|
Wróć do listy artykułów
Leszek ŻądłoKarmiczne więzy rodzinneWielu mistrzów duchowych twierdzi, iż najsilniejszymi czynnikami zmuszającymi nas do kolejnych inkarnacji, są pożądanie seksualne i nienawiść. Podczas pewnej sesji grupowej regresingu leżąca niedaleko mnie dziewczyna poczuła ogromny lęk przede mną
Po kilku podpowiedziach przerodził się on w żal do mnie. Wreszcie przypomniała sobie, że chciała się urodzić jako moje dziecko, a jej niedoszła matka (czyli ja, wówczas jako kobieta) usunęła ciążę. Mściciele mieli jedną jedyną szansę – otóż miałem słabość do pięknych kobiet, które posiadały ponadto wszelkie cechy (znaki) właściwe dla kapłanek, czy też ślad anielskiej wibracji. Im czasem udawało się omamić mnie, a później dokonać zemsty. Występowały one w różnych rolach rodzinnych. Kolejnym ważnym motywem zmuszającym do reinkarnacji jest pożądanie seksualne. Wiele inkarnujących się osób ciągnie do swych rodziców czując, że mogą oni zaspokoić ich potrzeby seksualne. W ten sposób przejawiają się kompleks Edypa, czy też pewne formy kazirodztwa. Zdarza się, że mamusia czy tatuś mają dostarczać cudownych przeżyć związanych z seksem – i nic więcej. A to dlatego, że w przeszłości byli świetnymi kochankami. Motywacji do wyboru kochanej rodzinki może być mnóstwo. W wyniku różnorodnych intencji, które przejawiały się miedzy ludźmi z wcielania na wcielenie, pojawiły się istne ich konglomeraty. To stwarzało kolejne nieporozumienia karmiczne. Wybierając sobie mamusie, zawsze trafiałem do kobiet wcześniej przeze mnie zmanipulowanych. To miało mi zapewnić, że będą się mną właściwie opiekować. Ale nie przewidziałem, jaką zapłacę za to cenę, gdyż zazwyczaj trafiałem na osoby, z którymi miałem porachunki karmiczne! Nie przewidziałem, że czasami wybór rodziców służy odpokutowaniu poczucia winy. Stąd od poczęcia kiepskie relacje z rodzicami, którzy wyżywają się na dziecku lub robią mu inne numery (np. obezwładniają je psychicznie). Bywa, że relacja wydaje się dobra, ale za nią kryje się wiele manipulacji i uzależnień związanych z intencjami do odsłużenia wcześniejszych przewinień. Tak jest w relacji z rodzicami lub dziećmi chronicznie chorymi, zatruwającymi swym stanem zdrowia i złym samopoczuciem życie całej rodziny. Ludzie mający skłonności do bycia “kimś”, często przyciągają sobie rodziny, w których już inkarnowały się osoby dla nich znaczące. Silnym związkiem karmicznym może być relacja mistrz – uczeń. Niezłym motywem może być pragnienie nauczenia się od rodziców tego, co okazało się aż tak skutecznym narzędziem w ich rękach, że dana osoba im uległa. Pełny mądrości i miłości były guru to w porównaniu z taką okazją znacznie mniej cenna zdobycz. Jednym z najbardziej zabójczych motywów, jakim możemy się kierować w życiu, jest konkurencja. Stępia ona intuicję, zamyka na miłość i nie pozwala patrzyć na otoczenie w sposób obiektywny. Ponadto nakręca intencje powtarzania karmicznych związków w kolejnych wcieleniach. W pewnej rodzinie żył sobie ojciec rodziny i jego kilka kobiet (żona i córki). Wszystkie je równo olewał i pomiatał nimi, ale one były ambitne. Każda z nich chciała zaskarbić sobie więcej jego uwagi i życzliwości. Owszem, zwracał na nie uwagę i lał równo nie patrząc, czy to żona, czy dziecko. One jednak nie dawały za wygraną. Ostentacyjnie żarły się między sobą, by mu pokazać, jak walczą między sobą i jak sobą pomiatają. Ponadto donosiły na siebie i zawiązywały czasowe koterie, by osłabić psychicznie każdą z osobna. Powód zawsze się znalazł. Każda przecież liczyła na to, że kiedy inne już nie dadzą rady, wówczas na placu boju zostanie tylko ona jedna. I tak się męczyły z sobą wiele, wiele lat czując się coraz bardziej nieszczęśliwe i zmęczone … życiem. Dopiero kilkakrotne próby samobójcze najmłodszej zastanowiły rodzinę, że coś jest nie w porządku. Ale długo nikt nie domyślał się, co? Konkurencja w rodzinach wynika często z nie uświadamianych motywacji, głęboko ukrytych w podświadomości. Już sama atmosfera konkurowania w rodzinie potrafi wyzwolić wiele negatywnych emocji i działań. Najsilniejszym motywem konkurowania jest przekonanie, że albo jestem najlepszy, albo jestem nikim. Znacznie słabiej działają przekonania, że albo ja coś dostanę, albo przypadnie to w udziale komuś innemu. Konkurować więc można o coś, albo przeciw innym. Ta druga forma jest groźniejsza. Czy jest sposób, by wyjść z matni związków karmicznych? Czy pamiętasz, z jakim ferworem rzucasz się, gdy “trzeba” przekonać kogoś o twoich racjach? Nie traktuj tego jako swego sukcesu. To bowiem jest pierwszy krok do porażki w waszej wzajemnej komunikacji. Na przyszłość ta osoba zapewne znajdzie jakiś sposób, by uniknąć konfrontacji z tobą, bądź też taki, który jej pozwoli odnieść “zwycięstwo” nad tobą.
Gdyby ta osoba znała zasady asertywności, mogłaby jeszcze znaleźć trzecie wyjście – grzecznie i kulturalnie opuściłaby twoje towarzystwo wpierw tłumacząc ci motywy swego postępowania: “Kiedy mnie atakujesz, nie czuję się ani miło, ani dobrze w twoim towarzystwie, więc dla świętego spokoju wychodzę”. Kiedy chcesz dojść z innymi do porozumienia, przypomnij sobie, że ani tradycja, ani inni nie zastąpią ci intuicji i miłości. Miłość z kolei nie jest tym samym, co martwienie się o innych oraz o ich przyszłość. Kiedy chcesz rozmowy, pamiętaj, że trzeba do niej dwóch, którzy mają równe szanse, którzy się jednakowo szanują. Jeśli chcesz być mentorem i wychowywać rodzinę z poczuciem wyższości i większego doświadczenia, to zapewne zrazisz innych do siebie. Więc nie płacz z żalu, jeśli kiedyś zostawią cię w samotności. Inaczej jest, jeśli inni doceniają twoje rzeczywiste kompetencje. Wówczas nie musisz im się narzucać, a oni sami proszą cię o radę. Spróbuj więc wyrobić w sobie wewnętrzne przekonanie o tym, że zawsze udzielasz dobrych rad, które inspirują innych. I że zasługujesz, by cię z uwagą i szacunkiem wysłuchiwano. Załóżmy jednak, że nie podobają ci się moje pomysły na komunikację w rodzinie. Przypatrz się więc temu, co się będzie działo, jeśli w porę się nie opamiętasz i nie powstrzymasz swego ataku. Wersja I – wycofanie: Wersja II – podjęcie wyzwania: Niektórzy są aż tak doskonale zaprawieni w walkach, że nie da się ich przestraszyć nawet przewagą fizyczną. I z nią potrafią sobie poradzić, gdyż zaczynają prowadzić walkę na poziomie energetycznym. Wówczas stają się bardzo poważnymi przeciwnikami, których trudno zdemaskować. Nieostrożnego przeciwnika podpuszczają na “bliski dystans” i kiedy już wydaje mu się, że przystępuje do decydującego natarcia, sam pada jego ofiarą, gdyż użyta przez niego energia odbija się od przeciwnika i uderza go z jeszcze większą siłą. Taki sposób prowadzenia walki jest znany między innymi w sztuce walki zwanej aikido. Ten sposób zna też podświadomie część ludzi, którzy “nie dają sobie w kaszę dmuchać”, mimo że na pierwszy rzut oka wydają się doskonałymi obiektami napaści. Może lepiej będzie dać przykład z nadeptywaniem na odciski. Nikt tego nie lubi, choć do pewnego stopnia panuje nad odruchami i przez pewien czas nawet daje się przyprzeć do muru. To zachęca napastnika. Ale i wyzwala nieoczekiwaną obronę. Oto takie mechanizmy mogą się odegrać w wyniku rodzinnych kłótni. Niektóre z nich są tylko powtórzeniem tego, co już między członkami rodziny działo się w przeszłości. Inne dopiero tworzą karmę wiążącą członków rodziny na następne wcielenia. Rodzina nie musi nas zmuszać do odgrywania karmy. Możemy też wykorzystać pojawiające się w niej konflikty do uzdrowienia relacji karmicznych, one mówią nam bowiem o tym, co jest naszym problemem. Aby uniknąć wiązania się karmicznie na następne wcielenia, warto zrezygnować ze scenariuszy nr I i II, warto odpuścić wszystkim członkom rodziny i zająć się sobą. Warto powierzyć ich bożej opiece i ochronie i przekonać podświadomość, że oni też mają rozum i zasługują na zaufanie. Ta metoda jest skuteczna, gdy uzdrawiamy związki karmiczne i gdy wyplątujemy się z nich. |
|
Szkoła Optymizmu
(kaseta)
|
Uzdrawianie Duchowe (Boskie)
(kaseta)
|