Przed wielu laty na pewnych zajęciach z rozwoju duchowego, poruszono kwestię umiejętności min. językowych jakie mają osoby urzeczywistnione. Chodziło o to, że Satya Sai Baba mówił w wielu językach łącznie z dialektami. Przyznam że brakuje mi takich umiejętności porozumiewania się, przydatnych przy zagranicznych wyjazdach. Sai miał rozmawiać płynnie w Indiach z Ukrainką w jej ojczystym języku. Zapewne przez całe życie odwiedziło go tam może 200 osób z Ukrainy i podejrzewano, że nie uczył się tego języka dla tak małej grupy, tylko rozwinął w sobie te umiejętności. Prowadzący zajęcia to osoba jasnowidząca Dusze, podała nam takie właśnie interpretacje. Kwestia wyjaśniła się, kiedy sam zacząłem rozmawiać z Duszami ludzi żyjących i z własną Duszą.
Ta Ukrainka widziała w pewnym momencie Duszę Satya Sai Baba i rozmawiała tylko z samą Duszą, a nie z osobowością. Ja sam dobrze władam językiem polskim oraz jednym obcym. W kilku językach potrafię coś z siebie wydukać. Ale nigdy nie miałem problemów ze zrozumieniem jakiejkolwiek Duszy, która chciała ze mną rozmawiać, nawet jeśli osobowość żyje w Indiach, Sri Lance, Maroku. Od wielu lat w moich pisanych artykułach i na filmach kładę nacisk na rozróżnienie poziomu który się widzi. Na poprawne definiowanie zjawiska jakim jest Dusza i unikanie wobec niej określeń typu Podświadomość, Niższe Ja itp. Które to pojęcia tak naprawdę nic nie znaczą a powodują zamącenie wiedzy i utrudniają porozumienie wewnętrzne w ramach całej Istoty. Przecież Dusza do której ktoś zwróci się per ,,Niższe Ja” lub też ,,ty moja Podświadomości” wzruszy co najwyżej ramionami i odjedzie bez nawiązania kontaktu.
Jak zatem rozmawiać z własną Duszą lub z innymi Duszami? Robimy to tylko we własnym języku, którym najlepiej władamy. Nie może być tak, że dobry Bóg wymyślił utrudnienia dla ludzi, wymagające przyjęcia inicjacji, sakramentów lub stosowania jakiegoś Niebiańskiego Języka itp. głupot do wewnętrznego dialogu.
Podobnie rzecz ma się z porozumieniem z samym Bogiem. Nie może być tak, że dobry Bóg wymyślił utrudnienia dla ludzi, wymagające znajomości np. Sanskrytu, Łaciny, j. Angielskiego itp. obcych lub martwych niekiedy języków, które On aprobuje u pretendujących do osobistego kontaktowania się z Nim. Takie podejście z miejsca było by do oprotestowania przed… Bogiem. Oznaczałoby, że osoby nieświadome że istnieje Łacina, j. Angielski lub Sanskryt nigdy nie dotrą ze swoimi prośbami do Boga. Takie podejście wymagało by również istnienia znającej obce języki, czeredy pośredników do kontaktów z Bogiem. Jak zatem należy rozmawiać z Bogiem i Duszami? Odpowiedź jest jedna. Należy to robić we własnym języku, logicznie i w sposób rozumny, bo taki właśnie jest Bóg. A Bóg spełniający nasze prośby musi konkretnie wiedzieć i rozumieć to wszystko, czego my sami oczekujemy. Bowiem reklamacje, często nie są już możliwe.
Temu logicznemu uzasadnieniu służą nasze logiczne prośby, modlitwy, oraz praca z intencjami.
Znam już sporo osób, które uzyskują łatwo boskie odpowiedzi na osobiste modlitwy wyrażane we własnym języku. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ oni uzgodnili już z Bogiem podstawowe pojęcia. Uzgodnili z Bogiem co to znaczy Rodzina, Pieniądze, Bieda, Zdrowie i Bóg w ramach tego, co jednostka może już przyjąć, kieruje do każdego z osobna strumień bożych łask.
Czyż nie jest tak, że wszystko jest proste i logiczne o ile oparte jest na rozumie, a nie na dogmatach, inicjowaniu itp. praktykach.