Wróć do listy artykułów

Ukash

Karma hazardzisty

Hazard – definiowany jako płatna gra losowa – stopniowo dotyka coraz więcej ludzi na świecie. Koncepcja wygrywania kosztem innych stała się przekleństwem współczesnego świata. Hazard nie generuje zysków, ale odbiera środki licznej rzeszy swych ofiar i przekazuje ich część nielicznym zwycięzcom, podczas gdy prawdziwymi zwycięzcami są ludzie, którzy organizują i promują gry hazardowe.

Od kilku lat obserwuje się wyraźny wzrost zainteresowania różnymi formami hazardu. Coraz więcej Polaków ryzykuje mniejsze lub większe kwoty. W ciągu ostatnich dziesięciu lat namnożyło się w Polsce kasyn, salonów gier, kolektur totolotka itp.

Zdarza się słyszeć opinie, że hazard rozkwita dziś tak bujnie z powodu kierunku i tempa przemian społeczno-gospodarczych, jakie zachodzą w naszym kraju. Nie da się ukryć, że jest w tym sporo racji. Dziś rzeczywistość stawia nowe wyzwania, którym część społeczeństwa nie jest w stanie sprostać. Potrzeba osiągnięcia sukcesu finansowego stała się obsesją tysięcy ludzi. Jedni dążą do tego celu przez wzmożoną aktywność zawodową, drudzy wybierają inną drogę, zdając się na los szczęścia. To właśnie chęć szybkiego wzbogacenia się popycha ludzi do gry.

Sukces osiąga się dzięki pracy i wierze we własne siły. Kiedy to się kończy, rodzi się potrzeba hazardu.

Mój kolega Przemek uwierzył, że jedynie hazard może uczynić go bogatym. Przecież to takie łatwe- wystarczy skreślić 6 numerków…Cały czas ma nadzieję, że wygra w najbliższą środę lub sobotę i jego życie nagle się odmieni. Przemek od dwóch lat próbuje „dorobić się” na hazardzie- bezskutecznie. Większość pieniędzy przegrywa.

(P.N) „Moja przygoda z hazardem zaczęła się około 2 lata temu. Wtedy to właśnie trafiłem przypadkiem na system Multi Lotka za 7 zł. Kupiłem ten nowy system i zacząłem systematycznie grać. System, który kupiłem polegał na wybraniu 2 liczb i obstawianiu ich codziennie odpowiednio zwiększając stawkę. Pech chciał, że któregoś dnia zapomniałem wysłać kupon. Przygotowywałem się wtedy do matury z języka niemieckiego i byłem zbyt zestresowany i przejęty maturą by pamiętać o wysłaniu kuponu. Akurat w TEN dzień wylosowano numery, które obstawiałem od dłuższego czasu. Byłem trochę zawiedziony, ale nie poddałem się i nie załamałem. Postanowiłem, że będę grał dalej. Po jakimś czasie skończyły mi się pieniądze. W sumie straciłem na tym systemie około 300zł.”

Dlaczego jedni łatwo dostają się w zasadzkę hazardu a innych gra zupełnie nie ciągnie? Czyżby przyczyną była karma? Wszystko na to wskazuje. Jeżeli nie mamy oczyszczonej karmy hazardzisty to czujemy straszną pokusę by zagrać, coś nam karze grać.

Metodą analizy psychometrycznej możemy sprawdzić w ilu procentach przepracowaliśmy karmę hazardzisty.

Oto bardzo ciekawy opis sesji regresingu dziewczyny Przemka, która jak się okazało również ma nieprzepracowaną karmę hazardzisty:

„Zadymione pomieszczenie, grupa facetów siedzi w kasynie i pali cygara. Podchodzę do jednego z nich i przytulam się. To mój mąż, spasiony facet w średnim wieku. Jest w transie hazardzisty, miarowo ssie cygaro i nie zwraca na mnie uwagi. Nie cierpię tego. Czuję, że jest spięty. Wygrywa ogromną kwotę, odpręża się i przechodzi do następnej rozgrywki popijając jakiś mocny trunek. Nienawidzę pieniędzy zdobytych w ten sposób. Przeklinam hazard i wszystko to, co mój mąż wygrał, czyli wszystkie nasze dobra materialne. Przeklinam też tą ciągłą huśtawkę, raz przychodzi z ogromną kwotą, następnej nocy wyciąga ją z sejfu i przegrywa. Czasami w nocy przychodzi podpity i drżącymi rękami z trudem otwiera sejf a to znaczy, że przegrał więcej niż planował. Dla mnie ogrywanie innych jest niemoralne i nieuczciwe. Tkwię przy moim hazardziście, bo jestem bardzo uzależniona od dostatku i lubię ratować upadłe istoty.

Wreszcie huśtawka się kończy, mąż wygrywa gigantyczną kwotę i kupuje pałac na prowincji. W pałacu całymi dniami tylko czyta gazetę i pali cygara. Czuję do niego wstręt, gdybym to ja była mężczyzną to realizowałabym swój talent (literacki) a jako kobieta miałam w tamtym społeczeństwie niewiele do powiedzenia, przynajmniej tak mi się zdawało.

Patrzę na tych, którzy właśnie przegrali z moim mężem. Moją uwagę przykuwa młody, drobny chłopak w tanim ubraniu i śmiesznym kapeluszu ( mój obecny chłopak). Jest blady, siedzi nieruchomo z grobową miną. Odzywa się we mnie litość i misja ratowania cierpiących istot. Podchodzę do niego, zabieram go do naszego apartamentu i spędzam z nim noc. Dowiaduję się, że ma dużą rodzinę na utrzymaniu po śmierci ojca i właśnie przegrał wszystkie rodzinne oszczędności. Otwieram sejf, wyciągam ogromną kwotę pieniędzy i wręczam mu na pożegnanie. Mam ochotę na związek z nim, ale nie przyznaję się do tego. Za bardzo jestem uzależniona od wysokiej pozycji społecznej i materialnej mojego męża by zdecydować się na taki krok. Pozwalam mu odejść.

Spotykam go po kilku latach, okazuje się, że wszystkie pieniądze oddał rodzinie i został księdzem. Uciekam jak najdalej od ciężaru wspomnień.

Znowu jakieś zadymione pomieszczenie. Gram w pokera i mam w ręku układ, który zwycięża ( duży poker w najwyższym kolorze). Chłodnym tonem podnoszę stawkę. Wiem, że oni wszyscy przegrają, czuję silne emocje, których nie mogę wyrazić żeby nie dać sygnału pozostałym graczom-blokada na gardle. W czasie sesji pojawia się również:
Ogromne poczucie winy, że z nimi wygrałam. Pogarda dla zarobionych w ten sposób pieniędzy. Pojawia się też wyobrażenie, że talent do hazardu to talent do okradania.”

Hazardzista gra z dwóch powodów:

1. Dla wielkiej wygranej ( Nie wierzy, że ma możliwość zarobienia takich pieniędzy innym sposobem. Wierzy, że jeżeli wygra to jego życie odmieni się w jednej chwili)
2. Dla emocji ( żeby się nie nudzić)

Uwalniając klienta od karmy hazardzisty metodą regresingową musimy pokazać mu:

-co chciał osiągnąć poprzez hazard
-co tak naprawdę z tego wyszło
-jaką zapłacił cenę za pociąg do hazardu

Należy także „uwolnić” klienta od całego bagażu emocji związanego z hazardem.

Trzeba pamiętać o tym, że klient zaczął grać, ponieważ uwierzył, że to najłatwiejszy a może nawet jedyny sposób by osiągnąć sukces finansowy. Wyobrażenia te należy przeprogramować za pomocą odpowiednich afirmacji.

Ciężko stwierdzić, ile w Polsce jest osób cierpiących z powodu nałogu hazardowego. W USA np. szacuje się, że dotyczy to aż 2% populacji, tam też pojawił się ruch anonimowych hazardzistów. Dla osoby uzależnionej od gry życie ma smak tylko wtedy, gdy stawia ona na kartę, na numer, na konia, gdy rośnie poziom adrenaliny, a emocje sięgają szczytu. Nałogowe uprawianie hazardu jest chorobą, tak samo jak alkoholizm czy narkomania. Zresztą mechanizmy wszystkich uzależnień są identyczne. Ucieczka w nałóg to również sposób rozwiązywania konfliktów emocjonalnych. Większość graczy nie zdaje sobie sprawy, iż to, co traktowali jako niewinną rozgrywkę, przerodziło się w uzależnienie, z którego coraz trudniej się wydobyć. O chorobie można mówić wtedy, gdy ktoś nie jest w stanie przerwać gry w dowolnym momencie, gdy musi grać dalej, bez względu na to, czy wygrywa czy przegrywa. To znak, że u takiej osoby występuje już niekontrolowana i nieodparta potrzeba angażowania się w hazard.

Dla hazardzisty z czasem wszystko staje się nieważne- rodzina, praca, kariera zawodowa. Idą w kąt wszelkie normy, wartości i uczucia. Mimo przegrywania coraz większych sum, nałogowy gracz stale tłumaczy sobie, że to tylko przejściowa zła passa i łudzi się, że lada moment odwróci się karta. Początkowo straty finansowe wyrównuje z bieżących dochodów, potem zaczynają się problemy, musi zaciągać pożyczki, ma kłopoty ze zwrotem długów. Hazardzista wierzy jednak, że każdą pożyczkę zwróci, i to z nawiązką, bo przecież następna gra musi przynieść wygraną!

U nałogowego gracza postępuje destrukcja osobowości. Za uleganie tej zgubnej pasji płaci się wysoki rachunek- chodzi nie tylko o ruinę finansową, o zwichnięte życie rodzinne i osobiste, lecz również o bolesne poczucie upadku moralnego. Bo z czasem dochodzi do tego, że aby zdobyć pieniądze na grę, hazardzista okrada własną rodzinę, defrauduje cudze pieniądze itp. To pociąga za sobą wyrzuty sumienia i psychiczne rozbicie, co niekiedy kończy się ciężką depresją.

Opisywane są cztery fazy rozwoju uzależnienia od hazardu:

-granie okazjonalne, fantazjowanie na temat wielkich wygranych, coraz częstsze zakłady i coraz wyższe stawki

-stawiając na wysokie zakłady naraża się na wysokie straty. Próby odgrywania się, a w przypadkach powodzenia wygrane idą na spłaty długów. Gra kosztem pracy i domu, kłamie i zaczyna ukrywać swoje uzależnienie.

-faza desperacji-separacja od rodziny i przyjaciół. Utrata pracy i narastające długi powodują panikę. Presja wierzycieli popycha często ku przestępstwom. To wszystko prowadzi do psychicznego wyczerpania, pojawiają się wyrzuty sumienia, poczucie winy, bezradność i depresja.

- faza utraty nadzieji – rozwód, poczucie beznadziejności, myśli i/lub próby samobójcze.

Niezwykle przenikliwym studium patologicznego hazardu jest „Gracz” Dostojewskiego. Bohater dla gry rezygnuje ze swej wielkiej miłości, degraduje społecznie, trafia do więzienia i ciągle żyje iluzją, że jutro los się odmieni…

 
Ukash - zdjęcie
  Ukash: