|
Wróć do listy artykułów
Leszek ŻądłoKlątwy i wybuchy nuklearneKlątwy to narzędzia z arsenału czarnej (szkodliwej) magii. Okazuje się jednak, że posługują się nimi osoby, które o magii nie mają pojęcia, a nawet takie, które się od niej odżegnują (np. księża i papieże). Klątwa jest złorzeczeniem, czyli życzeniem innym złych wydarzeń, czy doświadczeń. Do tej kategorii należą np. życzenia: “żeby cię pokręciło, niech cię prąd popieści”, oraz bardziej uduchowione “prawdy”, np.: “jeśli nie będziesz chodzić na mszę, to nikt cię nie pochowa (trafisz do piekła)” itd. Oczywiście, klątwy stosowane w czarnej magii były zazwyczaj sformułowane bardziej ostro i życzyły jeszcze gorszych rzeczy. Towarzyszyła im też znacznie większa koncentracja niż zwykłym, codziennym przekleństwom. Ofiarami klątw padają zazwyczaj osoby słabe psychicznie, skłonne do uzależniania się od innych, a także te, które same wcześniej ich używały wierząc w ich szczególną moc. Osoby, które wybierają Boga i miłość, najczęściej nie są podatne na działanie złych życzeń. Miłość i świadomość bożej mocy chronią je bowiem wystarczająco. A tylko poczucie winy, niepewność i zwątpienie otwierają im drogę. To dlatego magowie chcący rzucić na kogoś klątwę najpierw osłabiali jego wiarę i zasiewali ziarna niepewności, a dopiero potem atakowali. Okazuje się, że w niektórych rodzinach czy związkach ten scenariusz odgrywa się do dzisiaj. I mało kto zdaje sobie sprawę z tego, co się tam dzieje. Dopiero sesje reinkarnacyjne otwierają nam oczy na to, kto z kim i przeciw komu. Wówczas jasne staje się, dlaczego rodzice zapewniając nas o swej dozgonnej miłości niszczyli nas nieufnością, zastraszaniem, pozbawianiem pewności siebie. To mnie zastanowiło, a jednocześnie nieco zaaferowało. Przecież obserwując działanie klątw, czasami zauważam podobne objawy, jak w chorobie popromiennej – choroby kości, białaczka, pomieszanie umysłowe, a nawet rak. Więc jednak jest podobieństwo – przyznałem z satysfakcją. Co z tego, jeśli podświadomie nadal bałem się, że mnie to wykończy. Co więcej, zauważyłem, że podczas wybuchu pewne promieniowania zaktywowały moje mechanizmy i wzorce samozniszczenia. Przyjrzałem się im i stwierdziłem, że były zgodne z brzydkimi klątwami, które kiedyś na mnie rzucano (żeby mi kości spróchniały i żebym się czuł pozbawiony mocy). Zauważyłem też, że te wibracje aktywują mój lęk, iż prześladowcy z poprzednich wcieleń mnie dopadną. Szczególny lęk poczułem na myśl, że moje książki mogą się ukazać w USA i że ja tam pojadę. Pierwsze skojarzenie brzmiało: przecież tam mnie zabili. Później zauważyłem, że paniczne reakcje pojawiały się u mnie przy każdej eksplozji próbnej. Moja podświadomość została zszokowana wybuchem na atolu Mururoa, który wprowadził również ogromne zamieszanie w astralu świata zwierzęcego. I wreszcie przypomniałem sobie, że nawet pierwsza z próbnych eksplozji nuklearnych wywołała u mnie nasilenie mechanizmów samozniszczenia i poczucia bezsensu życia. Podświadomość zawsze kojarzyła ten wzorzec energetyczny z silnymi klątwami. Tak silnymi, że prawie nie sposób im się oprzeć, więc lepiej uciec w śmierć. Wiem, że wybuch w Czernobylu był materializacją złych życzeń. Ludzie, którzy na nim ucierpieli, źle życzyli Amerykanom – żeby ich tak zbombardować bronią atomową w odwet za rakiety Pershing wymierzone w Polskę i ZSRR. Istnieją poważne podejrzenia, że ludzkość wykorzystywała energię wybuchów jądrowych co najmniej kilkakrotnie w swej historii. Mówią o tym specyficznie stopione ruiny miast w Dolinie Indusu, w Walii, a także w północnych Chinach. Mówią też hinduskie eposy Ramajana i Mahabharata. Także w Biblii wspomina się o zniszczeniu Jerycha, oraz Sodomy i Gomory. Zachodzi pytanie, w jaki sposób doszło do takich zniszczeń przy niskim poziomie technicznego rozwoju? Badania nad mocą klątw prawdopodobnie rzucają światło na to zagadnienie. Jeśli zbiorowa histeria na Atlantydzie potrafiła wywołać jeden z największych kataklizmów w dziejach świata, to czymże jest zniszczenie kilku miast? W ludzkim umyśle tkwi potężna moc. I twórcza i destrukcyjna. Zanim uruchomimy moc, powinniśmy sobie odpowiedzieć: po co nam ona? Jeśli ma służyć destrukcji, to lepiej jej nie budzić, bo konsekwencje karmiczne są straszliwe. Umysł, który nauczył się uruchamiać procesy destrukcji, bardzo trudno się od nich uwalnia. A ponieważ nie zna rozróżnienia, co cudze, a co moje, to stosuje mechanizmy destrukcji przeciw człowiekowi, który je uruchomił, czyli przeciw sobie. Przeprogramować go nie jest łatwo. |
|
Afirmacje życia
(kaseta)
|
Poczucie Własnej Wartości
(kaseta)
|
Uzdrawianie Związków
(kaseta)
|
Ukochane Dziecko Boga
(kaseta)
|