Wróć do listy artykułów

Leszek Żądło

Karmiczne więzy rodzinne

Wielu mistrzów duchowych twierdzi, iż najsilniejszymi czynnikami zmuszającymi nas do kolejnych inkarnacji, są pożądanie seksualne i nienawiść.
Gdzie można je realizować od chwili poczęcia?
Oczywiście, tylko w najbliższej rodzinie! To w niej chciałoby się mieć pod kontrolą największych wrogów, albo też zaczaić się, by wreszcie skutecznie ich wykończyć. Te elementy charakteryzują obciążenie karmiczne mściciela.
Zemsta to najsilniejsza intencja zmuszająca ludzi do inkarnacji, a także do wyboru miejsca narodzin i rodziców.
Jedni więc uciekają przed mścicielami, a inni ich gonią.
Często dopadają się w rodzinie.

Podczas pewnej sesji grupowej regresingu leżąca niedaleko mnie dziewczyna poczuła ogromny lęk przede mną… Po kilku podpowiedziach przerodził się on w żal do mnie. Wreszcie przypomniała sobie, że chciała się urodzić jako moje dziecko, a jej niedoszła matka (czyli ja, wówczas jako kobieta) usunęła ciążę.
Coś mi się zaczęło kojarzyć. Poczułem na nią ogromną złość, więc zapytałem: “przypomnij sobie, z jakimi intencjami wybrałaś mnie na matkę”.
Wówczas odreagowywana ucieszyła się: “chciałam cię zabić, zniszczyć! Był tylko jeden sposób – zaczaić się, ale, niestety, ty mnie nie chciałeś”. Po chwili zorientowała się, że jako niedoszły mściciel została rozpoznana i usunięta z łona, zaś żal i lęk minęły.
W nawiązaniu do tej sesji, chcę przypomnieć moje wspomnienia – jako kobiety, która broniła się przed zajściem w ciążę.
Zauważyłem, że zawsze był powód, żeby pozbyć się ciąży. Zawsze ten sam – mściciele z poprzednich wcieleń czaili się i chcieli mnie w sobie rozkochać wierząc głęboko w bajkę, że każda matka kocha swoje dziecko. Ta bajka nie była moją, więc od razu rozumiałem, że ktoś chce nadużyć takiej drogi doprowadzenia do zemsty. A ponieważ nie miałem nigdy ochoty na to, by własną piersią wykarmiać sobie wrogów, to takie próby podejścia mnie były zawsze skazane na niepowodzenie. Działało to tak, że nie pamiętam ani jednego przypadku, kiedy taki mściciel mógłby zrealizować swój plan.

Mściciele mieli jedną jedyną szansę – otóż miałem słabość do pięknych kobiet, które posiadały ponadto wszelkie cechy (znaki) właściwe dla kapłanek, czy też ślad anielskiej wibracji. Im czasem udawało się omamić mnie, a później dokonać zemsty. Występowały one w różnych rolach rodzinnych.

Kolejnym ważnym motywem zmuszającym do reinkarnacji jest pożądanie seksualne. Wiele inkarnujących się osób ciągnie do swych rodziców czując, że mogą oni zaspokoić ich potrzeby seksualne. W ten sposób przejawiają się kompleks Edypa, czy też pewne formy kazirodztwa. Zdarza się, że mamusia czy tatuś mają dostarczać cudownych przeżyć związanych z seksem – i nic więcej. A to dlatego, że w przeszłości byli świetnymi kochankami.

Motywacji do wyboru kochanej rodzinki może być mnóstwo. W wyniku różnorodnych intencji, które przejawiały się miedzy ludźmi z wcielania na wcielenie, pojawiły się istne ich konglomeraty. To stwarzało kolejne nieporozumienia karmiczne.

Wybierając sobie mamusie, zawsze trafiałem do kobiet wcześniej przeze mnie zmanipulowanych. To miało mi zapewnić, że będą się mną właściwie opiekować. Ale nie przewidziałem, jaką zapłacę za to cenę, gdyż zazwyczaj trafiałem na osoby, z którymi miałem porachunki karmiczne! Nie przewidziałem, że czasami wybór rodziców służy odpokutowaniu poczucia winy. Stąd od poczęcia kiepskie relacje z rodzicami, którzy wyżywają się na dziecku lub robią mu inne numery (np. obezwładniają je psychicznie). Bywa, że relacja wydaje się dobra, ale za nią kryje się wiele manipulacji i uzależnień związanych z intencjami do odsłużenia wcześniejszych przewinień. Tak jest w relacji z rodzicami lub dziećmi chronicznie chorymi, zatruwającymi swym stanem zdrowia i złym samopoczuciem życie całej rodziny.

Ludzie mający skłonności do bycia “kimś”, często przyciągają sobie rodziny, w których już inkarnowały się osoby dla nich znaczące. Silnym związkiem karmicznym może być relacja mistrz – uczeń. Niezłym motywem może być pragnienie nauczenia się od rodziców tego, co okazało się aż tak skutecznym narzędziem w ich rękach, że dana osoba im uległa. Pełny mądrości i miłości były guru to w porównaniu z taką okazją znacznie mniej cenna zdobycz.

Jednym z najbardziej zabójczych motywów, jakim możemy się kierować w życiu, jest konkurencja. Stępia ona intuicję, zamyka na miłość i nie pozwala patrzyć na otoczenie w sposób obiektywny. Ponadto nakręca intencje powtarzania karmicznych związków w kolejnych wcieleniach.
Człowiek kierując się intencjami konkurowania stara się udowadniać, że jest lepszy, mądrzejszy, że ma więcej doświadczenia, wiedzy czy umiejętności. Nie ważne przy tym, czy służy to czyjemuś dobru, czy też nie. Konkurującemu wszystko potrzebne jest po to, by osiągał przewagę. I w tym zakresie wszystkie chwyty wydają mu się dozwolone. Jego podstawową intencją nie jest pokazanie, że jest najlepszy. Najważniejsze dla niego, żeby inni okazali się gorsi i nie spocznie, dopóki nie odniesie ostatecznego zwycięstwa. A to jest niemożliwe, gdyż nikt nie jest ani gorszy, ani lepszy.

W pewnej rodzinie żył sobie ojciec rodziny i jego kilka kobiet (żona i córki). Wszystkie je równo olewał i pomiatał nimi, ale one były ambitne. Każda z nich chciała zaskarbić sobie więcej jego uwagi i życzliwości. Owszem, zwracał na nie uwagę i lał równo nie patrząc, czy to żona, czy dziecko. One jednak nie dawały za wygraną. Ostentacyjnie żarły się między sobą, by mu pokazać, jak walczą między sobą i jak sobą pomiatają. Ponadto donosiły na siebie i zawiązywały czasowe koterie, by osłabić psychicznie każdą z osobna. Powód zawsze się znalazł. Każda przecież liczyła na to, że kiedy inne już nie dadzą rady, wówczas na placu boju zostanie tylko ona jedna. I tak się męczyły z sobą wiele, wiele lat czując się coraz bardziej nieszczęśliwe i zmęczone … życiem. Dopiero kilkakrotne próby samobójcze najmłodszej zastanowiły rodzinę, że coś jest nie w porządku. Ale długo nikt nie domyślał się, co?

Konkurencja w rodzinach wynika często z nie uświadamianych motywacji, głęboko ukrytych w podświadomości. Już sama atmosfera konkurowania w rodzinie potrafi wyzwolić wiele negatywnych emocji i działań.

Najsilniejszym motywem konkurowania jest przekonanie, że albo jestem najlepszy, albo jestem nikim. Znacznie słabiej działają przekonania, że albo ja coś dostanę, albo przypadnie to w udziale komuś innemu. Konkurować więc można o coś, albo przeciw innym. Ta druga forma jest groźniejsza.
Wiedząc to, powinieneś jak najszybciej zaprzestać szczucia na siebie członków rodziny przez zapewnianie ich, że ten, kto zrobi coś lepiej, ten dostanie nagrodę, a inni “mogą mieć żal tylko do siebie”. Ich autodestrukcyjny żal z pewnością po jakimś czasie obróci się przeciw tobie.

Czy jest sposób, by wyjść z matni związków karmicznych?
Często nie zdając sobie sprawy z karmicznych relacji ludzie usiłują poradzić sobie z dziećmi, rodzicami lub partnerami. I niewiele im wychodzi, bo nie trafiają w sedno.
Wręcz pogarszają tylko atmosferę rodzinną.
Konflikty w rodzinie często zaczynają się od przekonywania innych, umoralniania ich, od usiłowania wpływania na nich. Zazwyczaj kończy się to na ględzeniu lub biciu.

Czy pamiętasz, z jakim ferworem rzucasz się, gdy “trzeba” przekonać kogoś o twoich racjach?
Przekonujesz kogoś, a on ci mówi: daj spokój, nie chcę tego słuchać.
Tu powinieneś przestać, ale ty wiesz lepiej i nie dasz się tak łatwo spławić. Przecież twoje musi być na wierzchu. Widząc więc pasywną postawę “przeciwnika”, przystępujesz do natarcia. I to waśnie nazywasz ważną rozmową. W twoim przekonaniu bardzo ważną dla drugiej strony. Druga strona jednak nie ma ochoty słuchać cię i na pewno nie akceptuje tego, co masz do powiedzenia. Nie licz na to, że zmieni zdanie pod wpływem twego natarcia. Może najwyżej dla “świętego spokoju” przyzna ci rację, co zinterpretujesz jako uzyskanie przewagi nad nią.

Nie traktuj tego jako swego sukcesu. To bowiem jest pierwszy krok do porażki w waszej wzajemnej komunikacji. Na przyszłość ta osoba zapewne znajdzie jakiś sposób, by uniknąć konfrontacji z tobą, bądź też taki, który jej pozwoli odnieść “zwycięstwo” nad tobą.
Zauważ, że osoba atakowana ma dwa wyjścia:

  1. usunąć się, czyli skapitulować pod wpływem natarcia (a to nie znaczy, że stanie się twym jeńcem czy zakładnikiem),
  2. podjąć wyzwanie i starać się osiągnąć przewagę nad tobą.

Gdyby ta osoba znała zasady asertywności, mogłaby jeszcze znaleźć trzecie wyjście – grzecznie i kulturalnie opuściłaby twoje towarzystwo wpierw tłumacząc ci motywy swego postępowania: “Kiedy mnie atakujesz, nie czuję się ani miło, ani dobrze w twoim towarzystwie, więc dla świętego spokoju wychodzę”.
Jeśli nie chcesz sobie wychować wroga we własnym domu, pozwól mu nie zgadzać się z tobą i nie każ mu wysłuchiwać swych argumentów wbrew jego woli. Jeśli naprawdę zależy ci na tym, żeby przedstawić swój punkt widzenia, spróbuj zacząć od “moim zdaniem…”, bądź “z mojego doświadczenia wynika…”. A kiedy druga strona mimo to nie ma cię ochoty słuchać, możesz zaproponować: “kiedy będziesz chciał ze mną o tym pomówić, chętnie to uczynię”. No tak, na pewno możesz mi zarzucić, że nie znam życia, bo przecież dzieci powinny wiedzieć, “kto tu rządzi i jakie tu panują reguły gry”.
Owszem, byłoby to doskonałe rozwiązanie, gdybyś i ty to wiedział. Najczęściej jednak rodzice próbują przekonać dzieci do tego, czego sami nie akceptują. A jedynym argumentem jest dla nich święte: “inni też tak robią” lub “tak każe tradycja”. Argument ten często jest wzmacniany groźbą użycia przemocy lub szantażem.

Kiedy chcesz dojść z innymi do porozumienia, przypomnij sobie, że ani tradycja, ani inni nie zastąpią ci intuicji i miłości. Miłość z kolei nie jest tym samym, co martwienie się o innych oraz o ich przyszłość.

Kiedy chcesz rozmowy, pamiętaj, że trzeba do niej dwóch, którzy mają równe szanse, którzy się jednakowo szanują. Jeśli chcesz być mentorem i wychowywać rodzinę z poczuciem wyższości i większego doświadczenia, to zapewne zrazisz innych do siebie. Więc nie płacz z żalu, jeśli kiedyś zostawią cię w samotności.

Inaczej jest, jeśli inni doceniają twoje rzeczywiste kompetencje. Wówczas nie musisz im się narzucać, a oni sami proszą cię o radę. Spróbuj więc wyrobić w sobie wewnętrzne przekonanie o tym, że zawsze udzielasz dobrych rad, które inspirują innych. I że zasługujesz, by cię z uwagą i szacunkiem wysłuchiwano.

Załóżmy jednak, że nie podobają ci się moje pomysły na komunikację w rodzinie. Przypatrz się więc temu, co się będzie działo, jeśli w porę się nie opamiętasz i nie powstrzymasz swego ataku.

Wersja I – wycofanie:
Druga osoba kuli się w sobie i słucha, bo się boi twej przewagi. Nie akceptuje tego, ale przyjmuje. Odniosłeś sukces! Możesz się cieszyć, ale tylko przez chwilę. Druga strona i tak wywinie ci numer, o jaki jej nie podejrzewasz lub przed którym usiłujesz ją ochronić! Przyjdzie czas, że będziesz przeklinał dzień, w którym ją spłodziłeś lub spotkałeś. Ty się będziesz zwijać z bezradnej wściekłości, a ona będzie triumfować płacąc za to wygórowaną cenę. Ale wreszcie przeżyje chwilę satysfakcji, że cię upokorzyła, nawet może bardziej, niż ty ją.
Skąd wie, jak cię upokorzyć?
Zna twoje najsłabsze punkty! Przecież w każdej swej tyradzie dajesz jej do zrozumienia, na czym ci najbardziej zależy. Wystarczy, że zrobi na odwrót, niż tego oczekujesz. I to ci zrobi waśnie ktoś z twojej rodziny, ktoś, na kogo tak bardzo chciałeś liczyć! W ten sposób pokaże ci, gdzie naprawdę ma twoje zdanie, twoją mądrość życiową i moralność.
Zastanów się teraz, na czym ci najbardziej zależy, przed czym chciałbyś uchronić się ze strony dziecka, żony, męża itp. Jeśli będziesz dla nich nietolerancyjny, właśnie w ten sposób cię upokorzą.

Wersja II – podjęcie wyzwania:
Ten scenariusz może się stać realny, nawet wówczas, gdy zaczyna się od wycofania.
Obserwując cię w akcji druga osoba uczy się, jak cię zaatakować. Atakując odsłaniasz swoje słabe strony. Obserwuje, jak walczysz z innymi i jak oni “dokładają” tobie. Poza tym mając intencje do walki i sporów, zapewne uczy się walki z innymi i od nich przejmuje mniej lub bardziej skuteczne sposoby ataku. W ten sposób osiąga mistrzostwo. Pół biedy, kiedy jeszcze boi się twej fizycznej przewagi. Kiedy przestanie się bać, będzie to dzień twojej klęski. Może jeszcze niewielkiej, ale za to zapowiadającej kolejne. Wyścig zbrojeń zaczyna się od braku drobnych ustępstw w nieistotnych sprawach. Stąd już tylko krok do stworzenia sobie rodzinnego “piekła na ziemi”.

Niektórzy są aż tak doskonale zaprawieni w walkach, że nie da się ich przestraszyć nawet przewagą fizyczną. I z nią potrafią sobie poradzić, gdyż zaczynają prowadzić walkę na poziomie energetycznym. Wówczas stają się bardzo poważnymi przeciwnikami, których trudno zdemaskować. Nieostrożnego przeciwnika podpuszczają na “bliski dystans” i kiedy już wydaje mu się, że przystępuje do decydującego natarcia, sam pada jego ofiarą, gdyż użyta przez niego energia odbija się od przeciwnika i uderza go z jeszcze większą siłą. Taki sposób prowadzenia walki jest znany między innymi w sztuce walki zwanej aikido. Ten sposób zna też podświadomie część ludzi, którzy “nie dają sobie w kaszę dmuchać”, mimo że na pierwszy rzut oka wydają się doskonałymi obiektami napaści. Może lepiej będzie dać przykład z nadeptywaniem na odciski. Nikt tego nie lubi, choć do pewnego stopnia panuje nad odruchami i przez pewien czas nawet daje się przyprzeć do muru. To zachęca napastnika. Ale i wyzwala nieoczekiwaną obronę.

Oto takie mechanizmy mogą się odegrać w wyniku rodzinnych kłótni. Niektóre z nich są tylko powtórzeniem tego, co już między członkami rodziny działo się w przeszłości. Inne dopiero tworzą karmę wiążącą członków rodziny na następne wcielenia.

Rodzina nie musi nas zmuszać do odgrywania karmy. Możemy też wykorzystać pojawiające się w niej konflikty do uzdrowienia relacji karmicznych, one mówią nam bowiem o tym, co jest naszym problemem.

Aby uniknąć wiązania się karmicznie na następne wcielenia, warto zrezygnować ze scenariuszy nr I i II, warto odpuścić wszystkim członkom rodziny i zająć się sobą. Warto powierzyć ich bożej opiece i ochronie i przekonać podświadomość, że oni też mają rozum i zasługują na zaufanie.

Ta metoda jest skuteczna, gdy uzdrawiamy związki karmiczne i gdy wyplątujemy się z nich.

 
Leszek Żądło - zdjęcie
  Leszek Żądło:

Polecamy książki i płyty Leszka Żądło:

Tajemne moce umysłu
Leszek Żądło
Szkoła Optymizmu
Leszek Żądło
Uzdrawianie Duchowe (Boskie)
Leszek Żądło
Huna - skuteczna modlitwa
Leszek Żądło, Roman Rybacki