Kinga Roszczyniała

Syndrom wiecznego braku

Geneza

Z moich doświadczeń w pracy z ludźmi, w zakresie pracy z podświadomością zaobserwowałam, że zdecydowana większość osób żyjących w naszych realiach identyfikuje się ze wzorcem, który na potrzeby tego artykułu nazwałam „syndromem wiecznego braku”. Wzorzec ten zakodowany jest w podświadomości jako pustka emocjonalno-uczuciowa, wraz z silnym pragnieniem jej ciągłego zapełniania, zaspokajania, ciągłym niedosytem, wiecznym głodem uczuć.

Mechanizm ten, moim zdaniem ma swoje korzenie w tzw. upadku świadomości, a powstał pod wpływem silnego szoku, przy odcinaniu się od Boskiego Źródła Miłości, Mądrości i Mocy. Pamięć tego doświadczenia wywołała silną tęsknotę za stanem z przed upadku ale i poczucie winy względem Boga, że się od Niego odwróciliśmy. I tak pojawiło się pierwotne poczucie braku, braku połączenia ze źródłem, źródłem naszej Pierwotnej Natury Dzieci Bożych.

W wyniku czego, mogliśmy przejąć takie oto nastawienia do świata: bierne – niechęć, bezradność, bezsilność, wewnętrzne pogodzenie się z rzeczywistością, w której brak jest faktycznym stanem rzeczy, lub aktywne – ciągła szarpanina, chaotyczne próby wydarcia dla siebie skrawków emocji, namiastki uczuć, znalezieniem zastępczego źródła wszystkiego czego ów brak dotyczył. Chociaż te postawy wydają się skrajnie różne, tak naprawdę obie cechuje to samo – silna potrzeba pielęgnowania doświadczeń emocjonalnych takich jak poczucie odrzucenia, bycia nierozumianym, niechcianym, niepotrzebnym.

Co mniej więcej skutkuje tym, że w codziennym życiu jako Istoty Duchowe właściwie nie mamy szans poczuć się zaspokojonymi i spełnionymi, dopóki znowu nie nauczymy się odwoływać do **Boga i w pełni korzystać z Jego darów.

No, ale od początku. Obserwując siebie, a także innych w pewnym momencie dotarło do mnie, że w naszym świecie bardzo silnie zakorzenione jest poczucie braku, właściwie wszyscy wyrośliśmy w świadomości braku (braku pieniędzy, braku miłości, szacunku, akceptacji, bezpieczeństwa, wsparcia,swobody, przestrzeni życiowej itp.). I to pewnie dlatego większość z nas za najważniejszy cel życia stawia sobie wykształcenie umiejętności przetrwania w zastanych warunkach, w środowisku, które już z założenia nie jest nam życzliwe, bo nie pozwoli nam na dzień dobry poczuć się spełnionymi, za to zasypie nas historiami o tym jak to trudno jest poczuć się szczęśliwym, jeżeli w ogóle . Nie muszę chyba mówić ilu z nas się to w rzeczywistości udaje. I ilu z nas może śmiało powiedzieć: Już teraz mam wystarczająco dużo. A nawet wtedy, że: Jestem człowiekiem spełnionym.

W naszym świecie powszechne są przekonania, że wszelkich dóbr jest ograniczona ilość, no więc wydaje się uzasadnioną postawa, że kto pierwszy ten lepszy, bo dla wszystkich przecież nie wystarczy. Dlatego też zaczynamy szukać skutecznych sposobów na zaspokojenie przynajmniej podstawowych potrzeb, zanim uda się to innym. Czy to dobry kierunek? No bo, co w tym złego, że chcemy zadbać o siebie i swoje potrzeby? No niby nic, może poza tym, że prawdopodobnie naszą główną motywacją do działania jest lęk. Długotrwały lęk wywołujący tzw. „paraliż lękowy”, który kieruje naszymi działaniami skutecznie odcinając nam możliwości cieszenia się i korzystania z efektów naszych kreacji. Przez jego pryzmat widzimy świat jako zdecydowanie nieprzyjazne nam miejsce pełne zagrożeń i wszelkiego rodzaju wynaturzeń, pozbawiony Boga i Jego wsparcia.

To samo dotyczy uczuć, mamy przekonanie że, żeby doświadczać np. miłości, musimy znaleźć jej źródło, w tym przypadku kogoś, kto chce nas nią obdarzyć, poczym uzależniamy się od takiego źródła warunkując doświadczanie miłości od widzimisie tejże osoby, co jak nie trudno się domyślić rodzi tylko i wyłącznie patologie. Osoba z brakiem usilnie i nieustannie zabiega o miłość, wykorzystując każdą okazję, by uczepić się ”źródła”, nazywając to harmonijnym współistnieniem w związku.

Rodząc się i żyjąc z poczuciem braku z każdą chwilą coraz bardziej ugruntowujemy w sobie ten stan umysłu, gdyż nasza podświadomość działa tak, iż zawsze próbuje udowadniać, że to w co wierzymy to jedyna i rzeczywista prawda. Dlatego przyciągamy do naszego życia takich ludzi i sytuacje, które potwierdzają nasze podświadome przekonania. Dlatego też, tak jak i wiele innych destruktywnych mechanizmów brak stał się czymś prawdziwym, wręcz naturalnym dla wielu z nas. W efekcie zamiast uwalniać się od tego wzorca przyzwyczajamy się do niego i uczymy z nim żyć.

Kultura lęku – czyli skutki życia w mentalnym braku

Osoba ze świadomością braku ma ustawioną dość nisko granice oczekiwań wobec życia, świata, ludzi, co skutkuje tym że niewiele chcąc – niewiele ma. Mogło wziąć się to m.in. stąd, że rodzice z syndromem braku podświadomie kodowali swojemu dziecku , żeby do minimum zredukowało swoje oczekiwania w stosunku do nich, poprzez wzmacnianie ciągłego poczucia niezasługiwania i bycia nieważnym. W dziecku pojawia się poczucie winy, z powodu posiadania własnych pragnień, marzeń i oczekiwań. Dorosły człowiek, w którym przez wiele lat były wzmacniane i pielęgnowane różnego rodzaju braki, nie będzie dawał sobie prawa, by oczekiwać czegoś więcej ponad to, co dostawał od swoich rodziców, dodatkowo w ten sam sposób będzie traktował swoich najbliższych, mając przekonanie, że robi to dla ich dobra.

Gdy w dorosłym życiu towarzyszą nam wzorce poczucia braku, to próbom tworzenia i wytrwania w związkach partnerskich towarzyszy wiele niepowodzeń. Nasza podświadomość z wzorcami braku zaprogramowana jest tak, by automatycznie reagować odrzuceniem i poczuciem niezasługiwania na miłość i bliskość. Powoduje to wiele zamieszania w kreacji związku, a nawet jeśli uda się „coś” wykreować, prędzej czy później poczucie niespełnienia i zawiedzenia związkiem zacznie dominować w takiej relacji, co skutecznie nam ją obrzydzi. Dzieje się tak dlatego, że podświadomość uruchamia program, który wręcz uniemożliwia nam doświadczanie i obdarzanie miłością, a całą naszą uwagę zwraca w kierunku jej braku. W tym wypadku, bez względu na to ile miłości byłoby wokół nas, i tak będziemy czuli, że to za mało.

Gdy poczucie braku dominuje w relacjach partnerskich, często obniżamy poprzeczkę i zgadzamy się, tworzyć związek z kimkolwiek, kto akurat pojawi się w naszej przestrzeni życiowej i wyrazi nami jakiekolwiek zainteresowanie. Związek na który normalnie, nigdy byśmy się nie zgodzili. Spowodowane jest to tym, że wzorce poczucia braku silnie wzmacniają lęki przed utratą i samotnością, wiec łatwiej zgadzamy się na byle jakość, bo przecież nic lepszego może nam się nie przytrafić, bo przecież nic lepszego dla nas nie ma.

Ugruntowany brak miłości i niezaspokojenia uczuciowego nie wyklucza możliwości stworzenia związku w ogóle. Wyklucza za to zdecydowanie możliwość doświadczania bliskości między partnerami i wymiany energii miłości między nimi. Mechanizm ten powoduje również, że będziemy podświadomie odpychać każdą osobę, która chce się do nas zbliżyć. Podświadomość z zakodowanym brakiem możliwości zaspokojenia w sferze uczuć, z pewnością nie pozwoli na związek pełen miłości, szczęścia i spełnienia.

Pielęgnowane przez lata poczucie braku może również siać spustoszenie w temacie prosperity, zaradności i samodzielności finansowej. Trudno nam będzie w dorosłym życiu kreować finansowy dostatek, jeśli już od dziecka karmiono nas przekonaniami, że na nasze potrzeby, pragnienia i marzenia nie ma pieniędzy. Bombardowani przez długi czas takimi przekonaniami w końcu poddajemy się i zwyczajnie zaczynamy wierzyć w słuszność takich teorii. Gdy już w samodzielnym życiu pojawi się chęć tworzenia, działania, budowania nasza podświadomość z mechanizmami poczucia braku zareaguje bezsilnością, niemocą, oraz lękiem przed zmianami. Konflikt, który pojawi się na skutek działania przeciwko podświadomym wzorcom przy próbach stworzenia sobie życia w dostatku, ograbi nas z większości energii życiowej, tym samym gasząc naturalną chęć tworzenia i działania.

Gdy chcemy poprawić warunki życia i w tym celu zabieramy się za świadomą pracę z tym tematem, to na samym początku powinniśmy zwrócić uwagę, czy my także nie jesteśmy „ofiarami” zakodowanych w dzieciństwie wzorców braku w zaspokojeniu naszych potrzeb. Poczucie braku prędzej czy później zacznie sabotować odnoszenie kolejnych sukcesów nawet wtedy, gdy będziemy czuli, że wyszliśmy ze świadomości biedy, a nasza praca nad poprawą jakości życia przynosi widoczne efekty. Gdy pracujemy nad zaradnością finansową pomijając transformację wzorców poczucia braku, to tak naprawdę powodujemy, że to one stają się naszą główną motywacją do działania.

Zaobserwujmy, co się dzieje, gdy pracujemy nad prosperity, a zapomnimy o wzorcach poczucie braku. Im zarabiamy więcej, tym pragnienie posiadania staje się jeszcze większe. Co dziwne, w miarę przypływu gotówki, nie wzrasta poczucie spełnienia, tylko zachłanność i większy przymus mnożenia pieniędzy, dodatkowo narasta lęk, że możemy utracić to, co zgromadziliśmy do tej pory. Poczucie braku nie pozwala na pełne korzystanie z tego co już mamy, ono podpowiada Nam, że pieniędzy mamy wciąż za mało, że powinniśmy się starać mieć ich więcej i jeszcze więcej ! To pierwszy krok do frustracji i niezadowolenia, z tego co robimy i ile osiągamy. Niestety, długotrwałe niezadowolenie ze swoich zarobków nie będzie sprzyjać osiąganiu spełnienia finansowego, może jedynie przyczynić się do tego, że z czasem zaczniemy odczuwać coraz większe zmęczenie, niechęć a w konsekwencji będziemy zarabiać coraz mniej.

Dlatego bardzo ważne jest, by wraz z rozwojem świadomości dostatku, zacząć pracę nad zmianą motywacji życiowych, w wyniku czego kolejne cele i marzenia nie tylko będziemy realizować łatwo, miło i przyjemnie, ale także będziemy potrafili korzystać w pełni z efektów swoich kreacji. Moim zdaniem najlepszą motywacją jest radość z działania i tworzenia. Radość wspaniale działa jako motor napędowy i przede wszystkim wzmacnia nasze poczucie spełnienie, sprawia, że na każdy problem patrzymy jak wyzwanie, a to oznacza, że nie poddajemy się już na starcie, ale odważnie kroczymy do momentu, w którym uda nam się osiągnąć zamierzony cel.

Osoby u których dominuje poczucie braku, z pewnością będą również emanowały przekonaniem, że w życiu zawsze trzeba z czegoś rezygnować, na rzecz czegoś innego. Tym samym będą wierzyły, że życie to droga nieustannych wyborów i związanych z tym kompromisów:

mogę mieć albo spełniony związek – albo karierę, mogę być w związku – albo mieć święty spokój, mogę mieć albo dużo pieniędzy i brak czasu dla siebie – albo mieć mnóstwo czasu i nie śmierdzieć groszem. Ich świadomość nigdy nie wykroczy poza sferę „albo-albo”.

Póki dominuje w nas poczucie braku i związanego z tym niezaspokojenia, będziemy mieli pod górkę z każdą kreacją, łącznie z kreacją bogatego, radosnego i szczęśliwego życia w otoczeniu kochających i wspierających nas osób. Nie da się być człowiekiem spełnionym, zadowolonym z siebie i efektów swojej pracy, jeśli podświadomie wierzymy, że zawsze nam w życiu czegoś będzie brakować, zawsze będziemy musieli usilnie dążyć do zaspokojenia, zawsze będziemy odczuwali lęk przed utratą i co najgorsze, zawsze będziemy musieli rezygnować z czegoś, by mieć coś innego w zamian.

Doskonałym sposobem na zmianę poczucia braku w poczucie spełnienia jest:

1. Danie sobie prawa do posiadania swoich potrzeb.

2. Dania sobie prawa do ich zaspokajania.

3. Ugruntowanie, że wszystkie moje potrzeby są równie ważne.

Oczywiście dobrze jest gdy przy okazji na trzeźwo i przytomnie weryfikujemy nasze potrzeby z tym, co jest dla nas zgodne z Naszym Najwyższym Dobrem. Równie ważna jest systematyczna medytacja nad zadowoleniem, szczęściem, radością, wdzięcznością no i przede wszystkim miłością, miłością do siebie.

Długotrwałe pielęgnowanie poczucia braku zdążyło ugruntować dużą bezsilność, niemoc i mocno nadwyrężyło wiarę w siebie, pozbawiając nas jednego z ważniejszych fundamentów samooceny. Dlatego uwiarygodniło wszelkiego rodzaju lęki robiąc z nas istoty bojące się życia i niepewne swojej przyszłości.

Na nasze szczęście wybierając drogę świadomego rozwoju duchowego, możemy skutecznie zmienić niekorzystne, ograniczające nas przekonania, na te bliższe rzeczywistej prawdzie o nas jako doskonałych Dzieciach doskonałego Boga. Dlatego wierzę, że to tylko kwestia czasu, potrzebnego do zaakceptowania w pełni pozytywnych zmian dzieli nas od zrealizowania marzenia o szczęśliwym, bogatym i spełnionym życiu, wśród kochających osób, w świecie Boskiej miłości, mądrości i mocy.

Przypisy autora

- Upadek Świadomości; Permanentne zawężenie stanu świadomości (wraz z zaniżeniem wibracji energii osobistych) do poziomu, który uniemożliwia korzystanie z Wewnętrznej Intuicji oraz Boskich Inspiracji i Wsparcia. Co w efekcie skutkuje tym, że zaczynamy działać z poziomów emocjonalnych, w wyuczonych, bądź przejętych podświadomych programach postrzegania rzeczywistości i funkcjonowania w niej.

- Bóg; używam tego słowa w odniesieniu do Uniwersalnej Energii życia, Najwyższej inteligencji, Najwyższej Jakości uczuć i Najwyższej Jakości Siły Sprawczej we Wszechświecie. Nie przypinam do Niego żadnych definicji i wyobrażeń kulturowo-religijnych.