Wróć do listy artykułów

Krzysztof Chrząstek

Zaufaj intuicji

W wyniku praktyk duchowych otwieramy się na przejawianie boskich cech, energii i możliwości. Uczymy się jak przejawiać to wszystko poprzez siebie. Odkrywamy, że to, czego szukaliśmy na zewnątrz, mamy w sobie. Że poprzez pozwolenie sobie na przejawianie tego, pojawia się to w naszym życiu. Aby osiągnąć boską doskonałość, potrzebujemy pewnej wiedzy, mądrości i umiejętności. Bo tak naprawdę odkrywanie Boga czy boskości to odkrywanie samego siebie. A to dlatego, że wszystko jest ze sobą połączone – drzewa z powietrzem, my z drzewami czy niebo z ziemią. Jesteśmy częścią boskiej energii, jesteśmy częścią Boga. A wreszcie jesteśmy częścią TEGO CO ISTNIEJE, co wykracza nawet poza boską sferę
a obejmuje „przestrzeń wszechmożliwości”, przez niektórych nazywaną pustką. Aby pozwolić sobie na przejawienie tej mądrości rozwijamy, a raczej otwieramy się na własną intuicję, czyli umiejętność odczytywania odbierania najkorzystniejszych, najlepszych rozwiązań i boskich inspiracji. To informacje optymalne w danej chwili, sytuacji i dla konkretnej osoby, z których możemy, ale nie musimy skorzystać. Niektórzy też mówią, że są to przeczucia wyższego rzędu. Intuicja to czasem też wszechwiedzenie, czyli uzyskiwanie informacji bez ich szukania, po prostu coś się wie a właściwie czuje. Czasem jest to również przeczucie jak się zachować i co zrobić. To umiejętność najkorzystniejszych działań, myśli i słów, których możemy użyć, aby było jak najkorzystniej dla wszystkich istot i stworzeń, które akurat biorą udział w danej sytuacji i relacji z nami. Wszystko byłoby proste, gdybyśmy, jeśli słyszymy lub czujemy coś co nam pomaga od razu to stosowali w życie. Ale nasz „racjonalny” umysł lubi to bagatelizować i wmawiać nam, że tak się nie robi, albo tak nie wypada. Taka sytuacja, gdy włącza się umysł jest jednak pewnego rodzaju zabezpieczeniem dla osób, które myślą, że słyszą intuicję a tymczasem są to ich lęki, wątpliwości lub negatywne programy umysłu z tego życia lub poprzednich. Gdy się pozna i zrozumie główne mechanizmy ograniczające nas oraz zmienia się je na korzystne i pozytywne, to można odpocząć. Wtedy można już działać bez myślenia (co nie znaczy bezmyślnie) zgodnie z odczuciami i pojawiającymi się inspiracjami. Wiele osób słyszy lub czuje głos intuicji. Ale to jednak nie wystarczy. Samo posiadanie użytecznych informacji to za mało. Potrzebna jest jeszcze wola i umiejętność zastosowania tego co do nas doszło w konkretnej sytuacji i momencie. Nie można usłyszeć czegoś intuicyjnie i przez dwa lata zastanawiać się czy to było dobre i czy powinienem tak postąpić. Często intuicja działa w błysku świadomości, w danej chwili i albo działamy zgodnie z nią, albo…otwieramy się na ponowną podpowiedź ze sfery intuicji, ponieważ poprzednia podpowiedź intuicyjna już się zdezaktualizowała. Życie się toczy a intuicja pomaga żyć optymalnie, zgodnie z najwyższym dobrem wszystkich istot. Do tego, aby odważyć się działać zgodnie z tym co czujemy, potrzebne jest zaufanie do siebie, do tego co robię i myślę. Jak zbudować w sobie takie zaufanie? Nie ma prostych rozwiązań, ale są pomocne działania. Na początek bardzo dobrze jest zwrócić wolność sobie i wszystkim innym istotom, z którymi mamy jakieś relacje. Tylko osoba wolna potrafi żyć tak jak chce i działać zgodnie z własnym wnętrzem i sercem, z korzyścią dla siebie i innych. Proponuję, aby przeprowadzić ćwiczenie. Będzie to proces uwalniania się od innych i dawania im wolności. Najlepiej jest wyjść na słońce, albo zwrócić się w stronę rzeki, świętej góry lub symbolu, który dobrze nas nastraja. Potem wznieś ręce do góry w postaci litery Y. Połącz się z kosmosem, Bogiem, całą siłą wszechświata i miłością, która wypełnia ten świat. Poczuj, jak energia przepływa poprzez dłonie, ramiona, tułów aż do stóp. Wizualizuj sobie taki strumień energii przepływający przez Twoje ciało. Jesteś teraz boskim strumieniem energii. Jesteś zjednoczony z Bogiem. Poczuj swoje serce. Oddychaj głęboko i wizualizuj sobie, jak energia serca obejmuje swoim pulsowaniem całą klatkę piersiową, potem cały tułów, ciało i wreszcie całą Twoją aurę. Tyle wystarczy. Teraz poproś, w pełni się koncentrując:
Niech boska energia płynąca poprzez mnie sprawi, że będę całkowicie wolny od presji i manipulacji innych istot, rodziny, znajomych, dzieci, dziadków itd. Uwalniam się od nich i również ich uwalniam od siebie. Odtąd niech tylko będą pomiędzy nami czysta miłość, zgoda i harmonia. Niech wszystko zostanie wybaczone a wzajemne relacje przesycone wyrozumiałością, delikatnością, mądrością i miłością. Niech docierają do nas tylko boskie, twórcze, mądre inspiracje, dzięki którym będziemy działać zgodnie z boskim planem dla najwyższego dobra całego stworzenia
Można dodać również coś od siebie. Modlitwa to szczera rozmowa – jak z bratem, jak z przyjacielem, jak z ukochanym. Prosto z serca i duszy. W tym jest moc i siła.
Jak poczujesz w sercu, że wystarczy, opuść powoli ręce, otwórz oczy jeżeli miałeś zamknięte i uśmiechnij się, Weź głęboki oddech i poczuj, że się dokonało. Podziękuj jeszcze za to Bogu: Dziękuję Ci Boże za to, że już się dokonało. Wiem, że zawsze o mnie dbasz i spełniasz wszelkie moje modlitwy. Niech odtąd w moim życiu wszystko idzie zgodnie z Twoją Wolą i zgodnie z odczuciami mojego serca. Wiem, że z łatwością poznam, co jest dla mnie dobre i właściwe, bo odczuwana w sercu radość na myśl o czymś co mam zrobić czy powiedzieć od razu mi powie czy coś jest dobre i korzystne dla mnie.

Jeżeli nie ufamy sobie, czujemy się źle i nawet czasem uważamy, że jesteśmy nic nie warci, to świadczy to o tym, że mamy właśnie takie programy mentalne. Kiedyś się po prostu nauczyliśmy takiego postrzegania siebie i świata i uznaliśmy to za prawdę o nas i naszym świecie. Ale program, jak wszystko (prawie) można zmienić. Można wybrać taki program, jaki nasz interesuje. Sami możemy wykreować sobie dokładnie takie życie, jakie chcemy. Tutaj mała uwaga – być może Bóg ma dla nas coś lepszego niż sobie zakładamy i warto się na to otworzyć. Druga sprawa polega na tym, że tak naprawdę nie chodzi o to, aby mieć na zewnątrz (choć dla niektórych manifestacja fizyczna jest ważnym etapem), ale aby czuć się w swoim wnętrzu bogato, spokojnie,, bosko. Wtedy nie ma już znaczenia czy coś jest czy nie ma, bo: JA JESTEM. Jestem czystą miłością, światłością i boskością, którą zawsze byłem, ale właśnie umysł i jego wyobrażenia mi przeszkadzały w czystym spontanicznym, natychmiastowym przejawianiu tego, co czuje serce, czyli chce Bóg przejawiający się przeze mnie. Zwłaszcza w krajach europy wschodniej, gdzie przez długie lata ludzie nie czuli się bezpiecznie, ani wolni, warto przyjrzeć się tym programom umysłu i je natychmiast wykorzenić, zastępując takimi, które wypełnią nasze życie spokojem i obfitością, miłością i szczęściem, bezpieczeństwem i spokojem pełnym radości. Jednym ze sposobów zmiany programu mentalnego, który nam już nie odpowiada i jest niekorzystny są afirmacje. Afirmacje to pozytywne myśli, stwierdzenia, które wprowadzamy do naszego ciała mentalnego. To tak jak wprowadzanie witamin i odpowiednich składników odżywczych do ciała fizycznego. Po ich wprowadzeniu ciało zaczyna lepiej funkcjonować. Dusza może się wtedy swobodniej przejawiać.

Możemy np. poafirmować:
Ja (imię) działam już tu i teraz zgodnie z najwyższym dobrem (swoim i innych istot).
albo
Wszystko to, co ja (imię) myślę, mówię, robię i czuję jest zgodne z najwyższym dobrem wszystkich istot.
Zgodne z najwyższym dobrem to znaczy w taki sposób, aby wszystkie istoty mogły maksymalnie się rozwinąć i maksymalnie odczuwać szczęście przy minimalnym a najlepiej zerowym krzywdzeniu czy wykorzystywaniu innych istnień. Tak, aby wszystko odczuwało jak najwięcej radości, poczucia spełnienia i miłości. Czy to jest możliwe? Spróbuj a się przekonasz. Możliwe jest wszystko co uznasz, że jest możliwe. Oczywiście afirmacje piszemy w trzech osobach: ja, ty on lub ona. Robimy tak dlatego, ponieważ nasza podświadomość słyszy o sobie opinie w trzech osobach. Najlepiej jest pisać afirmacje. Można to robić kilka – kilkanaście razy dwa razy dziennie w stanie relaksu lub medytacji. Takie powtarzanie uczy podświadomość i świadomość, że to, czym się obecnie zajmujemy jest dla nas ważne i że chcemy, aby pojawiło się w naszym życiu. Kolejną ważną afirmacją jest:
Ja (imię) ufam sobie, swoim odczuciom i przeczuciom oraz działam zgodnie ze swoją intuicją, z korzyścią dla siebie i innych i jest to dla mnie w pełni bezpieczne, naturalne i niewinne.
Zwłaszcza końcówka tej afirmacji jest ważna. Nowe rzeczy, które mają pojawić się w naszym życiu mają nam służy, pomagać, być bezpieczne i przyjemne. Tylko wtedy podświadomość zechce pomóc nam przyciągnąć je do naszego świata.
Za pomocą afirmacji możemy tak przemodelować nasz umysł, aby nasze życie stało się rajem, oazą pełną spokoju i miłości. To jak ze szlifowaniem świeżo uciętej deski. Na początku jest nierówna, pełno w niej drzazg – negatywności, i wiórów. Ale każda pozytywna myśl wygładza jej powierzchnię niczym przeciągnięcie papierem ściernym. Z czasem powierzchnia deski może stać się tak gładka, że aż śliska. Po takiej powierzchni boskie idee, które na nas spływają łatwiej docierają do świata materialnego, bo nic ich nie hamuje – nie ma nierówności, o które mogłyby się zahaczyć. Im więcej mamy do siebie zaufania, tym częściej włącza się intuicja i podpowiada nam coraz lepsze rozwiązania, które możemy wykorzystać w naszym życiu. To jak koło zamachowe. Każdy przejaw zaufania do siebie otwiera nas na intuicję i każda intuicja, którą wykorzystamy i zastosujemy, otwiera nas na jeszcze większe pokłady zaufania do siebie. A co w przypadku, gdy działamy zgodnie z własnym sercem – intuicją, ale rezultaty nie są zadowalające albo wręcz mierne. Wtedy albo to nie była intuicja, albo nie tak jak trzeba ją wykorzystaliśmy, albo też mamy się nauczyć nieprzywiązywania się do rezultatów działań. To jedna z technik pracy mentalnej polegająca na tym, aby rezultaty swoich działań powierzać czy ofiarowywać Bogu. Dzięki temu to nie my działamy, ale Bóg poprzez nas. Robimy mu coraz więcej miejsca w swoim życiu, aż kiedyś, z czasem tylko on będzie działał. A gdzie my wtedy będziemy? Będziemy z nim stanowili jedno. Będziemy nim. Niektórych to może przerażać, dla niektórych jest to podniecające albo nie do pojęcia. Ale to naturalna konsekwencja rozwoju duchowego. Bóg to miłość, wszechenergia, wszechdobrość i wszechobfitość. To my sami. Jeżeli nie zaufamy sobie, będziemy całe życie myśleć tak jak tego sobie życzą inni i działać tak jak tego chcą. Co prawda taki stan można by uznać za „płynięcie z prądem” życia, ale jest pewna drobna różnica. Płynąć z prądem życia warto dopiero wtedy, jeżeli nasze wnętrze jest pogodzone ze sobą i tym co nas spotyka. W innym przypadku jest to szarpanina. I nawet gdy spotykają nas wspaniałe okazje i możliwości, to ich nie zauważamy. A to dlatego właśnie, ze nie ufamy sobie i swojej intuicji. Można to porównać do wspinaczki na górę. Wspinamy się i wspinamy, wyprzedzamy innych, czasem im pomagamy. Wreszcie docieramy na szczyt i…okazuje się, że wierzchołek na którym jesteśmy nie jest tym, na którym chcieliśmy się znaleźć. Oczywiście nawet wtedy można wyciągnąć z tego mądre nauki, wnioski, ale serce czuje się często w takiej sytuacji jałowe i wypalone. Ma to miejsce, gdy ktoś przez całe życie zamiast słuchać siebie, swojego wnętrza i serca ulega wpływom innych a potem pod koniec życia okazuje się, że robił nie to co chciał, że mówił nie to co chciał, ba nawet czasem myślał nie to co podsuwała mu jego dusza. Wtedy jest uczucie wielkiego rozczarowania sobą i życiem. A przecież nikt tu nie zawinił. Po prostu ta osoba dokonała takich wyborów. Zdecydowała, że to inni mają rację, że to ich droga jest słuszna i najlepsza dla mnie. Czy aby na pewno? Rozwijanie zaufania do siebie uczy nas i umożliwia wzmocnienie się na tyle, aby przejawiać Boga poprzez siebie. Dzięki temu wszystko co najlepsze może zaistnieć w naszym życiu. Nie w życiu jakiegoś guru w Himalajach, nie we wielkim świętym, ale w nas. Czy jesteś na to gotowy? Dlaczego warto to robić? Bo często jesteśmy ograniczeni pozorem tego, że to świat zewnętrzny nas ogranicza, zmusza do życia tak, a nie inaczej. To jest prawda, ale tylko dla tych, którzy wierzą w to i nie próbują zrozumieć, że sami tworzą swoje życie poprzez wybory, których dokonują i umiejętność otwarcia się na boskie inspiracje.
Źródłem tego co nas spotyka jest ZAWSZE nasze własne wnętrze. Chodzi tu o umysł i jego programy, poziom energii i świadomości. Jeżeli żyjemy wśród ludzi przepełnionych miłością, dobrą energią i wysoką świadomością, których postępowaniem kieruje bezinteresowność to jesteśmy wygrani. Możemy płynąć z prądem ich energii a to dlatego, że ich wnętrza mają tak bliski kontakt z boskością w nich samych, że stają się Bogiem. Często jednak otaczają nas ludzie zalęknieni, pełni skrywanych urazów i niewiary w siebie. Dlatego, aby cokolwiek dobrego zrobić w takim otoczeniu potrzeba wzmocnienia siebie. Potrzeba zaufania do siebie i umiejętności działania zgodnie z tym, co mówi własne wnętrze a nie to czego życzy sobie tłum.
Wielcy myśliciele i nauczyciele duchowi, jak np. Sai Baba uczą tego, ale często jego wielbiciele chcieliby widzieć w Nim jedynego Boga, przed którym można upaść na twarz i wygodnie czekać aż wszystko za nas załatwi. Tak postępować można, ale przez krótki czas. Potem warto się przebudzić i samemu rozwijać swoją boskość. Zadziwiające jest to, jak różnie można odczytywać różne zdania i nauki w zależności od naszych oczekiwań, wiary, wiedzy i poziomu świadomości. Warto czytać czystym umysłem i otwartym sercem.
Tylko wtedy, kiedy polegamy na własnym wnętrzu i własnej intuicji, stajemy się coraz bardziej wolni. Przestajemy być ograniczani. A teraz proste ćwiczenie. Przez najbliższy tydzień przy podejmowaniu wszelkich decyzji…słuchaj własnego wnętrza. Możesz przy tym poprosić innych o opinie, ba można nawet posłużyć się I ching, kartami anielskimi lub podobnymi technikami, które lubisz i czujesz. Ważne jednak, aby ostateczną decyzję podjąć całkowicie samodzielnie, bez nacisków z zewnątrz i bez zwracania uwagi na tzw. autorytety. To twoje serce ma decydować. To miłość w nas ma przejawiać się w życiu. Warto tak zrobić i nauczyć się samodzielności i odwagi. Odwagi, ale nie brawury. Pewności ale nie zaślepienia. Traktuj wszelkie podpowiedzi jako kreacje twojego własnego umysłu pokazujące Ci aktualne nastawienia i możliwe rozwiązania. Możesz spisać wszelkie możliwości, jaki przyszły Ci do głowy. Wybierz to, przy którym poczujesz radość w sercu i spokój. Tak przemawia twoja własna intuicja. Bóg w Tobie. Powodzenia.

Artykuł ukazał się w nieistniejącym już piśmie Odnowa nr 5/2008
Artykuł ukazał się w numerze 11/2008 pisma Czwarty Wymiar

 
Krzysztof Chrząstek - zdjęcie
  Krzysztof Chrząstek: