Wróć do listy artykułów

Leszek Żądło

Seks i duchowość

Skąd na świecie wziął się seks?
Jedni traktują go jako dzieło Szatana, dopust boży lub karę bożą. Inni uważają go za boży dar i błogosławieństwo. Jeszcze inni są przekonani, że jest on tylko produktem ewolucji i narzędziem służącym do rozmnażania gatunków.
Ale mało kto odpowiada na pytanie, dlaczego seks budzi tyle emocji?
Jednym seks wydaje się czyś mrocznym i przerażającym, a innym przyjemnością, ponad którą nie ma nic lepszego.

A wszystko zależy od nastawienia, wyobraźni i wcześniejszych doświadczeń. Mając różne doświadczenia, nie potrafimy nawet sobie wyobrazić, że inni mogą odczuwać inaczej. Mając inne poglądy i doświadczenia, nie potrafimy się dogadać z tymi, którzy czują i myślą inaczej. Dlatego powinniśmy sobie zawsze przyciągać partnerów, którzy czują i myślą podobnie.

We współczesnej kulturze dominują 2 nastawienia wobec seksu: ascetyczne i hedonistyczne. Większość ludzi miota się między jednym, a drugim. Ludzie chcą być w porządku wobec wymagań swych księży lub guru, ale też nie chcą rezygnować z tego, co wydaje im się aż tak przyjemne. Stąd pomieszanie. Ale nie tylko stąd.

A czy ty wiesz, po co jest seks? Czy jest dobry, albo zły? Czy wiesz, po co się “to” robi?

Zapewne wydaje ci się, że wiesz. Przecież komuś “doświadczonemu” uwierzyłeś. I teraz zapewne nie musisz zmienić swych poglądów? No bo i po co? Przecież ktoś ci to powiedział w “dobrych” intencjach, albo nawet w imię boże! A ponadto zapewne masz i jakieś doświadczenia własne. I zapewne twoje obserwacje potwierdzają to, co wiesz? Dlatego na pewno nie potrzebujesz, żebym ci cokolwiek wyjaśniał.

Ale… czy pytałeś o to Boga? Czy pytałeś, co masz robić z seksem, skoro już cię nim obdarzył? Czy pytałeś, jak korzystać z seksu dla najwyższego dobra twojego i innych? A może dla swego rozwoju?

A jeśli nie pytałeś, to skąd masz pewność? Bo inni zadali to pytanie przed tobą?
Przepraszam, w takim razie jesteś żałosny. Inni dostali odpowiedzi na swoje pytania. I przepuścili je przez filtr swych uprzedzeń, stresów, lęków i innych emocji, które mieszały im w głowach. Bo nie wiedzieli, że można oczyścić umysł z pamięci silnych emocji i wyobrażeń na temat seksu.

Zanim zapytasz Boga, ja ci zadam kilka pytań. One zapewne ułatwią ci dalsze kroki. Pomogą oczyścić umysł z uprzedzeń.
Po co jest seks? A po to, żeby było miło i przyjemnie… Rozmnażać się.
Prawdopodobnie, gdyby nie ten podstęp natury, to ludzie nawet nie wiedzieliby, że mają możliwość prokreacji, a bez seksu rozmnażałyby się tylko osobniki mające podobne nastawienie, co aktorka Jodie Foster.

Kiedy przyjrzymy się sprawie bliżej, okazuje się, że seks służy nie tylko do rozmnażania. Związek seksu z prokreacją dostrzegano prawie wszędzie. To musiało budzić przerażenie u tych, których aspiracje sięgały dalej, niż wydawanie na świat i wychowywanie potomstwa. Seks wydawał się przeszkodą szczególnie tym, którzy aspirowali do boskiej doskonałości lub do powrotu do Boga.

Związek między seksem a prokreacją został zerwany w 2 przypadkach. W XX wieku do powszechnego użytku weszły środki antykoncepcyjne. Młodzi ludzie zauważają więc, że współżycie seksualne jest powszechne, ale nie widzą efektów w postaci mnóstwa dzieci. Dziś wiele młodych kobiet nie wie, że związek między seksem a prokreacją nadal istnieje. Stąd zdziwienie nieświadomych niczego młodych kobiet, które zachodzą w ciążę, pomimo że wysłuchały na temat bezpiecznego seksu wszystkich mądrych rad swych koleżanek. I nawet przed stosunkiem siedziały jakiś czas na mądrej książce, lub unikały stosunku na tylnym siedzeniu samochodu.

Kiedy ogół wie, że seks wiąże się z zachodzeniem w ciążę, to trudno o inne efekty. Ale niektóre pierwotne społeczności nie wierzą w taki związek, więc… zajście w ciąże wiąże się u nich ze świadomą zgodą, by mieć dzieci! Kobiety współżyją tam często, a w ciążę zachodzą sporadycznie!
Siła wiary? Zapewne tak, ale nie tylko. To również tradycja.

Osoby praktykujące tantrę seksualną też musiały znać sekrety zapobiegania ciąży. Temu celowi służyć miały przede wszystkim specjalne mantry odganiające chętnych do wcielenia się. To na wypadek, gdyby para nie zdążyła oświecić się przed osiągnięciem przez partnerkę dojrzałości płciowej.

Hm… z naszego punktu widzenia wygląda to na pedofilię. Ale w Indiach – ojczyźnie tantry – normalne było wydawanie za mąż 9 letnich dziewczynek. Idealny wiek pana młodego, to było 12 lat (tak samo w Izraelu w czasach biblijnych). Zdarzały się (i do dziś zdarzają!) małżeństwa znacznie młodsze. A są one uzasadnione względami rytualnymi. Do dziś można spotkać cztero lub pięcioletnie dzieci poślubione sobie i utrzymywane w stanie oszołomienia narkotycznego. Mają one symbolizować doskonały związek Kryszny i jego małżonki, bądź Ramy i Sithy. To zrozumiałe, że mają one wszelkie prawa należne małżonkom.

Na przeważających terenach zamieszkiwanych przez ludzi panuje pozytywne nastawienie do seksu. Seks jest uznawany za coś tak normalnego jak jedzenie.
Negatywne nastawienie do seksu wywodzi się najczęściej z praktyk ascetycznych. W pewnym okresie czasu zdominowały one życie duchowe najpierw w Iranie, Pakistanie, Indiach, a później w wielu rejonach Bliskiego Wschodu. Stąd rozlały się po Europie razem z chrześcijaństwem.

Niechętne, lub wręcz wrogie, nastawienie do seksu i seksualności, które opętało Europę, pierwotnie ma źródło w poglądach, które zafascynowały Maniego – twórcę religii zwanej manicheizmem. Mani je tylko wyostrzył. Były one rozpowszechnione wśród ludów irańskich i aryjskich. Tam bowiem zawsze istnieli asceci. Tam od tysięcy lat pielęgnowano gnozę – koncepcję, zgodnie z którą człowiek powinien poznać Boga bezpośrednio. Nie byłoby w niej niczego niewłaściwego, ale okazało się, że gnostycy usiłują poznać Boga bez uprawiania medytacji. Stąd nie byli świadomi Jego obecności w swoim życiu, pomimo że jej doświadczali. Wreszcie wymyślili, że człowiek to upadły anioł, który za bunt przeciw Bogu został strącony w materię. Najprawdopodobniej w przypadku niektórych ludzi jest to prawda, ale większości nie dotyczy.

Owo przekonanie i kłopoty w kontaktowaniu się z Bogiem natchnęły gnostyków pomysłem, że może uda się poznać Boga i wrócić do niego, jeśli w tej intencji znienawidzi się materię, a przede wszystkim seks, który:
Po 1. Stał się przyczyną upadku istot anielskich i wygnania ich z raju.
Po 2. Sprawia, że w jego wyniku rodzą się kolejni ludzie, którzy tak naprawdę powinni wrócić do Boga (do Domu Ojca Niebieskiego).
Po 3. Rozprasza uwagę tych, którzy powinni tylko myśleć o rozkoszach niebiańskich, a zapomnieć o ziemskich.
Po 4. Nie pozwala zapomnieć o rozkoszach ziemskiego życia, które przecież trzeba znienawidzić.
Po 5. Pociąg do seksu jest najsilniejszym czynnikiem zmuszającym ludzi do inkarnowania się, co rzekomo jest sprzeczne z wolą Boga.
Po 6. Miesza ludziom w głowach i uniemożliwia im osiągnięcie spokoju ducha.
Po 7. Zaniża wibracje, czyli przeszkadza w procesie podnoszenia wibracji, niezbędnym do osiągnięcia zjednoczenia z Bogiem.
Po 8. Powoduje utratę sił witalnych, męczy i rozprasza energię, która powinna być skierowana na dążenie do powrotu do Domu Ojca.
Po 9. Zniechęca do dyscypliny i nawet skłania do grzeszenia przeciw prawom ustanowionym przez Boga.
Po 10. Wywołuje “słuszną” odrazę i agresję u świadków zachowań seksualnych.
Z tej wyliczanki widać, ze seks jest uznawany za przyczynę wszelkiego zła i jako taki powinien być zwalczany.

Koncepcję sprzeczności seksu z wolą Boga wysnuto na podstawie przekonania, że wolą Boga jest, by upadłe anioły – czyli ludzie – wróciły do Domu Ojca w Niebie, zaś wolą upadłych istot jest nurzanie się w brudach materii. Uznano, że seks odgrywa w tym rolę nadrzędną.

Widzimy, jak seks miesza ludziom w głowach i jak fatalne emocje w nich wyzwala. A przecież warunkiem oświecenia jest czystość umysłu i energii ciała. Tymczasem seks wydaje się brudny! Można mieć takie skojarzenia. Jeśli dziecko rodziła kobieta, która nawet się nie podmyła, to skojarzenia są jednoznaczne. Jeżeli dziecko zostało spłodzone w wyniku gwałtu, a na dodatek pod wpływem odurzenia rodziców, to ma w pamięci owe wzorce agresji, strachu i nieczystości. Ale większość mistrzów rozwoju duchowego nie zdaje sobie sprawy z faktu, że owe energie i odczucia bywają tylko “przypadkowo” powiązane z seksem, a nie stanowią o jego istocie! I nie muszą mieć z seksem nic wspólnego. To tylko skojarzenia, które narzucają się w wyniku doświadczeń, podczas których człowiek nie jest w pełni świadomy i przytomny. Świadczyć mogą najwyżej o karmicznych intencjach przychodzącego na świat dziecka.

Od czego zależy nastawienie do seksu? Dlaczego jednych gorszy, a innych doprowadza do ekstazy? Dlaczego jednych przybliża do Boga, a innych od Niego oddala? To wszystko zależy od emocji i pamięci doświadczeń, jakie przechowujemy w podświadomości. Kiedy skojarzenia z seksem są czyste, zauważamy, że jest on przyjemny. Tylko tyle i nic więcej. Możemy przeżywać przyjemność, rozkosz, błogość. Czy to mało? I czy któreś z tych odczuć jest sprzeczne z wolą Boga? Czy hamuje nas w rozwoju?

Hm, według katolików, to, co przyjemne, musi być grzeszne.
A jak się ma w tej koncepcji tak miłe uczucie jak miłość? Przecież Bóg jest miłością? W wielu kulturach traktuje się seks jako jeden ze sposobów wyrażania miłości. Problem z hamowaniem rozwoju zaczyna się, gdy ktoś traktuje seks jako ucieczkę od nieprzyjemności życia, albo jako nałóg. Trzeba tu jednak zauważyć, że traktowanie życia jako czegoś nieprzyjemnego, samo w sobie okazuje się przeszkodą na drodze rozwoju duchowego. Tu będę musiał zainteresowanych odesłać do artykułu: “Różne cele rozwoju duchowego”.

Jeżeli chcemy uciec od świata do Boga, to może nam się wydawać, że droga prowadzi przez znienawidzenie życia i – oczywiście – seksu. Tak przecież postępuje mnóstwo kandydatów na świętych zarówno chrześcijan, jak joginów, czy buddystów. Tylu mądrych ludzi robi to samo, jak więc można poddawać tę drogę w wątpliwość? Można. Efekty i założenia naszej duchowej praktyki zależą bowiem od celów, które sobie stawiamy. Zostańmy więc przy jednym: stać się doskonałymi, jak i nasz Ojciec w Niebie doskonałym jest. Znaczy to, że w procesie rozwoju duchowego uczymy się przejawiać w sposób doskonały nasze możliwości i zdolności. Znaczy to też, że uczymy się w sposób doskonały korzystać z tego, czym nas Bóg obdarzył. Również z seksu! I na tym powinniśmy zakończyć nasze rozważania teoretyczne, moralne i ideologiczne, a zacząć praktykę.

Najpierw zaakceptuj, że seks jest czymś naturalnym i właściwym dla ludzi i zwierząt. Być może będziesz się upierać, że nie jesteś zwierzęciem, więc nie potrzebujesz seksu. Dodaj więc afirmację, że jesteś ludzki, wartościowy i cenny, kiedy uprawiasz seks. Możesz dodać, że z woli Boga jesteś istotą seksualną. A Bóg przecież życzy ci jak najlepiej. Może nie widzisz tego, albo nie pojmujesz?
Na to też przyjdzie czas, jeśli zajmiesz się właściwą praktyką. Po tym proponuję modlitwę:
Boże, skoro już obdarzyłeś mnie seksem, to pokaż mi, do czego i jak mogę go wykorzystać w procesie mego duchowego rozwoju. Co mogę zrobić, żeby również poprzez seks wyrażać moją boską doskonałość?

W odpowiedzi zapewne przyjdzie nam do głowy mnóstwo bzdur, a nawet sprzeczne z sobą pomysły. To nie dlatego, że Bóg nam daje takie głupie odpowiedzi. To dlatego, że nasza podświadomość włączyła filtr swych uprzedzeń.
No i mamy problem. Ale od czego mamy rozum i Boga? Każdy problem możemy rozwiązać. Najlepiej służy temu praktyka oczyszczania intencji. Kiedy się zrelaksujesz, wchodzisz w stan medytacji. Wówczas możesz powierzyć Wyższej Inteligencji oczyszczenie, uzdrowienie swych intencji. Wiadomo, że nie wszystkich naraz. W naszym przypadku chodzi o seks. Będziesz więc oczyszczał intencje dotyczące:

  • seksu jako takiego,
  • pożądania seksualnego,
  • narządów płciowych,
  • prokreacji,
  • manifestowania zachowań seksualnych przez siebie i innych,
  • wyrażania swojej seksualności,
  • wyrażania seksualności przez partnerkę / partnera,
  • wyrażania seksualności przez twych rodziców lub twoje dzieci,
  • erotyzmu w sztuce.
  • zdjęć i filmów pornograficznych.
  • i wszystkiego, co ci się tylko z seksem kojarzy.

Twoje intencje są czyste wówczas, gdy o czymś możesz myśleć bez emocji, gdy możesz na to patrzeć bez emocji. Jeśli nie z miłością, to przynajmniej obojętnie.
Oczyszczenie intencji nie na wiele się zda, dopóki nie uwolnisz się od wzorców przymusowych zachowań i emocji seksualnych, które przejąłeś od rodziców. Wiadomo, że nie uprawiali oni tantry, ani żadnej z form wysublimowanego seksu. Zapewne nie znali też taoizmu, który stosuje praktyki przedłużania współżycia. Masz więc co odreagowywać.

Do tego jeszcze trzeba pozbyć się wzorców potępienia i nieprzytomnej fascynacji dla seksu, które mogłeś przejąć od otoczenia. Następnie wzorce zachowań seksualnych lansowane przez modę i wymagane przez wychowawców, tudzież kapłanów. Wreszcie pora na wzorce erotyzmu lub seksu, których byłeś świadkiem albo w formie bezpośredniej, albo na filmach. Dla wielu osób ważne jest odreagowanie wzorców związanych z inicjacją seksualną oraz z samozaspokajaniem się.

U osób, które onanizują się, występuje kilka niezbyt korzystnych reakcji:

  1. Pośpiech w dochodzeniu do rozładowania napięcia seksualnego,
  2. Poczucie winy za “grzech”,
  3. Lęk przed zdemaskowaniem,
  4. Oddzielenie podniecenia seksualnego i orgazmu od osoby partnera (niezależność od jego obecności),
  5. Gdy onanizuje się wspólnie kilka osób, pojawiają się seksualne skojarzenia związane z nimi (mogą to być skłonności homoseksualne lub orgiastyczne).
  6. Niechęć do związków i poczucie, że druga osoba nie jest mi do niczego potrzebna.

Wszystkie te niekorzystne tendencje trzeba odwrócić! Pośpiech zastąpić wydłużeniem gry i uspokojeniem, poczucie winy przekonaniem o niewinności, zagrożenie – poczuciem bezpieczeństwa, a w zaspokajaniu potrzeb seksualnych docenić obecność i aktywność partnera. Być może, że trzeba będzie skorzystać z regresinguŽ.

W sesji regresingu odreagowuje się wzorce wysiłku, zniecierpliwienia, popędzania się, nakręcania, przyśpieszania, nieprzytomności i odurzenia, walki ze swym pożądaniem i reakcjami organizmu, przekonanie o konieczności rozładowania napięcia i przede wszystkim towarzyszące tym czynnościom emocje. Bywa też często, że trzeba odreagować lęk przed kompromitacją w oczach drugiej osoby, pierwotną inicjację seksualną, presje rodziców i wychowawców (pro – anty seksualne). Ważnym tematem okazuje się czasem odreagowanie seksu dziecięcego z towarzyszącymi mu emocjami i decyzjami. Szczególnie ważne bywa to u kobiet, które padły ofiarami molestowania przez krewnych.

W reakcjach seksualnych większość ludzi zachowuje się jak zwierzęta. Nie panują nad swymi emocjami, mają brutalne skojarzenia itp. To wszystko trzeba nazwać i odreagować. Ważne też jest afirmować:

Wybieram spontaniczny, radosny, bezpieczny seks, który prowadzi mnie do spełnienia.
Zasługuję na miły, delikatny, przyjemny, rozkoszny, bezpieczny seks.
Zasługuję na spełnienie w seksie.

W niektórych układach partnerskich dochodzi do zaburzenia reakcji seksualnych, Seks staje się wówczas albo czymś godnym pogardy i potępienia, albo wspólną walką o orgazm. Przypominam, że seks jest po to, żeby było miło i przyjemnie. Nawet u zwierząt służy on nie tylko prokreacji! Warto o tym sobie przypomnieć przynajmniej co jakiś czas.

Tym, co ma wpływ na jakość współżycia seksualnego, jest harmonia. Harmonia między oczekiwaniami partnerów, a możliwościami ich zaspokojenia. Wielu mężczyzn dąży tylko do rozładowania napięcia seksualnego. Bywają kobiety, którym to nawet odpowiada, lecz jest ich mało. Niektóre kobiety pragną czegoś więcej, ale podświadomie zniechęcają swych partnerów. Jeśli pożądanie u partnera jest silne, może on owych sygnałów nie zauważać. Po jakimś jednak czasie zauważa, że nie bardzo mu się chce. Pewien mój kolega w 3 miesiące po ślubie wyznał: przed ślubem wydawało mi się, że nie ma nic przyjemniejszego od seksu, a teraz chętniej poczytałbym książkę. Jego dylemat trwał tak długo, dopóki nie spotkał kobiety, przy której jednak wolał zrezygnować z czytania.

Pewne panie mają wredny dla samych siebie mechanizm. Dążąc do częstego współżycia i pragnąc orgazmu, robią wszystko, żeby tylko nie dopuścić do utraty kontroli i do dania satysfakcji mężczyźnie. Wygląda to tak: “Ja ci sukinsynu pokażę, kto tu rządzi. Nigdy nie dam ci satysfakcji, żebyś nie myślał, że jesteś taki dobry w łóżku”. Lub: “Nigdy mnie nie upokorzysz doprowadzając do orgazmu”.

Wiele pań chce się poświęcać dla swych partnerów. Kochają ich, więc za nic w świecie nie pozwolą, by popełnili oni grzech śmiertelny. A za taki w katolicyzmie uchodzi doprowadzenie kobiety do orgazmu! I wreszcie są kobiety, które dążą do współżycia tylko po to, by partner nie miał już sił i ochoty na inne kobiety.
Mężczyzna znalazłszy się w związku z taką kobietą, stara się ją zaspokoić. Męczy się, przedłuża współżycie, wysila się do granic możliwości i… nic. Wielu bowiem panów czuje się dobrze dopiero wówczas, gdy ich ukochana jest zadowolona z seksu. Niektóre panie wiedząc o tym, udają orgazmy. Ale inne nie potrafią się przemóc i walczą. Już nie o orgazm, ale przeciw niemu i przeciw partnerowi.
Kiedy zauważamy takie reakcje, najwyższy czas albo zmienić partnera, albo nastawienie do niego i do seksu. Warto zgodzić się na zaprzestanie walki z samcem i na poczucie się wspaniale i bezpiecznie w łóżku z nim. Wtedy okazuje się, że seks jest dla kobiety przyjemny i nawet satysfakcjonujący.

Seks często jest przez kobiety traktowany jako narzędzie manipulacji. Wiedzą, że facetom na nim zależy. A ponieważ zależy bardzo, to można go używać jako kary lub nagrody. Panowie dbając o swe zdrowie psychiczne powinni się z takich związków czym prędzej ewakuować. A panie zauważywszy u siebie takie tendencje, dla własnego dobra powinny chcieć się od nich uwolnić i zastąpić je spontanicznością. Jeśli panie tego nie dokonają, same pozbawiają się przyjemności, które wiążą się z seksem. “Na złość mamie odmrożę sobie uszy!”.
Niektóre z pań powstrzymują się przed orgazmem, żeby pokazać swemu mężczyźnie, jak bardzo się dla niego poświęcają. Obawiają się, że gdyby on zauważył, że im to sprawia przyjemność, to albo posądziłby je o skłonności do kurestwa, albo uznał: “skoro ci też dobrze robię, to za co ci daję pieniądze na utrzymanie”?
Takie relacje też doprowadzają obie strony do coraz gorszego samopoczucia i wreszcie motywują do rozstania, a przynajmniej do zdrad. Sprzyja temu powszechne w naszym kraju przekonanie, że żona jest do rodzenia dzieci i pilnowania domu, a do przyjemności ma być kochanka. Z tego wynika, że na żonę nadaje się tylko dziewica. Skromna, niedoświadczona, nieświadoma swej seksualności. Najlepiej aseksualna!
Te wszystkie wzorce i przekonania mogą znajdować się w podświadomości osób rozwijających się duchowo, dlatego też powinny one wygrzebać je na wierzch i odreagować.

W spontanicznym przeżywaniu rozkoszy seksualnych przeszkadzają wzorce natręctw i przymusowych reakcji. Są one obecne prawie u wszystkich i bazują głównie na nerwicy. Aby stać się wspaniałym kochankiem, trzeba najpierw uwolnić się od nerwicy. Dalej od wzorców przymusowych zachowań przejętych od innych – szczególnie od rodziców. I tu trzeba zaakceptować, że każdy z nas uczestniczył w seksualnym życiu naszych rodziców. Każdy ma więc przejęte od nich wzorce reakcji, pożądania, gry wstępnej i towarzyszących im emocji przejęte od nich w okresie, kiedy był w łonie mamy. Te wzorce są tak silne, że przyciągamy osoby mające podobne wibracje, jak rodzice. One mogą się nam nie podobać, budzić wstręt, ale budzą jednocześnie pożądanie. To pożądanie “odziedziczyliśmy” po rodzicach. Dlatego w seksie mamy tendencję do zachowywania się i przeżywania w taki sposób, jak rodzice. A oni zazwyczaj nie kroczyli drogą rozwoju duchowego.
Odreagowanie wzorców przejętych od rodziców poważnie umożliwiają tylko sesje prenatalne. Najskuteczniejsze w moich oczach są prenatalne sesje regresingowe (instrukcja dostępna na kasecie MC).

Seks wyzwala w nas różne emocje i różne stany energetyczne. Czasami są to skutki przyzwyczajenia do seksu naszych rodziców, a czasem efekty doświadczeń seksualnych z poprzednich wcieleń. Dlatego uznaje się, że osoba, która chce uprawiać seks tantryczny, bądź wykorzystywać energię seksualną do transformacji duchowej, musi najpierw oczyścić energie ciała i umysł. Musi się pozbyć tych wszystkich wzorców kojarzonych jednocześnie z seksem i brudem, agresją, nienawiścią i przemocą. Musi uwolnić się od natręctw, męczenia się i wysiłków. Potem uczy się delikatności i spontaniczności. Pogłaszcz swoją rękę w naturalny dla siebie sposób. Teraz spróbuj zmniejszyć nacisk i zwolnić ruchy. Spróbuj jeszcze raz, i jeszcze. Określ, która forma dotyku sprawia ci największą przyjemność.
A teraz wypróbuj swoje doświadczenie na kim innym. Załóżmy, że nie trafisz na masochistę. Wtedy okaże się, że najprzyjemniej odczuwamy najdelikatniejszy dotyk. Wykorzystaj tę wiedzę w pieszczotach. Kolejnymi ćwiczeniami są erotyczny trening relaksacyjny i medytacje erotyczne. One pozwolą ci zmienić nastawienie do partnera i seksu. Pomogą uspokoić umysł i ciało. A spokój jest warunkiem spontaniczności.

Odtąd możesz pieścić drugą osobę bez przymusu, bez oporu i jak długo macie na to ochotę. A jeśli nie… to zapewne potrzebujesz kolejnych dni ćwiczeń i afirmacji:

Mam wystarczająco dużo czasu na rozkoszne pieszczoty i wspaniały, błogi, rozkoszny seks.

Aby nauczyć się najwspanialszych pieszczot, możesz posmarować ciało partnerki miodem i zlizywać, a także wysysać go. W ten sposób nauczysz się najrozkoszniejszych pocałunków jej ciała. A przy tym będziesz miał sam skojarzenia ze słodyczą.

Kolejne ćwiczenia związane z delikatnymi pieszczotami całego ciała pomagają rozbudzić odczuwanie rozkoszy tak, że wszystkie miejsca na ciele mogą działać, jak punkty erogenne. Te techniki pomogą ci dokonać transformacji w sferze seksualnej. Do tego warto opanować opóźnianie wytrysku. Technik jest wiele i są one opisane w podręcznikach seksuologii. Kobiety mogą ćwiczyć mięsień Kegla, a także nauczyć się tak ustawiać, by odczuwać jak największą rozkosz przy drażnieniu różnych miejsc pochwy. Nie warto zostawiać tego zadania mężczyźnie. Warto korzystać z przyjemności bez wstydu, bez walki i bez oporu.

Ważne też okazują się ćwiczenia energetyczne.
Zaczyna się od specjalnego oddechu. Wiele osób twierdzi, że odkąd go opanowały, to jest im bardzo przyjemnie nawet bez seksu.
Kolejne ćwiczenia polegają na wizualizacji przepływu energii rozładowującej się podczas orgazmu. Ma ona popłynąć w górę kręgosłupa i rozlać się po całym ciele. To powoduje nasilenie – pogłębienie rozkoszy. Perspektywy są wspaniałe. Coraz więcej przyjemności i błogości.

A co to ma wspólnego z rozwojem? Otóż rozwój polega na podnoszeniu jakości naszych doświadczeń. Kiedy oczyścimy umysł i energię ciała z brudów przejętych od innych, jesteśmy bliżej urzeczywistnienia boskości. Gdy zauważamy, jak poprawia nam się samopoczucie, mamy wszelkie powody, by być za to wdzięcznymi Bogu. Wdzięcznymi za czystość energii, umysłu i za ten wspaniały dar, jakim jest błogi, rozkoszny seks. I kiedy wreszcie przyzwyczaimy się do szczęścia, miłości i błogości, przestaną nam być potrzebne powody i sposoby do ich wyzwalania. Szczęście, miłość i błogość bez przyczyny staną się naszym przyzwyczajeniem. A o to właśnie chodzi w oświeceniu!

Kiedy przejdziesz przez wszystkie etapy ćwiczeń i doświadczeń zawartych w niniejszym artykule, na pewno jeszcze się nie oświecisz. Być może nadal nie będziesz wiedział, po co to wszystko i co z tego możesz mieć. Dlatego warto prędzej czy później powierzyć się Bogu i poprosić Go:
“Ukaż mi Boże wzorzec (model) boskiego związku i boskiego seksu. I pomóż mi, bym go zaakceptował. Dziękuję”.

Dziękuję, to działa.

 
Leszek Żądło - zdjęcie
  Leszek Żądło:

Polecamy książki i płyty Leszka Żądło:

Psychologia robienia pieniędzy
Leszek Żądło
Przejawianie kobiecości
Anna Atras
Poradnik rozwoju duchowego
Leszek Żądło