Pierwszej w swym życiu regresji do poprzednich wcieleń doświadczyłem z ciekawości. Miałem po niej mieszane odczucia, gdyż z jednej strony zaspokoiła ona mą ciekawość, ale z drugiej przypomniała bardzo niemiłe wydarzenie z odległej przeszłości.
Znając możliwość przenoszenia świadomości w czasie wpadłem na pomysł, żeby sprawdzić, w którym wcieleniu spotkałem pewną dziewczynę, która wywarła na mnie niezwykłe wrażenie. Wiedziałem, że dzięki aktywnej medytacji jest to w pełni możliwe, ale niewielkie miałem pojęcie o tym, czego można w związku z tym doświadczyć.
Wszedłem w stan medytacyjny, po czym zażyczyłem sobie, by na hasło moja świadomość przeniosła się do wcielenia, w którym po raz pierwszy ta osoba wywarła na mnie tak ogromne wrażenie.
Zaczęło się niezwykle przyjemnie. Znalazłem się w Indiach kilkaset lat temu. Byłem wówczas muzułmaninem – dla Hindusów „niedotykalnym” – zakochanym w pięknej Hindusce z wyższych sfer. Ach, jakże ona mi się podobała i jak byłem nią zachwycony! To oczywiście nie mogło się podobać jej rodzinie, która była gotowa uczynić wszystko, by tylko zniszczyć naszą znajomość. Wreszcie zostałem oskarżony o próbę gwałtu na mej pięknej ukochanej i skazany zgodnie z prawem szariatu (muzułmańskim). Wykastrowano mnie na stalowym rumaku, wśród tłumu gapiów.
Po tym wspomnieniu długo użalałem się nad sobą: „jak oni mogli mi to zrobić”? Zrozumiałem jednak, skąd brał się u mnie lęk przed okazywaniem seksualności w obecności ludzi, skąd było wiele wstydu. I to był jedyny pozytywny skutek owego wspomnienia przez długi czas.
Później przez kilka lat nie kusiło mnie, by podglądać przeszłość. Na dodatek nie miałem pojęcia, do czego mógłbym wykorzystać uzyskane tą drogą informacje. Nie znałem żadnej metody, która mogłaby mi pomóc poruszać się dowolnie po pamięci poprzednich wcieleń. Sposób znalazłem dopiero po kilku latach. Wówczas dowiedziałem się, że poruszanie się po wspomnieniach z odległych wcieleń może zostać wykorzystane w celach terapeutycznych. Znów skusiłem się i to okazało się cenne. Zostałem porażony łatwością, z jaką można dzięki temu rozwiązywać problemy i uzyskiwać znacznie głębsze zrozumienie. Do dziś nie poznałem innego sposobu, który działa tak skutecznie i w tak krótkim czasie
Kiedy dopracowałem moją metodę, nazwałem ją regresingiem.
Osoby znające się na terapiach regresywnych zauważą, że regresing zawiera pewne elementy właściwe dla innych terapii regresywnych, w tym i reinkarnacyjnych. Muszą jednak przyznać, że różni się od nich w znacznym stopniu. Różnice te decydują o skuteczności metody oraz o zakresie jej stosowania.
Przede wszystkim więc regresing nie jest terapią reinkarnacyjną. Owszem, ma takie możliwości, ale nie ogranicza się do nich. Umożliwia docieranie świadomością do wszelkich przyczyn naszych kłopotów zdrowotnych, finansowych czy społecznych, co pozwala je usuwać. A przecież ich źródła tkwią w różnych okresach istnienia.
Drugą cechą odróżniającą regresing od innych terapii reinkarnacyjnych jest fakt, iż wspomnienia odbywają się w medytacyjnym stanie świadomości, a regreserzy wykluczają używanie hipnozy czy stymulatorów psychotropowych bądź narkotycznych.
I wreszcie trzecia różnica polega na tym, że w regresingu uwalnia się od zmienionych stanów świadomości, w których wiele osób podjęło przecież wiążące ich decyzje. Przypominając sobie zarówno owe decyzje, jak i wypaczenie świadomości, te osoby potrafią uwolnić się od nich. A trzeba tu powiedzieć, że wiele z nich rzutuje na nasze życie przez dziesiątki a nawet setki wcieleń. Gdyby nie zostały one rozpoznane, mogłyby nadal wywierać na nas swój zgubny wpływ.
Stosunkowo łatwo nam pojąć, że warto się uwolnić od zemsty, od nienawiści czy od cierpiętnictwa. Większość rozwijających się duchowo ludzi zauważa, że nie przynoszą one niczego dobrego, a wręcz przeciwnie – są źródłami chorób czy niepowodzeń. Dużo trudniej zdystansować się wobec walki, która przecież wydaje się czymś naturalnym w całym świecie, a jeszcze trudniej wobec misji, czy religijnych obietnic, które miały zapewnić nam ważne miejsce w społeczności, bądź uszlachetniać nas za cenę cierpień i wyrzeczeń. Ta cena wydaje się ludziom zazwyczaj właściwa, a często uznawana jest za nagrodę, która dowartościowuje ich. I z tego powodu wielu z nich walczy w obronie swych obciążeń karmicznych. Dlatego też niektórzy uważają regresing za niebezpieczne szaleństwo.
Regresing stał się dla mnie ważną częścią duchowej praktyki i pracy nad sobą. Zauważyłem bowiem, że odwołując się do wspomnień z poprzednich wcieleń z ogromną łatwością udaje mi się oczyścić umysł. A oczyszczenie umysłu uznałem już wcześniej za ważny etap w moim rozwoju duchowym.
Od czasu pierwszej regresji wiele zmieniło się w moim życiu, w moim widzeniu siebie i świata. Dzięki regresjom do poprzednich wcieleń udało mi się rozszerzyć świadomość poza obecne życie. Wiele dzięki temu zrozumiałem i wiele sobie przypomniałem. Jednak moje pierwsze doświadczenie nauczyło mnie czegoś ważnego, na co wskazują również inne osoby zajmujące się terapiami reinkarnacyjnymi. Otóż zrozumiałem, że aby wybrać się w podróż do poprzednich wcieleń, należy być odpowiednio przygotowanym psychicznie i mentalnie, ale także uzbrojonym w warsztat pracy nad sobą. Tym warsztatem okazują się afirmacje, modlitwy i medytacje, do pomocy których zawsze trzeba odwoływać się wtedy, gdy natrafiamy na szczególnie bolesne, czy destruktywne wspomnienia. Tym niemniej, należy ich używać na bieżąco.
Wiele razy później przekonywałem się, że ciekawość jest najgorszą z motywacji do wejścia w sesję regresingową. Ostrzegałem przed tym nierozważne osoby, ale zawsze trafiał się ktoś, kto wiedział lepiej, a przyszedł na zajęcia tylko po to, by sobie pozwiedzać przeszłe wcielenia. Z reguły te właśnie osoby czuły się po sesjach bardzo źle i nie miały ochoty stosować się do jakichkolwiek zaleceń prowadzącego. Nadal wiedziały najlepiej i odrzucały wszelkie sugestie, jako próby ingerowania w ich wolność.
Jedno z pierwszych nieporozumień polegało na tym, że pewna para zamiast pracować z emocjami i z docieraniem do ich przyczyn, zaczęła sobie sugerować docieranie do wydarzeń za pomocą dat. Doświadczenie udało im się, bo udać się musiało. Kobieta przypomniała sobie wydarzenia z Powstania Warszawskiego, kiedy dom, w którym mieszkała, został zbombardowany, a ona zginęła przygnieciona płonącą belką.
Długo po tym pozostawała w stanie przerażenia. I nic dziwnego, nie próbowała bowiem dotrzeć do przyczyn owego przerażenia. Przypomniała sobie fakt, ale nie zrozumiała swej reakcji emocjonalnej. A wystarczyłoby, gdyby sobie uświadomiła, jaki wówczas przeżyła szok i jakie wówczas podjęła decyzje. To jednak przerażało ją jeszcze bardziej, aż po kilku miesiącach zdecydowała, że chce spróbować przejść przez wspomnienia emocjonalne. Wówczas przerażenie opuściło ją.
Jak widzimy, o skuteczności metody decyduje to, że przypominamy sobie pierwotne reakcje i decyzje, a nie same fakty.
Fakty są, jakimi są, ale to my nadajemy im szczególnego znaczenia naszymi odczuciami i decyzjami. Większość ludzi zauważa to już po kilku sesjach.
Dzięki regresjom dowiedziałem się nie tylko o swej przeszłości i o przyczynach różnych dziwnych relacji z otaczającymi mnie ludźmi. Ta wiedza pomogła mi uzdrowić wiele układów, a poza tym uwolnić się od większości ograniczających mnie poglądów i przyzwyczajeń. Wiele z nich wydawało się przy tym szczególnie cennymi i wartościowymi. Kiedy jednak przyjrzałem im się w regresywnym stanie świadomości, wówczas zauważałem, jak mi przeszkadzały.
W moich regresjach pojawiały się i milsze wspomnienia. Dzięki nim udało mi się opanować wiele praktyk duchowych, bądź tajemnych, bez specjalnego ćwiczenia. Chcę jednak przy tym podkreślić, że to wszystko działo się jako odpowiedzi na moje modlitwy, a szczególnie na modlitwę o bożą pomoc i boże prowadzenie.
Na całokształt sesji regresingu® składają się poszczególne etapy:
1. Modlitwa o uwolnienie (uzdrowienie) przez dotarcie do przyczyn i zrozumienie ich.
2. Wejście w stan regresywny (bardzo płytki stan medytacyjny, na pograniczu normalnej świadomości).
3. Właściwa sesja, podczas której pojawiają się skojarzenia związane z ujawniającymi się emocjami i myślami.
4. Zakończenie i powrót do zwykłego stanu świadomości.
5. Medytacja uspokajająca i harmonizująca z afirmacjami na temat dominujący w sesji, oraz modlitwa dziękczynna za uwolnienie i uzdrowienie.
Każdy z tych etapów jest ważny dla powodzenia terapii. Afirmacje i wizualizacje powinny się stać codzienną praktyką osoby korzystającej z sesji regresingu.
Zauważyłem, że najsilniejsze regresje pojawiały się u mnie na skutek modlitw o uwolnienie bądź oczyszczenie. Wówczas sesje regresingowe ukazywały mi niejednokrotnie wiele wcieleń jedno po drugim, bym mógł przyjrzeć się, jak realizowałem dany pomysł i jaką za to płaciłem cenę. Oczywiście, po takich sesjach nie miałem ochoty odnawiać sobie zależności, nawet jeśli wydawały mi się dotychczas atrakcyjne lub niezbędne. Nie miałem też chęci na praktyki, które doprowadziły mnie do zupełnie innych rezultatów niż te, które obiecywali Mistrzowie. Po prostu na trzeźwo i przytomnie uświadamiałem sobie cenę, jaką płaciłem za pewne praktyki i poglądy, a przede wszystkim za zaślepienie autorytetem i zamroczenie narkotykami.
Muszę tu przyznać, że nie tylko moje sesje dały mi wiele korzyści. Metodologię opracowywałem bowiem przede wszystkim pracując z moimi klientami. To na nich uczyłem się, jak podejść przekorną lub zakłamaną podświadomość. Widząc, jak reagują na moje podpowiedzi, uczyłem się podpowiadać samemu sobie. A dzięki zrozumieniu pewnych procesów u siebie, mogłem z kolei udoskonalać swój warsztat.
Wielu ludzi, którzy zajmują się niekonwencjonalną medycyną lub psychoterapią zauważa, że najlepszymi pomocnikami są ci, którzy sami wiele przeszli i wiele doświadczyli.
Oczywiście, kiedy mówię o doświadczeniu osób niosących pomoc, najważniejsze jest, by było ono pozytywne. Negatywne doświadczenia nie upoważniają nikogo do tego, by pomagał w ten sposób innym. A przecież roi się od takich, którzy przestrzegają, straszą i tumanią mając na koncie tylko takie doświadczenia życiowe. Dochodzi przy tym do różnych wypaczeń. Kiedy np. pracowałem w internacie dla młodzieży, zauważałem, że dla wielu z chłopaków najważniejszymi autorytetami i doradcami życiowymi byli ci, którzy przeszli przez „poprawczak” lub odsiedzieli wyroki w więzieniu. Ci „znali prawdziwe życie”!
Nasze doświadczenie wynika z naszych programów, czyli nastawienia. Podczas gdy jedni są nastawieni optymistycznie i odnoszą sukcesy, to inni ponoszą niekończące się porażki. Tak jest nie w wyniku pecha, ale na skutek programowania umysłu myślami o określonej treści.
Wielokroć, gdy nam się nie wiedzie, wydaje nam się, że myślimy pozytywnie. Jednak sesja regresingu uświadamia nam zakłamanie, w jakim żyliśmy i pomaga się od niego uwolnić. Wówczas za pozornie pozytywnymi myślami odkrywamy nieżyczliwość wobec siebie bądź innych, lub pragnienie wykorzystania innych dla swoich celów. Nic dziwnego, że idzie nam “pod górkę”. Najdziwniejsze jednak okazuje się to, że wielu ludzi daje się wykorzystywać, by inni mogli ich kosztem realizować swoje cele. Uwolnienie od takiego mechanizmu staje się źródłem wolności w związkach między ludźmi.
Regresje do poprzednich wcieleń ukazują nam niezwykłe informacje. Dzięki nim nie tylko lepiej rozumiemy siebie, ale też możemy łatwiej i pewniej poruszać się w dzisiejszym świecie.
A co wielu wydaje się najważniejsze?
Otóż okazuje się, że kiedy człowiek przypomni sobie wiele wcześniejszych wcieleń, oraz śmierć, którą w nich przeżył, wówczas przestaje się bać, że po śmierci go nie będzie, że zniknie raz na zawsze. Przestaje się też bać samej śmierci, a także piekła czy czyśćca.
Chcę tu dodać, że umiejętność świadomych regresji do poprzednich wcieleń jest niezwykle ceniona w wielu szkołach jogi. Uważa się bowiem, że dzięki niej znika przywiązanie zarówno do życia, jak i do śmierci. A to oczyszcza karmę i uwalnia od przymusu inkarnowania się. Wielu mistrzów twierdzi, że zdolność do regresji w poprzednie wcielenia wiąże się z ostatnim wcieleniem, prowadzącym do oświecenia.