Ustroiwszy choinkę na długo przed wigilią (to dla mnie najprzyjemniejszy czas w roku, trudno mi z tym doczekać do wigilii) koniecznie trzeba mi było pokontemplować jej piękno. Potem — przyjemność wynikającą z jej posiadania. Następnie zaś pojawiły się rozważania na temat idei świąt i wniosek, że ktoś to musiał genialnie wymyślić.
Każdy człowiek, nawet niezorientowany specjalnie w tradycji, pewne podstawy zna.
Wie, że należy przyozdobić choinkę. Czemu wybrano to akurat drzewko? Zapewne znawcy tradycji mają swoją teorię. Pierwsze, co mnie przychodzi na myśl, to neutralizator. Igły działają neutralizująco na negatywne energie — ludzie stawiają kaktusy w miejscu, gdzie przebiegają żyły wodne. Odpromieniowuje się też tego typu miejsca tak zwanymi ekranami igiełkowymi.
Niewątpliwie w jakiś sposób igły oczyszczają energetycznie, a w wypadku choinek są to igły ułożone w kształt stożka, który niczym piramida ściąga energię kosmiczną.
Dodatkowo umieszczało się na drzewku świece, wprowadzające oczyszczenie poprzez ogień.
Na czubku zawiesza się gwiazdę–pentagram, wspaniały talizman chroniący całość przed negatywnymi energiami i emanujący czystą białą energią. Bombki zapewne także nie służą jedynie ozdobie. Kula emanuje bielą, może stanowić odpromiennik, ale pod warunkiem, że wisi. Świąteczne drzewko jest wręcz usiane kształtami neutralizującymi niekorzystne energie i wprowadzającymi wyższe wibracje. Jeśli spojrzeć na nie, nie tylko jako na wywodzący się z symboliki chrześcijańskiej element czy pewne dziwactwo przodków, można dojść do wniosku, że jest to swoisty akumulator pozytywnej energii.
Mamy więc takie „urządzenie”, co dalej?
Dalej jest zwyczaj obdarowywania, ale spełniającego pewne warunki. Obdarza się kogoś prezentem, ale w taki sposób, by nie ujawniać się jako darczyńca. Taki element nie tylko oddaje cześć legendarnej postaci, która w ten sposób postępowała. Dla obdarowanego (a właściwie jego podświadomości) to ważna informacja: Wszechświat jest dla mnie pełen cudownych niespodzianek / Świat jest dobry / Bóg mnie kocha itd. Obdarowujący zaś nieświadomie rozwija w sobie dobroć, pokorę, hojność, szlachetność. Jego czyn go uwzniośla i korzystnie wpływa nie tylko na samoocenę, ale i czakrę serca. Dodatkowo w myśl kosmicznego prawa mówiącego, iż to, co dajesz, wraca do ciebie, pozwala by w jego życiu pojawiło się wszystko, co najlepsze. Tego też życzymy sobie podczas świąt. To niezwykły moment, kiedy wiele osób na Ziemi posyła z serca wzniosłe, pozytywne energie. Nic dziwnego, że to czas rozejmów, zawieszania sporów, czas nastrajający do niemal transcendentalnych doznań.
Nie mam wątpliwości, że święta Bożego Narodzenia zostały ludzkości dane jako cenny skarb, niwelujący wpływy jej niewłaściwych dążeń. Być może mieszkańcy Ziemi dojrzeją świadomością do etapu, kiedy takich momentów w roku będzie mogło być więcej.