Wróć do listy artykułów

Leszek Żądło

O szkodliwości wspomnień z poprzednich wcieleń

Wspomnienia z poprzednich wcieleń często są traktowane podejrzliwie. Za podejrzliwością najczęściej kryje się lęk przed dezaprobatą innych ludzi, którzy takich doświadczeń nigdy nie mieli, więc czują się upoważnieni do ich wyśmiewania. A przecież tylko mniej niż 1/6 ludzkości odrzuca wiarę w reinkarnację! Akurat mamy pecha mieszkać wśród tych, dla których jest to normą.

Często pojawia się lęk przed sobą samym lub przed możliwością zwariowania. Lęki przed uruchomieniem pamięci poprzednich wcieleń okazują się najsilniejsze u tych osób, które już ją mają aktywną, tylko nie wiedzą o tym.
Lęki te biorą się ogólnie z niskiej samooceny, z braku zaufania do siebie. I, o dziwo, kiedy im się przyglądamy, okazuje się, że często zostały one zaszczepione w podświadomym umyśle wiele wcieleń temu. Ich przyczyny bywają różne, a główną jest niedopasowanie do obowiązujących w przeszłości trendów intelektualnych lub religijnych. Przecież jeszcze do niedawna wspomnienia z poprzednich wcieleń traktowano jako choroby psychiczne i leczono je(!!!). Wcześniej tępiono czarownice i wszystkich heretyków, którzy ośmielili się wspominać cokolwiek o reinkarnacji. Dziś jeszcze autorytety religijne są przekonane, że to tylko kuszenie szatana lub opętanie przez demony mogą być powodem wizji z poprzednich wcieleń. Dla kogoś, kto nawet tylko podświadomie podziela takie poglądy, konfrontacja z pamięcią poprzednich wcieleń może okazać się szokiem. Tym niemniej, takie konfrontacje zdarzają się spontanicznie, gdyż wspomnienia z poprzednich wcieleń pojawiają się podczas praktyk religijnych, do których w chrześcijaństwie zaliczamy modlitwę, a w buddyzmie i jodze medytację. Pewien ksiądz opowiadał mi, jak podczas udzielania ślubu swemu przyjacielowi, miał wizję, że składa go w ofierze Szatanowi! Gdyby nie znał moich książek, trafiłby do domu dla obłąkanych księży.

Co uczynić, jeśli podczas wykonywania tych praktyk pojawią się wspomnienia z innych wcieleń? Przede wszystkim nie panikować, a spróbować zaakceptować ten fakt.
A jeśli nie jest on zgodny z religijnym światopoglądem? Wówczas należy się zastanowić, czy ten światopogląd jest dziełem Boga, czy tylko niedouczonych ludzi, którzy niejednokrotnie na poparcie swoich racji mają do dyspozycji dyplomy renomowanych uczelni.

Dyplom też nie jest dziełem Boga, więc wiedza, którą dysponuje wykwalifikowany specjalista w jakiejś dziedzinie, nie musi mieć nic wspólnego z bożym planem, ani z bożą mądrością.

Wspomnienia z poprzednich wcieleń mogą okazać się czymś bardzo destruktywnym dla osób ślepo ufającym religijnym lub naukowym autorytetom. Osoby te powinny bardziej zaufać sobie i bożemu prowadzeniu, oraz bożej opiece i ochronie nad nimi. Ich wspomnienia bowiem najczęściej wynikają stąd, że w dalekiej przeszłości stracili tę wiarę i ufność, i próbowali żyć w niezgodzie z bożym planem. A życie w braku harmonii z boskością i niejako “przeciw Bogu” niejednokrotnie miewa solidne uzasadnienia religijne. Wspomnienia z poprzednich wcieleń często ujawniają konflikt między poglądami religijnymi, a bożym planem i ukazują skutki wykonywania błędnych praktyk religijnych. To tej prawdy boją się wszyscy, którzy negują wartość wspomnień karmicznych. Wielu specjalistów od niekonwencjonalnej medycyny czy też psychoterapii przestrzega przed stosowaniem technik pozwalających wejrzeć w pamięć poprzednich wcieleń. Uzasadniają to w różny sposób. I trzeba przyznać, niektóre z ich uzasadnień mogą być słuszne w odniesieniu do pewnych ludzi.

Faktem jest, że człowiek, który chce wejrzeć daleko w swoją przeszłość, powinien być do tego przygotowany psychicznie i mentalnie. Ponadto powinien dysponować warsztatem do pracy nad zmianą swoich niekorzystnych myśli i wyobrażeń na pozytywne. To znaczy, praktycznie posługiwać się afirmacjami i medytacją. Najczęściej owi “fachowcy” mają zupełnie inne zastrzeżenia. Bazują one przede wszystkim na lęku i braku jakiegokolwiek własnego doświadczenia związanego z tymi technikami. Prawie wszyscy z krytyków terapii regresywnych ani w nich nigdy nie uczestniczyli, ani nawet o nich nie czytali. Kierują się własnymi wyobrażeniami o działaniu tych terapii, albo opowieściami ludzi, których znajomi znajomych podobno czegoś takiego doświadczyli. Kiedy zapytasz takich krytyków, czy uczestniczyli w zajęciach regresingu, może nawet potwierdzą, że owszem. Jeden ze znanych mi, ale tylko ze słyszenia, wizjonerów, przekonuje nawet niedowiarków, że współpracował ze mną, po czym się wycofał widząc, jakie to szkodliwe. Byłbym mu wdzięczny, gdyby zechciał uściślić, co według niego znaczy słowo współpraca? I w którym wcieleniu to miało miejsce?

Najczęściej jednak te wszechwiedzące istoty twierdzą, że nie muszą o tym ani czytać, ani uczestniczyć w zajęciach, by udzielać kompetentnych informacji. Przecież wiedzą wszystko! I to dużo lepiej od profesjonalistów zajmujących się takimi terapiami. Aż dziw bierze, jak wielu naiwniaków ślepo im ufa!
Prawdą jest, że regresing może zaszkodzić. Podobnie jak zaszkodzić może wróżenie, chodzenie do kościoła czy siadanie na nocniku. Są bowiem różne grupy ludzi:

  1. Tacy, którym wszystko szkodzi,
  2. Tacy, którym szkodzi coś od czasu do czasu,
  3. Tacy, którym wszystko pomaga, i wreszcie
  4. Tacy, którym pomagają tylko niektóre procesy, terapie bądź sytuacje.

Od czego zależy owo zróżnicowanie? I wśród której z grup ty się plasujesz? Otóż wszystko zależy od intencji. Niejednokrotnie intencje szkodzenia sobie nawet nie są ukryte. Bywają jawne i w dodatku uznawane za coś normalnego! A jakże normalność mogłaby być szkodliwa? No jak, skoro przecież wszyscy wokół to robią (np. piją wódkę, palą papierosy), a niektórzy nawet uznają za szczególny dar boży (np. cierpienie)? Ktoś, kto ma intencję szkodzenia sobie, zawsze znajdzie się w sytuacji poszkodowanego. I nawet gdyby tysiąc ludzi usiłowało mu przyjść z pomocą, on i tak z niej nie skorzysta! Za to skwapliwie wykorzysta każdą okazję, by udowodnić, że wszystko mu szkodzi. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja człowieka, który nastawił się na korzystanie z pomocy, który uważa, że na to zasługuje i jest godny. On zawsze znajdzie się na wygranej pozycji. I na koniec niespodzianka: Nawet największa łajza i łamaga może zmienić swoje życie na lepsze. Może przestać być ofiarą, której wszystko szkodzi, a stać się wygrywającym w każdej chwili życia. Wystarczy, że poczuje silną chęć zmienić swoje nastawienie do życia i do siebie. A wówczas, prędzej, czy później, znajdzie skuteczne środki do przeprogramowania swoich wyobrażeń o świecie. Gdy one się zmienią, zmieni się i rola człowieka. Żyjemy bowiem tak, jak jesteśmy sobie w stanie wyobrazić nasze życie i nasze w nim miejsce.

Tym, którym wszystko szkodzi, zdecydowanie nie polecam technik regresywnych. Powinni zacząć od rozwijania sztuki pozytywnego myślenia, albo od razu wziąć prześcieradło i położyć się na cmentarzu. Dopiero wówczas, gdy pozytywne myślenie im nie zaszkodzi i gdy będą chcieli wykorzystać swój potencjał do rozwoju, do pójścia naprzód, staną się zdolni i gotowi do korzystania z terapii regresywnej, ze szczególnym uwzględnieniem reinkarnacyjnej.

Zauważyłem, że wielu z tych, którzy ostrzegają przed terapią reinkarnacyjną, boi się, że może zostać rozpoznanymi przez swoje ofiary. Najczęściej podejrzewają oni podświadomie czując się winnymi, że nie ujdą im płazem świństwa, które czynili w poprzednich wcieleniach. Ale najgorsze, co mogłoby ich spotkać, to zrozumienie ofiar, że ich intencje, dziś przybrane w szatki świętości lub charyzmy, wcale nie zmieniły się od setek wcieleń, że realizują takie same cele i tak samo nie mają pojęcia, czym jest Najwyższe Dobro. Dobrem jest dla nich bowiem to, co przynosi aktualnie korzyści, a złem to, co tych korzyści nie pozwala osiągać. Nic dziwnego, że tacy ludzie boją się, konfrontacji za swą przeszłością i z sobą prawdziwymi. Ich czas, po prostu, jeszcze nie nadszedł. Nie są gotowi, lecz boją się, że inni będą przed nimi. Robią więc wszystko, by do tego nie doszło.

Wielu z takich ludzi, którzy naprawdę nie są pewni tego, co robią, usiłuje stworzyć wokół siebie aurę niedościgłych w rozwoju, czy w szczególnych zdolnościach ideałów. W ten sposób ukrywają oni niską samooceną i brak kompetencji. Jednak ludziom podatnym na sugestie mogą się wydawać kimś niezwykle ważnym, wręcz wybranym przez samego Boga. Zupełnie jak Ojciec Rydzyk z Radia Maryja.
Jeśli spotykasz takich ludzi na swej drodze, to porzuć ich. To jedyna słuszna rada. Inaczej utrwalą tylko twoją niską samoocenę i poczucie zależności. I tym będą karmić swoją pychę.
Oczywiście, że nie trafisz na takich ludzi, jeśli jesteś wolny od intencji szkodzenia sobie lub walczenia z duchowymi oszustami.

Wspomnienia z poprzednich wcieleń, których nie uświadamiamy sobie, mogą być naprawdę niebezpieczne. A to dlatego, że usiłujemy się spełnić w tym, w czym nie czuliśmy się spełnieni. Zauważ, co może się zdarzyć, jeżeli u kogoś pojawia się silny impuls, wręcz przymus, do zrobienia czegoś, czego on sam nie rozumie.
Wyobraź sobie, że jedziesz do jakiejś miejscowości i nagle czujesz, że musisz zabić kogoś, kto w niej mieszkał, czy mieszka. Właściwie nie wiesz, o co chodzi, bo nie dopuszczasz takiej możliwości, żeby “coś” kazało ci zabić kogoś, kto już dawno nie istnieje.
Przymus mordu jednak tkwi w twej podświadomości. I co?
Załóżmy teraz, że spotykasz inkarnacje tej osoby, którą miałeś kiedyś zabić. Czy na pewno możesz się powstrzymać?
Mnie się to zdarzyło i … odreagowałem sobie przymus wmawiany mi w hipnozie. Znam też wielu ludzi, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji i opanowali się wbrew “wewnętrznemu głosowi”, który kazał uczynić im coś złego. Jednak znam i takie przypadki, kiedy kończyło się tragicznie. Dla rozluźnienia hamulców wystarczyło trochę piwa lub narkotyku.

Nieświadome wspomnienia ważnych wydarzeń mogą się uaktywnić w każdej chwili wprowadzając do naszego życia i do naszych decyzji dezorganizację, lub chaos. Mogą nawet być powodem tragicznych wydarzeń. Wyjście z chaosu nieświadomych wspomnień karmicznych jest możliwe dzięki terapiom reinkarnacyjnym, takim jak np. regresingŽ. RegresingŽ bywa niebezpieczny tylko dla niektórych, ponieważ pozwala przejrzeć intencje manipulatorów i uświadomić sobie brak kompetencji do nauczania u fałszywych mistrzów i proroków.

Mając wspomnienia karmiczne najlepiej nauczyć się żyć z nimi w zgodzie i korzystać z nich dla własnego rozwoju. Alternatywą jest modlitwa o zamknięcie pamięci na owe wspomnienia. Z nią jednak wiąże się niebezpieczeństwo dalszego powielania błędnych, czy wręcz szkodliwych poglądów i zachowań.
A przecież nie o to chodzi w rozwoju duchowym.

 
Leszek Żądło - zdjęcie
  Leszek Żądło:

Polecamy książki i płyty Leszka Żądło:

Poczucie Własnej Wartości
Leszek Żądło
Uzdrawianie Duchowe (Boskie)
Leszek Żądło
Medytacje Dla Związków
Leszek Żądło, Beata Augustynowicz