Wróć do listy artykułów

Leszek Żądło

Mit świętego

Każdy z nas w jakiś sposób wyobraża sobie osobę świętą. Dla jednych świętymi są tylko ci, którzy już nie żyją, a dla innych, ich duchowi przewodnicy. Ludzie lubią mieć swoich świętych. Lubią też, żeby święci funkcjonowali zgodnie z ich wyobrażeniami o świętości. Oburzają się więc, kiedy ich żywy ideał nie robi tego, czego po nim oczekują.
Żywym świętym dla ludzi jest nie tylko Mistrz duchowy. Ten zaszczyt przytrafia się autorom bądź bohaterom książek, terapeutom, a najczęściej księżom w małych miejscowościach. Tam często żywy święty jest w centrum uwagi, a jego słowa są traktowane jak wyrocznia. Przecież to JEDYNIE ON reprezentuje Boga.
W każdej tradycji religijnej uznaje się a priori, że mądrość (łaska, napełnienie Duchem Świętym) przełożonego jest większa niż podwładnego. Z założenia też uczeń nie może być bliżej Boga czy oświecenia, niż jego Mistrz.
Wiemy, że bł. Siostra Faustyna Kowalska w swym dzienniczku przyznała, że głos księdza jest dla niej ważniejszy od głosu Boga. Jej stanowisko przedstawia się wiernym katolikom jako ideał do naśladowania.
Im więcej świętości ludzie przypisują jakiemuś człowiekowi, tym więcej od niego wymagają. I tym bardziej czują się oburzeni, jeśli nie robi on tego, czego po nim oczekują. Patrząc na swego świętego chcą widzieć doskonałego Boga, a jeśli Go nie widzą, wówczas oburzają się i na świętego, i na Boga, którego on przed nimi reprezentuje.

Zawód, jakiego doznają w wyniku tego, że człowiek, któremu przypisywali świętość, okazał się inny, niż oni by chcieli, często bywa przyczyną rozgoryczenia i odwrócenia się od Boga. Taka jest realna cena płacona za pielęgnowanie legend o świętości (doskonałości) mistrzów duchowych, bądź chrześcijańskich duchownych.
Ludzie zrażeni do duchowych przewodników wybierają często samodzielną drogę do Boga. I tu natrafiają na takie same trudności, jak poprzednio: brak właściwych przykładów. Nie jest to jednak jedyna trudność. Najważniejszą z nich okazuje się brak wiedzy na duchowe tematy i brak duchowego doświadczenia Te braki jednak może zrekompensować głęboka wiara w bożą dobroć, opiekę, ochronę i w boże prowadzenie. Musi jej jednak towarzyszyć wysoka samoocena i systematyczna medytacja.

Wielu ludzi nie nadaje się do samodzielnej praktyki duchowej. Brak im wiedzy i doświadczenia. Powinni oni modlić się o najbardziej kompetentnych, światłych, trzeźwych i przytomnych przewodników duchowych. Mogą sobie też afirmować, że na takich zasługują i tylko do takich trafiają.
Tymczasem z niepokojem obserwuję, jak w zachwycie tłumy żądne duchowych doznań, adorują przybywających z zagranicy oszustów i dają się im inicjować w praktyki, od skutków których… należałoby się czym prędzej uwolnić.
Takim inicjacjom często towarzyszy subtelna manipulacja, podczas której każdy odnosi wrażenie, że właśnie oto otwarły się przed nim niebiosa, bo pojawiła się szansa zrealizowania tego, o czym zawsze marzył.

A o czym marzą duchowi aspiranci?

O tym, by wreszcie spełniły się obietnice, którym uwierzyli setki, a może nawet tysiące lat temu. Kogoś, kto im o tym przypomina, są w stanie uważać za żywego boga, za prawdziwego Mistrza Duchowego.
Z ludźmi, którzy wybrali dziwacznego guru lub samodzielną drogę duchową, często rozmawia się bardzo trudno. Nie dość, że posługują się terminami, których ni w ząb nie pojmują, to jeszcze oczekują aprobaty dla ich sposobu pojmowania. No bo jakoś muszą potwierdzić, że teraz stali się uświęceni łaską guru lub sami dla siebie stali się świętymi, czy mistrzami duchowymi.
Kiedy się ich słucha i obserwuje, najczęściej odnosi się słuszne wrażenie, że nie są aż tak bardzo samodzielni, jak by tego chcieli. Za bardzo zależy im na aprobacie.
Wielu z duchowych aspirantów za niezwykłe duchowe odkrycia traktuje zrozumienie głębokiej mądrości kryjącej się w wypowiedzi jakiegoś uznanego autorytetu, bądź nawet w piosence śpiewanej przez ulubioną gwiazdę. Dla wielu młodych ludzi zachęta idola do wykonywania jakiejś praktyki (np. stwierdzenie, że ćpanko rozszerza świadomość), to święte słowa, których nikomu nie wolno podważać.
W tym wszystkim najdziwniejsze jest to, że w Polsce, ludzie, którzy podpisują się pod różnymi religiami, deklarują, że najwyższym dla nich autorytetem duchowym jest papież – Polak.

A co w tym złego?

Niby nic. Jeśli jednak uznajesz kogoś za autorytet, to ograniczasz swój rozwój do jego poziomu.
Być może, że nie znasz nikogo bardziej rozwiniętego duchowo. Ale to nie powód, by się oburzać. Powód natomiast do tego, by spróbować kogoś takiego poznać.
W galimatiasie wyobrażeń trudno, zaiste, pojąć, czym jest realna świętość i na czym ma polegać urzeczywistnienie boskości – doskonałości – oświecenia. I czy wreszcie używając tych słów mamy na myśli to samo, czy też coś zupełnie różnego. Jak tu nie zgłupieć od nadmiaru pojęć i definicji?
Jest na to sposób: medytować i prowadzić modlitwy kontemplacyjne, ale tych też trzeba się od kogoś nauczyć. Chcąc je dobrze opanować, lepiej nie angażować do tej nauki księży, szamanów, magów i satanistów. Pozostaną: Huna i niektóre praktyki mistyczne oraz jogiczne.

A co ma w tym zakresie do zaoferowania regresing?

Pozwala on pojąć, jakie intencje i kompetencje mają duchowi przewodnicy, którym wierzysz, bądź którym ślepo uwierzyłeś w przeszłości. To może ci pomóc w uwolnieniu od zbędnych działań i wydatków. I to znacznie większych, niż mógłbyś przypuszczać. Regresing pomaga ci też poznać twoje własne intencje, z którymi pozwoliłeś, by ktoś “robił cię w jajo” w imię boga lub oświecenia. Dlatego ludzie po przejściu kilku sesji regresingu przerażają wszystkich, którzy nie wyobrażają sobie życia i rozwoju duchowego bez czczenia żywych świętości.
Regresing może się okazać nieocenioną pomocą w uwalnianiu od zaślepienia autorytetem. A wyjście poza zaślepienie, naprawdę zbliża do Boga, do rzeczywistości. Ktoś, kto zna regresing, zawsze może odwołać się do niego, by uświadomić sobie prawdziwe intencje Mistrza, czy przełożonego, przez którego czuje się kontrolowany czy ograniczany (tłamszony). Może też uświadomić sobie swoje intencje, dla których wybrał sobie ograniczonego, nieświadomego przewodnika duchowego. I w tym momencie otwiera sobie furtkę do wolności i do dalszej skutecznej duchowej praktyki.

 
Leszek Żądło - zdjęcie
  Leszek Żądło:

Polecamy książki i płyty Leszka Żądło:

Huna - skuteczna modlitwa
Leszek Żądło, Roman Rybacki
Psychologia robienia pieniędzy
Leszek Żądło
Medytacje miłości
Leszek Żądło, Beata Augustynowicz
Poczucie Własnej Wartości
Leszek Żądło