|
Wróć do listy artykułów
Leszek ŻądłoSeks i duchowośćSkąd na świecie wziął się seks? A wszystko zależy od nastawienia, wyobraźni i wcześniejszych doświadczeń. Mając różne doświadczenia, nie potrafimy nawet sobie wyobrazić, że inni mogą odczuwać inaczej. Mając inne poglądy i doświadczenia, nie potrafimy się dogadać z tymi, którzy czują i myślą inaczej. Dlatego powinniśmy sobie zawsze przyciągać partnerów, którzy czują i myślą podobnie. We współczesnej kulturze dominują 2 nastawienia wobec seksu: ascetyczne i hedonistyczne. Większość ludzi miota się między jednym, a drugim. Ludzie chcą być w porządku wobec wymagań swych księży lub guru, ale też nie chcą rezygnować z tego, co wydaje im się aż tak przyjemne. Stąd pomieszanie. Ale nie tylko stąd. A czy ty wiesz, po co jest seks? Czy jest dobry, albo zły? Czy wiesz, po co się “to” robi? Zapewne wydaje ci się, że wiesz. Przecież komuś “doświadczonemu” uwierzyłeś. I teraz zapewne nie musisz zmienić swych poglądów? No bo i po co? Przecież ktoś ci to powiedział w “dobrych” intencjach, albo nawet w imię boże! A ponadto zapewne masz i jakieś doświadczenia własne. I zapewne twoje obserwacje potwierdzają to, co wiesz? Dlatego na pewno nie potrzebujesz, żebym ci cokolwiek wyjaśniał. Ale… czy pytałeś o to Boga? Czy pytałeś, co masz robić z seksem, skoro już cię nim obdarzył? Czy pytałeś, jak korzystać z seksu dla najwyższego dobra twojego i innych? A może dla swego rozwoju? A jeśli nie pytałeś, to skąd masz pewność? Bo inni zadali to pytanie przed tobą? Zanim zapytasz Boga, ja ci zadam kilka pytań. One zapewne ułatwią ci dalsze kroki. Pomogą oczyścić umysł z uprzedzeń. Kiedy przyjrzymy się sprawie bliżej, okazuje się, że seks służy nie tylko do rozmnażania. Związek seksu z prokreacją dostrzegano prawie wszędzie. To musiało budzić przerażenie u tych, których aspiracje sięgały dalej, niż wydawanie na świat i wychowywanie potomstwa. Seks wydawał się przeszkodą szczególnie tym, którzy aspirowali do boskiej doskonałości lub do powrotu do Boga. Związek między seksem a prokreacją został zerwany w 2 przypadkach. W XX wieku do powszechnego użytku weszły środki antykoncepcyjne. Młodzi ludzie zauważają więc, że współżycie seksualne jest powszechne, ale nie widzą efektów w postaci mnóstwa dzieci. Dziś wiele młodych kobiet nie wie, że związek między seksem a prokreacją nadal istnieje. Stąd zdziwienie nieświadomych niczego młodych kobiet, które zachodzą w ciążę, pomimo że wysłuchały na temat bezpiecznego seksu wszystkich mądrych rad swych koleżanek. I nawet przed stosunkiem siedziały jakiś czas na mądrej książce, lub unikały stosunku na tylnym siedzeniu samochodu. Kiedy ogół wie, że seks wiąże się z zachodzeniem w ciążę, to trudno o inne efekty. Ale niektóre pierwotne społeczności nie wierzą w taki związek, więc… zajście w ciąże wiąże się u nich ze świadomą zgodą, by mieć dzieci! Kobiety współżyją tam często, a w ciążę zachodzą sporadycznie! Osoby praktykujące tantrę seksualną też musiały znać sekrety zapobiegania ciąży. Temu celowi służyć miały przede wszystkim specjalne mantry odganiające chętnych do wcielenia się. To na wypadek, gdyby para nie zdążyła oświecić się przed osiągnięciem przez partnerkę dojrzałości płciowej. Hm… z naszego punktu widzenia wygląda to na pedofilię. Ale w Indiach – ojczyźnie tantry – normalne było wydawanie za mąż 9 letnich dziewczynek. Idealny wiek pana młodego, to było 12 lat (tak samo w Izraelu w czasach biblijnych). Zdarzały się (i do dziś zdarzają!) małżeństwa znacznie młodsze. A są one uzasadnione względami rytualnymi. Do dziś można spotkać cztero lub pięcioletnie dzieci poślubione sobie i utrzymywane w stanie oszołomienia narkotycznego. Mają one symbolizować doskonały związek Kryszny i jego małżonki, bądź Ramy i Sithy. To zrozumiałe, że mają one wszelkie prawa należne małżonkom. Na przeważających terenach zamieszkiwanych przez ludzi panuje pozytywne nastawienie do seksu. Seks jest uznawany za coś tak normalnego jak jedzenie. Niechętne, lub wręcz wrogie, nastawienie do seksu i seksualności, które opętało Europę, pierwotnie ma źródło w poglądach, które zafascynowały Maniego – twórcę religii zwanej manicheizmem. Mani je tylko wyostrzył. Były one rozpowszechnione wśród ludów irańskich i aryjskich. Tam bowiem zawsze istnieli asceci. Tam od tysięcy lat pielęgnowano gnozę – koncepcję, zgodnie z którą człowiek powinien poznać Boga bezpośrednio. Nie byłoby w niej niczego niewłaściwego, ale okazało się, że gnostycy usiłują poznać Boga bez uprawiania medytacji. Stąd nie byli świadomi Jego obecności w swoim życiu, pomimo że jej doświadczali. Wreszcie wymyślili, że człowiek to upadły anioł, który za bunt przeciw Bogu został strącony w materię. Najprawdopodobniej w przypadku niektórych ludzi jest to prawda, ale większości nie dotyczy. Owo przekonanie i kłopoty w kontaktowaniu się z Bogiem natchnęły gnostyków pomysłem, że może uda się poznać Boga i wrócić do niego, jeśli w tej intencji znienawidzi się materię, a przede wszystkim seks, który: Koncepcję sprzeczności seksu z wolą Boga wysnuto na podstawie przekonania, że wolą Boga jest, by upadłe anioły – czyli ludzie – wróciły do Domu Ojca w Niebie, zaś wolą upadłych istot jest nurzanie się w brudach materii. Uznano, że seks odgrywa w tym rolę nadrzędną. Widzimy, jak seks miesza ludziom w głowach i jak fatalne emocje w nich wyzwala. A przecież warunkiem oświecenia jest czystość umysłu i energii ciała. Tymczasem seks wydaje się brudny! Można mieć takie skojarzenia. Jeśli dziecko rodziła kobieta, która nawet się nie podmyła, to skojarzenia są jednoznaczne. Jeżeli dziecko zostało spłodzone w wyniku gwałtu, a na dodatek pod wpływem odurzenia rodziców, to ma w pamięci owe wzorce agresji, strachu i nieczystości. Ale większość mistrzów rozwoju duchowego nie zdaje sobie sprawy z faktu, że owe energie i odczucia bywają tylko “przypadkowo” powiązane z seksem, a nie stanowią o jego istocie! I nie muszą mieć z seksem nic wspólnego. To tylko skojarzenia, które narzucają się w wyniku doświadczeń, podczas których człowiek nie jest w pełni świadomy i przytomny. Świadczyć mogą najwyżej o karmicznych intencjach przychodzącego na świat dziecka. Od czego zależy nastawienie do seksu? Dlaczego jednych gorszy, a innych doprowadza do ekstazy? Dlaczego jednych przybliża do Boga, a innych od Niego oddala? To wszystko zależy od emocji i pamięci doświadczeń, jakie przechowujemy w podświadomości. Kiedy skojarzenia z seksem są czyste, zauważamy, że jest on przyjemny. Tylko tyle i nic więcej. Możemy przeżywać przyjemność, rozkosz, błogość. Czy to mało? I czy któreś z tych odczuć jest sprzeczne z wolą Boga? Czy hamuje nas w rozwoju? Hm, według katolików, to, co przyjemne, musi być grzeszne. Jeżeli chcemy uciec od świata do Boga, to może nam się wydawać, że droga prowadzi przez znienawidzenie życia i – oczywiście – seksu. Tak przecież postępuje mnóstwo kandydatów na świętych zarówno chrześcijan, jak joginów, czy buddystów. Tylu mądrych ludzi robi to samo, jak więc można poddawać tę drogę w wątpliwość? Można. Efekty i założenia naszej duchowej praktyki zależą bowiem od celów, które sobie stawiamy. Zostańmy więc przy jednym: stać się doskonałymi, jak i nasz Ojciec w Niebie doskonałym jest. Znaczy to, że w procesie rozwoju duchowego uczymy się przejawiać w sposób doskonały nasze możliwości i zdolności. Znaczy to też, że uczymy się w sposób doskonały korzystać z tego, czym nas Bóg obdarzył. Również z seksu! I na tym powinniśmy zakończyć nasze rozważania teoretyczne, moralne i ideologiczne, a zacząć praktykę. Najpierw zaakceptuj, że seks jest czymś naturalnym i właściwym dla ludzi i zwierząt. Być może będziesz się upierać, że nie jesteś zwierzęciem, więc nie potrzebujesz seksu. Dodaj więc afirmację, że jesteś ludzki, wartościowy i cenny, kiedy uprawiasz seks. Możesz dodać, że z woli Boga jesteś istotą seksualną. A Bóg przecież życzy ci jak najlepiej. Może nie widzisz tego, albo nie pojmujesz? W odpowiedzi zapewne przyjdzie nam do głowy mnóstwo bzdur, a nawet sprzeczne z sobą pomysły. To nie dlatego, że Bóg nam daje takie głupie odpowiedzi. To dlatego, że nasza podświadomość włączyła filtr swych uprzedzeń.
Twoje intencje są czyste wówczas, gdy o czymś możesz myśleć bez emocji, gdy możesz na to patrzeć bez emocji. Jeśli nie z miłością, to przynajmniej obojętnie. Do tego jeszcze trzeba pozbyć się wzorców potępienia i nieprzytomnej fascynacji dla seksu, które mogłeś przejąć od otoczenia. Następnie wzorce zachowań seksualnych lansowane przez modę i wymagane przez wychowawców, tudzież kapłanów. Wreszcie pora na wzorce erotyzmu lub seksu, których byłeś świadkiem albo w formie bezpośredniej, albo na filmach. Dla wielu osób ważne jest odreagowanie wzorców związanych z inicjacją seksualną oraz z samozaspokajaniem się. U osób, które onanizują się, występuje kilka niezbyt korzystnych reakcji:
Wszystkie te niekorzystne tendencje trzeba odwrócić! Pośpiech zastąpić wydłużeniem gry i uspokojeniem, poczucie winy przekonaniem o niewinności, zagrożenie – poczuciem bezpieczeństwa, a w zaspokajaniu potrzeb seksualnych docenić obecność i aktywność partnera. Być może, że trzeba będzie skorzystać z regresinguŽ. W sesji regresingu odreagowuje się wzorce wysiłku, zniecierpliwienia, popędzania się, nakręcania, przyśpieszania, nieprzytomności i odurzenia, walki ze swym pożądaniem i reakcjami organizmu, przekonanie o konieczności rozładowania napięcia i przede wszystkim towarzyszące tym czynnościom emocje. Bywa też często, że trzeba odreagować lęk przed kompromitacją w oczach drugiej osoby, pierwotną inicjację seksualną, presje rodziców i wychowawców (pro – anty seksualne). Ważnym tematem okazuje się czasem odreagowanie seksu dziecięcego z towarzyszącymi mu emocjami i decyzjami. Szczególnie ważne bywa to u kobiet, które padły ofiarami molestowania przez krewnych. W reakcjach seksualnych większość ludzi zachowuje się jak zwierzęta. Nie panują nad swymi emocjami, mają brutalne skojarzenia itp. To wszystko trzeba nazwać i odreagować. Ważne też jest afirmować: Wybieram spontaniczny, radosny, bezpieczny seks, który prowadzi mnie do spełnienia. W niektórych układach partnerskich dochodzi do zaburzenia reakcji seksualnych, Seks staje się wówczas albo czymś godnym pogardy i potępienia, albo wspólną walką o orgazm. Przypominam, że seks jest po to, żeby było miło i przyjemnie. Nawet u zwierząt służy on nie tylko prokreacji! Warto o tym sobie przypomnieć przynajmniej co jakiś czas. Tym, co ma wpływ na jakość współżycia seksualnego, jest harmonia. Harmonia między oczekiwaniami partnerów, a możliwościami ich zaspokojenia. Wielu mężczyzn dąży tylko do rozładowania napięcia seksualnego. Bywają kobiety, którym to nawet odpowiada, lecz jest ich mało. Niektóre kobiety pragną czegoś więcej, ale podświadomie zniechęcają swych partnerów. Jeśli pożądanie u partnera jest silne, może on owych sygnałów nie zauważać. Po jakimś jednak czasie zauważa, że nie bardzo mu się chce. Pewien mój kolega w 3 miesiące po ślubie wyznał: przed ślubem wydawało mi się, że nie ma nic przyjemniejszego od seksu, a teraz chętniej poczytałbym książkę. Jego dylemat trwał tak długo, dopóki nie spotkał kobiety, przy której jednak wolał zrezygnować z czytania. Pewne panie mają wredny dla samych siebie mechanizm. Dążąc do częstego współżycia i pragnąc orgazmu, robią wszystko, żeby tylko nie dopuścić do utraty kontroli i do dania satysfakcji mężczyźnie. Wygląda to tak: “Ja ci sukinsynu pokażę, kto tu rządzi. Nigdy nie dam ci satysfakcji, żebyś nie myślał, że jesteś taki dobry w łóżku”. Lub: “Nigdy mnie nie upokorzysz doprowadzając do orgazmu”. Wiele pań chce się poświęcać dla swych partnerów. Kochają ich, więc za nic w świecie nie pozwolą, by popełnili oni grzech śmiertelny. A za taki w katolicyzmie uchodzi doprowadzenie kobiety do orgazmu! I wreszcie są kobiety, które dążą do współżycia tylko po to, by partner nie miał już sił i ochoty na inne kobiety. Seks często jest przez kobiety traktowany jako narzędzie manipulacji. Wiedzą, że facetom na nim zależy. A ponieważ zależy bardzo, to można go używać jako kary lub nagrody. Panowie dbając o swe zdrowie psychiczne powinni się z takich związków czym prędzej ewakuować. A panie zauważywszy u siebie takie tendencje, dla własnego dobra powinny chcieć się od nich uwolnić i zastąpić je spontanicznością. Jeśli panie tego nie dokonają, same pozbawiają się przyjemności, które wiążą się z seksem. “Na złość mamie odmrożę sobie uszy!”. W spontanicznym przeżywaniu rozkoszy seksualnych przeszkadzają wzorce natręctw i przymusowych reakcji. Są one obecne prawie u wszystkich i bazują głównie na nerwicy. Aby stać się wspaniałym kochankiem, trzeba najpierw uwolnić się od nerwicy. Dalej od wzorców przymusowych zachowań przejętych od innych – szczególnie od rodziców. I tu trzeba zaakceptować, że każdy z nas uczestniczył w seksualnym życiu naszych rodziców. Każdy ma więc przejęte od nich wzorce reakcji, pożądania, gry wstępnej i towarzyszących im emocji przejęte od nich w okresie, kiedy był w łonie mamy. Te wzorce są tak silne, że przyciągamy osoby mające podobne wibracje, jak rodzice. One mogą się nam nie podobać, budzić wstręt, ale budzą jednocześnie pożądanie. To pożądanie “odziedziczyliśmy” po rodzicach. Dlatego w seksie mamy tendencję do zachowywania się i przeżywania w taki sposób, jak rodzice. A oni zazwyczaj nie kroczyli drogą rozwoju duchowego. Seks wyzwala w nas różne emocje i różne stany energetyczne. Czasami są to skutki przyzwyczajenia do seksu naszych rodziców, a czasem efekty doświadczeń seksualnych z poprzednich wcieleń. Dlatego uznaje się, że osoba, która chce uprawiać seks tantryczny, bądź wykorzystywać energię seksualną do transformacji duchowej, musi najpierw oczyścić energie ciała i umysł. Musi się pozbyć tych wszystkich wzorców kojarzonych jednocześnie z seksem i brudem, agresją, nienawiścią i przemocą. Musi uwolnić się od natręctw, męczenia się i wysiłków. Potem uczy się delikatności i spontaniczności. Pogłaszcz swoją rękę w naturalny dla siebie sposób. Teraz spróbuj zmniejszyć nacisk i zwolnić ruchy. Spróbuj jeszcze raz, i jeszcze. Określ, która forma dotyku sprawia ci największą przyjemność. Odtąd możesz pieścić drugą osobę bez przymusu, bez oporu i jak długo macie na to ochotę. A jeśli nie… to zapewne potrzebujesz kolejnych dni ćwiczeń i afirmacji: Mam wystarczająco dużo czasu na rozkoszne pieszczoty i wspaniały, błogi, rozkoszny seks. Aby nauczyć się najwspanialszych pieszczot, możesz posmarować ciało partnerki miodem i zlizywać, a także wysysać go. W ten sposób nauczysz się najrozkoszniejszych pocałunków jej ciała. A przy tym będziesz miał sam skojarzenia ze słodyczą. Kolejne ćwiczenia związane z delikatnymi pieszczotami całego ciała pomagają rozbudzić odczuwanie rozkoszy tak, że wszystkie miejsca na ciele mogą działać, jak punkty erogenne. Te techniki pomogą ci dokonać transformacji w sferze seksualnej. Do tego warto opanować opóźnianie wytrysku. Technik jest wiele i są one opisane w podręcznikach seksuologii. Kobiety mogą ćwiczyć mięsień Kegla, a także nauczyć się tak ustawiać, by odczuwać jak największą rozkosz przy drażnieniu różnych miejsc pochwy. Nie warto zostawiać tego zadania mężczyźnie. Warto korzystać z przyjemności bez wstydu, bez walki i bez oporu. Ważne też okazują się ćwiczenia energetyczne. A co to ma wspólnego z rozwojem? Otóż rozwój polega na podnoszeniu jakości naszych doświadczeń. Kiedy oczyścimy umysł i energię ciała z brudów przejętych od innych, jesteśmy bliżej urzeczywistnienia boskości. Gdy zauważamy, jak poprawia nam się samopoczucie, mamy wszelkie powody, by być za to wdzięcznymi Bogu. Wdzięcznymi za czystość energii, umysłu i za ten wspaniały dar, jakim jest błogi, rozkoszny seks. I kiedy wreszcie przyzwyczaimy się do szczęścia, miłości i błogości, przestaną nam być potrzebne powody i sposoby do ich wyzwalania. Szczęście, miłość i błogość bez przyczyny staną się naszym przyzwyczajeniem. A o to właśnie chodzi w oświeceniu! Kiedy przejdziesz przez wszystkie etapy ćwiczeń i doświadczeń zawartych w niniejszym artykule, na pewno jeszcze się nie oświecisz. Być może nadal nie będziesz wiedział, po co to wszystko i co z tego możesz mieć. Dlatego warto prędzej czy później powierzyć się Bogu i poprosić Go: Dziękuję, to działa. |
![]() |
![]()
Medytacje bezpieczeństwa
(kaseta)
|