Wróć do listy artykułów

Krzysztof Chrząstek

Jest tylko jeden

Jest tylko jeden z nas. Nie raz słyszałem i czytałem te słowa w literaturze ezoterycznej. Teraz chcę powiedzieć o moim rozumieniu tych słów w sytuacji, kiedy się z kimś spotykamy.

Ponieważ nie zawsze jeszcze przyciągamy do siebie w pełni korzystne i wysoko urzeczywistnione istoty (lub w pełni korzystne sytuacje-zdarzenia), zatem często spotkaniom towarzyszą emocje i przeczucia – czasami wyższego rzędu – mówiące o tym, że dana osoba może na nas oddziaływać niekorzystnie i to przez długi czas.

Gdy spotykają się dwie osoby, nawiązuje się rozmowa – wymiana poglądów, a raczej znacznie częściej – ich wzajemna prezentacja. Oczywiście – kiedy brak tzw. płaszczyzny porozumienia, wtedy np. nasz rozmówca zaczyna nas denerwować, a wtedy…

No właśnie – w takiej sytuacji – mimo pojawiających się negatywnych myśli i emocji (czasem również uczuć, co daj Boże), warto „zatrzymać się na chwilę” i uświadomić sobie, że „jest tylko jeden z nas”...który podejmuje decyzję, co zrobić z daną sytuacją. Jest tylko jeden z nas, który zadecyduje jak chce się czuć i jakie myśli chce, aby pojawiały się w jego umyśle. Wybiera i decyduje, do jakich wibracji chce się dostroić.

Zaraz, zaraz, czy aby nie kłamię? Przecież to druga osoba mnie zdenerwowała? No tak – to pogląd, który słyszymy na tyle często, ze można się do niego łatwo przyzwyczaić. No i – aby inni nas nie denerwowali, unikamy ich, albo wymagają oni od nas, abyśmy pewnych tematów nie poruszali, bo ich to denerwuje, albo nie zachowywali się w pewien sposób lub też wyglądali tak, a nie inaczej, bo nasz wygląd ich denerwuje. Wtedy mamy mówić to, co chcą, wyglądać tak, jak sobie życzą i stawać na uszach, jeśli im to sprawi przyjemność.

Temat ten zahacza również o tak zwane normy, o których jeszcze wspomnę.

Zatem w takiej sytuacji warto w swojej świadomości odszukać zdanie, że jest tylko jeden z nas; jeden z nas, który podejmuje decyzję. To JA. To my podejmujemy decyzję, co zrobić z daną sytuacją. Bo skąd wypływają uczucia, emocje? No skąd? Z naszego własnego wnętrza – z naszej własnej istoty, serca, umysłu (myśl rodzi uczucie-emocję czy uczucie-emocja rodzi myśl?;). To nasze wnętrze jest naszym skarbem – Sezamem, który odkrywa przed nami swe skarby. Skarby?

Tu kłania się i przydaje umiejętność koncentracji na pozytywach i umiejętność rozróżniania tego, co jest dla nas korzystne od tego, co jest szkodliwe dla naszego rozwoju – oczywiście zgodnie z zasadą Najwyższego Dobra.

To nasze wnętrze rodzi – stwarza myśli i uczucia, którymi się karmimy (albo – inaczej mówiąc – dostrajamy się do określonego poziomu idei, myślokształtów czy uczuć wyższych, które poprzez to „opanowują” nasz umysł). Zobacz to. Usiądź w ciszy i spokojnie poddaj oglądowi to miejsce, z którego pochodzą Miłość, Radość, Szczęście, Błogość Rozanielenie, Miłe Wspomnienia. Skąd one pochodzą? Z Twojego Własnego Wnętrza. Super! A teraz dla odmiany przyjrzyj się, skąd pochodzi złość, wściekłość, nienawiść, gniew i chęć odwetu. Skąd? Nie słyszę Twojej odpowiedzi. Może powtórzysz to głośniej? A tak – również z Twojego Własnego Wnętrza. Zaiste – cóż za niezwykłe to „miejsce”, z którego „wypływają” takie energie. No tak – czy zatem ja jestem zły, negatywny, „grzeszny”, skoro takie energie pojawiają się „wewnątrz mnie”? Nie – po prostu, zgodnie z działaniem troistej struktury umysłu (Nadświadomość, świadomość i podświadomość), wprowadziłem do swej podświadomości niekorzystny wzorzec, który jeszcze ujawnia się w życiu.

No tak, ale co zrobić, kiedy pojawiają się emocje i negatywne myśli? Uświadomić je sobie – zauważyć. Zauważyć, jak wpływają na nasze życie postępowanie, na to, za kogo się uważamy, jak reagujemy wobec innych osób, zdarzeń. I warto zadecydować – czy chcę korzystać z nich dalej? Czy dalej chcę, aby to one miały na mnie wpływ? Jeśli chcesz się od nich uwolnić, masz kilka rozwiązań. Po pierwsze – możesz za każdym razem, kiedy pojawi się w Tobie coś negatywnego powiedzieć sobie, że owszem – to we mnie jest, ale ja już nie chcę z tego korzystać. Chcę być od tego wolnym. To koncentrowanie się na pozytywnych wzorcach, energiach, które chcesz podtrzymywać i które chcesz, aby działały – przejawiały się w Twoim życiu. Powoli przyzwyczajasz się w ten sposób do nowego działania – opartego na nowych, lepszych wyborach. Możesz również dojść do pierwotnej przyczyny, jaka spowodowała powstanie w twoim podświadomym umyśle takiego a nie innego tworu energetyczno-wyobrażeniowo-myślowego, emocjonalnego. Jeśli zrozumiesz i w pełni zobaczysz, jak to powstało, powiesz sobie – uff – dzięki za zobaczenie tego. Jestem wolny. Odtąd chcę i postępuję inaczej. Wybieram inne wzorce zachowań, działań i przejawiania się. Można również modlić się o uwolnienie od szkodliwych wzorców czy mechanizmów, afirmować, relaksować się, oczyszczać oddechem, kolorami i medytować. Medytacja pozwoli nam wykąpać się w strumieniu pozytywnych energii, które zmywają to, co niepotrzebne, to, co sami sobie stworzyliśmy, uznając kiedyś za cenne czy jedynie możliwe. To chwila oddechu, którą można coraz bardziej wydłużać, aż ogarnie całe nasze istnienie i przejawianie się.

To ty decydujesz – świadomie lub nie o tym, jakie energie – wibracje będą przez Ciebie eksponowane, i przekazywane „na zewnątrz” – do Twojego ciała i świata. Jakiekolwiek przekazujesz komukolwiek – również sobie, energie, uczucia, emocje, słowa czy myśli, to zawsze ich energia „przechodzi” poprzez Ciebie – napełniasz się tą energią. Pełne uświadomienie sobie tego uzdrawia i uspokaja wewnętrznie. Może zatem warto napełniać się tylko dobrem i miłością? Spróbuj. A jeśli zauważysz, że napełniasz się nie tym, czym chciałbyś się napełnić, ponów świadome przekazywanie sobie i innym dobrej energii. Rozumiesz?

Cieszę się. Tak, to proste sprawy. Tak proste, że umykają nam z pola świadomości na co dzień. To prawda. Mistrzowie nie uczą niczego innego, jak prawdy, rzeczywistości, prostoty i umiejętności korzystania z nich – przejawiania swoją istotą. Albo – Ty sobie to uświadamiasz (z „małą” ICH pomocą;).

Powiedziałem wcześniej, że to, jak wyglądamy i się zachowujemy zahacza o normy. Tak – normy to ogólnie przyjęte reguły, według których postępujemy, które uważamy za ważne, a często nawet niepodważalne i niezmienne. To dlatego Jezus był uważany za Osobę zagrażającą współczesnemu Mu kościołowi – On nie chciał powtarzać starych rytuałów i reguł, choć dobrze je znał. Jego to nie ograniczało. Umiał dostrzec, kiedy należy postąpić w inny sposób, aby działanie było przyjemniejsze, efektywniejsze i mądrzejsze.

Gdy stajesz oko w oko z osobą, która wygłasza ci „kazanie” na temat tego, jak powinieneś się zachowywać, mówić czy wyglądać, pamiętaj – Jest tylko jeden z was – ten, który zadecyduje. Zadecyduje o tym, czy postąpi tak czy inaczej, czy będzie się czuł tak czy inaczej. Oczywiście pamiętaj o konsekwencjach – czasem – lepiej jest ustąpić...pola – po prostu odejść. Jest tylko jeden z was, który może się zmienić – jesteś nim Ty. Rozumiesz? Szanuj siebie, ale i innych. Oni też są ważni. Mają swoje życie, swoje plany i swoje ograniczenia. Podobnie jak Ty. No chyba, że zamiast uwalniać swój umysł od przyzwyczajenia polegającego na sięganiu po negatywne, szkodliwe myśli i energie, wybierasz walkę z nimi. Taka walka może jedynie wzmocnić te energie, a Ciebie porządnie zmęczyć.

Oczywiście – można przekonywać. Ale czasem warto ocenić, ile energii mi to zajmie. Tak – to prawda – czasem potrzeba naprawdę dużo energii włożyć w przekonanie kogoś o bardzo ważnych sprawach dla zdrowia czy życia. I może to przynieść naprawdę dużo satysfakcji, korzyści duchowych i pieniędzy. W zależności od tego, jakie masz cele, może się to okazać naprawdę wartościowe. Ale – jeśli zamiast przekonywania wszystkich wokoło, albo też najbliższych do swojego punktu widzenia, zajmiesz się sobą, to…rozwiniesz się, osiągniesz swoje cele, Oświecisz się. A inni nadal będą pogłębiać swoje wewnętrzne pomieszanie czy działania w ograniczonym kręgu swoich (?) myślokształtów. Wolno im. A wiesz dlaczego? Do jest tylko jeden z was, który podejmuje decyzję. Dla innych Twoje działania mogą być nieracjonalne, głupie, zabierające czas, nieefektywne, śmieszne. No chyba, że tak powie Twój Mistrz (Duchowy), któremu ufasz;), ale i wtedy – jest tylko jeden…

W momentach niepewności, pomieszania czy osłabienia, warto zwrócić się w modlitwie o pomoc do Boga, Nadświadomości, Intuicji, Opiekuna Duchowego czy ważnego dla Ciebie Mistrza. To pomoże. Wierz w to. Dzięki temu poczujesz się pewniej. Zaufaj sobie, Boskiej Opiece i w to, że postąpisz właściwie i że wybierzesz dla siebie najwłaściwsze rozwiązanie, które nikogo nie skrzywdzi, a przyniesie wszystkim korzyści. Boska ochrona odgradza nas od wszelkich niekorzystnych wydarzeń, osób i sytuacji. Pomaga nawet, jeśli na chwilę zeszliśmy z odpowiedniej dla siebie drogi. Takie plany awaryjne – oczywiście zaczynające swe działanie w momencie, kiedy poprosisz o pomoc i zechcesz wprowadzić korzystne dla siebie rozwiązania.

Co jest ważne? Konsekwencja. Dlaczego? Ponieważ jest tylko jeden, który może naprawdę i realnie zmienić Twoje życie. To Ty sam. Inni Cię inspirują i pokazują, do jakich efektów wewnętrznych i zewnętrznych (przyjdzie pora, że można będzie traktować to jako jedno i to samo) można dojść, podążając określoną ścieżką rozwoju duchowego. Mam nadzieję, że Cię nie przestraszyłem. To po prostu spojrzenie mówiące, że Ten BÓG i wszelkie pozytywne wysokowibracyjne energie związane z tą sferą mogą zostać również przez Ciebie uaktywnione. Możesz je przejawiać. Możesz przejawiać całą swoją istotą boskość. Możesz promieniować najcudowniejszymi energiami, jakie są we wszechświecie. Chcesz?

To do dzieła. Jest tylko jeden, który może pokazać, ze można. Znasz GO?

2003-07-03

 
Krzysztof Chrząstek - zdjęcie
  Krzysztof Chrząstek: