Wróć do listy artykułów

Sławomir Majda

Bałwochwalstwo

Odwiedziłem w Grecji manufakturę produkującą ikony według bizantyjskich wzorców. Zapytałem sprzedawczynie czy nie mają jakiejś ikony poświęconej mojemu znajomemu uznawanemu po dziś dzień w kościele wschodnim za świętą osobę. Pokazano mi w stosie innych 2 pozłacane portreciki. Już za 22 euro mogłem sprawić komuś prawdziwą przyjemność. Przyglądając się ikonie nie rozpoznałem postaci. To nie był mój znajomy, nie te energie i nie ta postać. Byłem rozczarowany a sprzedawczynie nie potrafiły zrozumieć na czym polega mój problem. Przypomniała mi się przy okazji dawna już bo szkolna konfuzja, kiedy jeszcze wierzyłem w autentyzm artefaktów ze świętych malowideł. Rozumowanie opierało się na założeniu, że każdy obraz, każda podobizna dowolnej osoby świętej, malowane przez 2 tysiące lat, przez dziesiątki tysięcy rąk, była rzeczywiście autentyczną podobizną tejże, a nie przedstawieniem ładnej dziewczyny, lub ,,siostry” sponsora. W literaturze około regresingowej brak jest informacji o Mojżeszu i ekipie inspirującej go do czynu. Nikt nie chciał nam jeszcze napisać jaką próbę złota miały tablice dekalogu. Czy były całe ze złota, czy tylko pozłacane. Przypomnę tu tekst 1 przykazania ,, Nie będziesz miał bogów innych przede mną, Nie czyń sobie obrazu rytego, ani żadnego podobieństwa rzeczy tych, które są na niebie wzgórę, i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał, ani im służył; bom Ja Pan Bóg twój, Bóg zawistny w miłości, nawiedzający nieprawości ojców nad syny w trzecim i w czwartem pokoleniu tych którzy mię nienawidzą: A czyniący miłosierdzie nad tysiącami tych, którzy mię miłują, i strzegą przykazania mego”.

Obiecaną pomstę w 4 pokoleniu łatwo zrozumieć zajmującym się homeopatią. Następuje znaczne rozcieńczenie 1: 10 lub 1:100 leku (substancji, intencji), działające jednak z ogromną siłą nieproporcjonalną do ilości podanego lekarstwa. W przypadku karmy skrzętnie zbierane jest to co posiano a co do tej pory było pomijane. Tu minister ukradnie milionik, tam sprzeniewierzy dwa miliony, a potem dziwi się, że mu rękę obcięli za kradzież jednego jabłka.

Miałem i ja kiedyś własną przygodę z bałwochwalstwem. Modliłem się wspólnie ze znajomą. Zobaczyłem stożek jej myśli skierowany wprost na moje 3 oko. Ona modliła się do mnie, abym spełnił prośby. Nie byłem na to przygotowany, nie miałem też żadnych możliwości by je realizować. Odezwało się nasze wspólne wcześniejsze wcielenie i stara praktyka powtarzana wielokrotnie.
Inny przykład. Przez kilka lat po zaprzestaniu pracy w pewnym zakładzie pracy, przynajmniej raz na tydzień śniłem, że dalej tam pracuję dla ich dobra.
We śnie pojawiła się informacja, że nikt mi za to nie płaci. Szukając wyjaśnienia tej przedziwnej darmochy wszedłem w medytacji do mojego wewnętrznego ogrodu, do mego serca. W kącie przy ogrodzeniu na postumencie stała biała azjatycka figura zapomnianej już bogini. Poproszony o pomoc OGRODNIK zajmujący się ogrodem, razem z pomocnikiem wynieśli na postumencie figurę poza przestrzeń ogrodu, gdzie dokonało się zniszczenie posągu. Rozbiłem go w drobny pył, było po wszystkim. Po chwili figura odbudowała się samoczynnie. W narastającej panice niszczyłem ją ogniem, wulkanem, piorunami, na wiele innych sposobów. Za każdym razem regenerowała się. Pomogła dopiero modlitwa o boską pomoc, o pełne uwolnienie. Pojawiły się przyjazne ręce, które z serca delikatnie wyjęły 10 centymetrową figurkę. Zranione serce bolało jeszcze przez kilka godzin.

Nie wiem jak upchałem tę postać w sercu. Zapewne przez długie medytacje, modlitwy i wizualizacje. Figurka uosabiała energie związane z bóstwem, zajmując przestrzeń przeznaczoną dla miłości. Energie zaś kierowały mnie ku doświadczeniom i praktykom jakich wcześniej w moim planie życiowym nie było. Sam sobie napisałem i załadowałem wirusowy program działania niezgodny z planem Boga Twórczej Siły Miłości dla mnie. W pozostałych organach trawiennych na pamiątkę z Hellady przechowywałem zwizualizowaną w hipnozie i nawaleniu całą zwierzęcą menażerię.
Kiedy w sercu tkwi figura bogini Kali oczekują nas długie nocne dyżury w szpitalu i podłączanie się do cudzej żyły. Jeśli Sziwa to świat już wkrótce ulegnie zagładzie itp. Możemy mieć w sercu rozmaitych bogów dowolnego kraju czy miejsca jakie kiedyś było dla nas istotne.

Wyobraźmy sobie energetykę serca jako wielkie jajo. Dla uproszczenia jako skrzynię albo beczkę o równych krawędziach mających długość 1mb i objętość 1m3= 1000 litrów. Jeśli w sercu tkwi figurka dawnego bóstwa to ma jakąś objętość, załóżmy 1 litr. Ten litr zajmując przestrzeń pierwotnie przeznaczoną na boską miłość, wypiera ją z serca. Dodajmy do tego umiłowane uosobione współczesne bóstwo chrześcijańskie. Mamy 2 litry. Homoseksualna stara miłość do dawnego partnera ze Świętego Legionu Tebańskiego. Razem 3 litry. Przywiązanie do gór najlepiej bardzo wysokich (Tybet, Olimp) łącznie 5 litrów. Przywiązanie do astralu atlantyckiego +3 litry. Czyli czakram zamknięty w 8%. Po zsumowaniu rozmaitości jakie przyjęto do serca niewiele przestrzeni zostaje dla czystej miłości a czakram serduszka mamy zamknięty w 90 . Wolna przestrzeń to 10 . Tyle aby miłość pojawiająca się tu i ówdzie, spajała wszystko i chroniła przed całkowitym rozpadem.

Zastanówmy się też nad tym czego w naszym sercu nie ma. Nie ma pieniędzy na życie codzienne ten kto ich nie kocha. Nie doświadcza seksu kto serce zamknął na seksualny aspekt miłości. Niektóre poradniki zalecają, aby to czego nam brakuje, wizualizować sobie w postaci jakiegoś symbolu w naszym sercu. Potem należy posłać ten symbol w górę do realizacji przez wyższe ja. Uważajmy aby przez nieuwagę, jakaś zadra nie utkwiła nam w sercu na całe wieki.

 
Sławomir Majda - zdjęcie
  Sławomir Majda: