Wulgarność. Modlitwa
Proszę otwórz teraz Boże moje serce, duszę.
Przebaczyłem sobie, że zdarzyło mi się użyć jakiegoś mocniejszego słowa, przekleństw, wulgaryzmu i przebaczyłem sobie to, że myślałem iż robię to tylko w uzasadnionych moim zdaniem sytuacjach.
Przebaczyłem, że nawet nie dostrzegałem jak często inni używają wulgaryzmów oraz jak często ja sam jestem wulgarny i agresywny. Przebaczyłem to, że zmieniałem swój sposób wyrażania się na wulgarny i agresywny, w zależności od środowiska, w którym przebywałem. Przebaczyłem to, że dostosowywałem się do innych wulgarnych i agresywnych istot. Przebaczyłem sobie to, że im więcej czasu przebywałem wśród tych, którzy w rozmowie stosują przekleństwa- “podwórkową łacinę”, tym większa była moja skłonność aby przenosić ich język do własnego słownika. Zwróciłem wolność wszystkim jacy uczyli mnie wulgarności.
Jestem wolny od wulgarnego, agresywnego sposobu wyrażania się.
Słucham siebie uważnie, świadom, że słyszą mnie inne dusze oraz Bóg stwórca wszelkiego istnienia.
Przebaczyłem sobie to, że przeklinając nie zauważałem, jak często używałem wulgaryzmów, że tak często przeklinałem.
Nie muszę się wstydzić za mój własny język, za moje słowa, słysząc zaś swoje wypowiedzi nie muszę płonąć ze wstydu.
Przebaczyłem sobie stosowanie automatycznego „filtra”, który nieświadomie pomijał przekleństwa, które często pełniły rolę przecinków i innych znaków interpunkcyjnych, z wykrzyknikiem włącznie. Przebaczyłem, że własne wulgaryzmy tłumaczyłem sobie na zrozumiały język, domyślając się ich znaczenia na podstawie kontekstu i odległych nieraz znaczeń.
Nie zależy mi na wulgarnym i agresywnym sposobie wyrażania się. Zwróciłem wolność wszystkim jacy chcą być wulgarni.
Akceptuję to, że jestem postrzegany przez innych ludzi, jako człowiek rozumny, wolny od wulgarności, agresywności.
Przebaczyłem sobie wciąż topniejący zapas moich słów i ubożejące słownictwo w wielu wypowiedziach.
Nie muszę krzyczeć na innych, ani do innych.
Nie muszę uczyć innych ,,Podwórkowej łaciny” ani wulgarności.
Przebaczyłem słowa moje ordynarne i brzydkie, uważane kiedyś za atrakcyjne, piękne. Przebaczyłem sobie agresywność oraz wulgaryzmy stosowane, gdy chciałem wyrazić silne uczucia (np. złość). Nie muszę mówić tak, że aby wypowiedzi składały się z wulgaryzmów.
Przejawiam się zawsze w strumieniu Bożych Łask i Bożych Darów niezależnie od wulgaryzmów stosowanych przez inne istoty.
Akceptuję to jak bogata jest mowa ojczysta mająca przecież tyle pięknych słów, które pozwalają wypowiedzieć wszystko. Pozwalam sobie zawsze na przeciwstawny wulgarnej łatwiźnie językowej, wysiłek stylistyczny, który dotyczy doboru właściwych i sensownych środków językowych. Jestem mądrą istotą boskiego światła posiadającą swobodę językową i twórczą. Nie muszę wulgaryzmami stopniować mojej uprzejmości, grzeczności, delikatności. Wulgaryzmy nie muszą stawać się wyrazem buntu przeciw autorytetom i obowiązującym normom, czy być stosowane w celach prowokacyjnych. Wulgaryzacja języka nie musi podkreślać mojej niezależności, wolności, dorosłości.
Przebaczyłem, że kiedyś w moim życiu postępowała systematycznie wulgaryzacja. Przebaczyłem sobie to, że wulgaryzmy , wyrazy dosadne i słowa nieprzyzwoite stosowałem w moim domu, w życiu codziennym, choć należą one wyłącznie do słownictwa środowisk przestępczych czy istot prymitywnych. Przebaczyłem to, że słowa moje agresywne, ordynarne i te brzydkie, stały się kiedyś aż nadto atrakcyjnymi, uniwersalnymi sposobami wymiany moich własnych myśli i informacji. Nie muszę szerzyć językowego chamstwa, nadużywając wyrazów ordynarnych, obscenicznych. Nie muszę też być ich ofiarą. Jestem wolny od intencji, nawyków i potrzeb pisania wulgaryzmów na murach, płotach, w miejscach ustronnych.
Nie muszę rzucać ,,mięsem” i ograniczać się w praktyce do niewielu wyrazów, związanych głównie ze sferą fizjologii i seksu, używanych w różnych zamiennych kontekstach i funkcjach.
Fragmenty