Ze zdziwieniem poczytałem sobie żale kilku regreserów, którzy odkryli, że byli uzależnieni od schematów regresingowych.
Dziwne to dla mnie “odkrycie”, gdyż regresing® został stworzony, by uwalniać się od schematów. Jedynym kodem wprowadzanym do podświadomości jest:
“Gdy odliczę od 3 do 0, przypomnisz sobie, kiedy pierwszy raz pojawiły się takie odczucia (myśli, poglądy) i uwolnisz się od nich na zawsze”. Jak zauważyłem, niektórym i tego “ograniczenia” było za dużo, więc usiłowali podpowiadać w inny sposób i… zazwyczaj osiągali bałagan mentalny.
Ten kod jest raczej nieszkodliwy dla zdrowia psychicznego czy fizycznego. Wreszcie – po wyeksploatowaniu go – można sobie zasugerować: “Gdy odliczę od 3 do 0, przypomnę sobie, kiedy uzależniłem się od odliczania od 3, do 0 i uwolnię się od tego uzależnienia na zawsze”.
A inne schematy?
W moich książkach i artykułach opisanych jest mnóstwo wzorców, które pojawiają się na sesjach regresingu. Dobry regreser wie, że te schematy są po to, żeby mu ułatwić pracę, kiedy pojawia się coś podobnego u jego klienta. Ale wie też doskonale, że znajomość schematu nigdy nie zastąpi jego intuicji czy zdolności postrzegania pozazmysłowego.
Schematy odreagowania pewnych wzorców są opisane po to, żeby za każdym razem nie wyważać otwartych drzwi. No ale jeśli ktoś lubi, to już jego sprawa.
Przydaje się wiedzieć, co odreagować u klienta, który ćpał, albo wykonywał bardzo niebezpieczne dla niego praktyki samozniszczenia. Przydaje się wiedzieć, jak się odreagowuje transy walki, choćby po to, żeby nie dostać w zęby podczas prowadzenia sesji, albo nie zostać sparaliżowanym, gdy klient walczy energetycznie.
Tu mi się przypomina rozmowa między klientem a regreserką, która wtedy miała małe doświadczenie, ale chciała być niekonwencjonalna:
Efekt: kilka godzin pomieszania i nieprzytomności.
Zapewne w umysłach pewnej części czytelników pojawiła się myśl: “Leszek stworzył nowy schemat. Wynika z niego, że schematy regresingowe stosujemy do osób, które ćpały, wykonywały praktyki samozniszczenia, albo wpadły w transy walki.” Prawdą jest, że Leszek takiego schematu nie stworzył. Tworzy go leniwy umysł czytającego moją wcześniejszą wypowiedź.
Schematy odreagowania przydają się w innych tematach, a szczególnie podczas odreagowania buddyjskiej medytacji wymiany, różnorodnych oświeceń (tu jednak pomysłowość mistrzów daleko wykracza poza znajomość tematu przez regreserów), transów spirytystycznych, medialnych, wzorców schizofrenii, i wreszcie zmienionych stanów świadomości. I “tu jest pies pogrzebany”. Otóż większość terapeutów innych metod niż regresing, nie uważa zmienionych stanów świadomości za ograniczenie, a za rozszerzenie świadomości, za powód do dumy i podniesienie samooceny!!! W tym temacie sprzeciw jest największy, bo tak fajnie jest żeglować po oceanie niezwykłych doznań i nie chcieć sobie zdać sprawy z tego, w jakim stanie świadomości te różne “wspaniałe i niezwykłe” wizje i “doświadczenia” się pojawiły i jaką za to zapłaciliśmy cenę. Żal oprzytomnieć i wytrzeźwieć. Łatwiej by było zaakceptować, że to się naprawdę wydarzyło! Przynajmniej podnieślibyśmy swą samoocenę pamiętając, gdzie to byliśmy i z jakimi istotami z innych wymiarów kumplowaliśmy (albo kopulowaliśmy) się. Najczęściej jednak po uświadomieniu sobie, że byliśmy nawaleni, przechodzi zachwyt, a obniża się samoocena. Obniża się tylko tym, u których bazowała na nierealistycznych podstawach, którzy dowartościowywali się poprzez niepowtarzalne “jazdy”!
Niektórzy jako ograniczający schemat potraktowali stwierdzenie, że przyczyn naszych kłopotów należy szukać przede wszystkim w ziemskich wcieleniach i najpierw sprawdzać, w jakim stanie świadomości mieliśmy doświadczenia życia na innych planetach, czy w innych formach energetycznych. Jeśli okaże się, że byliśmy trzeźwi i przytomni, to JASNE JEST, że należy kontynuować sesję, a nie wmawiać sobie, że to niemożliwe. Jasne powinno też być, że dany regreser nie akceptuje takiej możliwości i przekazuje klienta innemu regreserowi.
Niektórzy jako odkrycie głębokiej prawdy i wyzwolenia ze schematów regresingowych traktują sprawdzanie, ile mieliśmy wcieleń i w ilu “światach” żyliśmy, zanim znaleźliśmy się na Ziemi. Tymczasem z mojego punktu widzenia takie badanie to BZDURA. A to dlatego, że nie wiadomo, jak potraktować te wcielenia, kiedy zmarliśmy przy porodzie albo zostaliśmy wyskrobani! Czy one były, czy nie były?
Tego typu wiedza (jeśli nawet założymy, że prawdziwa) nie jest nam potrzebna do zrozumienia naszych ograniczeń i do uwolnienia się od nich. Jednak osoby, które badają ilość poprzednich wcieleń, na wielu robią piorunujące wrażenie.
Oczywiście, dojście do tego, kiedy podjęliśmy błędną decyzję i jak ona wpłynęła na nasz rozwój, jest zasadniczym zadaniem, które stawia przed sobą regresing. Dla podświadomości nie ma znaczenia, czy jakąś decyzję podjęliśmy dawno, czy dziś. Istotne jest tylko to, czy wydawała się ona ważna, czy też nie. Nie ma więc znaczenia, na której planecie i w jakiej formie postanowiliśmy ogłupieć, ograniczyć się, czy uzależnić. Ale… istotne może być to, żeby zrozumieć, że ograniczyliśmy się np. z powodu przywiązania do pewnej formy czy szczególnych emocji czy doznań, niemożliwych do doświadczania “tu” (np. 8 otworów kopulacyjnych).
Warto dojść do wszystkich powodów, dla których nie akceptujemy oświecenia czy życia w tym ciele i w tym świecie. Dlaczego odrzucamy naszą boską doskonałość? Warto też próbować zaakceptować oświecenie oraz życie w tym ciele i w tym świecie bez konieczności przypominania sobie błędnych wyborów w regresingu. Do odreagowania zostanie tylko to, do czego nasza podświadomość jest bardzo mocno przywiązana i z uwolnieniem czego się nie godzi. Tego typu zabieg pozwoli skrócić okres używania regresingu, a zatem obniżyć koszty oczyszczania swej podświadomości.
Niektóre ze schematów poważnie ułatwiają proces odreagowania, pogłębiają go i przyspieszają. Ale nie w każdym przypadku to działa. To, co można zastosować u klienta zaawansowanego, w ogóle nie nadaje się do stosowania u początkujących. I na odwrót. To się wiąże z otwartością osoby poddawanej sesji regresingu.
Dobry regreser przede wszystkim kieruje się intuicją. Do tego prowadzi często dialog z klientem i nie wmawia klientowi, że “to niemożliwe”, co on sobie przypomina. Owszem, trafiały się skargi na regreserów, którzy wmawiali swym klientom, że bredzą bez sensu, ponieważ schemacik z ich podświadomości wdawał im się bardziej prawdziwy od schematu obciążającego podświadomość klienta.
Co wtedy robić?
Z punktu widzenia klienta nie obrażać się na regresing, tylko znaleźć kompetentnego regresera, który kieruje się intuicją.
Z punktu widzenia regresera – odwołać się do intuicji albo zrezygnować z prowadzenia sesji, do której się nie dorosło i poprosić o pomoc kogoś bardziej doświadczonego.
Z praktyki wiem, że przy mnie klientom wychodzi zupełnie co innego niż przy innych regreserach. I na odwrót. To jest bardzo cenne, gdyż umożliwia rozpracowanie wielu obciążających tematów z różnych stron, jakby z różnych punktów widzenia.
Znamienne jest to, że większość z tych, którzy tak bardzo krytykowali schematy, jako coś, co uniemożliwia im swobodne poruszenie się po otmętach umysłu, wpadli w panikę, kiedy pojawiły się tematy Atlantydy lub upadłych aniołów. Dla nich było to o wiele za dalekie wyjście poza znane im schematy. Co więcej, niektórzy już na początku, kiedy temat był dopiero rozpoznawany, protestowali przeciw pojawieniu się w regresingu kolejnych ograniczających ich schematów, bo oni przecież jeszcze nie zdążyli rozgryźć wzorców z Atlantydy, a ja rzekomo zmuszam ich, by już pracowali nad upadkiem świadomości! Najgłośniej zaś protestowali ci, którzy mają do przepracowania wzorce DDA. Protestowali przeciw nowym schematom i tematom, chyba tylko po to, by nie wyjść z wprawy w protestowaniu. Życie bez jasnych reguł wydaje się bowiem DDA czymś niezwykle atrakcyjnym, przynajmniej dopóki nie zauważą, jaką za to płacą cenę!
Nie ma możliwości, by jakiś temat odreagowań regresingowych został rozpracowany tak, że nic nowego nas nie spotka przy kolejnym kliencie. Każdy klient jest inny i wymaga indywidualnego podejścia.
Czasami bywamy zaskoczeni. I tu pomaga tylko intuicja. Często kontakt z intuicją nawiązujemy za pomocą prostej modlitwy do Wyższego Ja lub Boga o inspirację, jak pomóc klientowi.
I tu znów wielu czeka na kolejny schemat pytając, jak taka modlitwa powinna wyglądać. A ona jest prosta. Zadajemy pytanie: “Jak mogę pomóc klientowi w tej sytuacji? Co mogę dla niego zrobić?”
I to wszystko! Czy to jest ograniczający schemat?
Oczywiście, może nim być, kiedy dana osoba stwierdzi, że skoro już tak się pomodliła, to nie potrzebuje niczego więcej. Ale czasami potrzebuje. Jednak tylko samoświadomość może ją do tego zachęcić.
Chciałbym zauważyć, że dla wielu rozwijających się duchowo ograniczającymi schematami mogą się wydawać boska miłość, mądrość i moc (to “ograniczenia” wg UA). Inni boją się ograniczeń związanych z intuicją, a jeszcze inni z oświeceniem, które im się wydaje ograniczającym schematem nie do przyjęcia.
To, czy coś postrzegamy jako ograniczenie, to tylko kwestia naszej wyobraźni. Natomiast to, czy coś zaniża nam wibracje, to już nie kwestia wyobraźni, lecz realiów, z którymi musimy się liczyć.
Schematami są przekonania:
“Muszę otworzyć się na miłość”.
“Jeśli chcę się rozwijać duchowo, to muszę oczyszczać podświadomość”.
“Jeśli chcę podnieść wibracje, to muszę przestać pić alkohol, ćpać, jeść mięso”.
To nie są przekonania regresingowe, tylko zaimportowane przez różnych ludzi z różnych dróg rozwoju.
W regresingu twierdzi się, że nic nie musisz. Zachęca jednak, żeby sprawdzić – odwołując się do pamięci przeszłości, jakie konsekwencje powoduje postawa odwrotna.
Prawdą więc jest, że nie muszę się otwierać na miłość, ale otwarcie na miłość jest dla mnie korzystne. Prawdą jest, że jeśli chcę się rozwijać duchowo, to warto oczyszczać podświadomość. Na dodatek oczyszczenie podświadomości jest warunkiem jasności postrzegania i myślenia. No i wreszcie, jeśli chcę podnieść wibracje, to muszę przestać pić alkohol, ćpać, jeść mięso. Ponieważ jednak podświadomość nie lubi słowa “muszę”, to we własnym interesie warto ją przekonać, że warto przestać pić alkohol, ćpać, jeść mięso.
To też schemat.
Czy w ogóle możemy żyć bez schematów?
Możemy, ale do pewnego czasu schematy ułatwiają życie i poruszanie się po duchowej ścieżce. Odrzucamy je, dopiero gdy zauważamy, że nasza intuicja tak się rozwinęła, że schematy nam przeszkadzają lub nie są do niczego potrzebne. Ale to oznacza konieczność doczekania się zdolności do spontanicznego życia. Jeśli zbyt wcześnie odrzucimy schematy, nasze życie i nasz rozwój zamieniają się w śmietnik.
Najczęściej niezauważalnie importowanym ze szkół ascetycznych schematem jest przekonanie, że trzeba intensywnie pracować nad sobą, że trzeba dawać z siebie wszystko, by jak najszybciej oczyścić swą podświadomość. Osoby podchodzące z takim nastawieniem do regresingu (i do czegokolwiek) są ciągle niezadowolone, bo ich wyniki są znacznie mizerniejsze niż praca, którą wkładają w ich osiąganie. A to przecież trzeba odreagować, a nie praktykować! Tu warto wspomnieć, że nic na siłę. Nie rusza się “g…” dopóki nie śmierdzi!
Rozwój duchowy zapewnia i oczyszczanie podświadomości, i podnoszenie wibracji (nie mylić z obsesją energetyzowania się), i podnoszenie samooceny (a więc i jakości życia). To wszystko powinno przebiegać harmonijnie. Dla rozwoju duchowego ważne – może wręcz najważniejsze – jest medytowanie i właściwe, pełne, energetyzujące oddychanie. Ważne, żeby te wszystkie elementy łączyć, a nie traktować ich wybiórczo. Nagrodą będzie zrównoważony rozwój duchowy.
Schematy są jak szczeble, a nie jak cała drabina. Jeśli u kogoś zastępują intuicję czy postrzeganie pozazmysłowe, to już jego problem, a nie metody regresingowej.
Na koniec jeszcze jeden “schemat”. Warto medytować na temat: “to wszystko, czego pożądałem i czego poszukiwałem w świecie (we wszystkich możliwych światach), jest we mnie i zawsze we mnie było.