Leszek Żądło

Wybór źródła inspiracji

Koń, jaki jest, każdy widzi – opisywała to stworzenie definicja w pewnej starej encyklopedii.
Tak samo każdy widzi, jaki jest ten świat. I tak, jak go postrzega, takie wyciąga na jego temat wnioski. Za każdym razem są one subiektywne.
Niestety, czy na szczęście?
Otóż zależy od tego, z jaką intencją na wszystko patrzymy.
Możemy bowiem szukać w świecie potwierdzeń dla swych teorii i poglądów, ale też możemy czerpać z niego wspaniałe inspiracje do rozwoju duchowego i osobistego.
Intencja to nastawienie. Intencje stwarzają nam karmę, ponieważ motywują nas do dążeń i działań.
To dziwne, że w żadnej książce o jodze czy buddyzmie nie przeczytałeś o intencjach?
A może jednak? Tylko uszło to twej uwadze? Albo użyto innego słowa, które jednak oznacza coś podobnego?
Faktem jest, że wielu nauczycieli duchowych nie zwraca uwagi na intencje uczniów. Ci, którzy do nich przychodzą, są zazwyczaj zdeterminowani i gotowi posłusznie spełniać polecenia mistrza. I to im musi wystarczyć jako jedyny przewodnik po duchowej ścieżce. Tak bowiem stanowi tradycja. Intencja ucznia jest oczywista – słuchać guru i ufać Mu bez granic.
Ten, kto postępuje zgodnie z tradycją lub z poleceniami mistrza, nie musi się zastanawiać nad swymi intencjami. Jego intencją bowiem jest realizować to, co inni mu podsuną. Czas na badanie swoich intencji będzie miał później, po wielu latach medytacji, jeśli Mistrz mu na to pozwoli.
A jeśli nie?
Będzie żył złudzeniami, że podąża wprost do celu i nie zauważy nawet ceny, jaką za to płaci.
Świadomość intencji na pewno byłaby niemile widziana przez wszystkich mistrzów, którzy nauczają guru – jogi (jogi oddania dla guru z telepatycznym uzależnieniem od jego umysłu). Konsekwencją świadomości intencji okazuje się bowiem rosnące poczucie niezależności. A to w wielu szkołach duchowych uznaje się za niebezpieczne.
Mam przeto pytanie: czy umysł Mistrza może być źródłem informacji najwyższej jakości?
Owszem, może, jeśli Mistrz jest w pełni oświecony. A takich, niestety, raczej się nie spotyka. Przyznajmy jednak uczciwie, że mistrz nie oświecony miewa przebłyski prawdy i genialności. I to tym więcej, im więcej jest świadomy Boga oraz swoich intencji.
Oczywiście, na pewno słyszałeś o jedynym Mistrzu, Mistrzu nad Mistrzami. Najwyższym Mistrzu itd. I chcesz mieć tylko takiego – najwyższego z najwyższych!
Myśląc kategoriami europejskimi wpuszczasz się w maliny. Jednak gdybyś wiedział, że to kwestia zwyczajowo przysługującego Mistrzowi tytułu, nie popełniłbyś błędu. Określenie Najwyższy Mistrz dotyczy jego linii przekazu, a nie odnosi się do porównania z Najwyższymi Mistrzami z innych szkół.
Uczniowie, których nie stać na samodzielność, zawsze pozostają w transie zachwytu i uwielbienia dla swego Najwyższego Mistrza. I sławią go pod niebiosa, tak jak np. Najwyższą Mistrzynię Czing Hai, której okazują wdzięczność za to, że nauczyła ich zaprawiać śliwki, które dotychczas marnowały się w sadach.
Czy z tego wynika wniosek, że w Hong Kongu i ty miałbyś szansę zostać Najwyższym Mistrzem?
Być może, gdybyś jeszcze co nieco więcej reprezentował pod względem duchowym!
Skala cudów czynionych przez Najwyższego Mistrza bywa różna. Zawsze jednak ocena cudowności jego poczynań zależy od stopnia świadomości uczniów i obserwatorów z zewnątrz.
Nie chcę się tu naśmiewać z Najwyższej Mistrzyni, którą bardzo sobie cenię. Nie w tym rzecz. Rzecz w tym, żeby nie traktować normalności jako cudów wynikających z łaski Mistrza.
Zapewniam cię, że jesteś w stanie uczynić wiele cudów, które przypisywano najwyższym Mistrzom. Na pewno nie wszystkie, ale to powinno ci wystarczyć, by pojawiła się u ciebie intencja traktowania Mistrza jak człowieka, który tym tylko różni się od ciebie, że więcej niż ty wie i potrafi. Traktuj go nie jako wszechwiedzącą wyrocznię, ale jako źródło inspiracji. Nie bój się, że bez kogoś takiego zbłądzisz, lub nawet nie wejdziesz na właściwą ścieżkę. To, co się z tobą stanie, zawsze będzie zależało od twoich intencji. A te zależą od ciebie i od twej samooceny.
Nie ma sensu straszyć duchowych aspirantów, gdyż takie strachy są dobre dla maluczkich i chętnych do uzależniania się. Konsekwencje karmiczne takiej postawy można łatwo przewidzieć.
Ale… jest ona nie bezpodstawna. Pewna grupa osób pozbawiona jest jednak zdolności rozróżniania i nie potrafi odróżnić tego, co korzystne, od tego, co szkodliwe. Te osoby powinny znaleźć sobie dobrych nauczycieli i przewodników.
Sposób jest prosty:
Proponuję afirmować, że „trafiam zawsze na najwyższej jakości nauki duchowe i jestem w stanie pojąć ich głęboką treść”, lub „zawsze trafiam na kompetentnych nauczycieli duchowych, którzy mają czyste intencje wobec mnie i wobec duchowości”.
Powyższym afirmacjom musi towarzyszyć przekonanie:
„mam czyste intencje wobec swojego rozwoju duchowego i mojego Mistrza”.
Jeśli zaś ufasz sobie i swojej intuicji, wystarczy ci wybrać Boga – źródło informacji najwyższej jakości. A to możesz uczynić tylko wówczas, jeśli praktykujesz medytację lub modlitwę kontemplacyjną.
Każdy z nas ma w swej osobowości trzy składniki. Są to Średnie, Niższe i Wyższe Ja. każde z nich ma inne źródła inspiracji. I każde może dążyć do zrealizowania innych celów.
Najważniejsze jest osiągnięcie harmonii i współpracy na takiej zasadzie, że intuicyjne Wyższe Ja inspiruje, Średnie Ja podejmuje decyzje zgodne z inspiracją intuicyjną, a Niższe ja realizuje to wszystko.
Tylko wtedy człowiek może żyć w harmonii, cieszyć się zdrowiem i czuć szczęśliwy. Tylko to zapewnia mu realną moc!