pieśni, które na płycie nagrał wspaniale. Może to był dobry przykład, pokazujący, że i awatar jest „ludzki”. Na pewno wspaniale rozwija swoją boskość. Jest miłą osobą. Trochę mnie niepokoi, że równocześnie czuć w Nim sporo energii w stylu Babaji z Herakhanu i Jego kręgu krija-jogi. Nie mam zaufania do tej ścieżki i tego stylu emanującego energią „boskiego” wkurzenia i „destrukcji” tego co stare. Tak można było myśleć czy działać kiedyś, zwłaszcza 200 czy 1000 lat temu. Teraz czas, umysły i energie są już na Ziemi inne. Natomiast styl działania tych dusz jest cały czas podobny. Ja wiem, że przywiązanie jest silne i każdy pewnie wpada czasem we wkurzenie na to, co go otacza i chęć zadziałania z cała mocą. Tyle, że działanie z mocą wkurzenia nie jest już dobre na te czasy i miejsce energetyczne tej planety w kosmosie, zwłaszcza względem słońca – centrum galaktycznego. To się kiedyś sprawdzało. Teraz potrzeba jasności, miłości i radości wypływających z mądrości ciszy i spokoju. A te dusze – mimo swoich wielkich mocy, mądrości i często błyskotliwości – dopiero się tego według mnie uczą.
Jagadguru Kripalu Parishat emanuje dobrą energią, ale według mnie jest za bardzo na jak ja to nazywam „duchowym odurzeniu”. Jest wciągnięty w wir energetyczny kultu, którego jest przedłużeniem. Jeżeli mu to odpowiada, to w porządku. W końcu lepiej czuć się dzieckiem pełnym radości i wigoru, niż martwić się co tam na giełdzie:) Na pewno też dużo zrobił w kwestii rozświetlenia swej osobowości boskim światłem. Ale dusza jeszcze pewnie będzie musiała popracować.
Amma tuli ludzi a wiadomo, że to ważne dla prawidłowego rozwoju fizycznego u dziecka i emocjonalnego u dorosłych. To wspaniałe móc się do kogoś przytulić z radością i miłością, poczuciem szczęścia, bezpieczeństwa i wolności. Pewnie zainspirowała Ona do ruchu „darmowe przytulanie” – Free Hugs, który fajnie się rozwija, wnosząc dużo radości, spontaniczności i czegoś na wzór „bajki nie z tej ziemi”. Takie zachowania i działania przerywają nurt energii, który panuje często na ulicach w rodzaju – jestem wyluzowany, cool, ale zaraz trzeba będzie „pracować” – czyli wykonywać średnio lubiane czynności, po to, aby wykosić konkurencję, utrzymać się na rynku i zarobić na utrzymanie – przetrwać.
Takie warunki zgotowali nam sprytni manipulatorzy rynku, finansów i mediów. Na szczęście ludzkość się z tego budzi i coraz więcej osób zauważa to i dociera do informacji i faktów obnażających te działania. Na naszych oczach rodzi się nowa jakość życia, świadomości, istnienia i działania na tej planecie. Od nas zależy jak szybko i w jakim stopniu dokona się ta zmiana. Wielokrotnie badano wpływ medytacji na to, co się dzieje w okolicach podczas praktyk duchowych. Wyniki były zadziwiające – większy spokój, bezpieczeństwo i zdrowie nie tylko u osób biorących udział w zbiorowych medytacjach, ale również u całej społeczności.

Myślę, że nowe czasy, do których się przygotowujemy i które współtworzymy mają się opierać bardziej na tym, że każdy z nas ma się stać taką postacią, którą dotąd podziwiał. Mamy się stać swoim własnym awatarem – boskim wcieleniem i ucieleśnieniem wszelkich boskich wartości. Rozumiem, że może to wywołać zarówno w Awatarach, jak u ich wielbicieli poruszenie, bo takie myślenie i podejście zmienia ich paradygmat i całą strukturę, którą współtworzyli na tej planecie przez tysiąclecia. Być może też jak ludzie swoim wewnętrznym nastawieniem poczują się prawdziwie wolni od kultu awatarów, to coś się w Awatarach zmieni i poczują się Oni wreszcie wolni od odpowiedzialni za ludzkość. Odetchną z ulgą i być może więcej energii boskiej wleje się w nich i każdego z nas i będzie to – tak jak obecnie, ta sama kosmiczna energia wszechbytu unoszącego wszystko w swej stwórczej naturze miłości.
Dzielnie wspierali Oni ludzkość w czasach mniejszej świadomości. Byli w pewnym sensie, jak rodzice trzymający dla bezpieczeństwa swoje dzieci za ręce. Ale pewnego dnia dziecko powinno zrobić pierwszy krok samodzielnie. A potem drugi, a potem ruszyć do radosnego biegu, upajając się swoim istnieniem i możliwościami z pełnym szacunkiem dla wszystkiego co istnieje, a zwłaszcza dla czujących i inteligentnych istot.

Na pewno zawsze będą potrzebne mądre, świadome osoby, które ujmują swoim oglądem nie tylko wycinek rzeczywistości, ale jego większą część.
W szerszym kontekście koniec kultu awatarów będzie dla naszej planety przyznaniem, że inne cywilizacje, które – co jest wielce prawdopodobne – stworzyły – ulepszyły rasę ziemską ludzi, przestały być dla nas „bogami” i jesteśmy gotowi patrzeć na nich jak na równych sobie, choć może jesteśmy w tej chwili gorzej wyposażeni w technologie, którymi oni dysponują. Kto wie – może unikalne połączenie naszych genów z ich wytworzyło zupełnie nową jakość i nowe możliwości, których oni lub inne rasy inteligentnych istot w kosmosie, nie mają. Oczywiście z punktu widzenia energii, wszystko – również tzw. materia nie ożywiona pełna jest świadomości. Dzięki świadomości można dorównać bogom – tym pisanym z małej litery, będącym bardziej rozwiniętymi świadomościowo czy technologicznie inteligentnym istotom żyjącym w całym Kosmosie a nawet stać się jednym z Bogiem – TYM pisanym wielką literą:) – będącym Uniwersalną Świadomością i Energią, w której wszystko zawsze było, jest i będzie. W końcu o to przecież chodzi – o maksymalny rozwój na wszystkich dostępnych poziomach świadomości, aktywności i przejawiania się ku powszechnej radości i Szczęściu które JEST tu i teraz i zawsze.

2011-05-23