Odczytywanie aury - Richard Webster

Odczytywanie aury

Nasza cena: 21,32 zł  (cena rynkowa: 23,10 zł, oszczędzasz 8% !)
Ocena Klientów: 5 gwiazdek (1 opinia)

Produkt należy do kategorii: Ciała energetyczne

Może Cię również zainteresuje

Opis

Aura – świetlista otoczka wibrująca wokół ciała każdego człowieka – może dostarczyć wielu informacji na jego temat. Analizując wygląd i barwy aury, możemy poznać jego ogólną postawę życiową, charakter, chwilowy nastrój, pragnienia, aktualny stan zdrowia itp. Zanim jednak zaczniemy interpretować uzyskane informacje, musimy nauczyć się widzenia aury. W tym celu autor niniejszego podręcznika opracował skuteczne ćwiczenia rozwijające tę umiejętność. Są one łatwe do wykonania i poparte przykładami z życia codziennego.

Nie każdy człowiek potrafi wykorzystać dar, jakim jest umiejętność postrzegania aury i odczytywania ukrytych w niej znaczeń. Autor podaje ćwiczenia umożliwiające czytelnikowi odnalezienie w sobie tego cennego daru i wykorzystywanie ukrytych w aurze informacji. Dzięki temu każdy będzie mógł zadbać o swoje zdrowie, poprawić swoją sytuację życiową i lepiej zrozumieć innych.

Wprowadzenie

W dzieciństwie chodziłem do szkoły prowadzonej przez księży. W każdy czwartek rano przed lekcjami szliśmy do kaplicy na mszę. Lubiłem muzykę, zawsze więc stawałem tak, by móc obserwować pana Cardera, organistę, który uczył również muzyki i był najlepszym nauczycielem, jakiego kiedykolwiek miałem.

Pewnego ranka przyglądałem się, jak pan Carder gra Bacha, i ze zdumieniem zauważyłem piękne barwy, które z niego emanowały, unosząc się ku wysoko sklepionemu sufitowi. Widok ten mnie zachwycił, szturchnąłem więc siedzącego obok chłopca.
Popatrz, jakie piękne kolory powiedziałem.

Chłopiec spojrzał, jednak niczego nie zobaczył. Nie pamiętam, co powiedział, ale powstrzymało mnie to przed opowiadaniem o kolorach komukolwiek innemu.
Od tamtej chwili widywałem kolory wokół pana Cardera niemal zawsze, gdy grał. Po prostu nabrałem pewności, że się pojawią, i nie dziwił mnie ich brak wokół innych ludzi, nawet wokół szkolnego księdza.

Wiele lat później po którymś z moich wykładów jeden ze słuchaczy podszedł do mnie i zasugerował, że kolory mogły pochodzić z witraży w kaplicy. Wydawało mi się to nieprawdopodobne, ponieważ dobrze znałem piękne wzory, które światło padające przez okna w słoneczne poranki rzucało na zgromadzonych uczniów. Niemniej jednak wróciłem do kaplicy i sprawdziłem organy ustawione były w taki sposób, że promienie przenikające przez witraże nie mogły padać na organistę.
To właśnie wtedy zobaczyłem aurę po raz pierwszy. Miałem szczęście, że od razu dostrzegłem kolory. Większość ludzi najpierw zauważa niemal bezbarwną “otoczkę”, a barwy pojawiają się stopniowo. Ponieważ byłem dzieckiem, przyjąłem aurę jako coś naturalnego. Nie analizowałem tego zjawiska, nawet nie myślałem o nim zbyt często. Czasami widywałem aurę wokół nauczyciela muzyki, gdy grał na pianinie, natomiast nigdy, gdy prowadził lekcje.

Rok czy dwa lata później pan Carder został moim wychowawcą. Jego metoda utrzymywania dyscypliny w klasie polegała na nagradzaniu dobrego zachowania czytaniem książki w każde piątkowe popołudnie. Była to jego ulubiona lektura z dzieciństwa. Trzymał te stare zniszczone kartki w rękach z czcią i miłością. Opowieść nas fascynowała i nasze zachowanie w klasie poprawiało się z tygodnia na tydzień, ponieważ dużo więcej frajdy nam sprawiało śledzenie najnowszych przygód bohaterów książki niż nauka matematyki. Gdy pan Carder czytał, jego aura poszerzała się i otaczała go jaskrawymi kolorami.

Jako nastolatek czasami dostrzegałem aurę wokół innych ludzi, na ogół wtedy, gdy entuzjastycznie opowiadali o czymś, co ich interesuje. Zdarzało się to jednak przypadkiem, nigdy nie starałem się jej zobaczyć, ale też nie dziwiło mnie, że ją widzę.

Mając siedemnaście lat, wysłuchałem kilku wykładów w Towarzystwie Teozoficznym i dowiedziałem się, że temat jest dużo głębszy, niż mi się wydawało. Zdziwiło mnie, że większość słuchaczy bardzo ciężko pracuje, by zobaczyć coś, co ja widziałem przez połowę swojego życia, uważając ten fakt za rzecz całkowicie naturalną. Chciałem im powiedzieć, że za bardzo się starają, że lepiej by zrobili, rozluźniając się i pozwalając, aby się zdarzyło to, co się ma zdarzyć, ale byłem zbyt nieśmiały i zamknięty w sobie.

Nadal uważam, że widzenia aury najlepiej się uczyć w nastroju pogodnym. Jeśli się zabierzesz do roboty z ponurą determinacją, zniknie element zabawy, a osiągnięcie sukcesu stanie się prawie niemożliwe.

Miałem tego niezbity dowód wiele lat temu, gdy zaczynałem prowadzić zajęcia z rozwoju zdolności parapsychicznych. Jedna z pań uczestniczących w spotkaniach rozpaczliwie chciała zobaczyć aurę. Chociaż upominałem ją, by czerpała radość z naszych ćwiczeń, traktowała każde z nich jak sprawę życia i śmierci. Jej frustracja rosła, w miarę jak kolejni uczestnicy warsztatów stwierdzali, że im się udało, a ona ciągle nic nie widziała. Zabrała robione w klasie notatki do domu i zostawiła w salonie. Pewnego wieczoru przeczytał je jej mąż. Był po dwóch kieliszkach i stwierdził, że mogłoby być zabawnie zrobić kilka ćwiczeń. Z początku jego żona nie chciała, ponieważ zawsze podkreślał swoją niewiarę w widzenie aury. Zgodziła się jednak, nie chcąc mu się sprzeciwiać. Ku swemu zdumieniu odkryła, że widzenie aury nie sprawia jej żadnej trudności. Zdziwiła się jeszcze bardziej, gdy się okazało, że jej mąż także nie ma z tym problemu. Męża to przeżycie tak przeraziło, że musiało minąć kilka miesięcy, zanim dał się namówić na poowne próby. Interesujący w tej historii jest fakt, że pani ta nie widziała aury podczas zajęć, gdy bardzo się o to starała, natomiast w domu, chcąc sprawić mężowi przyjemność, z łatwością osiągnęła cel.

W książce tej zawarłem wszystkie ćwiczenia z moich zajęć rozwoju zdolności parapsychicznych. Jeśli będziesz je wykonywać jako element zabawy, na pewno uda ci się zobaczyć i zinterpretować aurę.

Ludzie dostrzegali aurę od zarania dziejów. Wiele pradawnych rycin i rysunków na skałach przedstawia postacie z dziwnym nakryciem głowy. Szczególnie wyraźnie widać to na malowidłach z Val Camonica w północnych Włoszech. Niektórzy badacze twierdzą, że w dawnych czasach ziemię odwiedzili goście z kosmosu. To możliwe, oczywiście, ale wydaje się bardziej prawdopodobne, że są to prymitywne przedstawienia aury, szczególnie iż głowy niektórych postaci otoczone są rysunkami płomieni. Pióropusze noszone przez wodzów Indian mogłyby przedstawiać aurę. Również kapłani Majów nosili nakrycia głowy zrobione z piór.
Długo przed nadejściem Chrystusa głowy świętych na portretach otaczały świetliste lub złote aureole (rys. A). Można je zobaczyć na malowidłach pochodzących z Egiptu, Indii, Grecji i Włoch. Bez wątpienia przedstawiają one aurę.
Również w świętych księgach wszystkich cywilizacji pojawiają się informacje o aurze. Być może głowę Mojżesza schodzącego z góry Synaj otaczała aureola “Gdy Mojżesz zstępował z góry Synaj z dwiema tablicami Świadectwa w ręku, nie wiedział, że skóra na jego twarzy promieniała na skutek rozmowy z Panem. Gdy Aaron i Izraelici zobaczyli Mojżesza z dala i ujrzeli, że skóra na jego twarzy promienieje, bali się zbliżyć do niego”. (Wj 34, 29). Homer opisuje aurę jako “świetlistą chmurę mającą swe źródło w boskiej istocie, a więc symbolizującą moc”. Opis tego zjawiska po raz pierwszy pojawił się w zachodnich pismach około 2600 lat temu, gdy pitagorejczycy zaczęli je włączać do swoich nauk.

Ludzie zawsze uważali, że aura jest rzeczywistą siedzibą siły życia. Hindusi nazwali tę energię prana, w Polinezji kahuni określali ją mianem mana, natomiast Paracelsus munis. Mesmer używał nazwy magnetyzm zwierzęcy, Baron von Reichenbach od, a dzisiaj ludzie obdarzeni zdolnościami parapsychicznymi nazywają ją siłą eteryczną.
Średniowieczni święci i mistycy potrafili dostrzec cztery różne typy aury: nimb, halo, aureolę oraz glorię. Nimb i halo otaczają głowę, aureola całe ciało, a gloria łączy trzy pozostałe rodzaje w całość.

Święci mają tak bardzo rozwinięty nimb i halo, że artyści bez trudu dostrzegali je i malowali.
Paracelsus (1493-1541), sławny szwajcarski filozof i lekarz, jako jeden z pierwszych pisał o aurze. Po ukończeniu studiów podróżował po Europie, spędzając dużo czasu z Cyganami i alchemikami. Studiował również ziołolecznictwo, dentystykę i teozofię. Zdobytą wiedzę przekazał w swoich pismach. Paracelsus wierzył w istnienie siły życiowej, “która jaśnieje wewnątrz i wokół żywych istot jak świetlista kula”. Uważał, że ma ona magiczny wpływ, który można wykorzystać w leczeniu pacjentów. W 1541 roku został zmuszony do rezygnacji z funkcji profesora medycyny i chirurgii, ponieważ jego nauki uznano za zbyt daleko odbiegające od ogólnie przyjętych zasad. Paracelsus zmarł w tym samym roku w wyniku obrażeń, jakie odniósł, gdy służący pewnego lekarza nie zgadzającego się z jego poglądami wypchnął go z dużej wysokości.

Sir Isaac Newton (1642-1727), fizyk i matematyk, jest najbardziej znany z obserwacji jabłka spadającego na ziemię. Rozmyślanie nad tym zjawiskiem pozwoliło mu stworzyć trzy podstawowe prawa mechaniki, które z kolei doprowadziły do odkrycia i zdefiniowania prawa ciążenia. Newton był bardzo utalentowanym człowiekiem zajmującym się wieloma dziedzinami nauki. Jako matematyk wynalazł rachunek infinitezymalny. W fizyce odkrył skład białego światła. Pracował jako urzędnik państwowy był dyrektorem mennicy. W 1666 roku opracował pojęcie pola siły lub “fal siły” otaczających wszystko, co żyje. Był pierwszym człowiekiem, który przepuścił białe światło przez dwa pryzmaty, w wyniku czego sformułował prawa o załamaniu się promieni i o odbiciu. Jego “fale siły” oraz zainteresowanie kolorami i światłem czynią zeń pioniera badań nad aurą.

Franz Mesmer (1734-1815) był wiedeńskim lekarzem, którego zafascynował magnetyzm i który używał magnesu w leczeniu pacjentów. Wierzył, że moc podobna do magnetyzmu istnieje w ludzkim organizmie. W 1775 roku opublikował swoją książkę Dissertation on the Discovery of Animal Magnetism, a następnie zaczął podróżować, by móc wszędzie demonstrować swoje odkrycia. Niestety, teatralne skłonności i ekscentryczność Mesmera zraziły do niego cały świat lekarski i w 1784 roku komisja, na której czele stanął Benjamin Franklin, okrzyknęła go znachorem i szarlatanem.

Kolejna znacząca postać w historii badań nad aurą to baron Karl von Reichenbach (1788-1869), odkrywca kreozotu. Był to niemiecki metalurg i przemysłowiec, który rozczarowany tym, że jego idee nie znajdują zainteresowania u innych, postanowił bezpośrednio przedstawić swoje poglądy szerokiej publiczności za pomocą serii listów na temat od i magnetyzmu. Od to nazwa, jakiej Reichenbach używał do określenia uniwersalnej energii, z którą pozostają w kontakcie wrażliwi ludzie, zwłaszcza obdarzeni zdolnościami parapsychicznymi. Wierzył, że tę “odyczną siłę” (nazwa pochodzi od Odyna, jednego z głównych bogów norweskiej mitologii) wytwarzają magnesy, kryształy oraz istoty ludzkie. Wrażliwe osoby nie tylko mogą ją odczuwać, ale w pewnych sytuacjach również widzieć. Stwierdził na przykład, że on sam odczuwa miły chłód emanujący z czubka kryształu, podczas gdy jego podstawa wywołuje nieprzyjemne wrażenie ciepła.

W maju 1844 roku Reichenbach przeprowadził badania na Angelice Sturman, młodej, uzdolnionej dziewczynie. Umieścił ją w ciemnym pokoju wraz z kryształem, z którego czubka według jej oświadczenia wydobywało się jasne, niebieskie światło. Poświata była w ciągłym ruchu, a od czasu do czasu pojawiały się iskry. Gdy Reichenbach odwrócił kryształ, Angelika dostrzegła gęsty czerwonożółty dym wydobywający się z jego podstawy. Badacz był zachwycony wynikami testów, szczególnie gdy się okazało, że oprócz Angeliki tysiące osób widzi kolory wydobywające się z jego kryształów. Odkrył również, ze ludzkie ciało wytwarza podobną biegunowość jak kryształy: lewą stronę ciała uważał za biegun negatywny, prawą zaś za pozytywny.

Baron von Reichenbach w swoich licznych artykułach opisywał doświadczenia, które mogli przeprowadzić jego czytelnicy. Wywołał sensację w całej Europie, setki tysięcy ludzi starało się zobaczyć jego odyczną siłę. “Módl się i sam spróbuj” powtarzał w swoich artykułach.

Dr Walter J. Kilner (1847-1920) uczynił krok naprzód, gdy w 1908 roku odkrył sposób, który każdemu umożliwiał widzenie aury. W książce The Human Aura wyprzedził swoją epokę, twierdząc, że w przyszłości będzie można aurę sfotografować. Sposób Kilnera polegał na użyciu ekranu składającego się z dwóch szyb umieszczonych o 3 mm jedna od drugiej. Przestrzeń między nimi wypełniał błękitnofioletowy barwnik. Ekran ten umożliwiał widzenie pasma ultrafioletowego, w wyniku czego każdy, kto przez niego patrzył, mógł zobaczyć aurę. Pierwszą osobą, na którą Kilner spojrzał, stosując swój wynalazek, była dwudziestotrzyletnia kobieta cała otoczona szaroniebieską aurą z wyraźnymi promieniami. Dr Kilner martwił się reakcją kolegów lekarzy wyśmiewających jego odkrycia. W istocie, w 1912 roku “British Medical Journal” porównał je do “wizjonerskich zabójczych spojrzeń” Makbeta. Tymczasem Kilner uważał, że każdy lekarz powinien postrzegać jego ekran jako narzędzie diagnostyczne, ponieważ aura otaczająca chore części ciała człowiek a ma ciemniejszą barwę. Mimo nieprzychylnych opinii, Kilner nadal prowadził doświadczenia, a w 1921 roku wydał książkę podsumowującą jego prace The Human Atmosphere. Następne poważne opracowanie na temat aury pojawiło się dopiero w 1937 roku, gdy opublikowano książkę Oscara Bagnalla Origin and Properties of the Human Aura. Autor nawiązał do prac dr. Kilnera i wyprodukował ekran zawierający pinacynol. Można go było nosić jak okulary, co stanowiło jego wielką zaletę. Takie “gogle do odczytywania aury” czasami można nabyć jeszcze dzisiaj.

Pod koniec lat trzydziestych rosyjski naukowiec, Siemion Kirlian, odkrył przypadkiem, jak fotografować aurę. Podczas leczenia metodą elektrowstrząsów w szpitalu psychiatrycznym zauważył maleńki błysk światła między skórą pacjenta i elektrodą. Naukowiec oparzył się podczas pierwszej próby sfotografowania tego światła, ale na płycie fotograficznej widoczna była aura, szybko więc zapomniał o bólu.

Kirlian wraz z żoną Walentyną przez ponad dwadzieścia lat pracowali w swoim maleńkim dwupokojowym mieszkanku nad udoskonaleniem sposobu fotografowania aury. Poświęcali temu cały swój wolny czas. Wiadomość o ich odkryciu rozeszła się po kraju i w końcu, w 1940 roku, Ministerstwo Zdrowia Publicznego przyznało im stypendium. Małżonkowie przeprowadzili wiele eksperymentów, sfotografowali między innymi dwa na pozór identycznie wyglądające liście.

Jeden z nich miał jasną, migotliwą aurę, natomiast aura drugiego była ledwo widoczna. Pierwszy liść był zdrowy, drugi chory.

Zdjęcia Kirliana były zdumiewająco piękne, a gdy wieść o nich dotarła na Zachód, wzbudziła niezwykłe zainteresowanie w środowisku ludzi zajmujących się parapsychologią. Jednak podniecenie stopniowo opadło, gdy naukowcy wykazali, że zdjęcia po prostu pokazują ognie św. Elma. Dotąd nie wiadomo, czy jest tak rzeczywiście. Kirlian nie używał aparatu fotograficznego do swoich eksperymentów. Fotografowany obiekt umieszczał między dwiema metalowymi płytami, drgającymi aż 200000 cykli na sekundę. Zdjęcia palców i dłoni robiono, kładąc je na filmie leżącym na naładowanej metalowej płycie.

W 1953 roku dr Michaił Kuźmicz Gajkin, leningradzki chirurg, przeczytał artykuł o Kirlianach. Zafascynowało go, że fotografie małżonków przypominały praktyki chińskich lekarzy stosujących akupunkturę, których miał okazję obserwować w czasie drugiej wojny światowej. Ludzie ci powiedzieli mu o 700 punktach na skórze, w których można wyczuć życiową energię. Gajkin widział, jak chińscy lekarze zmieniają przepływ energii pacjenta w tych punktach i jakie to miało skutki. Przyglądając się zdjęciom w maleńkiej pracowni Kirlianów, zdał sobie sprawę, że miejsca, w których aura ma największe natężenie, odpowiadają punktom akupunkturowym, znanym chińskim lekarzom od tysięcy lat. Odkrycie to pomogło znaleźć drobne punkty akupunkturowe. Dr Gajkin wraz z Władysławem Michalewskim, leningradzkim inżynierem, wykonali elektroniczne urządzenie, za pomocą którego można określić punkt akupunkturowy z dokładnością do jednej dziesiątej milimetra.

Kirlianowie nie byli pierwszymi, którzy sfotografowali aurę. Dziewiętnastowieczne urządzenie służące do wykrywania skaz w szkle również pokazuje coś, co może być aurą, chociaż naukowcy twierdzą, że aparat ten fotografuje jedynie prądy konwekcyjne. Cokolwiek powiemy na ten temat, dzisiaj zarówno naukowcy, jak i wszyscy zajmujący się parapsychologią twierdzą, że otacza nas energia niewidzialna dla większości ludzi. Współcześni naukowcy potrafią zobaczyć aurę na kasetach wideo, a wtedy piszą o “cienkim, pulsującym polu wokół ludzkiego ciała”.
Dzisiaj na targach ezoterycznych można spotkać osoby oferujące sfotografowanie aury. Niestety, ich aparaty nie fotografują autentycznego zjawiska, lecz wytwarzają je elektronicznie. Ludzie ci na ogół podłączają czujniki do skóry osoby fotografowanej. Wynik pomiaru oporu elektrycznego zostaje przekazany do elektronicznego procesora, który wytwarza poświatę wokół ciała człowieka. Takie zdjęcie może być zabawne, ale nie przedstawia prawdziwej aury.

Dużo czasu upłynęło od chwili, gdy prymitywne ludy malowały aurę na ścianach grot. Dzisiaj możemy zastosować różne urządzenia, by ją zobaczyć i dowieść jej istnienia. Mimo to bardzo niewielu ludzi chce poświęcić czas i energię, by rozwinąć w sobie świadomość aury i nauczyć się ją widzieć.
Gratuluję ci, że wyruszyłeś w ekscytującą podróż, która da ci dużo zadowolenia.

  • Liczba stron: 175
  • Oprawa: oprawa broszurowa
  • Rozmiar: 12,5x19,5 cm
  • Numer ISBN: 83-87863-27-0
  • Rok wydania: 1999

Opinie naszych Klientów

Powiedz co myślisz o tym produkcie - dodaj swoją opinię
5 gwiazdek polecam
Autor: adamczyk małgorzata - 9 stycznia 2009
ciekawa sprawa z tą aurą.Książka warta przeczytania dla ludzi kochających życie.Nietrzeba być psychoplogiem żeby poznać myśli innych.Bardzo się cieszę ze ją znalazłam

Ostatnio oglądane