Cisza jest cudownym stanem. To przestrzeń, w której może narodzić się pełne odprężenie. Bez ciszy jesteśmy tylko instynktem działającym na zasadzie akcji i reakcji – jak zaprogramowane roboty. Niby dobrze, ale w życiu, świadomym życiu nie chodzi wyłącznie o to, aby działać, ale aby robić to mądrze i z korzyścią dla wszystkich, łącznie z Matką Ziemią. Czy to jest możliwe? I tak i nie. Jeżeli ludzie nie zechcą zrezygnować z upartego trzymania się „mojego”, to nie. Jeżeli zechcą, to jest to bardzo proste.
Wyjaśniając to posłużę się przykładem. Już kilkakrotnie słyszałem o przypadkach, gdy jakiś gospodarz nie wpuścił na swoją ziemię ludzi, którzy podłączali dla całej wsi np. wodociąg albo kanalizację, bo … tak i już. Uznał, że to mu niepotrzebne. I poprzez swoje widzimisię naraził wielu mieszkańców na brak tych potrzebnych instalacji. Można by się zastanawiać czy to było naprawdę dobre, a takie udogodnienia czy rzeczywiście wpływają dobrze na ziemię i czy są ekologiczne. Dla mnie sprawa jest prosta. Przydomowe oczyszczalnie ścieków w Polsce są zbyt dużą rzadkością a wielu gospodarzy wyrzuca śmieci do lasu a nocą wylewa szamba do rowów melioracyjnych lub stawów. A potem się dziwią, że rozszerzają się szybko choroby i mnożą się szczury. Brak myślenia. Brak refleksji. Brak ciszy, w której się słyszy:) głos własnego serca, sumienia, umysłu i Boga. Dla zbyt wielu liczy się tylko widzenie krótkoterminowe.
Jeżeli sądzisz czytelniku, że cię to nie dotyczy, albo nie wiąże się z tematem artykułu, to Cię rozczaruję. Dotyczy. Opiszę jeszcze jeden przykład z życia i zaraz będę jaśniej tłumaczył, co ma do tego cisza.
Przykład z czyjegoś życia. Na pewnym osiedlu mieszka w willi rodzina, która ma psa. Na osiedlu jest zakaz pozostawiania nieczystości przez psy, co niestety nie wszyscy respektują. Ja uważam, że to konieczne, ponieważ w naturze na obszarze dużego miasta nie byłoby więcej jak 20-100 psów, natomiast w miastach jest ich obecnie kilkadziesiąt jak nie więcej tysięcy, nic zatem dziwnego, że są ogłupiałe, bo nie mają swojego terenu i instynkt się odzywa u nich w taki sposób, że szczekają i próbują bronić każdego skrawka, na którym się znajdują – np. windy czy placu zabaw, głośno przy tym ujadając i zakłócając spokój wielu mieszkańców. Niestety często właściciele takich czworonogów są dumni ze swojego pupila, bo jest „ostry”, zamiast go uciszyć i nauczyć spokoju. Otóż pani tego domu wychodziła z psem na pobliskie osiedle bloków. I mimo, że mają mały ogródek przydomowy, to pies załatwiał się na trawnikach pomiędzy blokami. Nie przyszło jej do głowy, aby pozbierać kupki po swoim pupilu. Na szczęście inne właścicielki psów powiedziały jej, że jak nie będzie sprzątać, to niech nie przychodzi na osiedle i to poskutkowało. Podobna sprawa – niektórzy ludzie mieszkający w domkach podrzucają czasem swoje śmieci do wielkich osiedlowych śmietników. A przecież nie są biedni. Widać są zbyt skąpi lub “oszczędni”, aby zapłacić sobie za wywóz dwóch kubłów zamiast jednego.
Przyjrzyjcie się, jak często widać w miejskich koszach, poupychane w workach śmieci. Czy to jest mądre, uczciwe działanie? Pewnie ludzie, którzy tak robią są wykształceni, pewnie myślą, że są mądrzy. Pewnie też nigdy nie wchodzili w stan ciszy, bo w nim rodzi się uczciwość. Nie mówię, że cisza wzmaga dostosowywanie się do prawa. Prawo i uczciwość czy mądrość to często dwa różne bieguny. Cóż, że ustalają je „wielcy” politycy czy profesorowie prawa. Często nie mają oni szerszego widzenia, nie znają ciszy. Mają głowy pełne niepotrzebnych faktów i sformułowań. Robią tak naprawdę często większy chaos w imię swoich wymiernych, finansowych korzyści. Tak skomplikowali coś co jest u wielu osób naturalne – uczciwość, życzliwość i poczucie sprawiedliwości, że wydają się być niezbędni. Ludzie im uwierzyli, bo w wielkich skupiskach miejskich ludzie mało się znają, nawet jak blisko siebie mieszkają. No i niektórzy zaczęli wykorzystywać naturalne odruchy ludzkie, manipulując nimi w celu wyłudzenia uwagi czy pieniędzy. Najgorsze do czego czasem dochodzi w imię prawa, to – jeżeli nie jest ono zgodne z mądrością, zdrowym rozsądkiem a nawet jawnie przeciw dobru części obywateli, to wmawianie ludziom, że jeżeli nie postępują zgodnie z nim, to postępują nieuczciwie. Gra się na ich sumieniu. Tymczasem oni postępują często zgodnie ze swoim sercem i rozumem, a wbrew zapisom, które powołali ludzie dla korzyści mniejszych grup. Zbyt często „mydlą” ludziom oczy skomplikowanymi terminami i zbyt długimi zdaniami. A przydała by im się odrobina ciszy.
Tak drogi czytelniku. Być może podburzyłem trochę Twoje emocje. Zrobiłem to odrobinę celowo. Doświadczasz ich na co dzień w tramwaju, w aucie, w pracy i w szkole. I co z tym dalej zrobić? Wejdź w ciszę.
Tak naprawdę od wielu lat nie doświadczamy ciszy. Zakłócają ją nam sąsiedzi, którzy mieszkają zbyt blisko, za zbyt cienką ścianą, samochody, telewizja, telefony, ujadające zwierzęta. Nawet już przy naszym narodzeniu się często nie towarzyszą nam spokój, odprężenie, a pośpiech lekarzy i niedługo potem okrzyki innych noworodków. Czy w takich warunkach można być sobą? Czy można żyć normalnie? Nie można. To znaczy można, ale dopiero po wielkiej pracy z własnym umysłem, wnętrzem, ze swoimi przekonaniami i nawykami. Inaczej będziemy tacy, jak przysłowiowi „oni”. Będziemy robić to co oni, mówić to co oni i działać jak oni. „Onym” jest to bardzo na rękę. Chcą mieć karną drużynę działającą tak, jak ona sobie zapragnie. Wtedy można mówić całej grupie ludzi co jest modne, co mają jeść, robić i oni to od razu a co najważniejsze BEZREFLEKSYJNIE, zrobią. Nam nie o to chodzi. Chcemy działać zgodnie z własnym sercem, możliwościami i umiejętnościami. Chcemy być szczęśliwi, ale na swój szczególny sposób (bez szkodzenia innym i sobie), a nie tak, jak to jest modne lub oczekiwane.
Cisza dla człowieka jest to stan, kiedy nic go nie porusza, zwłaszcza z zewnątrz. Gdy doświadczasz takiego stanu, wtedy masz szansę otworzyć się na ciszę wewnętrzną – spokój ciała, umysłu, energetyki, uczuć i własnego serca. Cisza rodzi spokój, a spokój odprężenie. Gdzie odnajdziesz taką ciszę? Na początek, warto, abyś zdał sobie sprawę z tego, że na co dzień, od wielu lat żyjesz w hałasie. Hałas jest nienaturalny. Kiedyś go nie było. Nie było tysięcy aut, nie było fabryk zabierających nam tlen i spokój. Wiem, dały wygodę i postęp cywilizacyjny. Ale za jaką cenę? Myślę, że ludzkość powinna już dawno jako całość zadecydować, że nie zysk jest najważniejszy, a dobro ludzi. Gdyby tak było, już dawno wprowadzono by w powszechne użycie wiele wynalazków i technologii, jak chociażby czyste ekologicznie samochody na wodę czy energię próżni. Te technologie są znane od lat i od dawna mogłyby nam służyć.
Gdy zdamy sobie sprawę, że otacza nas hałas zewnętrzny, zechcemy się od niego nieco odsunąć. Możemy poszukać sobie wtedy przyjaznego miejsca, najlepiej na łonie natury, pośród drzew, szumu traw i zapachu wody. Może się jednak okazać, że również w tym miejscu będziemy odczuwali hałas. Jak to jest możliwe? Ano dlatego, że my również tworzymy hałas. Mówimy za głośno, za dużo i niepotrzebnie. Chcemy poczuć się ważni i oddziaływać na ludzi. Chcemy, aby nas zauważyli. Puszczamy za głośno muzykę, często taką, która raczej szkodzi. I śmiecimy. Po prostu przenosimy w cudowne miejsca nasz cały bałagan. Jest takie przysłowie – „mnich wszędzie, gdzie się pojawi robi z tego miejsca świątynię, a pijak wszędzie gdzie się pojawi, robi z tego miejsca knajpę”. Zdanie sobie sprawy z tego, że ja również mogę tworzyć ciszę, albo nie, powoduje, że nie stajemy się po pierwsze bezbronni, a po drugie, nie zrzucamy odpowiedzialności na inne osoby. Jesteśmy odpowiedzialni za siebie, swoją przestrzeń i oddziaływanie na nią.
Cisza sprzyja uważności. Dzięki niej zauważamy więcej. I dochodzą w niej do głosu ważne kwestie, które na co dzień odsuwaliśmy, zajęci bieżącymi sprawami. To proste. Zazwyczaj jak idziemy z kimś i jesteśmy zaaferowani rozmową, to często nie dostrzegamy drzew, domów i ludzi, których mijamy. Ale jak idziemy w ciszy, najlepiej ze spokojnym umysłem i radosnym sercem, to widzimy wszystko. A przynajmniej wiele.
Wzajemne oddziaływanie ciała i umysłu zostało już wielokrotnie opisane. Ja poproszę Cię, abyś w tej chwili spróbował prawie niemożliwego:) To trudna sztuka, tym niemniej, jeżeli Ci się to uda, możesz poczuć radość.
Ćwiczenie składa się z dwóch etapów. Pierwszy jest w miarę łatwy. Robiąc wdech pomyśl: „Wdech”, albo „Wdycham” a robiąc wydech, pomyśl „Wydech”, albo „Wydycham”. Nic innego, żadnej innej myśli. Utrzymaj to przez 3 minuty. Oddychaj głęboko i spokojnie. Pozwól ciału i umysłowi się całkowicie odprężyć. Dzięki temu umysł się uspokoi. Poprzez to, że będziesz się koncentrował tylko na tych dwóch słowach, zmaleje oddziaływanie bodźców zewnętrznych i chęć reakcji na nie. Rozbieganie umysłu lgnącego do wielu innych myśli lub rzeczy naraz zmniejszy się.
A teraz coś tylko dla Orłów:) Druga część ćwiczenia polega na tym, aby nadal skupiać się na oddychaniu, ale teraz w taki sposób, aby obserwować wdech i wydech, ale w całości bez myśli, po prostu być świadkiem tego, co się dzieje. Poczuj oddech. Poczuj jak powietrze wchodzi do twojego ciała przez nos i zaobserwuj, jak z niego wychodzi. Nie werbalizuj tego. Poczuj tylko strumień powietrza. Bądź jego świadomy, utrzymując stan mentalnej ciszy. Nie twórz nowych myśli. Nie przyciągaj ich. Zdaj się na odczuwanie. Jeżeli przyjdą jakieś myśli, pozostaw je. Nie ciągnij ich. Nie obwiniaj się również o to, że pomyślałeś, a miało być bez myśli. Z powrotem powróć tylko do odczuwania tego, co się dzieje. I nie martw się, jeżeli nie wyjdzie za pierwszym czy dziesiątym razem. To zaawansowana praktyka. I nie oszukuj się, że Ci się udało za pierwszym razem. Niewielu ludziom się to udaje. Choć może Ty należysz do tych szczęśliwców:)
Po kilku minutach takiego oddychania, najlepiej pełną piersią, wypełniając brzuch i klatkę piersiową spokojnym, miarowym oddechem, powróć do normalnego stanu. Zaobserwuj, jak się czujesz i jak się zachowuje Twoje ciało. Zauważ teraz, co myślisz i na co masz ochotę. Poczuj różnicę.
Na czas wykonywania tego ćwiczenia wyłączyliśmy się całkowicie z odczytywania impulsów z zewnątrz, choć oczywiście z czasem można i ich być w pełni świadomi, nadal przebywając w wewnętrznej ciszy. Robiliśmy coś całym sobą. Nie rozpraszaliśmy swojej energii na tysiące impulsów, które do nas docierają. Pozwoliliśmy też sobie na ciszę. Ciszę zewnętrzną i wewnętrzną. Ona przynosi odprężenie i wyjście poza działania mechaniczne i uwarunkowane społecznie, kulturowo, religijnie czy w jakiekolwiek inny sposób. Oczywiście nie od razu.
Zastanów się, jak byś żył, gdybyś dawał sobie szansę codziennie na znalezienie czasu na ciszę, na pobycie ze sobą, na relaks? Jak byś się czuł, gdybyś nauczył się obcować ze swoją własną energią i cieszył się tym i przyzwyczaił do tego, że można czerpać z tego ogromną radośc i satysfakcję? Jak byś reagował na siebie, swoje sukcesy i porażki albo rodzinne spory i problemy?
Proponuję Ci kolejne ćwiczenie. Jest najtrudniejsze i wymaga refleksu oraz pamiętania o nim. Chodzi o to, aby choć przez tydzień, gdy zdarzy Ci się sytuacja, w której będziesz wzburzony i już będziesz chciał na kogoś krzyknąć ze złości, abyś powstrzymał się na sekundę i…nabrał pełne powietrza płuca, potem jeszcze raz i jeszcze. Co najmniej 3-5 razy. Możesz wdychać nosem, wydychać ustami. Ale równie dobrze działa wydychanie nosem, a nawet w sytuacjach stresowych jest to efektywniejsze, bo nie pokazujemy na zewnątrz, że jesteśmy aż tak wzburzeni. A część osób lubi wkurzać innych i bawi ich to, gdy znowu kogoś doprowadzą do takiego stanu. Nie dawajmy im satysfakcji. Pozostańmy w ciszy i spokoju.
Dzięki temu przeczekamy pierwszy moment, w którym chcemy zadziałać impulsywnie, zgodnie z prawem akcji i reakcji. Dzięki temu mamy szansę wyjść ze świata nawyków ukształtowanych w nas od dzieciństwa. Oczywiście czasem o wiele lepiej jest działać instynktownie i szybko, a nawet krzyknąć, ale jak pisałem w przykładzie z psami – relacje przestrzenne i ilościowe istot na ziemi są w pewnych miejscach tak pozaburzane, że instynkt często już nie pomaga. Pomaga tylko np. w sytuacji ratowania sobie życia.
Potem – po tych oddechach, jeżeli będziemy w stanie, to uśmiechnijmy się. Do siebie i do osoby, na którą mieliśmy ochotę krzyknąć. Odczujmy ten spokój i radość, która trwa właśnie teraz. Pozwól jej trwać. Niech cisza będzie czymś trwałym. Trwalszym niż skały. Na niej można budować cokolwiek dobrego zechcesz. Teraz, gdy się uśmiechnąłeś, mów do tej osoby. Cokolwiek powiesz, będzie dobre i właściwe, bo powstrzymałeś swoją agresję, dałeś dojść do głosu mądrości i spokojowi. Cisza zrobiła swoje. Dałeś jej szansę. Niektórzy mówią – ty pozwól tylko, aby prawda zagościła w twoim sercu, a ona wszystko załatwi. Podobnie jest z ciszą. Dzięki temu również wyszedłeś – przynajmniej w tej sytuacji – z tworzenia negatywnej karmy, tworząc coś, co jest kluczem do wyjścia z przywiązania umysłu do materii i przymusu kolejnych wcieleń – zareagowałeś zgodnie z mądrością serca, bez względu na prowokacje i manipulacje innych istot. Pozostałeś sobą – sobą prawdziwym. Bogiem w działaniu.
Znajdź codziennie czas, aby poprzebywać w ciszy zewnętrznej. A potem naucz cieszyć się ciszą wewnętrzną – pochodzącą z Ciebie. Chodzi tutaj o ciszę w ciele, energetyce, emocjach, uczuciach i umyśle. To są Twoje narzędzia, za pomocą których działasz i przejawiasz się w przestrzeni fizycznej. Ciało można uspokoić poprzez relaks, odprężenie. Gdy jest zdrowe i nieprzeciążone pracą, seksem, ani jedzeniem, wtedy ono również odczuwa ciszę i radosną błogość wynikającą z samego faktu szczęśliwego bycia. Wtedy energia płynie przez ciało łagodnie. A mimo to jest pełna siły. Nie ma napięć, zatem nie ma blokad przepływu energii. Wszystkie organy są zaspokojone pod względem pokarmu dostarczanego przez krew, jak i przez energię, pranę, która dociera poprzez subtelne kanały energetyczne. Gdy Twoje uczucia są w równowadze i nie jesteś ani w euforii ani przygnębiony, wtedy również sfera uczuć może się wyciszyć, dać Ci wytchnienie. Gdy właściwie kierujesz swoim umysłem, wtedy pomaga Ci on zrealizować to, co dla Ciebie najlepsze. To prawda, możesz z jego pomocą wykreować sobie cokolwiek zechcesz, jak to mówią w filmie „Secret”, ale jeśli to co sobie wykreujesz jest dla Ciebie czy kogokolwiek innego niekorzystne, obróci się to przeciwko Tobie. Na szczęście coraz więcej osób zauważa tę prawidłowość.
Życzę Ci, abyś żył pięknie, mądrze i dostatnio. W cichości serca. Bo stamtąd pochodzi mądrość i natchnienie. Gdy Twe serce przepełnione jest ciszą, cokolwiek zrobisz będzie mądre i właściwe. I chociażbyś fizycznie był bardzo aktywny, w Tobie, jak w oku cyklonu jest absolutna i zupełna, tchnąca szczęściem cisza. Cisza będąca oddechem pełnego błogości Boga.
Mądrość prowadzi nas do siebie.
(Artykuł ukazał się w piśmie Nieznany Świat nr 11/2010 i nie istniejącym już piśmie OdNowa, nr 10/2008)