|
Wróć do listy artykułów
Leszek ŻądłoOdnaleźć siebie i swoje miejsce w życiuGdybyś był pewny, kim jesteś i gdzie jest twoje miejsce, zapewne nie zacząłbyś tej lektury. Wielu ludzi nie potrafi znaleźć swego miejsca w świecie, dopóki nie określi się wobec religii, Boga, życia po śmierci, dopóki nie zrozumie relacji łączących ich z innymi (niewidzialnymi) wymiarami rzeczywistości. To dlatego wielu szuka dziś sensu życia w naukach tajemnych, w ezoteryce bądź w różnych sektach. Są też tacy, którzy poszukują swego miejsca w ruchach społecznych lub w przynoszącym duże pieniądze biznesie. Jednak wielu po latach trudów i wyrzeczeń związanych z zapewnianiem sobie wysokiego statusu materialnego odczuwa pustkę duchową. Zauważają, że kupili sobie wszystko, z wyjątkiem szczęścia. A przecież całe życie tyrali, by sobie zapewnić szczęście. Gorzka to refleksja na starość, kiedy brak sił i motywacji, by zmienić swoje życie, by je uduchowić. Tym niemniej niektórzy podejmują się wysiłku przewartościowania swych poglądów. Inni umierają, gdyż zabija ich poczucie bezsensu życia. Nie przypadkiem najwyższy wskaźnik zgonów rejestruje się w pierwszym roku po przejściu na emeryturę. Ludzie nie znający sensu swego życia, a wcześniej ogłupiający się pracą, zaczynają mieć czas na refleksje. A ponieważ zauważają, że niczego nie udało im się osiągnąć, popadają zazwyczaj w otępienie i poczucie bezsensu. Wielu z nich więcej pije, a niewielu odkrywa wartości duchowe. Kiedy szukamy siebie, mamy do wyboru dwie główne drogi: wzrostu (rozwoju) i upadku. Ale są też drogi, które co innego obiecują, a co innego dają. Właśnie one zbierają najtragiczniejsze żniwo. Zadam ci trochę trudnych pytań. Niektóre z nich mogą ci się wydać nawet trudniejsze, niż całe twoje dotychczasowe życie. Nie unikaj ich, ponieważ to właśnie unikanie odpowiedzi przysporzyło ci tyle niepokojów, a może nawet klęsk i cierpień, jakich doświadczyłeś. Chcę teraz ci pomóc w dokonaniu słusznego wyboru. A to nie znaczy, że moja oferta jest najlepsza!
Każda odpowiedź “tak”, oznacza, że oferowana droga rozwija egoizm, a odciąga do rozwoju duchowego. Pytań, na które warto udzielić sobie odpowiedzi, jest sporo. Kiedy będziesz na nie udzielał odpowiedzi, pomyśl, że celem życia każdego człowieka jest osiągnięcie SPEŁNIENIA. Pomyśl też, że wszyscy z nas mają taką szansę i takie prawo, więc nikogo nie można ich pozbawić. Pomyśl też, że wszyscy zostaliśmy obdarzeni wolnością i racz uznać ten fakt tak wobec ciebie, jak i wobec innych (teraz nie musisz do końca rozumieć, co to znaczy “wolność”). Celowo pominąłem tu pytanie: “Czy ta oferta jest zgodna z wyznawanymi przez ciebie poglądami religijnymi”? Nie zależy mi na tym, by kogoś odciągać od jego wierzeń religijnych. Ja z tego nic nie mam i mieć nie będę. Z tych samych powodów nie zależy mi również na tym, by kogoś zachęcać, aby został przy swojej religii. To nie moja sprawa. Nauczyłem się bowiem zwracać ludziom wolność. Teraz spróbuję zwrócić twą uwagę na to, co może kryć się za odpowiedziami na zadane powyżej pytania. A może się kryć wiele, ponieważ często za szlachetnymi hasłami kryją się podłe cele. Ad. 1. Jeśli ktoś zachęca cię, byś żył tak, jak on to głosi, zaobserwuj, czy on też tak żyje i czy dzięki temu jest szczęśliwy? Jeżeli jego odstępstwa wynikają z chwilowych słabości, to nie przekreśla głoszonych przez niego poglądów. Ważne, że dąży on uczciwie do zgodności między tym, co głosi, a swymi uczynkami. Gorzej, jeżeli głoszone zasady nie nadają się do zastosowania ani dla niego, ani dla ciebie. Odpowiedzi na pozostałe pytania zinterpretujesz sobie sam, jeśli tylko jesteś wystarczająco inteligentny.
Każda odpowiedź “tak” świadczyć może, że zetknąłeś się z sektą. I znów świadomie unikam pytania, “czy nauczanie odbywa się na podstawie uznanych przez ciebie za święte tekstów”. Nauczanie może bowiem w istotny sposób wypaczać idee zawarte w różnych uznanych za święte pismach. I jak się kiedyś dobrze wczytasz w tekst, to dojdziesz do wniosku, że np. w Biblii możesz znaleźć cytaty na uzasadnienie każdej decyzji, jak i na jej zaprzeczenie. Podejrzewam, że nie gorsze wyniki da lektura Koranu. Pomijam też pytanie o to, “czy od członków wymaga się, by finansowali grupę”? Otóż finansowanie działalności grupy wydaje mi się zupełnie na miejscu. Moje podejrzenia budzi natomiast to, kiedy nauka odbywa się za darmo. Nie bądź naiwny podziwiając tych, którzy twierdzą, że darmo dostali, więc darmo dają. Przecież trzeba płacić za podróże, za sale do zajęć, za jedzenie. Jeśli ty za to nie płacisz, to kto? Pewnego razu wydałem książkę znanego guru, który ma tysiące uczniów na całym świecie. Książka została wycofana z obiegu, ponieważ zawarto tam informację bardzo niewygodną dla guru. Niewygodną, ponieważ organizowane przez niego na całym świecie spotkania z wyznawcami są bezpłatne. W spadku po socjalizmie może jeszcze pozostało ci przyzwyczajenie, że coś dostawaliśmy darmo. Prawda jest tylko taka, że nie płaciliśmy bezpośrednio, ale pieniądze potrącano nam z podatków. Dziś każdy musi nauczyć się płacić za swoje, chociaż ciągle jeszcze są możliwości wyłudzenia czegoś ze wspólnej kasy. I te możliwości wykorzystują różne organizacje i układy. W języku obłudy mistycznej nazywa się to “darem bożym”. Jeżeli uczciwie odpowiesz sobie na postawione w tym artykule pytania, unikniesz uzależnienia się od oszustów, a przy okazji wielu cierpień i błędów życiowych. Być może, że ich miejsce zajmą nieprzyjemne rozterki, ale wtedy zawsze bądź gotów przyjmować prawdę. A prawdą jest, że jeżeli zostałeś stworzony przez Boga, to na pewno na jego podobieństwo i na pewno dziedziczysz po Nim wszystkie cechy, i na pewno zasługujesz na wszystkie Jego dary, i błogosławieństwa. Jeżeli nie wierzysz w Boga i nie chcesz w Niego uwierzyć, to przyjmij chociaż tę prawdę, że człowiek jest istotą nie tylko cielesną, ale i duchową, że potencjalnie jest doskonały. Ach, znów czytasz o czymś, co nie musi ci pasować, czyli o reinkarnacji. W twoim konkretnym przypadku wiedza o reinkarnacji oraz o życiu po śmierci może akurat być do niczego nie przydatna. Myślę jednak, że większość czytelników chętnie pozna jej elementy. Wielu chrześcijan uważa, że przekonanie o kolejnych wcieleniach musi być przerażające. Przeraża ich perspektywa konieczności cierpienia w kolejnych żywotach. Buddyzm i hinduizm uczą z kolei, że człowiek może się wyzwolić z cierpień i z łańcucha reinkarnacji. Nieśmiałe sugestie co do wcielania się duszy w kolejne osoby znaleźć można w Ewangeliach. Śmiałe sugestie Kościoła ostro potępiają wiarę w reinkarnację. Znawcy historii chrześcijaństwa zauważają, jak interes Kościoła i jego protegowanych wpływał na to, że potępiano wiarę w reinkarnację lub w transmigrację duszy. Dla kogoś, kto czynił podłość “w imię Boga”, było nie do przyjęcia, by bał się konsekwencji swoich uczynków w następnych wcieleniach. Konsekwentnie unikając wiedzy o skutkach negatywnych uczynków przywódcy kościołów chrześcijańskich wyprodukowali masy oddanych sobie fanatyków i zabójców. Dziś chrześcijanie częściej boją się, kary bożej za nieposłuszeństwo władzy, niż pokuty za podłe uczynki. Często też są przekonani, że mogą sobie kupić odpust. W Ameryce Południowej katoliccy duchowni sprzedają nawet wiernym “bilety do nieba”! Nie za zasługi, a za pieniądze. To właśnie takim oszustom nie na rękę jest wiara w reinkarnację. To nie ważne, czy jest reinkarnacja, czy jej nie ma. Ważne, by żyć tak, jakby to życie miało być ostatnim, bądź jedynym, po którym następuje rozliczenie za uczynki, jakie popełniliśmy. Warto więc żyć uczciwie wobec siebie i innych, koncentrować uwagę na boskości i doskonałości, obdarzać innych i siebie pozytywnymi uczuciami i być dobrym zarówno dla innych jak i dla siebie. Warto też unikać oceniania innych i porównywania się z innymi. Warto cieszyć się każdą chwilą życia i traktować ją jako dar i sposobność, by doświadczyć czegoś dobrego. A jeżeli się to nie udaje, jeżeli wydaje się, że jedyną rzeczywistością jest ból, cierpienie i strach? Czy pamiętasz, jak młodzi ludzie fascynowali się efektami pierwszego sztacha lub pierwszym kacem? Ile entuzjazmu było w ich opowieściach. “Było super! Ale rzygałem. Ale jazda! Wszystko jest szare i obrzydliwe. Stary! Musisz tego doświadczyć, bo nie uwierzysz!” Mnie nikt nie zakazywał picia alkoholu. Nie musiałem sobie więc wmawiać, że jest on smaczny. Na trzeźwo i przytomnie potrafiłem ocenić, że śmierdzi i jest obrzydliwy w smaku. Nikt nie zakazywał mi palenia papierosów, więc mogłem kierować się powonieniem i przyznać, że to wstrętnie śmierdzi, podczas gdy moi koledzy zachwycali się, jak to wspaniale pachnie. Tak się zachwycali, że nawet nie byli w stanie zauważyć, że śmierdzi im z buzi. Dziewczyny bywały większymi estetkami, ale na swój nałóg znajdowały głębsze uzasadnienia. Np., że im to pomaga skupić się, uspokoić lub odchudzić. Nie zauważały dzięki tej autosugestii, że pogarszał się ich stan zdrowia, a ręce trzęsły coraz bardziej. Ta “terapia wymagała przecież ofiar”. A później można było już mówić: “palę, bo lubię”. Wiem, że do wszystkiego można się przyzwyczaić. Można się więc przyzwyczaić, by być szczęśliwym, radosnym i zadowolonym z życia i z siebie. To ani nie śmierdzi, ani nie boli. Jak więc widzisz, nawet buntując się, kalkulujesz, czy ci się opłaca. I zawsze kalkulowałeś. Może nie zimno i z wyrachowaniem, ale zawsze była to kalkulacja. Oglądałem kiedyś film, na którym ukazano, jak podczas świetnej tradycyjnej zabawy szczęśliwych dzikusów nawiedzili ich dwaj pomocnicy misjonarzy chrześcijańskich. W tym momencie cale dotychczas rozbawione plemię zaczęło zachowywać się jak stadko zbitych psów. Misjonarze z biblią w ręce przeklinali pogańskie, czyli szatańskie, obyczaje, grozili potępieniem i rzucali klątwy. A groźba klątwy jest u ludów prymitywnych czymś strasznym. Jednak nie tak strasznym jak groźba pozbawienia ich możliwości prowadzenia wymiany handlowej, dzięki której można kupić strzelby i używki. Myślę, że wystarczy jeszcze kilka takich szantaży, a plemię przyjmie “jedynie słuszną wiarę”. Po prostu zwykła kalkulacja powinna je przekonać. Ani mi w głowie naśmiewanie się z metod stosowanych przez misjonarzy. Gra toczy się o znacznie większą stawkę: o twoją duszę! Mnie nic po niej, ale tobie się przyda! Odnalezienie siebie i swojego miejsca w życiu to proces duchowy, a nie fizyczny, czy społeczny. To, czy czujesz się na miejscu, bądź nie na miejscu, nie ma nic wspólnego z obiektywną rzeczywistością. To tylko efekt wewnętrznej zgody i ustalenia, czy twoje aspiracje zostały spełnione, czy też nie. Współuzależnienie jest tak sami kiepskim pomysłem na szczęście, jak uzależnienie. Nie warto więc uzależniać się od rodziny, grupy, ani od religii. Warto zaś wszędzie wybierać to, co najlepsze, najkorzystniejsze. To, co człowiek robi, zależy przede wszystkim od jego systemu wartości. A najważniejszą pozycją systemu własnej wartości jest samoocena. To ona decyduje o tym, co wybieramy na życiowych zakrętach. Na szczęście dla każdego z nas, samoocenę można zmieniać, podnosić. Samoocena to zespół opinii i wyobrażeń o sobie, o swoich możliwościach i szansach, a wreszcie o relacjach z innymi ludźmi oraz z Bogiem. Denna samoocena jednych doprowadza ich do ucieczki od życia (w śmierć, uzależnienia, choroby), a wysoka samoocena innych motywuje ich do poprawy jakości życia. Ludzie mający wysoką samoocenę wiedzą, że nigdy nie jest za późno, by zrealizować swoje marzenia. Kiedy zrealizujemy je z miłością, wówczas na pewno doświadczymy poczucia spełnienia i szczęścia. I wtedy odnajdziemy siebie i swoje miejsce w życiu. |
![]() |
![]()
Afirmacje życia
(CD)
|
![]()
Medytacje bezpieczeństwa
(kaseta)
|
![]()
Czakroterapia
(kaseta)
|