Elen E. Kanicka

CEL I IDEAŁ

Kochani, cokolwiek chcemy osiągnąć najpierw wyznaczamy sobie cel.

W tym roku spędzę wakacje nad morzem – powstaje myśl, ustawiamy cel do zrealizowania i przygotowujemy się powoli szukając miejsca, ustalając termin, robiąc potrzebne zakupy itd. Jeśli jest to dla nas ważne „pilnujmy” wytyczonego celu i małymi krokami realizujemy.

Możemy „zrobić” taki wyjazd spontanicznie, lecz tutaj również pierwsza powstanie myśl, pomysł, a następnie jego realizacja, jest cel i dążenie do osiągnięcia go, aż znajdziemy się podczas wakacji nad morzem.

Wszystko co zostało zrealizowane jest wynikiem wytrwałości w realizacji celu, który powstał w naszej głowie jako zamysł.

Tak samo sprawa przedstawia się z naszym rozwojem duchowym i całym życiem.

Zastanówmy się, jaki jest nasz cel. Czy został wytyczony, nazwany? Do czego dążymy w drodze, którą nazwaliśmy rozwojem duchowym? Jaki jest główny cel naszego życia?

Wielu z nas zaczyna się budzić, idziemy już bardziej świadomie, lecz czy wiemy dokąd idziemy? Zadajmy sobie to pytanie.

Pracując z wieloma ludźmi, którzy często mówią – od lat rozwijam się duchowo- zauważyłam, że niewielu ma wyznaczony CEL. Idą drogą mając raczej mgliste pojęcie o samej drodze, a cel nieuświadomiony. Powiedzieć – rozwijam się duchowo, to zbyt mało.

A jeśli nie mają określonego celu czy mogą tam dotrzeć? To dlatego tak wielu zawraca, niecierpliwią się, błądzą, zatrzymują.

Jeśli wyjdziemy z domu a nie określimy dokładnego miejsca, będziemy kręcić się jak ten który zabłądził w lesie.

Zatrzymajmy się i zadajmy sobie pytanie – czy wiem dokąd zmierzam? Jaki jest cel mojej podróży przez życie?

Nazwijmy, określmy nasz cel, wówczas nie będziemy błądzić, bo droga uświadomiona staje się prosta, jasna. Może nie być czasami łatwa, lecz jeśli cel widoczny dojdziemy do niego.

To jak z wejściem na szczyt góry. Jeśli kręcimy się gdzieś w pobliżu nie wyznaczając jako cel – osiągnięcie szczytu, nie dojdziemy tam. Najpierw więc ustalmy – chcę wejść na tę górę, na jej szczyt. Zobaczmy go, zobaczmy siebie na szczycie góry, poczujmy to w sercu.

Jeśli już podejmiemy taką decyzję, trzeba wybrać drogę. Prowadzi tam jednak wiele dróg, skaczemy z jednej na drugą, gubimy się, nie wiemy, która jest właściwa, idziemy, wracamy i mijają wieki, lata, a my wciąż daleko od góry, błądzimy, złorzeczymy, tracimy ufność, niecierpliwimy się.

Prościej będzie wybrać jedną z dróg i wytrwale iść nią, aż osiągniemy zamierzony cel. Jeśli pójdziemy tą jedną drogą w końcu znajdziemy się na szczycie.

Jaką drogę wybrać, kiedy jest ich wiele? Taką, jaką wybrał ten, który szczyt osiągnął.

Jaki jest dziś nasz cel, do czego zmierzamy jako cywilizacja?

Kiedy spojrzymy za siebie ujrzymy całą historię istnienia, wiele cywilizacji, to minęło. Jeśli założymy ewolucję, uznamy, że jako ludzkość jesteśmy w drodze. Możemy to porównać do rozwoju dziecka, od narodzin, okres noworodkowy, niemowlęcy itd., aż do dorosłości.

Rozwój widzialny, fizyczny człowieka w jednym wcieleniu podpowiada nam, że podobnie ewoluują dusze a poprzez nie globalna świadomość. Możemy o tym przeczytać w wielu starych księgach – podlegamy procesowi wzrastania. Idziemy do dorosłości duchowej.

Zeszliśmy jako świadomość na tę planetę i ewoluujemy do minerału do człowieka trzeciego wymiaru, a później dalej w wyższe wymiary świadomości.

Jako minerał, roślina czy zwierzę nie mogliśmy wyznaczyć celu, zrobiła to za nas wyższa świadomość, natomiast teraz już jako człowiek rozumny mamy możliwość świadomego, wolnego wyboru drogi i niestety wciąż kręcimy się w kółko, choć i tak posuwamy powoli do przodu.

Nadszedł czas decyzji. Nie bardzo da się pozostawać w starym świecie, gdyż staje się widzialne, że rozpada się powoli stara struktura istnienia, zasady dawnego programu. To dobrze, gdyż na naszych oczach dzieje się to co zostało zapisane w chrześcijaństwie /Apokalipsa św. Jana/ czy hinduizmie / Yugi/. To wcale nie czas upadku, lecz wzrostu.

Jeśli nastanie czas opuszczenia przedszkola dziecko może bać się życia w szkole, lecz czy opuszczenie przedszkola nie jest szansą i informacją, że ono dorasta. Kiedyś przyjdzie mu opuścić dom rodzinny i znów czy to destrukcja czy czas wejścia w samodzielność. Tak samo dzieje się dziś – stajemy się doroślejsi jako dusze. Wychodzimy z dzieciństwa, braku samodzielności, leku, ograniczeń, aby spróbować prawdziwej dorosłości i wolności.

Zastanówmy się czy jesteśmy zostawieni na tej planecie w naszym rozwoju, bez żadnej pomocy? Nie, byli wielcy nauczyciele, którzy podpowiadali nam drogę, która iść powinniśmy aby zostawić stary świat i dorosnąć, byli jak mądry rodzić, który przygotowuje dziecko do samodzielnego życia.

Budda przynosi drogę środka / wyjście z dualności/, medytację, pracę nad czystością umysłu, Jezus pracę z sercem, odnalezienie w sobie nieba, boga, jedność, Mahomet zachęca do pracy wewnętrznej. Każdy z nich wskazuje nam cel.

Czy są inni, czy jest jakaś inna postać która wskazuje nam drogę? Było ich wielu, lecz Ci stworzyli widzialną dla nas drogę.

Cywilizacje które niegdyś szły tylko tą drogą techniki, ludzkiego rozumu odeszły. Ci, którzy szli drogą samotniczej duchowości też odeszli? Czy nasza społeczność ziemska ma wybrać dominację mężczyzn, to było, czy kobiet, też było. Mamy już to wszystko za sobą. To był czas naszego trzecio- wymiarowego poznawania życia, biegunowości, i dobrze to już było. Byliśmy jak dzieci poznające pewien etap istnienia, dzieciństwo świadomości duchowej. Z minerału do człowieka, który jest jak dziecko w swym pojmowaniu życia. Powstała świadomość istnienia lecz była na poziomie przedszkolaka. W trzecim wymiarze jesteśmy jak dzieci bijące się o zabawki, sypiące sobie piasek w oczy, próbujemy co nam wolno co nie, uczymy się dostrzegać skutki naszych działań, poznajemy naszą fizyczność / śmierć, choroby, leki, zioła, medycyna, suplementy, afirmacje, medytacje, zdrowie itd/, seksualność /przeróżne jej wersje, ofiara, gwałciciel, impotencja, pedofilia, homoseksualizm, heteroseksualizm, dominacja, żądza, itd./, poznajemy świat pieniądza / przyczyna zła, wymysł szatana, bieda, bogactwo, żebractwo, lichwa, władza, skąpstwo, obdarowywanie, działalność charytatywna, itd./, partnerstwo, rodzicielstwo, relacje społeczne, praca zawodowa, jest tego bardzo, bardzo dużo.

To była nasza praca. Dzieci w przedszkolu tez uczą się wielu spraw – od higieny, umiejętność posługiwania się sztućcami, wspólne zabawy, wycinanki, rysunki, literki, śpiew itd.

To robiliśmy tysiące lat.

W całej nasze pracy nie wiedzieliśmy dokąd zmierzamy. Tak jak dzieci w przedszkolu nie wiedzą dlaczego uczą się tego wszystkiego.

Mądry rodzić w domu, czy pani w przedszkolu powie – dzieciństwo, lub nasza praca to poznawanie życia, uczymy się różnych czynności, które później będą służyły wam w dorosłym życiu. To przygotowanie do samodzielności.

Tak też podpowiadali nam nauczyciele, lecz niewielu to rozumiało.

To co poznawaliśmy w trzecim wymiarze miało przynieść mądrość, miało przygotować do dalszego dorosłego życia duchowego.

Np. wchodzimy w związek bez miłości, jesteśmy nieszczęśliwi, ale trwamy w nim bo są dzieci, bo boimy się samotności, bo jest to wygodne, itd. Przychodzi starość i refleksja – mogłem żyć inaczej. Pozostaje smutek, żal, poczucie winy, nieszczęśliwi oboje partnerzy i dzieci, które rosły w rodzinie pozbawionej miłości i prawdy.

Następne życie i najczęściej powtórka poprzedniego, gdyż nie został wyciągnięty właściwy wniosek.

Zamiast poczucia winy, smutku, żalu, czy obwiniania innych / a to najczęściej robimy/, powinniśmy wyciągnąć z naszego doświadczenia wniosek.

Wejście w związek bez miłości i trwanie w kłamstwie nie przynosi szczęścia nikomu.

Nie ważne, że poświęciliśmy całe życie na to doświadczenie, ważne, że wyciągnęliśmy wniosek i nie powielimy więcej tego zachowania.

TO jest rozwój duchowej świadomości doświadczenie i wniosek.

My najczęściej robimy coś innego, wchodzimy w doświadczenie i przez wieczność ciągniemy je za sobą, obwiniając siebie i innych. To tworzy karmę, czyli konieczność ponownego wejścia w doświadczenie, aby wyciągnąć wniosek. To właśnie w tym się pogubiliśmy.

Życie daje nam wszystko co jest nam potrzebne do wzrostu. Przychodzi doświadczenie i…….zostawmy je, wyciągnijmy tylko właściwy wniosek. To nauka mądrości i przygotowanie do wejścia w dojrzałość duchową.

KIM jest dojrzały duchowo człowiek? To ten, który ma mądrość, czyli nie zostawia w sobie pamięci doświadczeń a jedynie wnioski z nich.

Dziecko uczy się chodzić, potyka się, przewraca. Czy rozpatruje bez końca swój upadek, czy oskarża rodzica, że nie ubezpieczył go, czy wścieka się na zabawkę o którą się potknęło? Nie. Wstaje i idzie dalej, jeśli jest mądre i wyciągnęło wniosek, za drugim razem ominie zabawkę, aby się nie przewrócić. Dzieci maja tę mądrość, to dlatego tak szybko się rozwijają. Bierzmy z nich przykład.

Przeszliśmy tysiące lat doświadczeń, teraz zamykamy tamten czas /Apokalipsa św.Jana, Yuga Kali/.

To piękny czas kiedy z dzieciństwa staniemy się dojrzali. Zostawimy za sobą człowieka trzeciego wymiaru /poznanie świata zewnętrznego poprzez dualność/ i staniemy się człowiekiem /czwartego i piątego wymiaru / który poznaje swoją głębie i tworzy poprzez nią świadomie życie zewnętrzne. Staniemy się twórcami.

Jeśli jednak wnioski nie zostały wyciągnięte z każdego doświadczenia, czy będziemy mogli stworzyć świat miłości i wyższych wibracji.

Czy tam gdzie poczucie winy można stworzyć miłość, wyższą wibrację? A tam gdzie oskarżamy, oceniamy, gdzie huczy żądza, gdzie wierzymy w lęk, w śmierć?

Nie, bo to są jeszcze elementy przedszkola, a nie dorosłości.

DLATEGO CZAS WYCIĄGNĄĆ WNIOSKI.

Pomocne nam będzie wyznaczenie CELU, bo jeśli dziecko pamięta, że uczy się, aby kiedyś stać się dorosłe i samodzielne, łatwiej będzie mu pobierać naukę.

Zobaczmy co dzieje się na Ziemi.

Jak przemieszczają się rasy, jak przenika kultura wschodu z zachodem, jak równoważy się energia kobiety i mężczyzny. Świat zmienia się, ewoluuje pokazując nam w którą stronę mamy zmierzać.

Kiedyś rozdzielenie umysłu i serca, teraz już wiemy, że te dwie siły muszą się połączyć w jedności, wolne od wzorców mentalnych i emocjonalnych starego świata.

To podpowiadali tysiące lat temu Nauczyciele, lecz nie słuchaliśmy ich.

Teraz pokazuje nam to życie.

Oczywiście nadal gro ludzi trzyma się starego ograniczonego umysłu i tylko jemu wierzy, lub starego bolejącego serca. Ci, którzy na tym bazują dostają lub dostaną trudne doświadczenia, aby wyciągnąć wnioski i iść dalej.

Jeśli pójdziemy za starym światem i jego prawdami będziemy doświadczać, aż do skutku.

Tak jak nie można pozostać w przedszkolu mając dwadzieścia czy czterdzieści lat, tak nie można pozostać w dualności.

Czas na zmiany.

Wyznaczmy sobie konkretny cel i wybierzmy drogę.

Tym celem może być osiągnięcie siódmego wymiaru, poziomu całkowitej wolności od ograniczeń, poziomu Nauczycieli, Chrystusa, lub poziom Źródła.

Jest on w każdym z nas i jeśli tylko zechcemy możemy w medytacji wezwać do siebie ten stan, poczujemy czym on jest.

To jak wybór szczytu góry.

Jesteśmy wszystkim co istnienie, gdyż energia nie ma podziałów, oddzielenia. To nasz umysł tworzy ograniczenia i oddzielenie. My jako świadomość jesteśmy wszechistnieniem. Jeśli więc w naszym ludzkim umyśle nie ma pamięci czy zrozumienia siódmego poziomu wibracji czy tez źródła, nie oznacza, że nie możemy go poznać.

Jeśli otworzymy się na poznanie, damy wewnętrzna zgodę, możemy odczuć w swym ciele, zrozumieniu, co to znaczy Źródło, lub co oznacza być Chrystusem- czystą miłością.

Cel. Zastanówmy się i wyznaczmy sobie cel. Zapiszmy go głęboko w sercu i umyśle, i miejmy na uwadze jako priorytet w naszym życiu. To cel, więc jeśli już wybierzemy nie zmieniamy go, aż nie osiągniemy tego co zaplanowaliśmy.

Jeśli chcemy budować dom, nie zmieniajmy planów wielokrotnie, bo nic nie uda nam się zbudować.

Cel – ten jeden, niezmienialny, najważniejszy, możemy nazwać go IDEAŁ, dążę do osiągnięcia IDEAŁU.

Czym jest IDEAŁ? To Źródło, Zasada, Bóg. Czy to dobry cel?

Żyjąc w fizyczności będziemy wyznaczać sobie mniejsze cele. Wykształcenie, praca, rodzina, związek, dzieci, wyjazd, itd. To oczywiste, poprzez te małe cele tworzymy życie i są one ważne, gdyż dzięki nim trwa widzialny świat. Jeśli jednak te małe cele staną się priorytetem, nasze życie będziesz wciąż życiem przedszkolaka a nie dorosłego. Jeśli naszym celem stanie się IDEAŁ, w nim znajdzie się i reszta, lecz będzie ona już innej jakości. Życie będzie świadome, radosne, ekscytujące, twórcze, wieczne.

Jeśli już zdecydujemy się na wybór Ideału jako celu naszej najważniejszej drogi- życia, poszukajmy ścieżki, która nas tam zawiedzie.

Tę ścieżkę pokazali nam Nauczyciele.

Pierwszy etap – czystość umysłu, drugi etap – czystość serca, trzeci etap – zjednoczenie tych dwojga i stanie się jednością / wyjście poza wszelka dualność/, czwarty etap – stan JAM JEST, wielbienia i bycie w świetle, całkowite rozpuszczenie się ja w manifestacji boskości, służba, piąty etap – osiągnięcie IDEAŁU.

Ideał jest w nas od początku istnienia, ale był nieuświadomiony. Nasza droga na szczyt góry, to droga do nas samych, do IDEAŁU, którym jest każdy z nas.

To niewyobrażalnie cudowny, niezwykły stan istnienia, to MIŁOŚĆ do której dążymy, to stan świetlistości i PRAWDY, wolności, czystości. Marzymy o tym, nie wiedząc, że jest to w nas – IDEAŁ.

Nasz cały rozwój duchowy to droga do siebie samego, tego prawdziwego, to cisza, światło, moc. Jezus nazwał ten stan – ruch i odpocznienie.

Jeśli żyjąc będziemy mieć nasz IDEAŁ cały czas utrzymany w naszym sercu i umyśle, staniemy się ciszą i miłością.

To droga -nasza codzienna koncentracja nad utrzymaniem ciszy i miłości, naszego IDEAŁU.

Ktoś zapytał mnie: – jak długo mam iść tą drogą, nie mogę być wciąż na klęczkach i modlić się?

Jeśli idziemy drogą na szczyt góry czy pytamy –kiedy tam dojdę, nie bo kiedy tam będziemy, sami to dostrzeżemy. Zanim to się nie stanie IDZMY. To nasza podróż na szczyt góry.

Czy możemy określić jak długo będziemy tam iść?

To zależy tylko od nas.

Jeśli będziemy utrzymywać 24 godziny na dobę stan IDEAŁU dojdziemy tam bardzo szybko, gdyż każde doświadczenie, które się pojawi zanalizujemy, wyciągniemy wniosek i pójdziemy dalej.

Będąc w IDEALE nie będziemy błądzić ani motać się w doświadczeniu, nie zostawimy go już w sobie, czyli nie będziemy tworzyć karmy.

Wytrwałość.

Jeden cel i droga. Jeśli wytrwamy w niej cel zostanie osiągnięty.

Tak jest we wszystkim, również w naszym widzialnym życiu. Ludzie osiągali rzeczy niemożliwe tylko dlatego, że wytrwali w drodze do celu, który sobie wyznaczyli.

Rezygnacja z IDEAŁU to rezygnacja z samego siebie, dlatego warto wytrwać w tej drodze.

To nie jest ciężka praca, wręcz odwrotnie, to ekscytująca podróż do siebie samego, prawdziwego, to zostawienie wszystkiego co nas odgradzało od nas samych, od Boga, który przez nas ŻYJE.

Nigdzie nie trzeba iść.

Cała nasz droga polega na uznaniu, że IDEAŁ jest zawsze w nas, więc niczego nie musimy szukać, lecz tylko pozwolić mu się objawić, utrzymując ciągły stan tej świadomości.

Podczas tej pracy będziemy przechodzić wyżej wymienione etapy, lecz jeśli będziemy mieli prawdziwą determinację, możemy dotknąć naszego IDEAŁU w jednej chwili.

Determinacja.

Jeśli mamy w życiu inne cele i priorytety, wszystko rozwleka się. Nasza energią i uważność tak potrzebna do trzymania IDEAŁU jest rozpraszana.

Zapytałam kiedyś pewną osobę jak długo trzymała stan IDEAŁU, usłyszałam odpowiedź:

- No chyba dwa razy w ostatnim tygodniu, wcześniej nie pamiętam.

Czy możemy się dziwić, że człowiek ten wrócił do starego programu?

Dlaczego tak ważne jest bycie w tym stanie świadomości cały czas? To jak zmiana programu w komputerze. Jeśli zmienimy tylko 10 , czy może działać nowy program? Nie, musimy zmienić 100 . Jeśli pracujemy wyrywkowo, nie dziwmy się, że działa stare, że wchodzi stary program mentalny i emocjonalny.

Droga jest prosta, bezpłatna, wymaga jedynie determinacji, wytrwałości, jasno określonego celu.

Jeśli osiągniemy ten cel będzie on trwały, nie staniemy się już przedszkolakiem, gdyż nie można wrócić do trzeciego wymiaru do świata dualności jeśli wyszło się już niego. Nie ma potrzeby bowiem, aby świadomość, która osiągnęła wyższe zrozumienie schodziła ponownie w to co już poznała.

Wszystkie mniejsze cele dotyczące świata dualności zostawimy za sobą w chwili, gdy przyjdzie zostawić nam ciało, bliskich, majątek, wszelkie dobra. Nasz rozwój na Ziemi jest ważny warto więc ustalić priorytet. To co zdobędziemy na poziomie świadomości nie rozpadnie się nigdy, ani nie będzie potrzeby zostawiania tego, gdyż to my tym będziemy, zawsze i wszędzie.

Można by zapytać:

- Czy powinienem iść za Jezusem, przecież on poniósł porażkę.

Było inaczej. Życie Jezusa, jego droga zostały przepowiedziane długo przed jego narodzinami, więc i śmierć Jego była zaplanowana na poziomie Ducha.

Jezus miał moc i mógł żyć, lecz gdyby został w swym ciele, zszedł z krzyża i został wśród swoich uznaliby Go za Boga, czcili i wielbili, a nie taka było Jego nauka.

Nie potrzebował uwielbienia, gdyż przyniósł nam NOWINĘ

JA I MÓJ OJCIEC JEDNO JESTEŚMY i to nam chciał przekazać. Każdy z nas jest takim samy synem Ojca jak ON i stanowi z nim jedność.

Czy Jezus odniósł sukces? Tak, skoro dziś przebywa w wyższym wymiarze i wspiera nas swoją mądrością, uzyskał wzniesienie i stal się nieśmiertelny. Pokazuje nam na poziomie energii czym jest stan Chrystusowej świadomości, wolności od starego świata.

Moje królestwo jest nie z tego świata – to Jego słowa, które utrzymując w sobie z naszym IDEAŁEM zaprowadzą nas wprost ku niemu.

Miarą naszego wyboru celu jest nasze życie. Zrozumienie zachodzących procesów, widzenie duchowe, radość, wolność, szczęście, manifestacja to jest skutek naszego wyboru.

JAM JEST ŚWITAŁEM , to następny temat Kochani.

www.epokaserca.pl