|
Wróć do listy artykułów
Tomek NawrotCo to jest rozwój duchowy?Każdy z nas ma wiele pragnień. Jednym nich jest samorealizacja i osiągnięcie szczęścia. Jak tego dokonać? To pytanie jest stawiane przez nas wielokrotnie i jakże często nie możemy znaleźć na nie odpowiedzi. W życiu codziennym cały czas dążymy do tego, aby posiadać jeszcze więcej pieniędzy, jeszcze więcej akceptacji ze strony innych ludzi, więcej od nich miłości, więcej spokoju, więcej, i więcej… Kiedy wreszcie nastąpi ten moment, gdy stwierdzimy, że posiadamy już wszystko, do czego tak usilnie dążyliśmy cały czas? Ten moment to osiągnięcie absolutnego szczęścia. A co ono oznacza? Tak naprawdę mało jest ludzi, którzy to wiedzą, którzy tego doświadczają. Dla jednych szczęście to właśnie posiadanie samochodu, dużego domu z basenem, atrakcyjnej partnerki, wysokiego stanowiska w pracy. Dla innych szczęście może mieć bardziej wysublimowaną postać: kochająca się rodzina, dobra praca, grono wspaniałych przyjaciół. Dla jeszcze innych absolutne szczęście osiągane jest, gdy zostaje się świętym. Są wreszcie też tacy, dla których oznacza ono stan bycia oświeconym. Niektórzy na pewno stwierdzą, że są szczęśliwi i do szczęścia nic im więcej nie jest potrzebne. Jest to prawdą, gdy czujesz się Drogi Czytelniku spełniony, w pełni zdrowy, masz tyle pieniędzy ile Ci potrzeba, czujesz się kochany, odczuwasz pełną harmonię oraz porządek na tym świecie. Życzę tego każdemu człowiekowi. Ale czy każdy jest szczęśliwy? A tak w ogóle, to co to ma wspólnego z rozwojem duchowym? Co to w ogóle jest rozwój duchowy? WZROST JAKOŚCI ŻYCIA Dla Mnie rozwój duchowy jest nieustannym podnoszeniem jakości Mojego życia. Dla jednych wysoka jakość życia może oznaczać dużą ilość dóbr materialnych, dużą ilość seksu, udane życie rodzinne, zawodowe. Inni, aby osiągnąć wysoką jakość życia, zostają zakonnikami, joginami, ascetami. Czy to oznacza, że są dwa rodzaje szczęścia? Czy oświeconym bądź też świętym może zostać tylko człowiek religijny, częstokroć wyrzekający się pieniędzy, seksu, przyjemności? Czy Bóg naprawdę żąda od nas ofiary, abyśmy mogli otrzymać od niego zdrowie, szczęście, pomyślność, duchowe spełnienie? Czy Bóg to handlarz, dający nam tylko wtedy, gdy my jemu coś damy? Czy jemu w ogóle coś od nas jest potrzebne? Przecież Bóg to pełnia, całkowita wystarczalność, on posiada wszystko – on jest wszystkim. Dla Mnie szczęście jest jedno, podobnie jednoznaczne jest dla Mnie pojęcie wysokiej jakości życia będącego pełnią wartości materialnych i duchowych. Zdrowie, spełnienie, przyjemność, zadowolenie, dostatek, radość, miłość, wolność, pewność, szczęśliwość i wiele innych rzeczy składających się na życie pełne, szczęśliwe, wysokiej jakości. Dla Mnie rozwój duchowy oznacza nie tylko urzeczywistnienie w Moim życiu prawdy, miłości czy sprawiedliwości. To jest również urzeczywistnienie dostatku materialnego i przyjemności płynącej np. z seksu. Seks bez ograniczeń? Czym w ogóle są ograniczenia? Dla wielu osób rozwój duchowy kojarzy się z wyrzeczeniami: celibatem, ubóstwem, odosobnieniem. Powodują one ucieczkę, odgrodzenie się od „pokus” tego świata. Jednak ucieczka od tego, co jest we własnym umyśle nie powoduje oduzależnienia się od różnych uciech i przyjemności. Po co się oduzależniać? Seks, pieniądze oraz wszelkie inne przyjemności są jak najbardziej dla nas wszystkich i każdemu życzę doświadczania ich w pełni w swoim życiu. Jednak często stają się one jedynymi wartościami, które nie dając poczucia spełnienia powodują pragnienie posiadania ich w coraz większej ilości – w nadziei, że gdy będzie ich więcej, gdy różne doznania będą bardziej intensywne, wtedy doświadczymy wreszcie szczęścia. Jakże często staje się to jedynym celem życia. Towarzyszy temu zamknięcie się na uczucia wyższe: miłość, ciepło, piękno, radość, harmonię. PEŁNIA OBFITOŚCI Można jednak żyć korzystając w pełni z tego świata jednocześnie nie uzależniając się od niego. Okazuje się wtedy, że nie ma potrzeby otaczania coraz większą ilością dóbr materialnych. Nie ma wtedy też, co istotne, potrzeby sztucznego odgradzania się od przyjemności i bogactwa. Nie ma odrzucania tego wszystkiego. Zadowolenie, szczęście, radość mogą płynąć z wewnątrz, bez uzależniania się od warunków panujących na zewnątrz. Nie trzeba ich już szukać, starać się o nie, zabiegać. Pojawia się wtedy w umyśle oraz w życiu dostatek, harmonia, spokój. To co jest w umyśle, jest również w życiu. Jak osiągnąć tą wewnętrzną harmonię, poczucie obfitości i dostatku? Szukanie tego na zewnątrz powoduje odejście od siebie samego, przeniesienie uwagi na to, co jest na zewnątrz: na ideały, wzorce postępowania, autorytety. Często jesteśmy przyzwyczajeni do naśladownictwa innych osób, które – jak się nam wydaje – posiadają patenty na szczęśliwe życie. Związane jest to z oczekiwaniami i wywieraniem presji na tych ludzi, aby w jakiś sposób odmienili lub przyczynili się do odmiany naszego losu. Dużo w tym jest wysiłku, trudu, niepewności, napięcia. Tego, czym jest Bóg, nie da się nauczyć. Nie da się tego nauczyć od innych ludzi, księży, guru, mistrzów duchowych. Mogą oni jedynie wskazywać, jak się do Boga zbliżyć, jak urzeczywistnić jego bogactwo w życiu. W codziennym życiu wykorzystujemy najczęściej tylko część świadomą umysłu oraz logikę. Natomiast do Boga można zbliżyć się poprzez kontakt z częścią nadświadomą przy udziale podświadomości. Ta pierwsza jest źródłem najczystszych, najwyższej jakości inspiracji. Kontakt z nią to kontakt z Bogiem. Ta druga zawiera pamięć naszych wszystkich doświadczeń, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Doświadczenia te tworzą nasz obraz świata. Takie jakie one są, takie jest nasze życie. ZMIANA NA LEPSZE Chęć zmiany naszego życia, realizacji pragnień, spełnienia marzeń to za mało, aby dokonać zmian. Do tego potrzebny jest udział podświadomości, praca z nią. Jest wiele technik temu służących. Często stawia ona opór przed rozstaniem się ze starymi, negatywnymi wzorcami. Nie jest ona logiczna. Nie trafiają więc do niej logiczne argumenty. Wyraża się poprzez język odczuć i emocji. Swym funkcjonowaniem przypomina małe dziecko. Zresztą w wieku dziecięcym każdy z nas posługiwał się w większym stopniu podświadomą częścią umysłu. Niemowlaki nie rozumieją słów, nie znają liczb. Uczą się dopiero logicznego myślenia. Komunikują się ze światem przy pomocy odczuć i emocji. Odczucia wyrażają poprzez śmiech i płacz. W podobnej formie odbierają komunikaty z zewnątrz. Nie rozumieją słów, ale rozumieją bliskość matki lub jej brak, rozumieją co oznacza uśmiechnięta twarz, odczuwają też strach. Podświadomość doskonale wie, co to jest np. ból, cierpienie, niegodność. Oczywiście oprócz negatywów zna pozytywy. Jednak aby uwolnić się od tych pierwszych trzeba ją przekonywać uświadamiając sobie jaką cenę się płaciło przez trzymanie się ich. Trzeba też wskazać jej korzyści płynące z nowych, pozytywnych wzorców. To pozwala na uwolnienie się od nich, puszczenie ich. Można dokonywać tego np. poprzez rozmowę z samym sobą, oczyszczające procesy, regresing. W dalszej kolejności dobrze jest je zastąpić przez pozytywy. Nie wystarczy tu tylko wmawiać sobie, wbrew temu co dzieje się w życiu, że wszystko jest w porządku, mam dużo pieniędzy, jestem szczęśliwy i uśmiechać się na siłę. Aczkolwiek pozytywne nastawienie jest korzystne zawsze, to jednak pozytywy do naszego życia mogą przyjść poprzez doświadczanie ich. Jak wprowadzać do podświadomości pozytywne doświadczenia? To co myślimy, mówimy i czynimy manifestuje się w naszym życiu w postaci odpowiadających im faktów i zdarzeń. Funkcjonuje tu prawo kreacji oraz prawo przyczyny i skutku, zwane prawem karmy. Wszystko rozpoczyna się od myśli. Jakie myśli, takie życie. Zdarzenia w naszym życiu kształtują nasze myśli, więc jest tu sprzężenie zwrotne. Myśli można jednak zmieniać. Nie na siłę, lecz pozwalając sobie na myśli pełne radości, łatwości, pomyślności. W normalnym, codziennym życiu, w stanie świadomym umysłu przeszkadzają temu często zniechęcenie, przygnębienie, zmęczenie, złość i inne negatywne emocje. Jednak w stanie relaksu, dającym odprężenie i wyciszenie pojawia się przestrzeń w naszym umyśle na pozytywne myślenie. W tym stanie przychodzi to znacznie łatwiej. Dzięki temu rodzi się nasza otwartość na pozytywne myślenie, pozwalanie sobie na wyższą jakość. Gdy pozostajemy w tych myślach, wzmacniają się one. To bycie w nich nazywa się medytacją w temacie. W takim temacie, na jaki mamy ochotę, w jakim chcemy, aby zmieniło się nasze życie. Warto podczas medytacji zadawać sobie np. takie pytania: Czym jest radość? Jak można przejawiać radość w pracy? Jak można przejawiać radość w związkach z ludźmi? Czym jest bogactwo? Czym jest piękno? Czym harmonia? W tym stanie umysłu przychodzą do nas boskie inspiracje. Rozwijamy i odkrywamy znaczenie tych cech. Wystarczy trzymać się tematu, a myśli z nim związane zaczynają się pojawiać spontanicznie. Boskość to właśnie m.in. spontaniczność, łatwość, radość. Wspaniale jest odczuwać wyższe uczucia w sposób spontaniczny i nieuwarunkowany. To odczuwanie pozwala na kontakt z samym sobą, kontakt z boskością w sobie. Pozwala dawać sobie to, czego żądaliśmy od innych ludzi i całego świata. W ten sposób sami dajemy sobie to, o czym od dawna marzyliśmy. Umysł, w którym coraz więcej jest pozytywnych myśli doświadczonych w medytacji, przejawia je w życiu. To jest jedna z form medytacji. ŚWIADOMOŚĆ BOGACTWA Medytacja to stan głębokiego relaksu i wyciszenia, stan pełnej uważności oraz stan rozszerzonej świadomości. Uważność to pewien rodzaj skupienia. Słowo to kojarzy się trochę z wysiłkiem, ale medytacja polega na odprężeniu, rozluźnieniu, z którymi idzie w parze łatwość oraz lekkość. A czym jest rozszerzona świadomość? Tak naprawdę to nie istnieje definicja świadomości. Ewolucjoniści łączą ją z informacją, wiedzą i komunikowaniem. Jest to faktycznie pewien rodzaj wiedzy, ale nie związanej z danymi, liczbami, słowami, ale z odczuwaniem. Intuicyjnie każdy z nas wie, co to jest świadomość. To jak gdyby wiedza, odczuwanie tego, że się jest, że istniejemy, odczuwanie przy pomocy zmysłów tego, że jest świat, że to wszystko co nas otacza istnieje. Zapachu czy smaku nie da się opisać słowami, aby druga osoba mogła wyobrazić go sobie, by mogła go poczuć. To trzeba poczuć samemu. Odczuwanie jest jedną z funkcji podświadomości. Podczas medytacji łączy się ona z nadświadomością i w ten sposób możemy odczuwać to, co najlepsze. Poprzez te nowe doznania poszerza się nasza świadomość. Coraz więcej odczuwamy. Coraz bardziej nasza podświadomość staje się jednym z naszą wyższą jaźnią. Odczuwamy, że istnieje pełna harmonia, pełna obfitość, niczym nie uwarunkowana miłość. To poszerzanie świadomości sprawia, że już nie tylko wiemy – na poziomie rozumowym, że Bóg jest nieograniczony. My jesteśmy tego świadomi, czujemy to. Jesteśmy pewni, że z tej nieograniczoności możemy korzystać. Gdy nasz umysł przekona się o tym, wtedy dokładnie w ten sposób będzie kreował nasze życie, warunki w jakich będziemy żyć. Dlaczego Bóg od urodzenia nie dał nam takiej świadomości? Dlaczego na tym świecie jest tyle cierpienia? Dlaczego musimy przez to wszystko przechodzić, co nas w życiu złego spotyka? To nie oznacza, że Bóg jest zły lub nas opuścił. Zresztą słowa zły lub dobry nie są w stanie oddać istoty Boga, podobnie jak jakiekolwiek inne słowo. Tym, czym jest Bóg, nie da się wyrazić słowami. Jest to kwestia rozwiniętej świadomości. Ludzie oświeceni wiedzą, czym on jest, odczuwają jego istotę, mają jego świadomość A co z cierpieniem? Rodzi się ono z poczucia braku dostatku, miłości, radości, bliskości, zadowolenia itd. Jest ono skutkiem nie rozwiniętej, zawężonej świadomości. Dla Mnie rozwój duchowy to podnoszenie jakości życia poprzez wzrost świadomości dostatku materialnego i duchowego. To tym samym urzeczywistnianie Boga w życiu. Dla Mnie najlepszym narzędziem do rozwoju duchowego jest medytacja. Kiedy ten rozwój się zakończy, wypełni? Po co w ogóle ten rozwój, cały ten proces wzrostu świadomości i przechodzenia od bólu i cierpienia do radości i szczęścia? Po co to wszystko, kogo był to pomysł? PRZYGODA DUSZY Są to pytania, na które odpowiedzi przychodzą w miarę wzrostu rozwoju duchowego, poszerzania świadomości, podczas medytacji. Ale już samo rozumowe wyjaśnienie może pomóc w procesie dochodzenia do zrozumienia celu, sensu oraz istoty życia. Opowiada o tym bajka „Przygoda Ziemskich Aniołów” autorstwa Ewy Foley napisana dla uczestników prowadzonych przez nią warsztatów, która została nagrana na kasecie. Mówi o tym, że zanim jeszcze istniał czas, było królestwo zwane błogostanem. Panowały w nim radość, pokój i miłość. Jego istotą była doskonałość, więc nie było tam żadnych problemów. Jednakże aniołom nudził się ten stan i zapragnęły nowego doświadczenia. Tak przedstawia się wstęp tej bajki. Właśnie doświadczenie leży u podstaw rozwoju duchowego. Doświadczenie tego, czym nie jest miłość, radość, spokój, pozwala duszy na ubogacenie jej doświadczeń, poszerzenie jej świadomości, doświadczenie pełni. Wreszcie też głębsze poznanie, jak gdyby docenienie tego czym jest miłość, harmonia, radość. Poprzez kolejne wcielenia dusza doświadcza raz nadmiaru obfitości i rozpusty, innym razem ubóstwa i ascezy. Podobnie jest z innymi aspektami życia. Od jednej skrajności do drugiej. W ten sposób przychodzi zrozumienie, że jedno i drugie nie jest tym, co może dać szczęście. Przychodzi zrozumienie, że dać szczęście może środek pomiędzy jednym a drugim. Ale nie jako optymalne rozwiązanie, trochę mniej niż rozpusta i trochę więcej niż ubóstwo, ale jako nowa jakość doświadczona w stanie medytacji. Tym dla Mnie jest rozwój duchowy. |
|