Moją boginię kochałem bezprzytomnie, długie, bardzo długie lata. Widziałem jej twarz przy jedzeniu obiadu, w szybie tramwaju, patrząc w ekran telewizora. Kochałem ją miłością absolutnie doskonałą. Tyle, że bez wzajemności.
Po prawie 10 latach w książkach Edgara Cayce wyczytałem, że są problemy nie dające rozwiązać się tutaj i teraz a których źródło tkwiło w dawnych wcieleniach. Podawał wiele przykładów. Czekając przez następne 6 lat na możliwość ustalenia prawdy, bo gdzieś taka chyba się znajdzie, dwa razy dziennie modliłem się z prośbą o przebaczenie dla niej, za ból jaki mi sprawiła. Nie znając przyczyny bólu, dla osiągnięcia pełnej harmonii prosiłem ją samą w modlitwie o przebaczenie dla mnie. Pojawił się w międzyczasie kłopot z agresywnością teściowej wobec mnie. Tak więc w codziennej modlitwie spotykałem się z obu paniami. Wspomnienia pozyskane na 2-ej sesji terapii regesywnej uzdrowiły związek z teściową, którą kiedyś odrzuciłem, jako niechciane i nie kochane własne dziecko. Pierwsza wcześniejsza sesja zajęciowa przyniosła film karmiczny o mojej bogini, która upadlała mnie w Indiach na wszystkie sposoby i wiedzę, że istota ta stała się kiedyś dla mnie ważniejsza niż Bóg. Poprzez burdele Grecji, Indii, Chin uzależniła mnie seksualnie od siebie. Później była moją mamusią, dowódcą moich wojsk, mentorem, itp. Po każdym wspomnieniu, po każdym filmie karmicznym byłem szczęśliwy, że oto już koniec pomieszania. Ten upragniony koniec jakoś jednak nie nadchodził. Zagmatwanie karmiczne wyglądało jak durszlak pełen ugotowanego makaronu nitki. Czasami tylko wyciągałem 1 calutką nitkę z kłębowiska a pomieszanie funkcjonowało dalej w najlepsze. Miałem bardzo silny pociąg, aby do bogini dotrzeć ze wszystkimi informacjami o rozwoju duchowym, jakie udało mi się zdobyć.
Kilka dalszych lat intensywnej pracy pokazało dno durszlaka. Była to dobrowolna śmierć dziewczyny i to z mojej ręki. Poszła przodem z „Carte Blanche”. Miała w dowolny sposób zainspirować mnie do odnalezienie utraconej drogi powrotu, drogi miłości, drogi wyjścia z materii. Bhaktinka w stanie czystym. Obiecałem jej wówczas, że dotrę do niej i pomogę wyjść z materii, kiedy sam będę wiedział jak to uczynić. Przelana krew była magnesem jaki kierował nieustannie myśli ku tej istocie.
Marię Magdalenę pamiętamy z Biblii. Opętana przez demona dziewczyna, uzdrowiona przez Jezusa. Jej Dusza wbiła sobie do ,,głowy”, że oto ma do czynienia z jedynym zbawicielem, że tylko na jego plecach trafi do nieba.
Wzorzec Marii Magdaleny, to pojęcie jakie mi podpowiedziano w kontekście karmicznego uwikłania innej osoby.
Wzorzec ten najmocniej pokazuje w relacjach damsko- męskich ale nie tylko tam. Widziałem kilka takich uwikłań kobiecej Bhakti:
1. ,,On będzie Mój” powiedziała o mnie Dusza znajomej. To projektowanie uzależnień, proste budowanie swojej przyszłości bez pytania drugiej istoty ( Duszy, czy ziemskiego umysłu) o zgodę. Podobnie zareagowała Dusza kolegi, samotnika zaproszonego go na obiad. Kiedy szykowałem potrawy, jego Dusza postanowiła sobie: ,,On będzie dla mnie dobrym tatusiem”. Bez pytania mnie o zgodę, ktoś chce mną zarządzać i układać sobie dalsze wcielenia ze mną.
2. Powszechnym jest, choć niezwykły dla mnie przypadek innej pani, której Dusza nieoczekiwanie zapragnęła ogrzać się ze znajomym, pod jego pierzynką. Jej Dusza powiedziała panu, że ,,jedynym dla niej partnerem jest Bóg”. Afirmacja prawdziwie doskonała. ,,Moim jednym partnerem jest Bóg stwórczej siły Miłości”. Pozazdrościłem znajomemu takiego źródła inspiracji, do czasu aż okazało się, że bogiem dla tej Duszy był mój znajomy. W wyniku dalszych działań, pokazał się jeszcze bardziej dziwny proces autodestrukcji tejże Duszy. Przy kolejnym spotkaniu obu istot Dusza stała zamyślona, skupiona na jakimś przekazie informacji i w pewnej chwili zaczęła maleć aż sięgnęła kolan tego pana. Pomniejszenie wyglądało jak w filmowej kreskówce, kiedy po jakimś napromieniowaniu postacie gwałtownie i znacząco kurczą się. Próba zawładnięcia Duszą i osobowością mężczyzny zakończyła się umniejszeniem kobiecej Duszy, na rzecz niedoszłej ofiary. Atakująca istota nagle przyjęła program ,,gdzie mnie tam do energii, do rozumu tego mojego żywego boga” Bo tylko tak można to zinterpretować.
Bhakti joga, jest czymś pośrednim pomiędzy wspomnianymi przypadkami. Najpierw jest wola Duszy lub umysłowości, do zawładnięcia inną niezależną istotą boskiego światła, a potem w reakcji kiedy rączki się sparzą, następuje własne umniejszenie.
Błąd ten popełniany jest nagminnie. Próba zawładnięcia inną Duszą lub osobowością pokazuje, że nie jest uwzględniane żadne dobro drugiej istoty, nie ma też w tym wszystkim Boga Twórczej Miłości. Jakby zgoda Boga, lub zgoda osoby nie była potrzebna. Jedynego Boga na modłę indyjską traktuje się z dobrotliwym lekceważeniem, jak tamtejszego Brahmę. No gdzieś tam jest, ale dobrze, że się nie miesza w moje sprawy, nie ogranicza też ekspresji mojej Duszy. Ceną jest umniejszenie samego siebie wobec innej istoty, innej Duszy. Pani której Dusza się umniejszyła, będzie od teraz wielbicielką pana na wiele wcieleń. Pewnie do czasu aż jemu się ona znudzi. Bo jaki pożytek płynie z kobitki, która nie ma własnego zdania i zawsze potakuje- a co innego może powiedzieć osoba, sięgająca ledwie kolan swego pana i władcy?
Uwikłanie w Bhakti jogę czy Guru jogę na przestrzeni setek poprzednich wcieleń dotknęło nie tylko mnie czy opisane niewiasty. Myślę, że każdy kto zaliczył tu bodaj kilka wcieleń, jest ofiarą podobnego uzależnienia.
Pamiętajmy, że obok tak wielkich postaci jak inkarnowany anioł o ziemskim imieniu Rama, który trzykrotnie zstępował do Indii, jak wielki Wisznu, który bodaj jako pierwszy kręcił dla siebie energie modlitwy wiernych kierowane do Boga, na ziemi pojawiło się kiedyś 12 innych żywych bogów. Ludzie ci po magicznym sprzysiężeniu inkarnowali następnie w Mezopotamii, Egipcie, Grecji itp. Stali się zwyczajnymi gansterami energetycznymi, stali się tamtejszymi bogami dla narodów i wielu pokoleń. Każdy z tych bogów stoi na czubku astralnej piramidy wielu ludzi, piramidy jaka zasila jego energie i która go wielbi. Ponieważ czciciele inkarnowali w wielu środowiskach, to bhakta bogini Ateny stał się przy innej okazji wielbicielem boga Kriszny. Ziemscy bogowie, każdy z osobna jak i w całej grupie gromadzili własnych wielbicieli i energie przez nich przekazywane.
Do tego mamy bosko tantryczne bóstwa regionalne, których seksualne zespolenia potrzebne były ludności dla zapewnienia obfitych plonów, opadów deszczu i wszelkiej innej pomyślności.
Chrześcijaństwo we wszystkich swoich sektach i odłamach też dorobiło się przez lata dwójki głównych żywych bogów, jak jedyny syn boży i jego mama, oraz legionów pomniejszych bóstw (wszystkich świętych męczenników).
Znalezienie się w pobliżu jakiegoś ,,boskiego” awatara, bycie członkiem jego najbliższej rodziny to wielki honor i gwarancja, może nie tyle wyprowadzenia Duszy ze świata materialnego ile wielowcielniowego, dostatniego życia.
Kłopot dla wszystkich Marii Magdalen Wszechświata następuje, kiedy Dusza jej własnego żywego boga na zawsze odchodzi z planu ziemskiego.