Tomek Nawrot

Czy oglądasz telewizję?

Jeśli tak, to dlaczego? Jakie filmy, jakie programy? Czy są one inspirujące, czy emocjonujące? Co odbierasz i przyjmujesz oglądając je? Sprawa oglądania telewizji z pozoru wydaje się mało istotna, zwłaszcza w kontekście rozwoju duchowego. Jednak chwila przemyślenia tego, co czuję oglądając ją, jak czasami czuję się już po odejściu od telewizora, co powoduje to w moim wnętrzu, dała mi dużo informacji o mojej podświadomości oraz inspiracje co do dalszej pracy nad sobą.

Już od dawna zastanawiałem się, co takiego przytwierdza mnie przy telewizorze podczas oglądania np. filmu sensacyjnego. Rzadko oglądam telewizję, ale jeśli już zacznę, to nie mogę czasami się odkleić. Zadałem sobie pytanie, co jest w tym dla mnie atrakcyjnego? Odpowiedzi pojawiły się natychmiast: podświadoma potrzeba walki, zachłanność na lęki, agresję i podniecenie. Ponadto odkryłem, że jeśli w danym momencie tego nie ma, to i tak oglądam, aby tylko wypełnić wewnętrzną pustkę, aby tylko cokolwiek się działo, nawet jeśli miałoby to być byle co. Funkcjonuje pogląd, że oglądanie horrorów ma wartość terapeutyczną, na zasadzie odreagowania. Warto przy tym wiedzieć, że wyładowanie lęków to usunięcie skutków a nie przyczyny lęków w naszym życiu. I do tego jest to chwilowe, nie trwałe. Ponadto dokonuje się puszczenie tej energii w świat, co dla nikogo nie jest korzystne. Podobnie jest z programami policyjnymi, gdzie dokonuje się rekonstrukcji przestępstw. Dochodzą tam inne niskie energie, których wzbudzenie może być pożywką dla bytów astralnych. Tego typu programy oraz horrory mogą być szczególnie niekorzystne dla osób podatnych na uzależnianie się od astrali. O wiele bardziej wartościowym sposobem na radzenie sobie z lękiem jest dotarcie do jego przyczyn w umyśle i uwolnienie z równoczesnym afirmowaniem i medytowaniem bezpieczeństwa. Modlitwa i medytacja promieniuje na świat czystą energią. Nie ma w tym skutków ubocznych, a wykonany w pełni ten proces daje trwały efekt. Osobną kategorię filmów stanowią telenowele. Dominują tam takie emocje jak: zazdrość, podejrzliwość, złośliwość, nieustępliwość, mściwość, smutek, niepewność, poczucie straty, niezgoda. Są tam też obecne takie rzeczy, jak snobizm, zamartwianie się o najbliższych, pieniądze, pracę, zdrowie, krytyka, ocena, oskarżanie, pretensje. Podobnie jest z programami typu Reality Show. Wydawać by się mogło, że to takie normalne, że to przecież samo życie. Jednak czy o to w życiu chodzi?

To, czemu daje się uwagę, wzmacnia się. Oglądając takie programy widz angażuje się w nie emocjonalnie. Po prostu odbiera się te emocje, wypełniają one uwagę. Często towarzyszy temu napięcie ciała. Karmienie się nimi nikomu nie służy. Co jednak powoduje, że ludzie tak chętnie to wszystko oglądają? Powodem jest nałóg emocjonowania się. To nałóg, jak każdy inny i to on powoduje przyklejanie się telewizora. W moim życiu daje on znać dotkliwie też podczas mojego snu, który prawie codziennie pełen jest nieprzyjemnych emocji. O ile na oglądanie lub nie oglądanie telewizji mam świadomy wpływ, to bezpośrednio na sen już nie. Wtedy rządzi podświadomość i to ona decyduje, co odczuwam. Wtedy pozostaje praca nad sobą w ciągu całego dnia. Występowanie nałogu emocjonowania oznacza, że dla podświadomości takie rzeczy są atrakcyjne. Warto wtedy zdać sobie sprawę, jaką cenę płaci się za dawanie uwagi emocjom, ich przyjmowanie i przejawianie w życiu. Warto też pokazać podświadomości coś lepszego, otwierając się na wyższe wibracje.

Kolejną kategorią są programy informacyjne i publicystyczne. Dobrą ich stroną jest możliwość dowiedzenia o tym, co dzieje się w kraju. Jednak kosztem tego jest uczestniczenie w negatywnych energiach, które najczęściej im towarzyszą: sensacji (napięcie i podniecenie), lęk (wypadki i kataklizmy), złość i agresja (przy aferach). Oglądając konfliktowe sytuacje i dyskusje widz identyfikuje się z jedną ze stron, zwykle z tą potępiającą. Wtedy odczuwa złość, agresję, chęć dołożenia komuś, włącza się obwinianie, krytyka, pouczanie. Pojawia się też poczucie, że w naszym kraju nic się już nie zmieni, że każdy rząd i parlament jest taki sam, że interesują ich tylko własne interesy a głównym ich celem jest robienie przekrętów. Jeżeli w umyśle dokonuje się utwierdzanie w takich przekonaniach, podsycane przez te programy, to przyczynia się ono do manifestacji takich rzeczy. Wzbudzenie tych emocji w znacznej mierze zależy od samych widzów, ich podatności na to i nastawienia do różnych zdarzeń i faktów. Ale jakże często widać, że programy te są robione tak, by celowo wzbudzać emocje. Gdyby jednak nie to, prawdopodobnie tylu ludzi nie oglądałoby ich. Reklamodawcy zaczęliby mniej płacić i przychody telewizji zmniejszyłyby się. Widać tu przy okazji manipulację, jakiej poddawani są telewidzowie. Celem głównym staje się nie świadczenie usługi mającej służyć dobru widza, aby z oglądania wynosił on korzyści naprawdę jemu służące. Chodzi o to, aby na siłę go ściągnąć do telewizora, aby uzyskać jak największe pieniądze od reklamodawców.

Dla kogoś rola programów informacyjnych może wydać się bardzo duża. Owszem, są tam też praktyczne oraz miłe informacje. Jednak czy do życia nam jest potrzebna wiedza o tym, że np. w Iraku porwano i zamordowano kolejne osoby? Nawet nie możemy fizycznie tego zmienić. To dzieje się bez względu na to, czy wiemy o tym, czy nie. Natomiast ma znaczenie dla naszego samopoczucia i wizji świata. Wzbudzanie obaw, że może np. konflikt w Iraku spowodować akty terroryzmu w Polsce lub że tajfun pochodzący z okolic Ameryki mógłby zmienić drogę i przywędrować do nas jest czarnowidztwem. Myślenie o tym może przyczynić się do materializacji tych obaw. Umysł, który nie jest karmiony takimi informacjami znacznie łatwiej jest zachować w stanie równowagi i nakierowywać na pozytywne myślenie, dające nam lepsze samopoczucie i przyczyniające się do wzrostu harmonii, pokoju, bezpieczeństwa, zgody, dostatku w świecie. Psychologia nazywa to higieną psychiczną. Często słyszy się, że nie myślenie o negatywnych rzeczach, które dzieją się obok nas jest nie przyjmowaniem rzeczywistości, że jest bujaniem w obłokach. To bujanie może się zdarzyć, jeśli ktoś żyje ciągle w wyobrażeniach. Natomiast faktycznie warto nie przyjmować za prawdę tego, co negatywnego dzieje się (w sensie, że świat jest zły, pełno w nim przemocy, niezgody, agresji itp.). Każdy negatyw nie jest prawdą. I to pomimo tego, że wydają się tak realne, że często tak dotkliwie się je odczuwa. Dlatego nie warto dawać im uwagi i zaśmiecać nimi umysłu. Nie warto też z nimi walczyć, tylko zaakceptować jeśli coś takiego ma miejsce. Posyłanie w miejsca konfliktowe energii światła, harmonii, zgody, bezpieczeństwa może wpłynąć na uzdrowienie sytuacji w tamtych miejscach. W ten sposób możemy się przyczyniać do zmiany na lepsze całego świata. Ale i to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest nasze tu i teraz, robienie porządku we własnym umyśle, zmiana naszego życia i naszego przejawiania się w najbliższym otoczeniu. Jeśli nasze wibracje będą się podnosić, to wpłyną pozytywnie na cały świat, nawet jeśli nie będziemy o tym wiedzieć i celowo zajmować się jego naprawą. Myśli pełne uczuć wyższych dają dobre samopoczucie, spokój i harmonię. Warto więc wybrać zamiast emocjonującego programu medytację, spacer, czytanie książki lub cokolwiek innego, co nie zaniża naszych wibracji. Warto dbać o profilaktykę zdrowotną nie tylko ciała, ale również i umysłu.

Czy programy informacyjne są nam potrzebne do szczęścia, nawet te, które nie niosą ze sobą negatywów? Kiedyś częściej oglądałem programy popularno – naukowe, publicystyczne, czytałem Gazetę Wyborczą, Politykę, Wprost. Zawsze interesowała mnie nauka; osiągnięcia techniczne, nowe informacje dotyczące wszechświata, jego powstania, ewolucji, osiągnięcia fizyki kwantowej. Czytałem o psychologii, funkcjonowaniu umysłu, zachowaniach człowieka. To wszystko miało dać mi wiedzę, dzięki której chciałem zbliżyć się do poznania całego świata, czym on dla mnie jest, jaki był jego początek, po co ja tutaj jestem oraz szukałem czegoś w rodzaju Boga, czegoś co naukowo potwierdzałoby jego istnienie. Chciałem w ten sposób poznać też siebie, poznać przyczyny moich problemów i sposoby ich rozwiązywania. I chociaż w ostatnim czasie następuje duże zbliżenie nauki do mistyki, coraz więcej wniosków i poglądów nauki na świat jest identycznych z tym, co mówią ludzie wysoko rozwinięci duchowo, to jednak sama informacja o tych wnioskach to za mało. Jest to suche, martwe. Prawdziwego poznania nie da się posiąść poprzez nabycie wiedzy, poprzez słowny przekaz. To dokonuje się wewnątrz. W ten sposób dokonuje się również poznanie siebie, siebie prawdziwego. Dlatego nie oglądam programów typu Talk Show. Niby są one ciekawe poprzez to, że słuchając doświadczeń innych ludzi można posiąść wiedzę o sposobach rozwiązywania własnych problemów, wyrobić sobie własne zdanie o innych ludziach, często żyjących i postępujących inaczej niż my. Jednak zdanie to będzie wypadkową wyobrażeń i przekonań, jakże często odległych od prawdy, które prezentują osoby zabierające głos w tych programach. Żadne doświadczenie nie zastąpi naszego własnego. Co prawda ta wiedza w jakiś sposób może stać się dla nas użyteczna, ale najcenniejsze są inspiracje, które przychodzą wprost od Boga. Swoje przyklejanie się do telewizora próbowałem tłumaczyć sobie przez zainteresowanie i ciekawość świata. Przecież co jest złego w ciekawości? Ma ona jakieś uzasadnienie w programach informacyjnych, popularno – naukowych, itp. Ale czy jest ona czymś korzystnym w chęci poznania, co za chwilę się wydarzy w filmie sensacyjnym? Taka ciekawość to po prostu zachłanność na emocjonowanie się, a w przypadku np. programów informacyjnych zachłanność na wiedzę. Prawdziwe zainteresowanie nie jest związane z wewnętrznym przymusem, ale towarzyszy jemu swoboda, spontaniczność, radość, bezpieczeństwo. Wtedy jest cenne, jeśli służy naszemu najwyższemu dobru. Najlepszym źródłem pozyskiwania wiedzy, sposobu postępowania w naszym życiu jest własna intuicja.

Oglądanie telewizji często jest ucieczką od własnych problemów. W ten sposób można na ten czas o nich zapomnieć. Jest to w tym podobne do działania narkotyków, przejadania się i innych nałogów. Warto przy tym wiedzieć, że telewizja nie uzależnia. Nic nie uzależnia. To człowiek może od niej się sam uzależnić. Przekonanie o odwrotnym stanie rzeczy jest wynikiem braku brania odpowiedzialności za swoje rzeczy i zrzucania jej na czynniki zewnętrzne. Z uzależnianiem się od nałogów są zawsze związane nieczyste intencje dotyczące przyjemności. To jej odczuwanie powoduje wzmacnianie nałogu. Warto zdać sobie sprawę z tego, jaką cenę płaci się odczuwając taką przyjemność i oczyścić do niej intencje.

Dla mnie wartościowych programów, zwłaszcza w telewizjach komercyjnych jest zdecydowanie mniej niż tych, które wnoszą uczucie zgody, harmonii, łagodności, bezpieczeństwa itp. Za ten stan rzeczy jesteśmy my wszyscy odpowiedzialni. Repertuar układany jest zgodnie ze społecznym zapotrzebowaniem. Tego po prostu chcą widzowie. Zmienić to można poprzez pracę nad sobą. Możliwości tworzenia programów, które inspirują, wnoszą lekkość, radość, zgodę, harmonię itd. jest dużo. Kiedyś prezentowany był cykl o nazwie w tłumaczeniu z angielskiego “Bez ograniczeń”. Pokazywane w nim były osiągnięcia ludzi, którzy wznosili się np. szybowcem tam, gdzie nikt jeszcze się nie wzniósł lub wędrowali tam, dokąd jeszcze nikt nie zawędrował. Podobają mi się komedie i programy satyryczne (warto tu pamiętać o czystości intencji dotyczących radości), programy o charakterze doradczym mające zastosowanie w codziennym życiu, przyrodnicze, podróżnicze (w nich jest dużo piękna), filmy (w tym fabularne) mające przesłanie w postaci pokazywania wysokiej jakości wartości. Również bajki, ale tylko te, które niosą ze sobą uczucie przyjaźni, ciepła, zgody, radości. Mogą one być fajne nawet dla dorosłych. Dobrze jest pamiętać o jakości bajek oglądanych przez dzieci. Podobnie jest z grami komputerowymi.

Oglądając nawet dobre programy telewizyjne warto jest szanować swoje oczy. Światło nie odbite, ale emitowane, tak jak w przypadku telewizorów nie jest dla oczu naturalne. Po dłuższym czasie męczą się. Ważną rzeczą jest oświetlenie, które dobrze jest mieć włączone cały czas podczas oglądania, gdy na dworze jest już ciemno. Najlepiej, gdy źródło światła znajduje się za telewizorem i jest rozproszone (żeby sama lampa nie była widoczna). Chodzi o to, aby nie było dużego kontrastu czyli dużej różnicy jasności w polu widzenia. Istotna też jest odległość. Warto też mieć telewizor 100 Hz-owy, w którym nie widać migotania obrazu, które to wpływa negatywnie na oczy.

Wraz z tym artykułem napisałem dekret w temacie wolności od emocjonowania się. Utworzyłem z niego samodzielny tekst ze względu na jego uniwersalność. Emocjonowanie bowiem nie jest związane tylko z oglądaniem telewizji. Towarzyszy innym dziedzinom życia. Warto je oczyszczać ze wszelkich emocji.

Życzę przyjemnego, świadomego oglądania telewizji.