Leszek Żądło

Zbiorowe zahipnotyzowanie

Pragnienie życia i działania tak jak wszyscy wokół, to najgorsze mamidło. Jego mamiącą moc i fatalne skutki spostrzegamy tylko w szczególnych – przełomowych chwilach naszego życia. U większości ludzi tym momentem jest śmierć, a u niektórych wielki szok spowodowany groźną długotrwałą chorobą, lub nagłym tragicznym wydarzeniem.
Z relacji ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną lub pamiętają okresy istnienia miedzy wcieleniami, wynika, iż wtedy zaczynają patrzeć inaczej. Zauważają, że pragnienie życia tak jak inni, jest zwodnicze, że w ten sposób próbowali uciec od siebie, od życia, a przede wszystkim od odpowiedzialności za swoje własne wybory. I wówczas to, co wydawało się takie łatwe i oczywiste, zaczyna się jawić tym, czym w rzeczywistości było: drogą na manowce.
Gdyby to, co robią wszyscy, miało jakąkolwiek wartość, gdyby było naprawdę dobre, wszyscy wokół nas byliby szczęśliwi, zdrowi i bogaci. Jeżeli nie są, to tylko dlatego, że realizują inne cele, które im się wydają ważniejsze. Z pewnością w tym momencie niektórzy z czytelników popukają się w głowę: jak może być coś ważniejszego dla człowieka od zdrowia i bogactwa?
Otóż może.

Czy nigdy nie pragnąłeś osiągnąć czegoś za wszelką cenę? Czy mając do wyboru być szczęśliwym, albo poawanturować się, zawsze wybierałeś szczęście, spokój i harmonię? A czy zamiast czuć się bezpiecznym, szykowałeś się do obrony?
A może nigdy nie spotkałeś ludzi, którzy “aż tak pragną być zdrowi”, że ciągle ględzą o swojej chorobie i cały świat chcą zainteresować swym cierpieniem?
Tu trzeba zdać sobie sprawę z faktu, że każdy z nas ma swoje cele jawne i ukryte. Jawne głosi i pragnie realizować, a ukryte rzeczywiście realizuje.
Regresje często pomagają pojąć i zauważyć cele ukryte. A każdy, kto dokona odkrycia, że żył inaczej, niż mu się wydawało, zyskuje samowiedzę, która może zaowocować świadomie wprowadzanymi w jego życiu zmianami. Praktyka jest bardzo prosta, choć nie każdy łapie bez przygotowania, o co chodzi. Ważne, żeby rozmawiać z podświadomością bez tłamszenia jej, bez kontrolowania tego, co przychodzi z wewnątrz. Podobnie, jak to się ma z testami skojarzeń. Gdy udaje ci się z nimi pracować, możesz spróbować tego, co znali kahuni już dawno temu i co z powodzeniem stosowali weryfikując swoje cele.

Na czym ci bardzo zależy?
Jaką cenę za to płacisz?
Co sobie po tym obiecujesz?
I co ci z tego (lub tą metodą) wychodzi?
Np.:
Chcesz cierpieć.
Ból, cierpienie, choroba.
Zbawienie.
Coraz cięższe życie i wzrost kosztów leczenia, utrata pracy.

Teraz widzisz, jaka jest efektywność twej drogi do Boga. Nadal jednak możesz być przekonany, że warto, bo ktoś ci obiecał nagrodę w niebie. A przecież jeszcze w niebie nie jesteś, więc nie wiesz, czy nagroda czeka na ciebie, czy nie.

Możesz wzbogacić arsenał pytań:
Z jakimi intencjami wobec ciebie obiecano ci (zbawienie za cierpienie)?
Jakie miałeś wtedy intencje wobec swego życia i rozwoju?
Do czego doszedł ten, kto ci to obiecał?

Jeśli to zrozumiesz, możesz podjąć decyzje, czy trwasz w tym, co ci szkodzi, czy też dokonujesz zmian. Tak, i ty możesz dokonać zmian w swoim aktualnym życiu, jeśli tylko zrozumiesz jego cel, jeśli poznasz skuteczne sposoby dokonywania takich zmian. To afirmacje, wizualizacje i modlitwa afirmacyjna. Dokonujesz takich zmian, z jakimi czujesz się bezpiecznie i rezygnujesz z takich, których się boisz. Problem jest właściwie bardziej skomplikowany, bowiem świadomie możesz się nie bać, a jednak trafiasz na wewnętrzne opory przed zmianami lub nawet przed konkretnymi działaniami. I co wtedy?
Wówczas powinieneś zdać sobie sprawę z faktu, że boisz się podświadomie. Podświadomie, to znaczy poza świadomością. I ten poza – świadomy lęk jest tak silny, że wywołuje opór.
Podświadomie możesz nie tylko się bać i opierać, ale również czuć się winnym i pragnąć odpokutować. Co więcej, deklarując, że pragniesz żyć pełnią życia, możesz tak naprawdę pożądać śmierci. Tak, tak, każdy, kto używa narkotyków, alkoholu czy używek, twierdzi, że chce właśnie tego jednego: doświadczyć pełni życia. W imię tego deklarowanego pragnienia używa środków, które przybliżają śmierć. Pełnia życia w jego wydaniu to mnożenie sposobów na popełnianie samobójstwa, na zadawanie sobie śmierci. W tym kontekście zastanów się nad naukami tych wszystkich, którzy twierdzą, że należy robić to, na co się ma ochotę. Owo pozorne dążenie do wolności może oznaczać dążenie do wyzwolenia z konieczności życia, myślenia i podejmowania odpowiedzialnych decyzji. A tego, niestety, uniknąć się nie da.
Dlaczego napisałem “niestety”?
Pogodzenie się z prawdą wielu ludziom wydaje się nieziemskim cierpieniem. Przeżywają oni katusze na samą myśl, że akceptując to, co jest, utraciliby swą wolność. Tymczasem to ich urojone wyobrażenie o wolności i o jej zagrożeniu staje się jedyną realną przyczyną ich cierpień.

Czy więc nie należy robić tego, co się chce? I czy to naprawdę takie niebezpieczne?
Robienie tego, co chcesz, może być dla ciebie bezpieczne albo niebezpieczne. Wszystko zależy od tego, czy jesteś świadomy, dlaczego chcesz tak, a nie inaczej. W tym momencie okazuje się, że w wielu przypadkach odpowiedź może przyjść tylko drogą terapii regresywnych. Chcąc się dowiedzieć, skąd biorą się twoje chęci lub niechęci, możesz posłużyć się też ćwiczeniami, z którymi zapoznałeś się wcześniej.
Powiedzmy sobie szczerze, że nie ma działań bez wyborów. To znaczy, że każde twoje działanie, nawet jeśli działasz pod presją lub w stanie silnego szoku, wynika z twego wyboru. A gdyby ci jeszcze ktoś powiedział, że szoki i presje też zależą od twoich wyborów, to już zapewne miałbyś go za wariata?
A jednak. To, też wybór, tyle że nieświadomy.
Każda decyzja zaowocuje w twoich działaniach i w realiach twego życia. Nie ma znaczenia, czy podejmujesz ją świadomie, czy w amoku, lub stanie odurzenia alkoholowego, bądź narkotycznego. Owszem, możesz przytaczać setki uzasadnień, że przecież istnieją obiektywne warunki i czynniki, które trzeba uwzględniać...

Znam ludzi, którzy największe sukcesy odnoszą właśnie dlatego, że nie liczą się z owymi “obiektywnymi” uwarunkowaniami. Podejmują przy tym swoje decyzje jak najbardziej świadomie! Kierują się bowiem intuicją. Możesz wyobrażać sobie, że ci, którzy kierując się intuicją decydują świadomie o swych działaniach i o swoim życiu, to nieodpowiedzialni wariaci. Ja wolę widzieć, że to są ludzie sukcesu. I to się potwierdza w praktyce. Świadomość motywu wyboru to świadomość intencji. Jest ona ważna, gdyż na końcowy rezultat działania intencja ma zawsze większy wpływ, niż samo działanie. Swoich działań zwykle jesteśmy świadomi. Nieświadomi są tylko ci, którzy odurzyli swój umysł, wprowadzili się w trans, lub działają pod wpływem sugestii hipnotycznej. Przykre to, ale tak wyglądają realia dotyczące większości ludzi. “Normą” jest odurzenie, ograniczenie, a więc upośledzenie funkcji umysłu.
Z punktu widzenia specjalistów badających umysł i jego funkcjonowanie, pod wpływem sugestii hipnotycznej znajduje się znacznie więcej ludzi, niż moglibyśmy to zauważyć. Większość z nich sprawia wrażenie zupełnie normalnych. Jednak ta ich normalność jest efektem zahipnotyzowania.

Metody regresywne często pomagają w rozpoznaniu zmienionych stanów świadomości, a dzięki temu pomagają odnaleźć siebie prawdziwego. Wystarczy tylko przypomnieć sobie, kiedy zostaliśmy zahipnotyzowani, kiedy polecenia hipnotyzera przyjęliśmy za prawdę, za rzeczywistość.

Okazuje się że większość ludzi popadło w uzależnienia hipnotyczne w zupełnie innych warunkach, niż seans hipnotyczny. Zdarzyło im się ulec woli lub przewadze psychicznej innych osób, które nawet nie wiedziały, że są doskonałymi hipnotyzerami mogącymi narzucać innym swój punkt widzenia. Zresztą, co tu dużo mówić, narzucanie innym swego spaczonego (oczywiście “jedynego prawdziwego i słusznego”) punktu widzenia to cel nie tylko hipnotyzerów, ale i wychowawców, katechetów, oraz rodziców.

Na świecie roi się od ludzi, którzy zużywają mnóstwo energii, by hipnotyzować innych. Co prawda niektórzy z nich odnoszą w ten sposób sukcesy ekonomiczne, towarzyskie, lub naukowe, ale tracą coś o wiele cenniejszego. Tworzą oni klatki mentalne i emocjonalne, w których zamykają siebie i bliskie im osoby, które rzekomo kochają. W ten sposób ograniczają możliwości rozwojowe swoje i innych. A przecież ten czas i tę energię mogliby poświęcić na rozwój duchowy, bądź choćby twórczy.
Często spotykamy takie oto obrazki: ludzie w związku kłócą się i obwiniają nawzajem. Jedno utopiłoby drugie w łyżce wody. Deklarują przy tym, że się kochają i że to miłość, a więc troska o drugą stronę, każe im “ciosać sobie wzajem kołki na głowie”.

Ach, ileż to razy podczas sesji regresingowych ludzie uświadamiają sobie, jak przez wcielenia narastał w nich bunt wobec tych, którzy im się narzucali z jakimiś “oczywistymi” prawdami. Z wcielenia na wcielenie u jednej ze stron narastała złość i nienawiść do prześladowcy, a u drugiej pragnienie poświęcenia się dla dobra tego, którego ona molestowała. Po obu stronach nasila się zaciekłość i bezradność.
Ważne jest zrozumieć, jaką naprawdę płacimy cenę za hipnotyzowanie innych. W tym pomagają nie tylko terapie regresywne, ale i obserwacja naszych najbliższych. Kiedy nas nienawidzą, kiedy uciekają przed nami i nie chcą znać, to znaczy, że przesadziliśmy z uszczęśliwianiem ich wbrew ich woli.
Jedynym sposobem na wyjście z takiej sytuacji, kiedy to jeden hipnotyzuje drugiego “dla jego dobra”, okazuje się zwrócenie mu wolności.

Ja …. zwracam wolność ......
Ja …. zwracam sobie wolność od …...
Ja…. rezygnuję z uszczęśliwiania innych na siłę. Powierzam ich boskiej opiece i ochronie.

No a jak uwolnić się od skutków zbiorowego zahipnotyzowania?
Tu metody regresywne okazują się mało wydajne. Najskuteczniej działają afirmacje typu:

Ja … sam wiem, czego chcę (pragnę).
Ja … sam wiem, co lubię.
Ja… jestem niewinny i w porządku, kiedy skupiam się na swoich celach (pragnieniach) i kiedy je spełniam.

Uwalnianie od zbiorowego zahipnotyzowania przynosi wspaniałe poczucie odzyskania wolności i odnalezienia siebie. Ale może się wiązać z wielkimi rozczarowaniami, że rzeczywistość okazuje się inna, niż nam to wmawiano.
Ja jednak uważam, że brzydka prawda jest lepsza od najpiękniejszego kłamstwa. Ale Prawda przez duże P., jest piękna. Ta prawda to fakt, że kiedy znikną z umysłu zaślepiające presje i cudze urojenia, stajemy się tym, kim zawsze byliśmy – cudownymi istotami pełnymi bożej miłości, mądrości i mocy.

Droga do tej prawdy prowadzi przez systematyczne medytacje.