Wróć do listy artykułów

Leszek Żądło

Huna od strony formy, struktury i funkcji

Jeśli mamy dojść do tego, co jest istotne, a co zbędne w jakiejkolwiek tradycji, poddajemy ją analizie formalnej, strukturalnej i funkcjonalnej. To wyczerpująca metoda badania dająca właściwy obraz.

Na początek trochę historii.
Przez ostatnie 200 – 300 lat tradycja związana z Huną została mocno nadszarpnięta szczególnie na tych wyspach, które znalazły się w obszarze wpływów Anglików i Amerykanów. Kahuni byli tępieni z pobudek religijnych (rzekomy satanizm), ale i dlatego, że część z nich stosowała dość skuteczną czarną magię wobec najeźdźców. Doszło do tego, że w latach 30 i 40-tych XX wieku na Hawajach (stan USA) nikt nie miał odwagi przyznawać się do znajomości i praktykowania Huny. Podobnie było w Nowej Zelandii. Tymczasem na Polinezji francuskiej nikt kahunom nie przeszkadzał, ale też specjalnie się nimi nie interesowano. Co dziwne, najwybitniejszy z polskich badaczy kultury polinezyjskiej po II wojnie św. dostał nagłej amnezji i nie pamiętał ani o obrzędach magicznych, ani o dokonaniach kahunów, na temat których jeszcze niedawno pisał zafascynowany ich skutecznością.

Pierwsze próby zainteresowania świata Huną pojawiły się w latach 30 -tych XX w. Wtedy stara kahunka spotkała M. F. Longa i przepowiedziała mu, że napisze on kilka książek na temat Huny. Long w to nie uwierzył, ale splot wydarzeń sprawił, że książki napisał. Odtąd Huną zaczął interesować się świat zachodni. Powstało Stowarzyszenie Badaczy Huny, które najpierw działało w USA, a potem rozprzestrzeniło się na większość krajów Europy. Jego członkowie pracowali metodą zaproponowaną przez Longa: studiowali święte teksty, przekładali je na język hawajski i wyciągali wnioski, jakie to tajemne treści niesie z sobą dany przekaz. Metoda wynikała z tego, że w języku polinezyjskim (dzięki wieloznaczności pewnych wyrazów) zakodowany był system wiedzy psychologicznej i parapsychicznej, o jakiej większości psychologów, magów i okultystów nawet się nie śniło! W ten sposób udało się ustalić, że szyfr Huny występował w wielu rejonach świata i przedostał się do różnych religii jako szereg niezrozumiałych, źle interpretowanych tekstów bądź rytuałów. Te powierzchowne interpretacje sprowadzały wiernych i mistyków na manowce. Jednakże z powodu wierności tradycji były pieczołowicie przechowywane. Odkrywano też ludzi żyjących według zasad Huny w różnych rejonach świata.

Longowi i jego następcom udało się odczytać podstawowy system kodów i symboli, za pomocą których przekazywano praktyczną wiedzę na temat działania podświadomości, nadświadomości oraz zdolności parapsychicznych. Najcenniejsze były odkrycia w zakresie skutecznej modlitwy Huny. R. Glover poświęcił jej całą obszerną książkę. Najważniejsze ze stwierdzeń podkreślają, że skuteczna modlitwa nie jest wydawaniem poleceń Wyższemu Ja, tylko programowaniem podświadomości, która może, ale nie musi nawiązać kontakt z Wyższym Ja. A nawiązuje go wtedy, gdy nasza modlitwa jest zgodna z Najwyższym Dobrem i gdy czujemy się godni jej spełnienia. Wtedy z poziomu Wyższego Ja przychodzi do nas niesamowita pomoc i mogą się dziać cuda.

Kahuni często potwierdzali, że ich symbolika została dobrze odczytana przez badaczy Huny. Ale ciągle pozostawał wstydliwy problem – Huna była lepiej znana ludziom spoza Hawajów i Nowej Zelandii, niż tubylcom. Niektórzy etnografowie zaczęli nawet podejrzewać Longa, że sam wymyślił Hunę i kahunów!
W 2 połowie XX wieku wśród kahunów z anglojęzycznej strefy podjęto inicjatywę zmierzającą do odbudowania tradycji Huny. Po wielu dniach obrad najznamienitsi z kahunów zgodzili się tylko co do tego, że wspólne dla wszystkich jest 7 zasad Huny. Reszta to autorskie interpretacje różnych przekazów. Zgodni też byli co do tego, że najważniejszą zasadą jest aloha, czyli miłość – harmonia oraz że umysł ma trzy składowe (niższe, średnie i wyższe Ja).

CZYM WIĘC JEST PRAWDZIWA HUNA?
Po nieudanej próbie integracji wszystkich sił związanych z odbudową tradycji i wiedzy, kilka osób spróbowało jednak stworzyć 2 rodzime organizacje mające za zadanie pilnować tradycji i przekazu Huny. Odkąd powstały, zwalczają się wzajemnie i nie uznają kompetencji czy autorytetu nauczycieli z innych szkół, nie mówiąc o Stowarzyszeniu Badaczy Huny.

Brak organizacji czuwającej nad czystością przekazu Huny spowodował prawie całkowite zatracenie tej wspaniałej wiedzy, szczególnie w konfrontacji z agresywnością centralnie zorganizowanych chrześcijan. Z kolei stworzenie organizacji dobrze służy odbudowywaniu tradycji ludowej, ale źle czystości przekazu Huny, aczkolwiek dowartościowuje niektórych uczniów spoza Polinezji, którzy chętnie włączają się w wir walki.

Dzisiejsi rdzenni kahuni i ich zwolennicy często mylą Hunę z tradycją polinezyjską. Tymczasem tradycyjnie wiedzę i praktykę Huny przekazywano w rodzinach. I to tylko w rodzinach kahunów!!!
Huna nie jest tradycją polinezyjską, choć jej przekazy są drobną częścią owej tradycji. Przekazy Huny są zawarte w źródłach pochodzących z różnych kultur. Elementem kultury polinezyjskiej są jednak kahuni, którzy pełnili w wielu społecznościach lokalnych ważne funkcje. Na większości wysp było ok. 37 specjalności kahunów. Kahuna mógł być specjalistą w jednej lub w kilku dziedzinach, ale nie we wszystkich! Na małych wysepkach mogło być kahuńskich specjalności znacznie mniej.

Huna może mieć dla rdzennych mieszkańców znacznie mniejsze znaczenie niż ich tańce, pieśni, legendy, bo przecież całe społeczności są na nich wychowane, a Hunę znają tylko nieliczni. Wynika stąd, że tradycja polinezyjska na pewno nie jest Huną! Polinezyjskie legendy o bóstwach i stworzeniu świata nie mają nic wspólnego z Huną, choć mogą być opowiadane przez kahunów. Analogicznie jest z wieloma tradycyjnymi pieśniami, a tańce polinezyjskie pełnią tę samą rolę co nasze oberki czy mazury, nie są więc częścią Huny, choć przecież istnieli kahuni – specjaliści od pieśni i tańców.
Tu trzeba zrozumieć, że polinezyjska Huna jest częścią folkloru tych wysp, ale folklor polinezyjski nie jest Huną!!! Huna jest tradycyjnie przekazywana tylko i wyłącznie przez kahunów i tylko w obrębie ich kasty! Pozostałe 2 kasty z Huną spotykają się tylko przy okazji odprawiania ceremonii lub uzdrowień.

Dziś Polinezyjczycy nie chcą być kahunami. Nauka wymaga zbyt wiele poświęceń, praktyki, czasu. Wydaje im się, że lepiej żyć na modłę społeczeństwa konsumpcyjnego. Huną za to interesują się przybysze z zewnątrz lub ludzie, którzy nie byli nigdy na Polinezji.

Miejsce kahunów w społeczeństwie ciągle ulega zmianiom. Społeczności polinezyjskie były zorganizowane jak najbardziej typowo. Obowiązywał trójpodział: kasta kapłanów – organizatorów życia, wodzów – wojowników, oraz rolników – rybaków. Między kastami w zasadzie nie dochodziło do tarć, albowiem uznawano, że wszystkie one są niezbędne dla harmonijnego życia. Nikt nie czuł się wyższy lub niższy z powodu przynależności do poszczególnych kast. Uznawano, że każdy powinien jak najlepiej robić to, co do niego należy, czyli na czym się zna i co potrafi. Zdawano sobie sprawę, że żadna wyprawa nie uda się bez kahuny, czyli specjalisty od nawigacji, że wojownik ani rolnik nie zna się na uzdrawianiu itd. Wiedziano też, że kahuni bez rolników i rybaków zdechliby z głodu, a rolnicy bez wojowników na niektórych świeżo opanowanych wyspach zostaliby wytępieni. Na wyspach Polinezji nie było “niedotykalnych”, bo tam, gdzie trafiano na tubylców (Hawaje, Nowa Zelandia), tępiono ich bezlitośnie (oczywiście czynili to nie kahuni, tylko wojownicy).

Trudno powiedzieć, czy najpierw była koncepcja trójpodziału społeczeństwa, czy trzech Ja. W każdym razie rozumiano, że tak jak człowiek – “ciało umysł” powinien pozostawać w harmonii, tak samo powinno funkcjonować społeczeństwo.

Rolą kahunów było adorować “króla”, który miał być źródłem inspiracji (pierwotnie oczywiście było to Wyższe Ja). Przekazywali też oni inspiracje pozostałym stanom (kastom). Rolą zarządzających i specjalistów (częściowo wodzowie, a częściowo kahuni – technologowie) było podejmowanie decyzji, dokładne instruowanie i egzekwowanie skutków. A rolą wyrobników i rolników było jak najlepsze wykonanie powierzonych zadań. Prawie jak w komunikacji między trzema Ja. Każdy z elementów społeczności składał się ze specjalistów od właściwych dla siebie zadań.

W praktyce ów podział czasami co nieco się zacierał. Przecież kahuna specjalista od leków ziołowych musiał zakasać rękawy i mieszać różne składniki. Inny zabierał się za masaż, a jeszcze inny machał bez wytchnienia rękami, żeby z bębna wypływały właściwe dźwięki.

W strukturze społecznej kahuni mieli jasno określone miejsce. Przede wszystkim byli specjalistami, organizatorami i inspiratorami. Ich zadanie polegało na tym, żeby zachować harmonię w społeczności. Harmonię ową zachowywali dzięki dbałości o stan zdrowia i psychiki poszczególnych jej członków. Dbali także o harmonię między ludźmi a przyrodą. Na niektórych wyspach przesadzali jednak z podkreślaniem swej ważności nakładając różne bezsensowne tabu i zapowiadając straszne kary za ich naruszenie, za co byli coraz bardziej znienawidzeni.

Tylko na Hawajach i w Nowej Zelandii kahuni dali się zepchnąć na podrzędne pozycje i podporządkowali królom – wojownikom. No i właśnie tam po podboju wysp przez Europejczyków byli często denuncjowani (z intencją zemsty) nowym władcom. W wyniku narastających konfliktów społecznych między kastami nastąpiły tam największe spustoszenia w kulturze ludowej. Wraz z nią na margines zepchnięta została Huna.

Dziś kahuni w większości społeczności nie są w stanie pełnić podstawowych funkcji właściwych dla nich. Ich miejsce zajęli kapłani różnych kościołów chrześcijańskich oraz urzędnicy i technologowie. A miejsce dla kahunów pozostało w tradycyjnej medycynie lub doradztwie życiowym (ichniej psychoterapii). Niektórzy próbują reaktywować tradycję polinezyjską i chronić ją przed zapomnieniem. Nie są już w stanie budować swoich zamkniętych rajów na Ziemi.

Dziś niektórzy kahuni przekazują swą wiedzę tym, którzy dojrzeli do jej przyjęcia i zastosowania. Nie patrzą na przynależność do kasty czy narodu. Ważne dla nich jest, że mogą “zarazić” świat koncepcją harmonijnego współżycia – współistnienia ludzi różnych narodów. A przecież tylko dzięki temu mają szansę przetrwać społeczności, z których się wywodzą. A kiedyś... kiedyś marzyli o powrocie do rajskiej krainie Hawaiki i starali się, żeby życie ich społeczności było jak najbardziej rajskie.

Dziś już – może poza kilkoma izolowanymi wysepkami – nikt nie deklaruje takiego celu. Stał się on nierealny. Ale… jest szansa, że jeżeli cały świat pozna Hunę i jej mądrość, to ludzie nauczą się żyć w harmonii i szczęściu. Być może, że kiedyś nastanie taki dzień!?

Tradycyjnie nikt nie nadawał nikomu uprawnień do nauczania Huny. Te sprawę regulowała tradycja. Kiedy ktoś był gotowy, dzielił się z innymi swą mądrością duchową i swym doświadczeniem. Dziś jest inaczej. Niektórzy z kahunów znajdują sobie uczniów i przekazują im razem z Huną również elementy tradycji ludowej. Dla Polinezyjczyków jest to równie ważne, jak dla nas istnienie zespołów Pieśni i Tańca Śląsk czy Mazowsze. Dla nas jednak może mieć znaczenie tylko jako ciekawostka etnograficzna.

Kahuni nie wyznaczają swych następców, choć czasami ich szkolą. Potrafią jednak docenić obcych, którzy opanowali zasady Huny w takim stopniu, że potrafią zgodnie z nimi żyć i przekazywać je innym.

Kilka lat przed napisaniem książki: Wiedza tajemna – Huna w praktyce, jeden z kahunów – alakai, czyli nauczyciel, spotkawszy się ze mną powiedział: “Ani ty nie przyjdziesz do mnie na kurs, ani ja nie przyjdę do ciebie. Jesteśmy sobie równi”. Owszem, pochlebiło mi to, ale nie wyciągałem z tego żadnych wniosków co do dalszego zajmowania się Huną. Jakiś czas później zaczęto mnie zachęcać, żebym napisał książkę o Hunie, ponieważ to co pisałem wcześniej, po prostu z niej się wywodziło. Obiecywano mi pomoc, której się w końcu nie doczekałem, ale książka powstała. Prostą konsekwencją stało się, że zaczęto mnie zapraszać, bym prowadził kursy. Tak potwierdza się prawda, że kiedy uczeń jest gotowy, to nauczyciel się znajdzie.

Teraz małe podsumowanie:

Forma manifestacji Huny:
Z praktyką Huny wiąże się wiele rytuałów, które zachęcają podświadomość do współpracy i mają ją zainteresować stwarzając wrażenie czegoś wyjątkowego, odświętnego. Ich forma jest zależna od lokalnej tradycji. Formy przydatne w Polinezji mogą się nie sprawdzać w Europie lub w Azji. Każdy sformalizowany kult traci na znaczeniu duchowym, choć zyskuje coraz ważniejsze miejsce w życiu społecznym. Przed tym jak na razie polinezyjską Hunę udało się ochronić.
Forma przekazu Huny nie jest zdeterminowana żadną z naczelnych zasad, na których ona się opiera. Zależy ona od warunków kulturowych i społecznych. Wszędzie jednak Huna jest przekazywana w legendarnych opowieściach, a jej ukryty przekaz ma dotrzeć do tych, którzy mają “uszy do słuchania, a oczy do patrzenia”.

Struktura organizacyjna:
Żadna z zasad Huny nie określa sposobu organizowania się kahunów. Tradycyjnie nie istniała żadna organizacja kahunów, choć przez pewien czas funkcjonowała kasta ariori – zdegenerowanych moralnie kahunów – aktorów, która szerzyła mity i opowieści po całym terytorium Polinezji uprawiając pijaństwo i nieprzytomny seks.
Obecnie istnieje kilka organizacji, najczęściej mających niewiele wspólnego z rdzenną Huną, które roszczą sobie pretensje do organizacji Huny jako czegoś na wzór ruchu społecznego i do szkolenia kahunów, a w rzeczywistości uprawiają politykę.

Funkcje:
Kahuną jest ten, kto stosuje w praktyce 7 zasad Huny i kto żyje z nimi w zgodzie.
Niestety, nawet nie wszyscy kahuni zdają sobie sprawę ze znaczenia kontaktu z Wyższym Ja i nie wszyscy potrafią go nawiązywać. Część z nich jest przekonanych, że Wyższe Ja jest od spełniania ich próśb i że dzięki modlitwie mogą je przekonać, by się zaangażowało. To pomysł tak samo niedorzeczny, jak wierzenie księdza, że dzięki rytuałowi sprowadza Boga do tabernakulum i odtąd ma nad nim straszliwą władzę. Wyższe Ja czy Bóg to Wyższa Inteligencja, więc zamiast żyć urojeniami o wydawaniu im poleceń z poziomu naszych zachcianek, warto korzystać z najwyższej jakości inspiracji, które od nich przychodzą.
Huna w życiu społeczności polinezyjskich miała takie samo miejsce, jak kahuni. Ale tylko kahuni ją znali i stosowali na co dzień. W niektórych społecznościach nie była nawet za bardzo ceniona.

Dziś wiedza Huny stała się podstawą nowoczesnych psychoterapii humanistycznych, metod uzdrawiania holistycznego oraz przedmiotem badań akademickich na kilku uniwersytetach (USA). Psychotronicy wielu krajów zauważają, że nie da się bezpiecznie rozwijać i wykorzystywać zdolności parapsychicznych bez znajomości podstaw, jakie gwarantuje Huna. Wszędzie zauważa się skuteczność zasad i technik, jakimi się ona posługuje. Niektóre z tych technik mogły zostać unowocześnione, co nie wpływa na zmianę ich funkcji, a podnosi skuteczność. Zauważono np., że pisanie afirmacji działa skuteczniej od mentalnego powtarzania ich, a wizualizacje mogą być dodatkowo wspierane rysunkami, malunkami, kolażem, zdjęciami lub fotomontażem. Efekt jest nawet lepszy – wzmocnienie koncentracji na celu, który chcemy osiągnąć. W uzupełnieniu tradycyjnego rytuału Kala stosuje się nowoczesne techniki regresywne do oczyszczania podświadomości. Wzbogacono też praktyki oddechowe posiłkując się jogą lub tantrą. Niektórzy kahuni wnieśli nawet do rdzennej Huny techniki szamańskie, które są bardzo atrakcyjne dla podświadomości, ale niekoniecznie muszą pomagać w osiąganiu właściwych efektów. Nic się nie zmieniło tylko w sposobach nawiązywania kontaktu z Wyższym Ja, którego nie da się osiągnąć inaczej, jak przez medytacje.

W Hunie, a szczególnie w nawiązywaniu kontaktu z Wyższym Ja, tkwią potencjalnie niesamowite możliwości, które można z czystymi intencjami wykorzystywać prawie w każdej dziedzinie życia niezależnie od kultury, w jakiej się jest. Warunkiem jednak jest przyjęcie jako nadrzędnych 7 zasad Huny i życie zgodnie z nimi. Dzięki temu nasze życie może stawać się coraz piękniejsze, pełniejsze, bogatsze, coraz bardziej twórcze i sensowne.

Życie zgodne z 7 zasadami Huny jest łatwiejsze i bardziej harmonijne, ale dopiero oczyszczenie podświadomości daje nam możliwość wykroczenia poza nasze ludzkie ograniczenia, a kontakt z Wyższym Ja czyni nas istotami niemalże wszechmocnymi dzięki dostępowi do boskiej miłości, mądrości i mocy.

Od niepamiętnych czasów ludzie zdawali sobie sprawę, że to wielka pokusa sprzeniewierzenia boskiej miłości, mądrości i mocy. Wielu z nich porzuciło 7 zasad Huny dla rzekomych korzyści wynikających z owego sprzeniewierzenia. I dziś wśród kahunów nie brak takich, którzy niewłaściwie (tzn. zbyt mało dla swego rozwoju, a zbyt wiele dla spełniania swych zachcianek) korzystają z kontaktu z Wyższym Ja. Nie brak też takich, którym forma myli się z treścią. A szkoda, bo o wszelkich pożytkach z Huny i o jej skuteczności decydują tylko jej funkcje. Natomiast forma i struktura są zależne od okoliczności zewnętrznych. Dlatego twórcy systemu wiedzy Huny nie zakodowali przekazów zobowiązujących do trzymania się sztywnych form i tworzenia struktur.

 
Leszek Żądło - zdjęcie
  Leszek Żądło:

Polecamy książki i płyty Leszka Żądło:

Medytacje Dla Związków
Leszek Żądło, Beata Augustynowicz
Huna - skuteczna modlitwa
Leszek Żądło, Roman Rybacki
Huna - skuteczna modlitwa
Leszek Żądło, Roman Rybacki
Medytacje bezpieczeństwa
Leszek Żądło