Wróć do listy artykułów

Leszek Żądło

Świadomość w sesji regresingu

Czy to, co przeżywamy podczas sesji regresingu jest projekcją podświadomości, czy też przypominamy sobie rzeczywiste wydarzenia? A może to urojenia wynikające z wejścia w odmienny stan świadomości, lub efekt nadprodukcji endorfin?

Celem regresingu jest uwolnienie człowieka od wzorców przymusowego działania. Jeśli są one wynikiem halucynacji, czy urojeń, też powinny być przypomniane, by mogło nastąpić uwolnienie. Dla podświadomości ważne może być zarówno to co się wydarzyło, jak i to, cośmy sobie wymyślili, albo uroili. Przykładem niech będzie nerwica natręctw, która polega na odczuwaniu tego, czego nie ma – w tym wypadku albo odczuć fantomowych, albo skutków urojeń. Terapia regresingowa w nerwicy natręctw wymaga wielkiego poświęcenia ze strony terapeuty i cierpliwości ze strony klienta, który na początku jest przekonany, że jego urojenia mają prawdziwe podłoże, że wcale urojeniami nie są.

Jest regułą, że przypominamy sobie dokładnie to, co się wydarzyło. Nie istnieje tu taka dowolność interepretacji jak w hipnozie, gdzie często uwalniana jest realnie istniejaca emocja, ale towarzyszy temu projekcja umysłu. Oczywiście, może zdarzyć się, że podczas sesji pojawia się jedynie symbol, coś, co jest tylko pewnym obrazem nakładającym się na rzeczywiste doświadczenie. To zazwyczaj dotyczy przeżyć i sytuacji, które wiązały się z silnym poczuciem lęku lub zagrożenia, lub ze zmienionymi stanami świadomości.

Ważnym wydaje się pytanie, czy podczas sesji regresingu traci się świadomość miejsca, bądź czasu?
Większość ludzi zachowuje świadomość. Zdają sobie sprawę z tego, że są tu i tam jednocześnie. Natomiast zdarzają się bardzo silne stany nieprzytomności, jak u pewnej pacjentki, która mnie nawet ugryzła myląc mnie z tatusiem. Pewien młody człowiek przez kilka lat podczas sesji odstraszał swym wyglądem i zachowaniem co bardziej bojaźliwych, aż wreszcie odkrył, że to zachowanie wynika z zaprogramowania go w hipnozie. Zgodnie z tamtą inicjacją miał się zachowywać jak dzika bestia i nie dostrzegać, że coś jest z nim nie w porządku. Wreszcie jednak zauważył, a wówczas uwolnienie stało się dla niego możliwe. Co ciekawsze, pomimo tego zmienionego stanu świadomości miał wiele udanych sesji, w których uwalniał się od innych ważnych obciążeń. Myślę, że gdyby nie to przygotowanie, to nie zauważyłby swej nieprzytomności. A wpadał w nią nawet w wyniku głębszego zrelaksowania się.

Wielu nauczycieli medytacji widząc u swych podopiecznych podobne reakcje przekonuje ich, że już nigdy nie powinni zajmować się medytacją. A sprawa jest prosta: można takie zachowania i mechanizmy odreagować, za nimi bowiem kryją się tylko nieprzytomne inicjacje.

Inna z kolei osoba znalazła się emocjonalnie i świadomościowo w sytuacji, która rozegrała się wiele wcieleń wcześniej. Próbowałem różnych sposobów, by przekonać ją do powrotu do dnia dzisiejszego, ale nie udało się. Okazało się, że miała ona tendencję do uciekania od rzeczywistości do zmienionych stanów świadomości i użyła regresingu jako jeszcze jednej metody robienia sobie wycieczek. I tak jej się podobało to, co wtedy robiła, takie jej się to wydawało piękne i takie przyjemne, że za nic w świecie nie chciała wrócić do rzeczywistości. A chodziło o to, że wmówiono jej, iż była pełną miłości i seksapilu kapłanką miłości, podczas gdy naprawdę bezustannie pozostawała pod wpływem narkotyków i była wykorzystywana seksualnie. W odróżnieniu od tego życia, gdzie nikt jej nie kochał, gdzie była ostatnia w rodzinie – tam była KIMŚ. Pragnęła pozostać na poziomie świadomości tamtego wcielenia. Nic nie dało się z nią zrobić.
Pociąg do nieprzytomności bywa bardzo silny. Dlatego pewne osoby nie są w stanie się od niego uwolnić. W sesji poznają przyczynę swych kłopotów, ale “nagroda” za pozostawianie w nieprzytomności jest dla nich znacznie ciekawsza niż szczęśliwe życie na trzeźwo i przytomnie.
Na pewno nie jest to wina metody. Jeśli mamy być konsekwentni, to chcę przypomnieć, że ci sami, którzy krytykują niekonwencjonalne metody, twierdzą zazwyczaj, że alkohol jest dla ludzi, a tylko ten się upija, kto nie potrafi być odpowiedzialny za siebie.
I o to właśnie chodzi. Wszystko w nadmiarze może zaszkodzić. I przed tym zdecydowanie przestrzegam!

Wspomniana klientka, wbrew moim wskazówkom, zaczęła sobie robić sesje reinkarnacyjne nawet po kilka razy dziennie. Wciągała w to męża, a nawet 7 letnie dziecko, co jest dla mnie już kompletną paranoją.
Po tym zdarzeniu miałem sam wątpliwości, czy rzeczywiście uczyniłem wszystko, co można było. Odpowiedź nieoczekiwanie przyszła po kilku miesiącach, kiedy dowiedziałem się, że zarówno klientka jak i jej mąż świadomie zataili przede mną, że wcześniej była ona na leczeniu zamkniętym w klinice psychiatrycznej.

Aby nie dochodziło do podobnych przypadków, należy sprawdzić, czy klient był leczony psychiatrycznie. Każdy, kto go namawia do sesji, powinien zdawać też sobie sprawę, że takim osobom terapie regresywne raczej nie mogą pomóc.

Nigdy tego nie ukrywałem i wiedzą to regreserzy. Dlatego zdziwiłem się niepomiernie, kiedy obeznana w temacie uzdrowicielka podesłała mojej koleżance do odreagowania człowieka, który ujawniał w zachowaniu i wypowiedziach schizofrenię. Podobnie też pewna lekarka wiedząc, że mąż jej ma stwierdzoną schizofrenię i BĘDĄC ŚWIADOMĄ, że regresje mogłyby mu zaszkodzić, zawiozła go na kilka sesji. Jej prawdziwą intencją było pozbycie się męża za pomocą regresingu, który jej zdaniem powinien pogorszyć jego samopoczucie i stan świadomości. Trafiła jednak na takiego specjalistę, dzięki któremu mężowi poprawiło się. W tym momencie – widząc nieprzewidziane wcześniej skutki – zakończyła spotkania męża z regreserem.

Sesje regresingu mogą przynieść dobre rezultaty w przypadku nerwic, niektórych obsesji, stanów maniakalnych czy depresyjnych, ale nie w schizofrenii. Przypadki, gdzie odnotowujemy pozytywny wpływ regresingu przy stwierdzonej schizofrenii, dotyczą tylko tych osób, u których dokonano błędnego rozpoznania choroby.

Nie zawsze wiemy, jaki problem psychiczny ma klient i nie mamy gwarancji, że jest on psychicznie zdrowy. To w interesie klienta korzystającego z terapii leży uczciwość – przede wszystkim uczciwość wobec siebie. Tymczasem wielu ludzi podchodzi niefrasobliwie do terapii twierdząc, że jeżeli klient płaci, to i wymaga.

Terapie regresywne to specyficzny rodzaj pomocy. Terapeuta jest pomocnikiem, przewodnikiem, który ułatwia klientowi poruszanie się po labiryntach jego podświadomości. Ale skuteczność metody zależy od współpracy między klientem a terapeutą. Dlatego klient musi być przygotowany, by współpracować z terapeutą i stosować się do jego zaleceń.

Zdarzyło mi się kilka razy, że trafiali do mnie klienci z pretensjami, że inny regreser nie mógł im pomóc, a przy tym za dużo od nich wymagał. Po sesji i otrzymaniu ode mnie zaleceń osoby te często stwierdzały, że nie o to im chodzi, żeby współpracować z terapeutą. Wówczas dowiadywały się, że z takim nastawieniem pozostało im poszukać cudotwórcy.

Brak przygotowania i chęci współpracy, nieufność klienta, to główne przyczyny niepowodzeń terapii regresywnych. W niektórych bowiem przypadkach łatwiej jest przypomnieć sobie poprzednie wcielenia, niż uzyskać efekt terapeutyczny. Szczególnie wówczas trudno, gdy klient usiłuje konkurować z terapeutą i udowadniać mu, że jest od niego lepszy bądź mądrzejszy. A takie przypadki też się zdarzają.

Pewna pani – psycholog- świetnie bawiła się robiąc w konia różnych terapeutów. Płaciła nawet za każdą indywidualną sesję. A szczególnie lubiła się wyżywać na mężczyznach udowadniając im, że i tak nikt jej nie jest w stanie pomóc. Trafiając na regresing uzyskała tylko pogorszenie samopoczucia, ale nawet widząc swe paskudne intencje wobec siebie i terapeutów, wcale nie zamierzała ich zmienić.

Regresing umożliwia ukazanie mechanizmów nieprzytomnego działania i ich skutków. Ułatwia uwolnienie od różnych inicjacji w zmienione – nieprzytomne stany świadomości, pomaga poznać cenę, jaką klient płaci za trzymanie się nieprzytomności, ale to klient sam podejmuje decyzję o rezygnacji z nieprzytomności i wyborze szczęśliwego życia na trzeźwo i przytomnie.
Mimo wszystko nie każdy ma przekonanie do takiego życia.

Chcę na koniec dodać, że sesja regresingowa przebiega w medytacyjnym stanie umysłu, bez żadnych transów, bez otumanienia, bez grzybów, halucynogenów, czy czegoś podobnego. Od początku do końca na trzeźwo i przytomnie. Zdarza się, co prawda, że niektórzy klienci wchodzą w nieprzytomny stan świadomości, zapadają w różnego rodzaju transy i stany odurzenia narkotycznego. To także są mechanizmy z poprzednich wcieleń i stanowią tak silne wzorce, że ujawniają się nawet po upływie wielu setek lub nawet tysięcy lat.

RegresingŽ różni się od innych terapii reinkarnacyjnych, choćby od metody pani Chris Griscom, czy Ricka Philipsa, tym, że regreserzy potrafią rozpoznać zmienione stany świadomości i pomóc klientowi w uwolnieniu od wzorców sugestii posthipnotycznych, objawień narkotycznych czy mechanizmów transowych. To wszystko niektórzy współcześni terapeuci, szczególnie związani z ruchem New Age, uznają za osiągnięcia duchowe, podczas kiedy są to silne obciążenia karmiczne.

Więcej o nerwicy w art.: Jak sobie radzić z nerwicą?

 
Leszek Żądło - zdjęcie
  Leszek Żądło:

Polecamy książki i płyty Leszka Żądło:

Zarabiam z przyjemnością
Leszek Żądło
Samouzdrawianie
Samouzdrawianie (kaseta)
Leszek Żądło
Medytacje Dla Związków
Leszek Żądło, Beata Augustynowicz