Leszek Żądło

Samoocena upadłych aniołów

Samoocena upadłych aniołów (UA) to temat specyficzny i dla wielu drażliwy. Omawiając ją należy zacząć od tego, że najczęściej jest ona zbudowana na nierzeczywistych przesłankach, lub nawet na wyparciu się prawdy o sobie.
Sprawa jest od początku jasna: większość inkarnowanych w ludzkim ciele UA nie zdaje sobie sprawy z tego, kim są w rzeczywistości i jest nieświadomych źródła swego pochodzenia. Stąd usiłują stać się kimś, kim nie są i nigdy nie będą. Widząc beznadziejność owych prób popadają często w stan chronicznego niezadowolenia z siebie. A to jest właśnie droga sprowadzająca samoocenę na samo dno. Na dodatek większość z nich czuje się innymi od środowiska, rodziny, a czasem ma poczucie, że są nie z tego świata. To wszystko rzutuje na aktywność społeczną, zawodową a także na związki.

Budując zdrową samoocenę UA musi uwzględnić to wszystko, co każdy człowiek.
Na samoocenę składają się:

Na dodatek dla UA bardzo ważnym elementem samooceny może się okazać świadomość własnego pochodzenia.

Czy rzeczywiście ten ostatni punkt jest taki ważny?
Otóż nawet niniejszy wykład będzie miał znaczenie tylko dla tych, którzy mają świadomość swego anielskiego pochodzenia. Od tego momentu, kiedy ktoś uświadamia sobie swe anielskie pochodzenie, zacząć się może wiele przemian na lepsze w życiu i świadomości UA.

Podstawowa zasada budowania zdrowej samooceny u UA brzmi:
UPADŁY ANIOŁ NIGDY NIE STANIE SIĘ CZŁOWIEKIEM!
Podobnie też żaden człowiek nie stanie się nigdy aniołem.

W historii religii najczęściej nie zdawano sobie z tego sprawy, wobec czego powstało wiele fałszywych dróg rozwoju duchowego bądź mistycznych poglądów sprowadzających przynajmniej część ludzkości oraz UA na manowce. Większość z nich może funkcjonować tylko dlatego, że wysoka samoocena tak u ludzi, jak i u UA, jest czymś niezwykle rzadkim!!!
Poglądy religijne mają szczególny wpływ na samoocenę UA z tej prostej przyczyny, że są one bardziej zainteresowane sprawami ducha niż pozostałe istoty ludzkie. I to najczęściej one, a nie ludzie, usiłują wrócić do Boga. Ale droga powrotu, jaką wybierają, zależy nie od skuteczności, jaką oferuje, a od rzeczywistych intencji UA wobec siebie i swego rozwoju. A że intencje UA wobec powrotu do Boga i swego pierwotnego stanu są raczej nieczyste, stąd tyle zawiedzionych nadziei.

Intencje (nastawienia) wobec siebie to nic innego jak samoocena! Jeśli są oparte na nierzeczywistych dążeniach, czy aspiracjach, muszą sprowadzać na manowce.

Samoocena UA jako istoty ludzkiej zaczęła się kształtować od pierwszych doświadczeń przebywania w ciele fizycznym. Pierwsze zejścia w materię polegały na opętywaniu słabych psychicznie – chorych, naćpanych lub umierających. W związku z tym doświadczeniem pojawiły się pierwsze praktyczne przesłanki wiedzy na temat tego, czym jest człowiek, jak panuje on nad ciałem, co robi z seksem i na czym polega życie w materii. UA wyciągały stąd wnioski rzutujące na ich kolejne doświadczenia związane z życiem w ciele, a także na temat rzekomych praw rządzących światem ludzi, materią, ciałem i gatunkiem ludzkim.
Zaiste, trudno się po takich praktycznych naukach pozbierać nawet po tysiącach lat!

Oczywiście, nie każdy aniołek pragnący doświadczyć przyjemności życia w ciele materialnym musiał przejść przez to samo. Pierwsze doświadczenia mogły się różnić w szczegółach, jednak w istocie są one do siebie podobne w jednym punkcie: daleko im od poglądów i mechanizmów rządzących życiem i działaniem ludzi zdrowych, trzeźwych i przytomnych. A więc pierwsza lekcja UA polegała na tym, że wyciągnęły niewłaściwe wnioski na temat życia i funkcjonowania ludzkiego, bo ich najważniejsi – pierwsi – nauczyciele to były osobniki źle przystosowane do życia, umierające, albo najczęściej naćpani i nieprzytomni dewianci!
Niezła baza do budowania samooceny, nieprawdaż?

Teraz spróbuję omówić po kolei poszczególne elementy samooceny UA i przedstawić tezy pomocne przy budowaniu ich właściwej, zdrowej samooceny.

Zacząć by trzeba od uświadomienia sobie i zgody na to, że UA jest UA, a więc od świadomości własnego pochodzenia.
Część UA jest w stanie przyznać to od razu, ale są i takie, które gwałtownie przeczą takim możliwościom. Rzecz w tym, że wiele spośród nich ma wmówione w hipnozach, że są zwykłymi ludźmi i że na tej świadomości musi bazować ich zdrowie psychiczne. Wszelkie zaś “fantazje” na temat swego anielskiego pochodzenia mają traktować podejrzliwie i w wypadku ich pojawienia się zgłaszać na leczenie do psychiatrów lub hipnotyzerów, by im z głowy wybili takie urojenia!
Sprawdzenie, czy ktoś jest UA, może nastąpić na kilka sposobów. Można przerobić test stwierdzający, czy ktoś jest UA (w art.: Anioły są wśród nas, Czy inni, znaczy, gorsi?), a także sprawdzić za pomocą wtajemniczonego w temat jasnowidza, albo analizy psychometrycznej. Pewne osoby wreszcie mają możliwość skorzystać z terapii reinkarnacyjnych lub nawet świadomie pamiętają swoje zejście w materię. To dobry początek, by rozpocząć odkręcanie tego całego zakręcenia, na które UA zapracował przez wiele wcieleń usiłując być, czy stać się człowiekiem.

Teraz możemy zabrać się za poczucie własnej wartości UA.
Praktyka pokazuje, że w większości wypadków jest ono budowane na niewłaściwej bazie. Często UA zazdrości ludziom ich mocy kreacji (w rzeczywistości reprodukcji gatunkowej), a także emocji. W związku z tym ma żal do Boga, że On bardziej pokochał ludzi. Jednocześnie często czuje się lepszy od ludzi pod innymi względami.

Zakręcenie w relacji człowiek – UA wynika z pierwotnych prób doznawania doświadczeń cielesnych. Odbywało się to na zasadzie opętania podatnych osobników ludzkich, lub wcześniej – zwierzęcych. Pierwotne doświadczenie identyfikacji z opętanym przez siebie osobnikiem pozostaje w jawnej sprzeczności z pamięcią tego, kim się było przed upadkiem i jakie miało się możliwości, tudzież moce. To wszystko zostało zepchnięte gdzieś w kąt z nadzieją na znalezienie czegoś lepszego. Szok konfrontacji z niskimi energiami lub nieprzytomnym stanem świadomości często pozostawiał po sobie wrażenie utraty mocy, a także poważnego ograniczenia świadomości.

Podstawowy błąd tych, którzy pragnęli tego typu doświadczeń, polega na poczuciu, że anioły zostały upośledzone przez Boga i na dążeniu do zrekompensowania sobie owego upośledzenia.
Według UA niebieskich upośledzenie miało polegać na ciągłym doświadczaniu miłości z uniemożliwieniem doświadczania cierpień, lęków, nienawiści i innych emocji. Stąd poczucie niespełnienia, jeśli nie doświadcza się całego spektrum sprzecznych z sobą emocji i podświadomy lęk, że powrót to Boga (świata aniołów) oznaczać będzie powrót do upośledzenia!
U czerwonych UA poczucie niespełnienia wiąże się z wcześniejszym brakiem doświadczeń materii. Stąd ich lęk przed rozpuszczeniem się w niebycie po powrocie (taka forma upośledzenia!). Obecnie ciągle im za mało doświadczania materii i formy!
Tak więc UA niebieskie pożądają szerszej palety “doskonalszych” emocji, a czerwone lepszego, doskonalszego ciała! Stąd ani jednym ani drugim powrót do Boga nie wydaje się czymś szczególnie wartym zachodu, choć cały czas tęsknią za tym pięknym stanem miłości, z którego się wyrwały!!! Ot, takie “drobne” pomieszanie i wewnętrzna sprzeczność intencji wobec powrotu, ale też niedocenianie tego stanu, z którego się wyszło i w którym się jest.
Mamy wreszcie i białe UA, które czują się niespełnione, bo im się jeszcze nie udało obrzydzić innym życia w ciele, ani rozwalić materialnego świata, który ma według nich być przyczyną wszelkich cierpień tych upadłych niebieskich i czerwonych biedactw duchowych.

Chore relacje między UA polegają na tym, że czerwone czują się bardziej sprytne od niebieskich, niebieskie bardziej obdarzone mocą od czerwonych, a białe bardziej świadome i mądrzejsze od pozostałych. A tak naprawdę żadna z tych grup nie radzi sobie najlepiej z codziennymi wyzwaniami. Efekt porażający – żadna z tych grup ani nie potrafi znaleźć miejsca na Ziemi, ani sposobu na powrót. Po prostu rewelacja!!!

No i na koniec mamy sporą grupę żółtych UA, czyli tych, które mają szansę wrócić do swego świata i więcej się nie inkarnować. Oooch! Większość z nich nawet nie ma tej świadomości, że są w ogóle uduchowione, obdarzone duchowymi mocami i że mają lepszą karmę! Po prostu mając zgromadzoną dość dobrą karmę, żyją na tyle dobrze i wygodnie, żeby nie mieć większych aspiracji do rozwoju duchowego, bo przecież im przyjemnie! Po co więc szukać czegoś niewiadomego i nie wiadomo po co?

Widzimy tu, że świadomość siebie i swojej wartości jest u prawie wszystkich UA dość ograniczona. Niektóre z nich usiłują przeciwstawiać się Bogu, udowadniać, że stworzyłyby lepszy i bardziej sprawiedliwy świat. Są także i takie, których poczucie wartości opiera się na misjach wobec ludzi czy innych UA. Jedni więc mają uszlachetniać ludzki gatunek, a inni zabijać tych, którzy się nie uszlachetnili. I ta zabawa trwa wieki! Bez względu na to, kto pełni w niej jaką rolę, na pewno buduje swoje poczucie własnej wartości na przekonaniu, że jest lub może być lepszy, bardziej sprawiedliwy itp. od Boga, czyli na konkurowaniu z Nim. To konkurowanie często przenoszą na związki z ludźmi i innymi UA.

Nieświadomość “kim jestem” i opieranie poczucia własnej wartości na misjach, a także na niespełnieniu, czy żalach do Boga, musi sprowadzać na manowce rozwoju. Zamyka możliwość powrotu i osiągnięcia pełnej doskonałości. Taką możliwość zamyka również ciągłe niezadowolenie z siebie i ze swego życia. A przecież wiele UA świadomie i celowo takie niezadowolenie wywołuje, by się zniechęcić do życia w świecie. Efektem tej praktyki jest tylko zaniżenie wibracji i pogorszenie warunków życia. Teraz trzeba to wszystko odwrócić prostą afirmacją:

Potrafię być zadowolony z siebie i ze swego życia.

A potem:

Mam wszelkie powody, by być zadowolonym z siebie i ze swego życia.

UA muszą zdać sobie sprawę z faktu, że potencjalnie są istotami doskonałymi. Takimi właśnie zostały stworzone i były, kiedy im się zachciało więcej! Ich droga to powrót do stanu, w którym już kiedyś były. Nie muszą więc do niczego dochodzić, niczego zdobywać czy rozwijać mocy. Nie muszą na nic zasługiwać i niczego nikomu udowadniać. Wystarczy, że zaakceptują boską moc w sobie w miejsce swych wysiłków, boską miłość w sobie w miejsce emocji i boską mądrość w sobie w miejsce obsesyjnie gromadzonej wiedzy. Droga do tego celu prowadzi nie tylko poprzez medytacje na ten temat, ale też przez uwolnienie od misji i hipnoz, którym wiele z nich zostało poddanych w wyższym świecie astralnym, gdy były bardzo blisko powrotu. Tam znów naiwnie dały się zmanipulować tym, którzy wcale a wcale nie chcieli wracać i usiłowali powstrzymać innych przed powrotem. Posuwali się przy tym do podstępów odwołując się do miłosierdzia i dobrych intencji powracających aniołków. Jednak przekazane przez nich misje są zupełnie bez szans na realizację i uniemożliwiają powrót. Inne UA znalazły sobie na Ziemi “czarnych opiekunów”, którzy udzielali im mądrych rad, jak sobie radzić w świecie, a ponadto twierdzili, że pomagając ludziom stracili moc i teraz bardzo proszą o wsparcie. Po wyrażeniu zgody przez takiego naiwniaka hipnotyzowali go i przestrajali, by ich zasilał swą energią i zapomniał o swej anielskości. To wszystko warto odreagować w sesji regresingu, by nie obciążało poczucia własnej wartości.

“Czarni opiekunowie” wykazują się szczególną aktywnością, gdy czują, że ofiara wymyka im się z rąk. Kilku z nich przez pewien czas walczyło przeciw upowszechnianiu wiedzy na temat UA i przedstawiało ją jako wymysł szaleńców. Udało im się nawet odnieść niejakie sukcesy i odwrócić uwagę niektórych UA od poszukiwania ich tożsamości.

Tu przechodzimy do tematu: świadomość własnych możliwości.
Jak widzieliśmy na przykładach, owa świadomość często została poważnie ograniczona w wyniku pierwszych doświadczeń związanych z opętywaniem osobników o ograniczonej świadomości, a ponadto w wyniku różnych zabiegów hipnotycznych oraz autohipnotycznych.
Zadaniem UA będzie więc odzyskanie świadomości, że mają takie same możliwości jak Bóg. No a żeby to mogło zadziałać, muszą zrezygnować z wyręczania i poprawiania Boga. Ważne więc okazuje się szczegółowe uzdrowienie relacji z Bogiem i uświadomienie sobie, że zostaliśmy stworzeni na Jego podobieństwo z wszelkimi właściwymi Mu mocami i możliwościami kreacji. To wymaga wstępnego widzenia Boga jako istoty ze wszech miar pozytywnej i tylko pozytywnej!!! A to już wielu UA nie mieści się w głowie! A szkoda, bo przecież zostały stworzone na Jego “obraz”. Tu też warto nauczyć się patrzeć na siebie tak, jak widzi nas Bóg – jako na istoty doskonałe. I mieć świadomość, że wszystko, co z tą doskonałością nie ma nic wspólnego, to obciążenia i zasłony (klisze astralne i mentalne) oddzielające nas od świadomości prawdziwych siebie i swych możliwości.

Samoocena UA musi być tak wysoka, by dostrzegały w sobie całą boską doskonałość z wszelkimi jej cechami, by ją przejawiały w każdej chwili życia! Tu na początek przydają się medytacje na cechy doskonałości związane z poszczególnymi czakrami.

Warto zaufać modlitwom, by Bóg ujawnił nam wszelkie nasze możliwości, którymi jesteśmy obdarzeni. Nie warto jednak na tym poprzestać, tylko dalej modlić się, by ujawnił, do czego najlepiej wykorzystać nasze zdolności, talenty i możliwości. Przecież mamy tu coś do zrobienia (sami się na to zdecydowaliśmy). A skoro tak, to zróbmy to najlepiej jak to możliwe, czyli po bożemu – z miłością i czystymi intencjami.

UA muszą sobie też uświadomić, że miłość jest potężną, właściwie najpotężniejszą mocą we wszechświecie. A z tym mogą mieć różne problemy, jak choćby poczucie winy za to, że obdarzając miłością inkarnowane w ludzkie ciała demony i strzygi, doprowadziły do ich śmierci, co wydawało im się wówczas straszną, niewybaczalną zbrodnią przeciw ludzkości, której mieli przecież pomagać, a nie szkodzić. Miłość niszczy negatywne formy astralne. Ten mechanizm działania miłości trzeba sobie uświadomić wraz z wszelkimi konsekwencjami błędnej interpretacji mocy miłości i swej roli w jej uruchamianiu!

UA dysponują różnymi mocami duchowymi. Jedne z nich więc ulegają pokusie, by ich nadużywać, podczas gdy inne czują się winne za ich sprzeniewierzanie. Część nie doceniając swych mocy duchowych pragnie poznać te najbardziej mroczne i upada pod ciężarem coraz niższych wibracji. Większość jednak chyba nie docenia swych anielskich możliwości, albo boi się ich. Przecież to nie jest normalne w świecie ludzi! Niektórym UA odbiło, bo z powodu przejawiania mocy czy zdolności, zostały uznane za kogoś wyjątkowego – wybrańców, mężów bożych, czy coś podobnego.
Kiedy już mamy świadomość, że posiadamy jakieś moce duchowe, warto odwoływać się do modlitw o ukazanie owych mocy, a także o inspiracje, że skoro już je mamy, to chcemy się dowiedzieć, jak je wykorzystywać dla dobra swojego i innych.
UA muszą też przekonać się, że doskonale radzą sobie z wszystkim w tym materialnym świecie. I to jest chyba najważniejsze zadanie na początek drogi.

Kolejny punkt do omówienia to świadomość sensu życia.
Ci, którzy nie widzą sensu życia, umierają w poczuciu bezsensu. I niektórym tylko o to chodzi, gdyż wierzą, że w ten sposób wrócą do Boga. Wiele UA nie widzi sensu życia, jest za to pewne, że życie należy sobie obrzydzić we wszelkie możliwe sposoby. Zniechęcają się więc do świata i życia na wszelkie sposoby, nudzą się i przekonują o bezsensie życia. Liczą na to, że dzięki temu przejdzie im ochota na kolejne żywoty. Ale nie rozumieją, że w ten sposób zaniżają swe wibracje i nie trafiają tam, gdzie by chcieli, tylko do niższych światów astralnych, z których znów muszą się inkarnować w formie fizycznej. Nie zauważają, że w ten sposób zaniżają sobie wibracje i uniemożliwiają doświadczanie miłości, mądrości i mocy.

Wiele spośród UA uwierzyło, że mają szansę dojść do oświecenia (wrócić do Boga) za pomocą prostego zabiegu: wybrały sobie na to wcielenie najcięższe z możliwych warunki życia. Miało im to zapewnić obrzydzenie i zniechęcenie do kolejnych wcieleń, a także odpokutowanie wszelkich win wobec wszelkich skrzywdzonych przez nie w przeszłości stworzeń. W efekcie sytuacja rodzinna zniechęca je do życia aż tak, że nie mają już sił na żadne praktyki duchowe, a o wiecznym szczęściu mogą sobie najwyżej pomarzyć. I na tym zazwyczaj się kończy, bo przeciążenie warunkami życia, jakie sobie wybrały, przygniata je psychicznie i pozbawia jakiejkolwiek woli rozwoju.

Dla UA życie najczęściej nie ma sensu. Jeśli ma, to tylko jako miejsce, gdzie mnoży się doświadczenia i emocje, gromadzi wiedzę i odpokutowuje swoje winy. W umyśle UA na temat sensu życia panuje istny chaos i pomieszanie pojęć. Z jednej strony życie wydaje się wielką pomyłką, z drugiej to, co ono z sobą niesie, jest przedmiotem pożądania (emocje, cierpienia, forma materialna). Do tego dochodzi podświadome przekonanie, że żyjąc w świecie nie da się osiągnąć szczęścia, czy spełnienia, że materia utrudnia kreację itd.
Wyjście z tego pomieszania jest tylko jedno: zaakceptować, że wszystko jest możliwe w świecie materialnym, że rządzą w nim te same prawa, co w duchowym i że istnieje coś takiego jak nadrzędność praw duchowych nad oporem materii. I wreszcie pozostaje zaakceptować, że życie ma sens. Tu polecałbym afirmację:

Moje istnienie ma sens, moje życie ma sens, moja praca ma sens, moje działania mają sens.

Dla opornych przygotowane są dekrety afirmacyjne: “Sens istnienia” oraz “Sensowne i skuteczne działanie”.

Kiedy już uda się uporać z sensem istnienia, pozostaje rozwinąć świadomość swoich celów.
Świadomość swoich celów to bardzo ważna sprawa. Wiele UA opiera ją na misjach lub pożądaniu seksualnym i nie wychodzi poza ten schemat. To powoduje, że usiłują realizować się wbrew swym interesom i zdolnościom, a w efekcie tracą poczucie sensu życia. Część dodaje jako ważny cel rozwój duchowy. Jednak zazwyczaj jest on specyficznie traktowany, a kryją się za nim nieczyste intencje.

Najważniejszym celem UA powinien być powrót do boskości, czyli do swego pierwotnego stanu. Nie oznacza to śmierci! Powrót następuje na poziomie świadomości i podnoszenia energii, a nie opuszczenia ciała i materialnego świata. Można więc wrócić do swej anielskiej natury, a nadal posiadać ciało! Będzie ono jednak przetransformowane, a więc energetycznie inne niż ciała ludzi. Jego wibracje będą dużo wyższe. Takie ciało nie podlega procesom chorobowym czy rozkładowi po śmierci. Osiągnięcie tego typu poziomu energetycznego w ciele może być jednym z celów UA. Po drodze trzeba odreagować przywiązanie do doświadczenia wibracji ciała opętanego pierwotnie osobnika ludzkiego, a także do wibracji śmierci!

UA może mieć wiele celów. Również cele materialne mogą być dla niego ważne i do zrealizowania. Nie mogą mu jednak przyćmiewać celu głównego.
Ważne, żeby wszystkie cele pośrednie służyły realizacji celu głównego. Ważne też, żeby w miejsce dotychczasowego mnożenia doświadczeń, zacząć podnosić jakość swych doświadczeń. Z tym wiąże się podnoszenie poziomu energii wewnętrznej, zwiększanie pojemności energetycznej, a także rozwijanie różnych zdolności uznanych za paranormalne lub twórcze. Twórczość może się przejawiać we wszystkich dziedzinach, nawet tych uznanych za techniczne. Zdolności warto wykorzystywać dla dobra swojego i innych.

Ustalając cele życia trzeba pamiętać, żeby to nie były cudze cele. A więc warto zacząć od afirmacji:

Sam wiem, czego chcę.

Trzeba też pamiętać, by nasze cele nie były realizowane kosztem innych. Mamy przecież wszelkie możliwości tworzenia z znajdowania jak najkorzystniejszych rozwiązań. Wykorzystujmy je więc w każdej chwili życia. Inne istoty zamieszkujące Ziemię nie są naszymi wrogami, sługami, czy niewolnikami. Nie są ani lepsze, ani gorsze od UA. Są za to inne. I tę inność trzeba uszanować (art. Czy inni, znaczy, gorsi?). W imię tej prawdy należy przestać narzucać się innym z uszczęśliwianiem ich. Nawet jeśli jest to misja białego anioła mającego doprowadzić do Boga wszystkie inne.

Każdy z UA musi się nauczyć żyć tu, na Ziemi i działać tak skutecznie, jakby żył w swoim świecie. Dlatego wielu potrzebna jest świadomość, że “Tu jest moje miejsce, tu jest mój świat”, że jednak, może mimo wszystko, “Jestem z tego świata”.
To prawda, bo gdybyśmy nie byli, to by nas tu nie było! Nie czujmy się więc przychodniami, czy gośćmi, ale pełnoprawnymi gospodarzami w tym materialnym świecie. Przecież “tu” panują te same prawa duchowe, co “tam”!

UA muszą się nauczyć, że żyjąc w materii mogą przejawiać się i funkcjonować tak samo doskonale, jak w świecie swego pochodzenia. Tylko wtedy mogą “wrócić”. Lekcja, którą mają tu do przerobienia, ma je nauczyć owej doskonałości bez ograniczeń świata materialnego, astralnego i mentalnego. Powinny więc pojąć, że wszelkie próby ucieczki z jednego świata w drugi nie mają sensu i są zupełnie nieskuteczne.
Tak to jest, że jeśli już mamy moce duchowe, to musimy nauczyć się nimi mądrze i z miłością posługiwać. Inaczej obracają się one przeciw nam. A obracają się, dopóki mamy w głowie bałagan, dopóki kierujemy się sprzecznymi lub nawet szkodliwymi dla siebie intencjami.

Podnoszenie samooceny ma więc doprowadzić do harmonii wewnętrznej oraz do zharmonizowania się z boskością. Nie powinno stanowić to trudności, bo przecież boskość jest w nas. Podnoszenie samooceny to odkrywanie swej prawdziwej natury, a także akceptowanie jej w jej boskiej formie przejawiania (manifestowania) się w działaniu.