Od początku naszego istnienia jesteśmy istotami utkanymi ze światła mieniącego się cała gamą częstotliwości, z których większość nie odbierają ludzkie zmysły w sposób świadomy. Nasz obecny powrót do Źródła to powrót pełnej holograficznej świadomości własnego istnienia we wszystkich wymiarach. Jesteśmy kompletną całością w większej kompletnej całości, która z kolei jest całością w jeszcze większej kompletnej całości,itd.Ta nigdy niekończąca się, fraktalna struktura istnienia, jest samo-stwarzająca i samo-uszeregowująca się. Nie ma początku i nie ma końca. Ogniwa nie pasujące, zdegenerowane muszą ulec unicestwieniu, gdyż boski fraktal istnienia to samopowtarzalna matryca ,której doskonałość pozwala utrzymać wszystko co jest w kompletnej całości. Ogniwa wyłamujące się z wszechwiecznego holograficznego wzorca ulegają naturalnej degradacji. Każda istota ludzka jest w momencie zstąpienia na Ziemię doskonałym fraktalem, który wraz z upływem czasu i wchodzeniem w płaską, linearną świadomość życia, odcina się od nadrzędnego wzorca istnienia , wchodząc automatycznie w proces autodestrukcji i autodegradacji. Czym więc jest ten doskonały ludzki mikro-fraktal w momencie jego ziemskich narodzin? A czym jest ten jeszcze większy i jeszcze większy? To wszystko jest doskonałym fraktalem Miłości, mówiąc krótko-Bogiem. Zanim człowiek nauczy się nie-kochać bezwarunkowo, nie ufać w pełni niewidzialnemu prowadzeniu, nie-kochać kazdego drgnięcia swego ciała, jest właśnie Bogiem w skali mikro.Wystarczy spojrzeć w oczy małego dziecka, by dostrzec w nich całą boską miłość istnienia. Szukamy jej tak daleko, tęsknimy do niej nieustannie, a ona jest już w nas. Dajemy wiarę zewnętrznym autorytetom , którzy nauczają “jak należy kochać”, “jak kochać dojrzale” i jak “być ostrożnym z miłością”. Opieramy się na tym wszystkim ,co mówią inni. Bezkrytycznie uznajemy wszelkiej maści przewodników i mistrzów, za tych “co wiedzą lepiej” i kroczymy za nimi jak “baranki boże”.Wystarczy, że ktoś zobaczył anioła, albo był na statku kosmicznym, by uznać go za swego przewodnika.Tak nam mówiono od pierwszych zajęć religii:”Bądź pokorny, idź za pasterzem, nie podważaj mądrości płynących z ambony”. Czy większość ludzi nie czuje się właśnie jak baran, nie mający własnego zdania, podporządkowany władzy innych, wykonujący bez zwątpienia zalecenia tych , w których tak “baranio” wierzą? Niepewność siebie i nieświadomość własnej potęgi, wiodą wielu do otaczania się różnorodnością symboli, mandali, pierścieni, szat, którymi obwieszają swe ciała , wierząc w ich ochronne moce.Robią wrażenie na tłumach ślepców, którzy chcą nimi pozostawać przy boku swego pasterza. A ci pasterze boją się nawet zdjąć z siebie tych dekoracji w chwili wypoczynku nocnego, by “demony nie przejęły nad nimi panowania”.Jak to możliwe, by boska istota , będąca drogowskazem dla innych musiała się czegokolwiek obawiać?Wszelkiego rodzaju posągi, rzeźby , statuetki,obrazy, które niektórzy ustawiają w swych domach i regularnie odprawiają modły w ich kierunku, utwierdzają ich w przekonaniu ” nicości swego bytu”.Stopniowo stają się oni dobrowolnymi sługami materii nieożywionej, nadając jej boską moc, a siebie pozbawiając świadomości bycia istotą boską, a więc samowystarczalną, bezpieczną, kreującą, a przede wszystkim zdolną do Miłości. Co znaczy dla większości ludzi słowo “miłość”? Czy jest to jedynie uczucie do partnera , uwieńczone związkiem małżeńskim? Czy miłość do dziecka? A może do psa, czy rybek? Te wszystkie rodzaje miłości związane są dla wielu z pożądaniem posiadania , kontroli , bezpieczeństwa i drogą do wpisania się w normy społeczne. W końcu dla większości dozgonne posiadanie męża czy żony, a potem dzieci i wnuków jest tak nobilitujące, że trudno im nawet wziąć pod uwagę inny scenariusz wypadków. Rozstania par kojarzą się raczej z porażką, niźli z zakończeniem określonego rozdziału w życiu. Ile małżeństw tkwi przy sobie, choć cel ich bycia razem dawno się skończył? To poczucie lęku przed zmianą, przed wkroczeniem w nową , a zatem nieznaną, nieprzewidywalną krainę wydarzeń, powoduje ,że wielu wybiera “stopniowe umieranie poprzez choroby” pozostając nadal razem “dla towarzystwa”.
Mamy wpojone zasady nieustannych kompromisów na rzecz “dobra” związku, dzieci, opinii, kariery i bóg wie czego jeszcze, stopniowo zapominając o istnieniu siebie.
Wszystko w życiu ludzkim ma swój początek i ma swój koniec. Nie istnieją w obecnych czasach przyspieszonej transformacji małżeństwa, których aktualność trwa całe życie, bowiem zmieniamy się w cyklach 7-letnich, a rozwój każdego z nas jest odmienny i aspekty których potrzebujemy w wieku lat 20-tu, nie są już niedoborowe w 20 lat później. Życie w ciągłych kompromisach zawsze implikuje zaburzenia zdrowotne , bowiem wszelkie odmawianie sobie prawa do pójścia drogą dla siebie właściwą jest niczym gwałt na własnym istnieniu. System zależności związanych ze zinstytucjonalizowaną formą związku zaczyna niszczyć każdą ze stron od momentu, gdy cokolwiek co czynimy dla partnera traci na świeżości i spontaniczności, stając się automatycznie “rutynowym ciężarem”. Dlaczego romanse pozamałżeńskie są tak podniecające? Właśnie dlatego, że wtedy, gdy nie ma oczekiwań, wszystko jest niespodzianką. Każdy miły gest czy niesiona sobie pomoc nie wynika z obowiązku , ale z oczarowania boskością drugiej osoby. Dopóki trwa ten stan nieoczekiwania, dopóty związek zachowuje w sobie czystość , a wszystko co z niego płynie jest piękną energią, która daje życie, zdrowie i bezkresną siłę tworzenia.. Taki stan może trwać różnie długo. Nigdy nie należy wyprzedzać myślami faktów zdarzeń, a jedynie wtapiać się w te chwile , nie tworzyć scenariuszy długodystansowych, nie oceniać, a jedynie kroczyć za głosem serca . Gdy już przeminie ta święta częstotliwość naszego wspólnego hologramu , to oznacza,że przyszedł czas, kiedy nasze łodzie życia muszą odpłynąć , każda w swoją stronę, z miłością i podziękowaniem w sercu za wszystko co sprawiło, ze jesteśmy bogatsi dzięki wspólnemu przezywaniu miłości.
Nie wolno nam, Istotom Światła sprzeniewierzać energii miłości, poprzez nieuważność w jej nieustannym tworzeniu. Gdy tkamy gobelin, nici jednego rodzaju przechodzą w kolejne, a gdy kończy się jeden motyw, zaczyna się kolejny. Gdyby gobelin naszego życia był “jedno-niciowy” , nie miałby szansy przedstawić jakim fraktalem jest życie.
Fraktalność życia jest kwantowym określeniem absolutnej jego harmonii. Jesli ludzkie pola myślowe są nieharmonijne, pełne bólu, cierpienia, złości, żalu, zawiści, niepewności i lęków, to oznacza, ze miłość nie ma do nich dostępu. Jedynie wyjście z pola niskich, dołujących , odcinających nam skrzydła pól informacyjnych, które są niczym innym jak ludzką myślą, daje możliwość otwarcia Boskiego Portalu Miłości. Nie potrzebujemy budować fizyko-chemicznych matryc dostępu, ani uganiać się za fortuną, by spotkać Boga. Wejdźcie w Miłość bez obaw, a Bóg was poprowadzi bez wysiłku, bez komplikacji, z lekkością i w pełnym zdrowiu…..Amen.