E. Cacye podał, że zespół Downa to obciążenie związane ze specyficznym buntem duszy-istoty przeciwko Stwórcy. Nie definiował owego popełnionego grzechu. Jednak pytanie się i szukanie odpowiedzi przynosi efekty.
Jeśli ktoś afirmuje sobie boskość, a jego dusza robi tak samo, to za jakiś czas dokona się przejawienie ,,boskości” jednostki w jakimś azjatyckim kraju np. w Indiach. Pojawi się tam ktoś, kogo znów inni wyniosą na ołtarze, kogo figurki polewane będą mlekiem, miodem. Z pewnością postać będzie czczona i pojawi się na obrazkach. Mogę podać szereg nazwisk osób jakie OBECNIE wykonują dla siebie podobne praktyki, aby się w przyszłości dokonało.
Człowiek miewa problemy z podpytaniem Stwórcy o skutki takiej autopromocji na żywego boga, ale dusze już nie. Ona słyszy Stwórcę i zna cenę, a jest nią zwykle bycie Downem w następnej (po tej ubóstwionej) inkarnacji.
Krótko mówiąc dusza wyraża zgodę na bycie ,,idiotą” czasem WIELKIM ,,idiotą” na Ziemi. Wręcz o to usilnie zabiega, jak czyniły to inne dusze wcześniej.
Bycie fizycznym ,,idiotą” (zależnie od opcji kretynem, Downem itp.) wynika z pokazania przez Stwórcę jednostce jej miejsca. W taki właśnie prosty sposób Bóg ukazuje też innym chętnym, że tylko ,,idiota” (człowiek lub dusza) może twierdzić o sobie że jest bogiem inkarnowanym na ziemi. A często nawet jedynym bogiem jaki stworzył to czy tamto.
Niekiedy na istotach- duszach są ślady inicjacji w bóstwo lub w żywego boga. O ile nie było to tylko bóstwo seksualne, to owe inne niż burdelowe inicjacje kończyć się mogły śmiercią. Podobnie inicjowano w satanizm, w czarną modliszkę, a nawet w wiedźmę.
Znów E. Cacye podał, że ,,było to w czasach kiedy Wisznu zstąpił na Ziemię”. Ale skupmy się na innym cichym żywym bogu Lokesiu. Jedynym beneficjencie, któremu po dziś dzień od wieków mnisi buddyjscy składają ślubowania Amitaby, wyrzekając się Boga dawcy życia.
Piszę o tej duszy a nie o tamtej osobie. Lokeś twierdzi (myśli) że jest bogiem. Za boga uważa go ogromna ilość dusz. Przy czym ich ziemscy awatarowie nawet nie wiedzą, że coś takiego jak ślubowania Amitaby są i były składane.
Domniemać można, że był inicjowany w bycie bogiem. Został też tym żywym bogiem, ale później jakimś Downem, czy kretynem jak pozostali ziemscy bogowie. I to już jemu zostało. Największy na Ziemi żywy bóg to postać z największym pomieszaniem umysłowym, a schizofrenia jest ,,jego siostrą”.
Bez przepracowania intencji niewiele się zmienia w nastawieniach jednostki.
Bywa, że w jakieś rodzinie pojawia się dziecko niepełnosprawne umysłowo.
Uwolnienie zapewne jest możliwe o ile RODZICE dotrą również do swojej inicjacji jakiej na bycie żywym bogiem udzielili kiedyś w innej inkarnacji własnego dziecka. Zafundowali jemu bycie też niepełnosprawnym umysłowo poprzez jego ubóstwienie.
-Kalekę jak bóstwo nosi się na rękach
-Kalekę jak bóstwo karmi się i przyodziewa
-Z kaleką jak z bóstwem często porumienienie jest tylko telepatyczne
-Bogowie w Grecji ćpali ambrozję dla wzmocnienie boskości. W innych krainach był to ,,nektar”. Choroby psychiczne tłumi się podając kalekom oficjalnie narkotyki.
Czy może dostrzegasz jeszcze jakieś inne korelacje pomiędzy byciem żywym bogiem a byciem niespełna rozumu?
Przeanalizujmy teraz kwestie samego bogowania na gruncie polityki oraz władzy.
Każdy Cesarz Japonii do 1945 r był żywym bogiem dla siebie, żony i narodu.
Każdy Cesarz Etiopii był żywym bogiem dla siebie, żony i narodu.
Każdy Cesarz Rzymu był żywym bogiem dla siebie, żony i narodu.
Każdy Dalajlama jest żywym bogiem dla siebie i narodu.
Ale ich boskość jest ,,boska” tylko dla tych którzy w nią wierzą. Ludzie spoza danej grupy społecznej nie traktują nikogo z nich jako Stwórcy. Podobnie jest na gruncie religijnym gdzie Kriszna, Jezus, Maryja, Ozyrys są bogami dla wyznawców, ale już np. muzułmanie widzą w Jezusie tylko kolejnego proroka jaki umarł, i ,,jako nieśmiertelna dusza nie został Bogiem, ponieważ jest i był duszą”. O Krisznie i Ozyrysie można powiedzieć podobnie.
Bogowie ,,polityczni” tak naprawdę to tylko politycy- władcy. Jeśli jednak głosili też swoją boskość, to z dzisiejszego punktu widzenia człowieka XXI wieku, stawali się niepełnosprawnymi umysłowo w jakimś małym zakresie. Buchnęło im Ego np. z racji urodzenia, gnębili poddanych podatkami, aby utrzymać własne haremy, dwory itp. Tacy mali bogowie amatorzy- mali idioci. Jednak im większy żywy bóg, tym większa głupota i większe później jest pomieszanie umysłowe. Ktoś kto inicjował takiego człowieka na boga, może być odpowiedzialny za niego, kiedy urodzi się w jego rodzinie jako niepełnosprawny umysłowo.
Warto jest zawczasu pokasować u Stwórcy wszystkie;
inicjacje innych oraz siebie w bogów, oraz ich skutki
Intencje dot. bycia bogiem oraz ich skutki
Intencje dot. posiadania kalek w rodzinie oraz ich skutki
Padło twierdzenie, że Bóg (przez duże ,B”) wychodzi na tyrana nawet jeśli to wynika z konsekwencji przed jakimi Stwórca ostrzegał ,a mimo to istota się uparła aby brnąć w to wymarzone własne bogowanie.
Jednak widzę to inaczej, bo trzeba być ,,idiotą” aby myśleć, że się jest, lub że się będzie żywym bogiem, albo bogiem wcielonym i to bardziej boskim od reszty ,,nieboskich” tumanów.
A kim jest człowiek lub dusza co ogłosiła siebie, że jest ,,bogiem śmierci”?
Po prostu ,,idiota”, tylko materializacja obu wcieleń na Ziemi jest rozłożona w czasie.
Pragnę zachęcić rodziców mających niepełnosprawne dziecko do intensywnej pracy z modlitwami, intencjami a to z uwagi na możliwą dla nich rychłą zmianę ról. ,,Bogowie” działają w grupach, mają boskie żony, boskie dzieci itp. Jeśli opieka nad chorym dzieckiem jest dobra, to rodzic może nawet w kolejnej inkarnacji (własnej duszy) narodzić się jako kalekie dziecko u dziecka obecnego. Dusze bowiem ,,kochają” takie wymiany- ja się tobą opiekowałam to teraz -ty mną. W ten sposób szybciej odreagują sobie ,,bogowanie”.
W tych przypadkach dzieci opóźnionych w rozwoju istotne są:
umowy nie ludzi lecz D U S Z na kolejne wcielenia w celu spłaty szybszej karmy będzie zapewnienie że osobowości ‘marionetki’ Dusz zaopiekują się dobrze inkarnacją chorego dziecka i następuje tworzenie ‘dobrej’ karmy tak, że Dusze obecnych rodziców mogą wcielić się bez obaw że Dusza obecnego dziecka je odrzuci w kolejnym wcieleniu tak by mogli również doświadczyć kalectwa, chorób itp. pod dobrym okiem z powodu ‘dobrej karmy’
odrzucenie w poprzednich wcieleniach przez rodziców i ich Dusze Duszy dziecka a także może być ta sytuacja w obecnym wcieleniu na poziomie Dusz nastąpiło odrzucenie, wgniecenie, ograniczenie Duszy dziecka i jego osobowości
-mszczenie się na poziomie Dusz Dusza dziecka jest ofiarą rodziców z różnych przyczyn
dziecko jako WERYFIKATOR uzdrowienie dziecka poprzez odnowienie kontaktu ze Stwórcą. Przez pracę obojga rodziców, rzeczywistą tak że oni i ich Dusze odczują, doświadczają Stwórcy
są intencje u Dusz rodziców aby zajmować się dziećmi kalekimi, chorymi, opóźnionymi w rozwoju a u Dusz dzieci trzymane intencje by doświadczać tego i urzeczywistniać bo jest łatwiej, lepiej, nie trzeba brać odpowiedzialności
-Dusze rodziców chcą wypełniać karmę, cierpieć za dawne krzywdy jakie ich poprzednie inkarnacje wyrządziły i wyrządzają Duszy dziecka a także innym istotom (suma karmy dawnych przestępstw, wykroczeń)
-inicjacje w w/w ‘boga’ chorego dziecka przez poprzednie inkarnacje Duszy rodziców
Mogą być takie sytuacje, że po uzdrowieniu tych kwestii:
-rodzice są w kontakcie ze Stwórcą (osobowości) ale Dusze mogą patrzeć łakomie na dalsze SWOJE wcielenia więc praca z Duszą na resztę życia
rodzice mają kontakt ze Stwórcą, Dusze zgadzają się puścić dziecko brak dalszej pracy i stan może powrócić (ale nie musi)
rodzice i ich Dusze puszczają dziecko i jego Duszę a on może dalej mieć chęć na odwet, chęci grania na nerwach rodziców by pokazać im, że nie ma dla nich nadziei że się nie zmieni
Dusza dziecka może odebrać pracę rodziców tak ‘tylko po to zrobili to by mieć spokój, by mieć lżej’ dlatego ważna jest praca ze spektrum intencji, obciążeń a nie selektywne tematy : bo serca ich Dusze mogą mieć nadal zamknięte czyli nie ważne co osobowości robią a dziecko i jego Dusza mają dalej niezaspokojone uczucie miłości, jakie może być niezaspokojone na resztę życia- bo przed porodem, po porodzie itp nie doznało miłości ze strony DUSZ rodziców.
Poniżej przedstawiam rozmowę dot. podobnych przypadków
Witam. Proszę o wskazówki od czego zacząć pracę z Synem. Ma 10 lat jest zablokowany na mowę, ma autyzm. Rozmawiałam ze Sławkiem i podesłał mi sporo nagrań. Czytałam dokument z instrukcją jak pracować. Szczerze mówiąc w przypadku Syna nie wiem jak może zareagować umysłowo i organicznie na dużą dawkę modlitw. Ale nie ma na co czekać bo dusza sobie a uszkodzone ciało sobie. Pokłonu nie wykona bo raczej nie ma pojęcia o co chodzi, intencji też sam nie zrobi, bo nie mówi. Sławek mówił, żeby czytać razem z Synem teksty modlitw, OK, będzie raczej słuchaczem mojego czytania. Mogę puszczać mu modlitwy na noc i kiedy jest w domu poza szkołą. Szczególnie interesuje mnie jaką częstotliwość przyjąć i od czego zacząć. Pewnie macie w tym doświadczenie.
Czytanie dziecku jak najbardziej- a z własną Duszą praca też czeka- bez tego pani Dusza będzie trzymać i zabraniać dziecku wyzdrowienia.
To jest niesamowite, bo w świecie materialnym to Syn oporuje i z nauczeniem go czegokolwiek jest duży problem. Pomyślałam, że skoro takie uszkodzone dziecko do mnie przyszło, to jest u mnie dług wobec niego, który spłacam poprzez zajmowanie się nim. Jako matka robię dla niego bardzo bardzo dużo. Jak zaczęłam od uczenia go jako dziecko koniecznych rzeczy, ma różne terapie, o czym inne dzieci mogą pomarzyć. Z chęci uwolnienia go z autyzmu szukałam w rozwiązaniach na poziomie duchowym. Kto szuka ten znajdzie. Mam nadzieję, że w końcu jestem na właściwej drodze.
Także ruszyłabym u Pani tematy w modlitwach, pokłonach kasujących intencje, pokłonach uzdrawiających relacje- szczególnie kasację umów na kolejne wcielenia z dzieckiem.
W pokłonie wobec Stwórcy poprosić o kasację.
Tutaj Pani Dusza trzyma silnie dziecko i nie pozwala mu ruszyć dalej bo na kolejne wcielenie role mają się odwrócić.
Polecam artykuły odnośnie Dusz http://www.modlitwainnanizwszystkie.pl/readarticle.php?article_id=1197
Dusze działają niezależnie od osobowości i szykują siebie na kolejne wcielenia- nie jest dla niej opłacalne na dzień dzisiejszy aby osobowość, czyli Pani uwolniła się wraz z dzieckiem, bo w kolejnym ma być zamiana roli na szybszą realizację karmy.Dodatkowo jest sporo umów do realizacji. Tak więc tworzą się podłoża dobrej karmy w relacji z synem bo pani jako osobowość ciężko pracuje, dzięki czemu w kolejnym wcieleniu Dusza syna i jego przyszła inkarnacja będą działać na podobnej zasadzie wobec pani Duszy i jej przyszłej inkarnacji.
’’‘Można było od tego ogłupieć, zastanawiałam się co to jest czy to moja własna projekcja z lęku o dziecko czy to przekaz od niego, nie wiem. Z pomocą pewnej osoby nastąpiło przerwanie u mnie strumienia widzenia. Teraz potrafimy sie porozumiewać telepatycznie’’’ a jaką Pani płaci za to cenę każda taka przysługa nie pochodząca bezpośrednio od Stwórcy przynosi konsekwencje.
Jeśli ma Pani mętlik czy to projekcja czy nie- warto poprosić Stwórcę by pokazał jak to jest naprawdę (http://www.modlitwainnanizwszystkie.pl/infusions/articles/readarticle.php?article_id=753).
Dziękuję za odpowiedź. Jest niesamowite, że siebie widziałam jako kaleka, ale na wózku, umysłowo ok. Nie potrafię rozeznać się we wglądach, które przychodzą. np. w 2009 roku na pół roku przed miałam taki bardzo wyraźny flesz o wypadku samochodowym, który zdarzył się dokładnie tak jak go wcześniej zobaczyłam.
Co do choroby Syna, jestem terapeutką z zawodu i o trzymaniu choroby przez matki mówi się w psychologii. Więc my tu pracujemy, nazwę to analogowo, nad rozwojem osobowości, a dusze robią swoje. Próbowałam odcinać się od Syna, bo to połączenie było bardzo silne, tak, że widziałam praktycznie każdy jego niebezpieczny ruch, zachowanie, typu, że wchodzi na niebezpieczna wysokość, czy wychodzi na ulicę, albo ucieka z podwórka. To było dla mnie bardzo męczące. Można było od tego ogłupieć, zastanawiałam się co to jest czy to moja własna projekcja z lęku o dziecko czy to przekaz od niego, nie wiem. Z pomocą pewnej osoby nastąpiło przerwanie u mnie strumienia widzenia. Teraz potrafimy sie porozumiewać telepatycznie, ale mnie zależy żeby mówił i żył w stopniu możliwie samodzielnym jako człowiek w tej inkarnacji. Czuję, że nasze dusze są połączone, nie potrafię tego nazwać, ale jeśli to się nazywa umowa międzu duszami, to czuję to silnie. Zresztą nie tylko wobec Syna. Nie rozumiem mojej duszy.