Leszek Żądło

Radość życia i zadowolenie

Wielu ludziom radość kojarzy się tylko z wesołością lub głupkowatym zachowaniem. Myśląc o radości nie potrafią być przytomni i z przytomnością jej sobie nie kojarzą. Inni pragną być nieprzytomni ze szczęścia, czy pijani szczęściem. Zacznę od tego, co może cię zszokować: nie istnieje coś takiego, jak nieprzytomna radość i nieprzytomne szczęście.

Nieprzytomne mogą być tylko złudzenia szczęścia i radości. Nieporozumienie wynika stąd, że kiedy jesteś spięty, nie odczuwasz radości ani szczęścia. Kiedy użyłeś do “rozluźnienia się” jakiegoś środka odurzającego, wówczas stajesz się otwarty na doznawanie szczęścia i radości. Tej otwartości towarzyszy jednak nieprzytomny (nietrzeźwy) stan umysłu. Stąd wielu ludziom radość i szczęście kojarzą się wyłącznie z nawaleniem, do którego często dochodzi jeszcze zatrucie.

Twoja reakcja na szczęście i radość, podobnie jak na miłość, może zależeć od wielu czynników. Jeśli byłeś trzeźwy i przytomny doznając szczęścia czy radości, wówczas twoja podświadomość ma pozytywne skojarzenia, a ty możesz doznawać odczucia szczęścia w każdej chwili uspokojenia, czy pozytywnego myślenia. Jeśli jednak twym doznaniom związanym z przeżywaniem chwil szczęścia towarzyszyły jakieś inne doznania, możesz je podświadomie, a nawet i świadomie, uznawać za warunki, od których zależy twoje szczęście i odgrywać je.

Jedni uzależniają doznawanie szczęścia od dobrze wykonanych zadań (za które są chwaleni), inni od odurzenia alkoholem bądź narkotykiem, a jeszcze inni od spełnienia się w jakiejś roli – choćby i seksualnej. Wówczas to znika napięcie psychiczne i na chwilę pojawia się rozluźnienie, podczas którego każdy czuje się lepiej.
Cała sztuka bycia szczęśliwym polega na tym, żeby nie uzależniać swego szczęścia i dobrego samopoczucia od jakichkolwiek czynników działających z zewnątrz. Można być więc szczęśliwym niezależnie od tego, co o nas sądzą, czego chcą i wymagają, niezależnie od tego, czy coś robimy, czy umiemy, czy coś opanowaliśmy, czy nie. A na pewno można być szczęśliwym i radosnym na trzeźwo i przytomnie.

Bycie na luzie zależy od twego nastawienia, a nie od tego, czy coś umiesz, bądź za co jesteś chwalony. Uzależnianie swego samopoczucia od opinii innych bądź od swych osiągnięć, to najkrótsza droga do nieszczęścia i niezadowolenia. Nigdy bowiem nie spotkasz ludzi, którzy zawsze będą z ciebie zadowoleni i nigdy nie uda ci się osiągnąć perfekcji (a przy tym zadowolenia), jeśli wymagasz od siebie coraz więcej. Jedynym sposobem na szczęście jest nauczyć się być szczęśliwym niezależnie od wszystkiego. Choćby się waliło i paliło, ja mogę i potrafię być szczęśliwy (radosny).

Zawsze mam powody do zadowolenia z siebie (z życia).

Oto pewien ideał, który warto sobie afirmować. Aby go jednak urzeczywistnić, należy zastosować znacznie więcej afirmacji, które dotyczą tematu. A zacząć należy od podniesienia samooceny i poczucia bezpieczeństwa. Nie da się bowiem być jednocześnie wystraszonym i szczęśliwym (jeśli to potrafisz, to na pewno powinieneś otrzeźwieć i oprzytomnieć). Osoby, u których występuje niechęć do życia, do pracy, czy do siebie, powinny włożyć dużo pracy w afirmowanie sobie radości życia. Podobnie jest z tymi, którzy na razie “żyją po to, żeby umrzeć”. Ważne dla nich jest również docenianie siebie i życia.
Spróbuj więc:

Zawsze mam powody do zadowolenia z życia.

Nie masz?
Nie wierzę! Masz natomiast “na wierzchu” wszelkie powody swego niezadowolenia. Spisz je bardzo szczegółowo. Praca, którą zainwestujesz w spisywanie, na pewno zaowocuje ci w niedalekiej przyszłości. Twoje wątpliwości bowiem mogą posłużyć jako tematy do afirmowania sobie radości życia i samooceny. Wystarczy, że zaprzeczysz swym “wyrobionym” poglądom i postawom. A jeżeli nie?
Z bagażem przeszłości nigdy nie będziesz szczęśliwy. Gdyby twoja przeszłość była całkiem szczęśliwa, nie cierpiałbyś teraz. Gdyby twoja dotychczasowa wiedza i dotychczasowe doświadczenie mogły ci zapewnić szczęście i radość życia, na pewno byłbyś szczęśliwym człowiekiem.

Jeśli więc to, co zgromadziłeś dotychczas z takim trudem i mozołem, nie zagwarantowało ci szczęścia, to pora sięgnąć po inne środki. Okaże się, że najlepszym z nich jest negacja twych dotychczasowych osiągnięć, poglądów, dążeń i pragnień. Nie bój się! Nie namawiam cię do totalnej negacji. Na pewno bowiem twoje dotychczasowe życie doprowadziło cię do tego punktu, w którym się znalazłeś i zapragnąłeś szczęścia. Masz więc zgromadzony też bagaż pozytywnych doświadczeń i wiedzę o tym, co nie zapewnia szczęścia. A to cenny kapitał. Doceniaj to, co już osiągnąłeś.

Chcę zaznaczyć, że w drodze do szczęścia warto też zmienić styl życia i towarzystwo. Oczywiście, że na początku może ci brakować towarzystwa tych wspaniałych kumpli od piwka, czy koleżanek od kawusi. I tych budujących rozmów, że Maciuś stracił piąty ząbek, kiciuś włóczy się po dachach, Kowalska puszcza się z fryzjerem, a teściowa napuszcza męża… I tych bardziej intelektualnych w rodzaju:
—Czytałem w…, że jajka zawierają za dużo cholesterolu.
—A moim zdaniem rację ma profesor …, który twierdzi, że produkty sojowe zawierają szkodliwe substancje, więc nie należy nimi zastępować białek zwierzęcych.
—A więc rację ma profesor …, który twierdzi, że należy spożywać więcej mleka.
—To nie tak, bo profesor … omawia w książce… wyniki swych badań, które potwierdzają szkodliwość mleka dla… itd.

Człowiek, który wybiera szczęście, przestaje się interesować podobnymi rozważaniami. On medytuje, ufa swej intuicji i jest szczęśliwy. Przy okazji zdaje sobie sprawę, że nie ma sensu dyskutować o swoich doświadczeniach.
Człowiek medytujący nigdy nie powie: moim zdaniem rację ma guru …, który twierdzi, że medytacja polega na…. On wie, że żadna opinia autorytetów nie może się równać z jego osobistym doświadczeniem.
Nie podoba ci się, że to zbyt autorytatywne, że zbyt pyszałkowate?
Więc zastanów się, na czym, twoim zdaniem i zdaniem uznawanych przez ciebie autorytetów, polega robienie kupy?
Bez sensu?
Oczywiście, że nie dyskutujesz nad tym, jak robić kupę, tylko idziesz ją zrobić. Tak samo medytujący nie musi z nikim uzgadniać, co dla niego znaczy medytacja, tylko ją wykonuje.
No właśnie, zamiast dyskutować, na czym, zdaniem autorytetów, polega szczęście, zrelaksuj się, skoncentruj uwagę na zadowoleniu, na przyjemnych doznaniach i bądź szczęśliwy!
Może się nie rozumiemy. Nie chodzi o to, żebyś sztucznie wywoływał przyjemne doznania. Chodzi o to, żebyś poczuł się przyjemnie i radośnie, gdy się zrelaksujesz.
To wielki krok we właściwym kierunku.