Krzysztof Chrząstek

O duszy

Każdy słyszał o duszy. Wielu uważa, że coś o niej wie, zwłaszcza, że ostatnio namnożyło się sporo terapii opartych o pracę z duszą. Wielu też chce z nią odbudować kontakt, gloryfikując jej znaczenie.
Ja opiszę tutaj moje spojrzenie na to zagadnienie.

Otóż wyróżniam coś, co nazywam jądrem duszy, iskrą Boga, lub boską iskrą. Jest to centrum duszy, a w sumie jej istota. To ta cząstka, która została wydzielona z całości z mikrointencją, delikatną sugestią i przyzwoleniem, które brzmi mniej więcej: “powróć lub działaj – badaj”. Powróć do całości istnienia lub działaj, badaj, sprawdzaj, albo mówiąc popularnym językiem – doświadczaj. Niektóre “dusze” od razu stapiają się na powrót ze Stwórcą. Inne “działają”, powodując tym samym czasowe poczucie oddzielenia się od całości. Poczucie oddzielenia nie oznacza, że jest się oddzielonym. Niemniej jednak iluzja oddzielenia jest dla poszczególnych istot ogromna.

Naturą iskry boga jest być – istnieć. Nic więcej jej do szczęścia, którym ona jest w swej istocie, nie potrzeba. Samo istnienie jest już dla niej taką radością i ekscytacją, że przeżywanie wciąż na nowo pulsacji własnych wibracji jest wystarczającą nagrodą, spełnieniem i upojeniem.
Ten poziom istnienia – iskra boga jest substancją bezpostaciową, bezforemną i bezpłciową. Nie ma tam polaryzacji. Jest za to możliwość odbicia/skopiowania wszystkiego, z czym się zetknie – również w formie informacji lub wibracji. Iskra Boga może być płatkiem śniegu, psem, wiewiórką, człowiekiem, elfem lub kamieniem i przejawiać charakterystyczne dla tych postaci właściwości energetyczne, motoryczne i mentalne. W ułamku sekundy iskra boga może podjąć decyzję, że będzie dzieckiem lub mężczyzną i samoukształtować się, dopasować do tej wizji – impulsu. Po takiej decyzji – intencji do doświadczenia całego spektrum danej wybranej postaci, iskra boga wciela się – przyjmuje wibracje danej postaci i jej konsystencję. Czasami może to nastąpić w wyniku zagęszczenia energii, a czasem w toku “naturalnym” czyli poprzez urodzenie się, wyklucie lub ukształtowanie.

Teraz, po zaistnieniu w konkretnej formie, iskra boga zbiera przypisane tej formie bytu doświadczenia. One obudowują ją, jak płatki róży, albo kolejne warstwy cebuli, które zawierają wszelkie mentalne i energetyczne wzorce, kody danej postaci. Po kilku takich przyjęciach przez iskrę boga różnych postaci może stworzyć się osobowość duszy – upersenifikowana – uosobiona – wyjednostkowana postać duszy. I moim zdaniem, wszelkie formy pracy z duszą, o których się mówi, tyczą się tego właśnie poziomu. To poziom osobowości duszy, która zawiera pamięć i doświadczenia poszczególnych form, które iskra boga chciała wypróbować. To poziom karmy, doświadczeń, bólu i cierpienia oraz zachwytu i “szczęścia” jakiejś lub jakichś osobowości poszczególnych inkarnacji.

Proszę jednak zwrócić uwagę na jedną zasadniczą kwestię – bez względu na to, jakie są doświadczenia osobowości inkarnacji, które tworzą potem (ich doświadczenia) osobowość duszy, nie wpływa to w żaden sposób na iskrę boga, która nadal jest sobą, ma swoją wibrację i częstotliwość, która jest raczej niezmienna. To za powrotem do tego stanu wolności – swoich własnych wibracji, swej własnej czystości i bezforemnej przedświadomości, tęskni wiele osobowości wcielonych ludzi, którzy mozolnie przeprowadzają różne terapie, prace duchowe na poziomie dusz lub inne formy rozwoju.
Czasem też, na początku tej fazy lub w czasie tworzenia pierwszych osobowości inkarnacji iskry boga, następuje zaprzyjaźnienie się z innymi “duszami”. Niemniej jednak moim zdaniem, tak najbardziej, nie tęskni się za tymi osobowościami duszy, z którymi przeżywa się następnie wspólne, bolesne lub piękne doświadczenia, ale właśnie za podobnymi do naszej wibracjami ich iskry boga.

A aby się tam dostać – do utożsamienia się z iskrą boga, trzeba wyjść poza sferę osobowości duszy i poza utożsamianie się z poszczególnymi osobowościami inkarnacji. Inaczej się nie da. Dlatego osoby, które zbytnio fascynują się odkrywaniem kolejnych “wcieleń” swojej duszy, czasami mają problem z wyjściem ponad ten poziom. Są przywiązane do rozpatrywania siebie i utożsamiania się z poszczególnymi osobowościami inkarnacji. A wtedy trudno jest przenieść poziom samoutożsamiania się odrobinę wyżej – na iskrę boga – centrum duszy, serce duszy. Tutaj nie ma osobowości. Ta przestrzeń podobna jest do wielokątnej, foremnej, wielkiej sali pełnej luster dookoła. Ta przestrzeń w środku to serce duszy. Natomiast w lustrach dookoła sali odbijają się poszczególne osobowości, w jakie angażowała się dana iskra boga. Ona je widzi, obserwuje, może nawet przejawiać się poprzez jakąś z nich. Ale sama jest poza karmą.

Po ukształtowaniu się osobowości duszy i przeniesieniu na jej poziom utożsamiania się, wiele istot ma pewien problem. Taka osobowość duszy często szybko doprowadza siebie do cierpienia i takich wzajemnych relacji z innymi osobowościami inkarnacji tworzonymi przez inne iskry boga, że nie widzi dla siebie wyjścia – uwolnienia się od wzajemnych pretensji, zranień psychicznych i fizycznych. Czyli jest w karmie i szuka wyjścia z tego poziomu współdoświadczania współrzeczywistości.
Aby z tego “wyjść”, potrzebna jest zmiana percepcji, poprzez nie przywiązywanie się do tego, że dana osobowość inkarnacji to “ja”. To tylko pewien przejaw aktywności iskry boga. Gdy osobowości inkarnacji jest ich dużo, wtedy osobowość duszy jest coraz silniejsza. Gdy jest bardzo silna, następuje duże utożsamienie się z nią i traktowanie jako nadrzędnego bytu, który nie chce zniknąć, podobnie, jak nie chce zniknąć osobowość inkarnacji.
Osoby o dużym utożsamieniu z osobowością duszy pozostają na poziomie karmy – czyli mentalnym z lekką domieszką przyczynowego. Takie osoby potrafią czasem rozwinąć do perfekcji możliwości tego poziomu zwane mocami duchowymi lub darami ducha świętego albo siddi – sidhi czyli mocami paranormalnymi. Należą do nich jasnowidzenie, jasnosłyszenie, jasnoczucie, dematerializacja, materializacja, poruszanie przedmiotów siłą woli itd. Ale cały czas są w karmie. Nawet, jeżeli jest to jej skrajnie pozytywny biegun doświadczeń. Może dlatego w niektórych ścieżkach mistycznych mówi się, aby nie przywiązywać się do mocy duchowych a nawet je ignorować. To nie znaczy, że ma się z nich nie korzystać. To tylko podpowiedź, że to nadal poziom karmy, która warunkuje i w pewnym stopniu zniewala, ogranicza byt.

Zatem, jeśli pracujesz z duszą, to dobrze. To wielu osobom pomaga. Wiedz jednak, że raczej pracujesz na poziomie osobowości duszy, który składa się z poziomów mentalnych osobowości inkarnacji. Czyli pracujesz na polu informacyjnym umysłów poszczególnych inkarnacji – wcieleń. Czasem ciężko jest ogarnąć jeden umysł jednej inkarnacji, a co dopiero kilku czy kilkudziesięciu umysłów jednej tylko osobowości duszy.
Niektórzy ponoć mówią, że nie da się rozwiązać większości problemów na poziomie, na którym zostały stworzone. Być może zatem potrzebne jest inne spojrzenie na całość zagadnienia, aby je lepiej zrozumieć.

Jeśli potrzebujesz tego rodzaju pracy z duszą, to ją rób. Jednak porządkowanie tego obszaru, może potrwać bardzo długo. Ale każdy ma swoją drogę i inne rozumienie siebie i świata. Życzę Ci powrotu do własnej duszy – Iskry Boga i połączenia się ze Stwórcą, jeśli tego chcesz.
Wybierz to, co ci pasuje i bądź szczęśliwy. W końcu – jak to mówią niektórzy – istnieje tylko Stwórca, który tańczy swój taniec, a my jesteśmy efektami tego tańca. Jesteśmy przez niego tańczeni.
Mam nadzieję, że jasno to ująłem.

Jest też moim zdaniem coś takiego, jak strumień informacji płynący po genach, albo sferze mentalnej, umysłach, które krążą pomiędzy wcieleniami – zorganizowanymi strukturami przejawienia się intencjonalnej woli. I nawet jeśli jakaś osoba – osobowość odczytuje informacje, że był “w poprzednim wcieleniu” jakąś konkretną osobą, to po pierwsze – jeśli się z nią utożsamia, to nią był na jakimś tam poziomie (stąd tylu “Napoleonów” w pewnych instytucjach), po drugie – odczytał jeden z poziomów ścieżki informacji, która współtworzyła jego (lub czyjąś) osobowość inkarnacji, po trzecie – mógł się też podłączyć pod kosmiczną bazę wszelkich doświadczeń wszelkich inkarnacji – niekoniecznie z jego linii współtworzenia jego własnej osobowości. Warto być tu ostrożnym, zwłaszcza, że części osób mogą się doświadczenia, jakie mieli, mylić z pewnymi wyidealizowanymi przekazami, legendami, które opowiadały o tych doświadczeniach, choć w zmienionej formie. Zmienionej przez poziom świadomości ludzi, którzy byli ich świadkami w dalekiej przeszłości, i którzy tworzyli te opowieści, baśnie i legendy, które przetrwały do dzisiaj.
2015-01-01