Leszek Żądło

Naturalne odurzenie umysłu

Wiele osób zauważa, iż po pewnym czasie praktykowania medytacji, czują się co nieco ogłupiałe lub nawet nieprzytomne. Podobne odczucia pojawiają się po mocnych sesjach regresingu, albo w ich trakcie. Najłatwiej odurzenie umysłu zauważyć, gdy jesteśmy zakochani, albo uprawiamy seks. Prawdopodobnie dlatego to nas tak rajcuje.
Spróbujmy wyjaśnić tę sprawę.

Dlaczego podczas medytacji i sesji regresingowych pojawia się odczucie nieprzytomnosci, odurzenia?
Można to częściowo wyjaśnić na podstawie zjawisk fizjologicznych. Otóż mózg, a zwłaszcza podwzgórze wraz z przysadką mózgową, jest “laboratorium chemicznym”. Gdy oglądamy przerażające sceny, produkowana jest adrenalina. Sceny okrutne, gwałtowne powodują wydzielanie mieszaniny katecholamin i kortykoidów, które mobilizują nasz organizm. A przecież niejednokrotnie podczas sesji docieramy pamięcią do wspomnień wywołujących opisane emocje.

Kiedyś podczas sesji, gdy znajdowałem się w pozycji półleżącej, zauważyłem, że moja klientka wpada w nieprzytomność, gdy moja głowa znajduje się w okolicy jej brzucha. Zwróciłem jej na to uwagę, a ona rozpoznała nieprzytomny lęk przed brutalnym seksem, który wyraźnie kojarzył się jej z wcieleniem, gdy była prostytutką. Dzięki temu uwolniła lęk przed takim traktowaniem i oprzytomniała.
Ten przykład jednak nie wyjaśnia wszystkiego. Otóż zdarzają się realne wspomnienia związane ze stanem odurzenia spowodowanego używaniem narkotyków. Klient odczuwa je inaczej niż działanie narkotyków endogennych i inaczej odreagowuje.

Pewnego razu podczas pracy z zaawansowaną w regresingu grupą przeprowadzałem ćwiczenie. Obecne na sali osoby miały spontanicznie chodzić w dowolnych kierunkach. Nagle zaobserwowałem, że większości z nich niesamowitą przyjemność sprawia chodzenie w kółko. Wówczas przerwałem ćwiczenie i poleciłem im, by przypomnieli sobie, jak podczas obrzędu, gdy tak właśnie krążyli w kółko, za każdym okrążeniem byli pojeni narkotycznym wywarem przez starą czarownicę.
Po chwili konsternacji wszyscy wybuchli śmiechem, gdyż zauważyli, co z taką przyjemnością zaczęli odgrywać. Dobry humor minął im, gdy sobie przypomnieli smak owego rozweselającego specyfiku i kaca, na jakiego zostali później narażeni. Oczywiście, w końcu doszli do dobrego samopoczucia bez narkotycznej stymulacji.

Stan nieprzytomności w medytacji lub sesji może się też wiązać z długo podtrzymywanym napięciem lękowym lub z długotrwałą stymulacją za pomocą brutalnych filmów lub gier komputerowych. Jeżeli jest on tak stymulowany od miesięcy, lub od lat, wiele razy dziennie w ten sam sposób, to nie dziwmy się, że jesteśmy w stanie nieustającego napięcia, że potrzebujemy coraz większych dawek endogennie produkowanego narkotyku, by cokolwiek jeszcze czuć. Ta informacja dotyczy w zasadzie odreagowań z obecnego życia, ale może też się przydać podczas sesji reinkarnacyjnych, ponieważ coraz częściej mamy do czynienia z ludźmi, którzy poprzednie wcielenie zakończyli z pilotem do telewizora w dłoni.

Osoby, u których dominuje napięcie psychiczne, są tak bardzo zamknięte na kontakt ze swą podświadomością, że najczęściej nie wchodzą w ogóle w sesje. Aby mogły skutecznie nawiązać kontakt z zasobami swej pamięci, muszą najpierw odstresować się, skoncentrować na oddychaniu oczyszczającym i na poczuciu bezpieczeństwa. Dopiero po tych przygotowaniach stają się gotowe do sesji. Wtedy czasami uruchamia się produkcja endorfiny, czyli morfiny endogennej, a efektem jest poczucie przyjemnego oszołomienia jakoby intensywnym oddychaniem.

Poniżej jeszcze kilka ciekawych informacji o działaniu narkotyków produkowanych przez organizm.
Udowodniono ostatnio, że fantazje erotyczne zwiększają wydzielanie estrogenów i testosteronu, natomiast silny stres, poprzez prolaktynę, może zablokować wiele naturalnych seksualnych funkcji kobiety i mężczyzny.
Autorka artykułu pt.: “Chemia miłości – skok w bok, zgodnie z DNA” wydrukowanego w miesięczniku “Medyk” (nr 565/93) stwierdza:
”... Kochankowie często twierdzą, że czują się jak porażeni. Nie mylą się. Zgodnie z wynikami badań są oni rzeczywiście niemal zalani neurohormonami. Skrzyżowanie spojrzeń, dotyk rąk, zapach wywołuje “powódź”, wzbierającą w mózgu i rozszerzającą się wzdłuż nerwów i naczyń krwionośnych. ... Przede wszystkim występuje niezwykła euforia zakochanych … wiele wydzielających się wówczas substancji to chemiczni krewniacy amfetaminy. Należy do nich: dopamina, norepinefryna i szczególnie fenyloetyloamina (PEA).
... Ale podwyższenie poziomu PEA nie trwa wiecznie. ... Ponadto, tak jak w przypadku amfetaminy narasta przyzwyczajenie organizmu do PEA. Trzeba więc coraz więcej tej substancji do osiągnięcia szczególnego stanu euforii miłosnej. Po dwóch latach ciało po prostu nie jest w stanie wytworzyć potrzebnej ilości PEA….
Wiele romansów trwa jednak dłużej niż kilka lat. Jaka jest tego przyczyna? Oczywiście … inny zestaw chemikaliów. Stała obecność partnera stopniowo nasila w mózgu produkcję endorfin. W odróżnieniu od piorunujących amfetamin są to łagodzące substancje. Te naturalne analgetyki dają kochankom poczucie bezpieczeństwa, spokój i ciszę wewnętrzną...!
... Innym związkiem mającym wpływ na miłość jest produkowana w przysadce mózgowej oksytocyna … prawdopodobnie nasila również orgazm …”

Helen Fisher, autorka książki pt. Anatomia miłości, zauważa: ”... gdy jesteśmy porzuceni lub kochanek umiera – nie dostajemy naszej dziennej dawki narkotyków …”

Łatwo zauważyć kontrast pomiędzy “gorącą namiętnością” typu amfetaminowego, a bardziej “intymnym przywiązaniem” wzbudzonym i przedłużanym przez endorfiny.
Estrogeny i testosteron działają aktywizująco, o ile … nie pomiesza się ich z adrenaliną i dużą ilością kortyzolu.
Okazuje się, że na nasze samopoczucie niezwykle ważny wpływ ma profil produkcji wewnątrzustrojowej fabryki hormonów. Osoba spokojna wewnętrznie jest na ogół w korzystnej sytuacji metabolicznej. W mieszaninie jej “produkcji wewnętrznej” mogą dominować np. “neuropeptydy relaksu i satysfakcji”. Jednakże uspokojenie może być pozorne (wówczas jest efektem przemęczenia emocjonalnego) lub manifestować się ospałością – a to już nieprzytomny trans ucieczki od życia i jego problemów (też efekt przemęczenia).

Wielu ludzi cierpi i jest do swego cierpienia bardzo przywiązanych. Aby złagodzić objawy cierpienia, organizm produkuje endorfiny. Mają one działanie znieczulające. Człowiek uważający cierpienie za dar od Boga, lub szczególny obowiązek, musi więc skoncentrować się na nasileniu bodźców sprawiających ból. To z kolei powoduje zwiększenie produkcji endorfin. Staje się endogennym morfinistą.
Czyżby to właśnie ten mechanizm był osławionym darem od Boga uzyskiwanym w zamian za cierpienie?

Osoba, która zwiększa produkcję endorfin, nie zauważa zmian w przytomności umysłu. Kiedy chce cierpieć, zadaje sobie większy ból i “po krzyku”. Wydaje się być przy tym przytomna i względnie normalnie funkcjonować w świecie. To samo dotyczy osób przeżywających coraz silniejsze stresy, a ogólnie tej grupy ludzi, która kieruje się negatywnymi motywacjami do działań (strach, popędzanie, zawstydzanie, szantaż). Kiedy taka osoba zaczyna medytować, stres zaczyna łagodnieć, ale produkcja endorfin nie zmniejsza się od razu. Na jej zmniejszenie trzeba czekać czasami do kilkunastu miesięcy. W tym czasie medytujący może wyglądać i zachowywać się jak naćpany. I coraz bardziej czuje niekorzystne aspekty otumanienia, znarkotyzowania umysłu. Wychodzenia z tego stanu ku przytomności nie da się odreagować. Trzeba cierpliwie go przeczekać do czasu, aż organizm przestawi się na autoregulację na niższym poziomie stresu.

Przytomnienie i trzeźwienie można przyspieszyć i wspomóc afirmacjami:

Wybieram radosne, szczęśliwe, zdrowe, bogate, ciekawe życie na trzeźwo i przytomnie.
Wybieram świetną zabawę na trzeźwo i przytomnie.

Zapewniam, że warto!