Z pewnością nie ma chorób nieuleczalnych. Może być tylko właściwie lub niewłaściwie dobrana terapia.
Metod samouzdrawiania jest wiele i w pewien sposób są one do siebie podobne. Jednak zazwyczaj tylko niewiele z nich okazuje się skutecznymi dla osoby poszukującej uzdrowienia. Metody zdecydowanie nieskuteczne ignorują nastawienie pacjenta do jego zdrowia i skutków uzdrowienia. Mając ten fakt na względzie, w tym wykładzie zajmiemy się psychicznymi warunkami uzdrawiania, gdyż to właśnie one decydują o tym, że możemy nie tylko stać się świadkami cudów, ale i ich sprawcami.
Dobór najskuteczniejszej terapii zależy od struktury osobowości uzdrawianej osoby. Dokonując tak ważnego wyboru najlepiej jest zaufać intuicji, a nie opiniom znajomych czy też specjalistów. W praktyce okazuje się, że intuicja zawodzi nas najrzadziej. A jeśli jeszcze mamy zaufanie i do niej i do siebie, wówczas jest niezwykle cennym narzędziem w naszych rękach.
Bez względu jednak na to, z jakich sposobów uzdrawiania korzystamy, powinniśmy pamiętać o SAMOLECZENIU HOLISTYCZNYM czyli całościowym.
Od niepamiętnych czasów ludzie ufali intuicji i wierzyli w cuda. Zdarzały się one nagminnie w niektórych okresach czasu, zwykle wówczas, gdy wierzono w możliwości ich zachodzenia.
Możliwość czynienia i zachodzenia cudów tkwi w naturze. Cud nie jest sprzeczny z naturą, lecz z tym, co wiemy o naturze.
Cuda zdarzają się zgodnie z metafizycznym prawem, które nie wszyscy akceptują z “przyczyn zasadniczych”. Owa nieakceptacja wynika z nieświadomości i jest tak samo bezsensowna, jak twierdzenie, że samolot powinien poruszać się po szynach, gdyż byłoby to bezpieczniejsze dla pasażerów.
Poznając prawa metafizyki można się nauczyć, jak uzdrowić swój stosunek do zdrowia i uzdrawiania. A to zapewnia 90% sukcesu. Pozostałe 10% to praca nad sobą.
To, co nam europejczykom wydaje się cudowne i nieprawdopodobne, jest czymś oczywistym dla ludzi parających się jogą czy buddyzmem, również dla szamanów. Cudów doznaje nawet wielu chrześcijan.
Każdy ma możliwość świadomie i celowo korzystać z tego, co większości z nas wydaje się niemożliwym czy nieosiągalnym:
- poprawa jakości swego życia,
- natychmastowe uzdrowienia,
- materializacje brakujących części ciała,
- natychmiastowe gojenie ran czy zrastanie się złamanych lub nawet obciętych kończyn,
To właśnie nazywamy cudami.
Badając swój umysł, swoje intencje, a także odwołując się świadomie do boskości w sobie możemy stać się świadkami czy sprawcami tego dobra, które wydawało się niemożliwe czy niedostępne. Tu przydaje się pozytywne myślenie.
Pozytywne myślenie, afirmacje, medytacje … Te i podobne słowa docierają do coraz większej rzeszy ludzi. Niektórzy z nich nawet próbują pozytywnie myśleć czy medytować, a jednak… sukcesów im brak.
Tylko w życiu nielicznych te idee i słowa nabierają większego znaczenia. Są to ci, którzy odważyli się nie tylko spróbować, ale również udzielili im ważnego miejsca w życiu. Wielu z nich przekonało się również, jak potężną moc może mieć modlitwa.
O realnej sile myśli, wyobraźni czy modlitwy może się przekonać jedynie osoba, która świadomie z nich korzysta. Wymaga to wielu własnych doświadczeń i samoobserwacji.
W twórczą moc myśli nie wierzą ci, który od urodzenia byli zdrowi i bogaci. Nie wierzą w nią również ci, którzy tylko cierpieli i żyli w biedzie. Jest to uzasadnione, ponieważ żadna z tych grup ludzi nie jest zainteresowana wprowadzaniem pozytywnych zmian do swego życia.
Można zrozumieć, że nie chcą tego szczęściarze i bogacze. Ale biedni i cierpiący?
No właśnie, też najczęściej nie chcą, bo jest im w pewnym sensie wygodnie z tym, do czego się przyzwyczaili.
Ta właśnie siła inercji sprawia, że życie wielu ludzi staje się pasmem koszmarnych cierpień i nieszczęść, z którego chcą wyjść w jedynym znanym im kierunku: “nogami do przodu”. Nie mają odwagi spróbować czegoś innego. Boją się, że zmiany nie tylko nie ujęłyby im cierpień, ale przyspożyłyby pracy. Precież w naszej kulturze brak tradycji używania modlitwy czy pozytywnego nastawienia dla poprawy życia i zdrowia, choć przykładów świadczących o takich możliwościach nie brak i w Nowym Testamencie.
Ci, którzy czytali Biblię i wyciągnęli z niej wnioski korzystne dla człowieka, zaczęli propagować pozytywne myślenie. Po jakimś czasie wielu z nich zauważyło, że pojedyncze pozytywne myśli mają zbyt mały wpływ, żeby mogły powodować trwałe zmiany. Opracowano więc system pracy nad budową pozytywnego nastawienia. Obejmuje on nie tylko powtarzanie w myślach pozytywnych idei wyczytanych w książkach. Wykorzystuje pisanie afirmacji (czyli pozytywnych sugestii), wizualizacje (czyli świadome wyobrażenia) oraz modlitwy z zawartością JEDNOZNACZNIE POZYTYWNYCH TREŚCI.
Istnieją warunki, w których cuda się zdarzają i takie, w których zdarzyć się nie mogą. Są to warunki psychiczne i mentalne. Obejmują one całokształt nastawienia człowieka, który liczy na cud. Już samo liczenie na cud jest spełnieniem jednego z nich. Najważniejsze z nich jednak to ufność i wiara w nieograniczoną dobrą moc Boga.
Najpotężniejszą uzdrawiającą siłą jest miłość. Brzmi to jak truizm, a jednak jest prawdą. Miłość jest czym innym niż wyobrażenia o niej. Jest ona czysta, świetlista i przyjemna, nie podniecająca. W naszym otoczeniu jest nieskończenie wiele miłości, która ma moc czynienia cudów uzdrowienia. Kochający Bóg jest nieskończenie hojny i nie skąpi możliwości dokonywania cudów. Tę ideę należy przełożyć na język konkretów zrozumiałych dla podświadomości. .
Stan gotowości do przyjęcia skutków uzdrowienia decyduje o tym, czy ono zachodzi i jak długo trwa. W sprawach tak ważnych, jak zdrowie, należy się liczyć z silnym oporem podświadomości świadczącym o intencjach używania chorób w partykularnych celach. A skutki takich praktyk są trudne do przewidzenia, chociaż... człowiek poprzez swoje negatywne wyobrażenia może nawet spowodować fizyczne zmiany swego ciała, np. przez wypadek drogowy. Podobnie jest z wyzdrowieniem, tylko w jego przypadku konieczna jest koncentracja na pozytywach. Wyzdrowienie jest nawet łatwiejsze od wykreowania sobie nieszczęścia. W pełni zachodzi ono TYLKO w ten sposób, że udaje się zmienić wyobrażenia z negatywnych na pozytywne.
To wyobrażenia powodują, że żyjemy według pewnych schematów i ich zespołów, zwanych scenariuszami. Ten, kto ma wyobrażenia, że jest pożytecznym, chcianym, kochanym, robi wszystko zgodnie z pozytywnym scenariuszem. Chcąc, żeby nasze życie było wartościowe, pełne, zdrowe i cudowne, stwarzamy sobie właśnie takie wyobrażenia i usiłujemy żyć zgodnie z nimi. Są one potrzebne tak długo, dopóki dzięki medytacji nie doznamy ostatecznego duchowego oświecenia.
Kierowanie się miłością i intuicyjną mądrością gwarantuje najwyższą jakość osiągnięć i otwiera na uzdrowienie. Warto spróbować w swojej twórczej wyobraźni skoncentrować się na widzeniu uzdrowienia miłością, które dokonuje się w nas i w wielu ludziach wokół. Warto poczuć wdzięczność za nie dla Boga. Warto ufać, gdyż moc bożej miłości jest tak potężna, że może wprowadzać najkorzystniejsze przemiany w naszym życiu codziennych, a nawet w naszym otoczeniu i ciele.
Boskie uzdrawianie jest niezwykle proste i działa z ogromną siłą i precyzją. Polega ono na odwoływaniu się do uzdrawiającej mocy Boga i na przyjmowaniu Jego darów. A to znaczy, że jego warunkiem jest akceptacja zmian i otwartość na ich zajście. W przygotowaniu do modlitwy o uzdrowienie każdy powinien uwzględnić, że po uzdrowieniu będzie przyjmował dary i błogosławieństwa boże w każdej chwili życia.
Gdy udaje się nam wprowadzić w swoje życie miłość do Boga i miłość do ludzi, okazuje się, że każdego dnia i w każdej chwili jesteśmy błogosławieni miłością. Nasze życie i nasza praca mogą stać się miłością w działaniu, a wówczas mamy na wszystko wystarczająco dużo czasu i codzienne czynności wykonujemy z radością.
Aby dopuścić do swego pełnego uzdrowienia, powinno się zaakceptować możliwość dokonania pozytywnych zmian w całym swoim życiu. Nawet wówczas, gdyby miały zajść nagle i nieoczekiwanie.
Z doświadczenia wiem, że ludzie poprawiwszy sobie zdrowie i samopoczucie najczęściej szokowali swoje otoczenie. I jeśli nie podtrzymywali pozytywnego nastawienia do zmian, jakie dokonały się w ich życiu czy stanie zdrowia, padali ofiarami presji zaniepokojonego zmianami otoczenia. Dlaczego?
Otóż...poprawiając sobie zdrowie i jakość życia burzymy mity społeczeństwa, które wierzy w powszechność nędzy i cierpienia.
Tymczasem okazuje się, że to każdy sam tworzy sobie takie, a nie inne doświadczenia. Pamiętajmy o odpowiedzialności za samych siebie.
Znany to fakt, że ludzie, którzy są optymistycznie nastawieni do siebie i do życia, są zdrowi lub chorują krótko i nawet z najtragiczniejszej, najbardziej beznadziejnej sytuacji czy choroby wychodzą zwycięsko.
Bardzo wiele książek i badań poświęcono temu, jak pozytywne nastawienie wpływa na ludzi i na skuteczność ich uzdrowienia.
Aktualne więc jest wezwanie: Bądź optymistą, miej pozytywne nastawienie do siebie i do innych, do całego procesu życia!
To takie łatwe, gdy piszą o tym Amerykanie, którzy wyrastali od dzieciństwa w atmosferze sukcesów i nieograniczonych możliwości.
Trudności pojawiają się, gdy otaczają nas zrzędzący i marudzący ludzie. Jednak wyrobienie w sobie pozytywnego nastawienia i utrzymanie go na zawsze może stać się całkiem łatwe. Będzie to o tyle łatwiejsze, że coraz więcej ludzi wygrzebuje się z polskiego marazmu, z bajora niemożności, płaczu, beznadziei i nędzy.
Pamiętajmy, że cokolwiek myślimy czy mówimy, wraca do nas zwielokrotnione. To dlatego tak ważna jest uważność podczas myślenia i mówienia. Nie chodzi o represjonowanie myśli, ale o ciągłe podnoszenie ich jakości.
Jeśli więc zdarzy się komuś zidentyfikować w swym umyśle negatywną myśl, to nie należy walczyć z nią czy udawać, że jej nie ma. Warto obejrzeć ją przez chwilę. Kilka minut dłużej już nie zaszkodzi, jeśli ona tam była przez wiele lat. Oglądanie nie jest podsycaniem. Niezaangażowane obserwowanie nie nadaje mocy. A wiele jest do zaobserwowania w podświadomym umyśle.
Wszystkie nasze aktualne cierpienia są produktem naszej przeszłości. Przeszłość rzutuje również na naszą przyszłość. Nie warto więc odnawiać starych i dodawać sobie nowych cierpień. Klucz do poprawy w przyszłości każdy z nas ma w rękach właśnie teraz. Ufając Bogu, Jego prowadzeniu i swojej intuicji uwalniamy się od bagażu przeszłości.
Przyczyną wielu ciężkich zachorowań jest podświadoma potrzeba śmierci pojawiająca się pierwotnie przy okazji szoku porodowego. To zgrupownie chyba najbardziej negatywnych ludzkch emocji. Śmierć jest totalną słabością, której moc nadają negatywne myśli i wyobrażenia. Kiedy zaczynamy pracować nad uwolnieniem się od presji oczekiwań na nią i lęku przed nią, stajemy oko w oko z jej wszystkimi negatywnymi składnikami. W ogarniętym negatywnościami świecie potrzebujemy wszelkiej pomocy, jaka tylko jest możliwa, aby ugruntować się w pozytywnym nastawieniu do ciała i zdrowia czy też pokonać potrzebę śmierci. Ale to nie wszystko.
Około 1 miliona obywateli tego kraju ciągnie za sobą choroby jako spadek po odległej przeszłości. Wielu z nich jest bardzo przywiązanych do swoich cierpień i wyrzeczeń. Czasem czują się z ich powodu dumni lub lepsi. Jeszcze się nie zniechęcili i nie zmęczyli. Może nie słyszeli nawet o możliwości uwolnienia się od bagażu, jaki dźwigają przez całe swoje życie lub jego część. Jeśli jednak już im to zbyt ciąży, mają możliwość uzdrowienia. Powinni jednak pamiętać, że w ich przypadku najważniejsza staje się uczciwość wobec siebie samych i swoich żywotnych interesów. Gdy ktoś zżył się z cierpieniem lub biedą, wówczas może mieć mało motywacji do poprawy, a dużo do pogorszenia. Stare intencje (nastawienia) mają często niezwykłą moc i są ukryte pod pozorami pozytywnego nastawienia tak głęboko, że prawie nie dają się zidentyfikować. Są jednak sposoby (np. regresing), które mogą ułatwić orientację galimatiasie motywacji zawartych w umyśle.
Część obciążeń chorobowych to skutki błędnych praktyk z przeszłości, z poprzednich wcieleń. Są one silnie uwewnętrznione, gdyż zgodnie z doktrynami, na których opierały się owe praktyki, miały zapewnić szczęście w raju, oświecenie, zbliżenie do Boga czy też zdobycie pożądanych mocy magicznych lub władzę nad światem.
Podczas uzdrawiania w takich przypadkach niezwykle ważne jest oczyszczenie intencji dotyczących własnego zdrowia i własnej roli w świecie i w społeczeństwie. Najważniejsze jest jednak polubienie siebie i swego ciała oraz nauczenie się sztuki czerpania radości z życia i z tego, co jest. Jak wiem, tylko niewielu pretendentów do uzdrowienia stać na taką pozorną zdradę. Większość z nich woli trwać w ułudzie i cierpieniu. Przyjdzie jednak czas, w którym i oni pojmą, że gdy nastawienie do siebie, świata i Boga jest zdrowe, wówczas nie może się pojawić jakakolwiek choroba ciała. A zdrowe nastawienie wynika z bezwarunkowej akceptacji PRAWDY i MIŁOŚCI. Również do siebie.
Najczęściej okazuje się, że przyczyną choroby jest nieakceptacja siebie i swojej roli w świecie. Jej źródła tkwią najczęściej w odrzuceniu dziecka przez rodziców. Ci, którzy uwierzyli, że odrzucenie nastąpiło z powodu ich wad, chcą je zrekompensować ludziom lub spłacić swą urojoną winę. Gdy udaje się uzdrowić swój stosunek do siebie, pojawiają się: szacunek, zaufanie i poczucie niewinności niezależnie od cudzych opinii.
Musimy uwolnić się od przeszłości i wybaczyć wszystko każdemu. Musimy być gotowi, aby zacząć uczyć się miłości do siebie. Jeśli rzeczywiście kochamy siebie, wszystko się nam udaje. Kluczem do samouzdrowienia jest samoakceptacja.
Zamiast więc brać na siebie misje, zobowiązania, ciężary odpowiedzialności, czy nawet cudze choroby, lepiej zacząć uczyć innych zdrowego nastawienia do siebie i do życia. To naprawdę jest pożyteczne.
Warto też pamiętać, że uzdrowienie ciała czy któregoś z jego organów, to zaledwie mały kroczek w procesie samouzadrwiania. Powinien on objąć całe nasze życie, a wówczas zdrowie stanie się rzeczywistością. Tym, co powinno zostać uzdrowione, są: związki z innymi, z Bogiem, stosunek do siebie, do pracy i do pieniędzy. Lata pracy nad sobą, nad zmianą sposobu myślenia owocują z każdym dniem. Łatwiej i przyjemniej żyć. Z życia znikają choroby i wiele ograniczeń.
KAŻDEGO DNIA i na każdym kroku mamy dowody tego, że zmiana nastawienia na pozytywne jest nie tylko możliwa, ale ponadto powoduje niesamowicie pozytywne skutki. Niektóre z nich mają wręcz wymiar cudów!
Zmiana nastawienia to zmiana sposobu myślenia. A od sposobu myślenia zależny jest światopogląd. Ten z kolei stwarzamy sobie sami przyjmując lub odrzucając idee, informacje i inspiracje.
Od definicji, w jakie wierzy podświadomość, są zależne afirmacje i wizualizacje oraz ich efekty. Aby działały, trzeba przestać pożądać oczekiwanego skutku. Trzeba też być pewnym, że będzie on w pełni pozytywny, korzystny.
Zamiast poddawać się wątpliwościom, należy spisać je na kartce, a potam zanegować. Dzięki właściwie dobranym afirmacjom udaje się przekonać swą podświadomość, że wszelkie skutki uzdrowienia są pozytywne.
Istnieje potężna pozytywna siła, która wspomaga działanie naszych afirmacji, medytacji i modlitw. To, co afirmujemy, wizualizujemy, to, o co się modlimy, spełnia się. Afirmacje i modlitwy, które nie działają, są najprawdopodobniej źle skonstruowane lub określają zupełnie inny cel, niż ten, który chcemy osiągnąć.
Aby osiągnąć sukcesy w jakiejkolwiek dziedzinie należy konsekwentnie koncentrować się na tym, co wybieramy!
Wybierajmy więc cuda nie tylko przy uzdrawianiu siebie. Wybierajmy je dla całego życia.